Pieśni - Jan Kochanowski (biblioteka dla seniora .TXT) 📖
Krótki opis książki:
Jan Kochanowski przez ponad dwadzieścia lat tworzył Pieśni. Utwory te zostały wydane w dwóch tomach — Księgi pierwsze i Księgi wtóre.
W Pieśniach Kochanowski przedstawia świat jako coś niepewnego i chaotycznego. W tym chaosie to właśnie człowiek powinien być zrównoważony, jednocześnie ciesząc się życiem. Epikureizm i hasło carpe diem, które pojawiają się w utworach są zaczerpnięte z filozofii antycznego twórcy Horacego. Pieśni mają zróżnicowaną tematykę, można w nich znaleźć utwory o tematyce miłosnej, religijnej, patriotycznej, filozoficznej i biesiadnej.
Przeczytaj książkę
Podziel się książką:
- Autor: Jan Kochanowski
- Epoka: Renesans
- Rodzaj: Liryka
Czytasz książkę online - «Pieśni - Jan Kochanowski (biblioteka dla seniora .TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Jan Kochanowski
prózno sie frasuje,
A on podobno264 gdzie indziej miłuje.
Źleć by mi płacił moje życzliwości,
Bych miała doznać takiej niewdzięczności;
Bodajbych pierwej ostatnie265 skonała,
Niżli nowiny takiej doczekała!
Aleć ja dufam jego szczerej cnocie,
Że mię nie będzie chciał mieć w tym kłopocie;
Będzie pamiętał i statecznie chował
Miłość i wiarę, którą mi ślubował.
Usilne266 wiatry, co morzem władacie,
Jesli też kiedy, co to miłość, znacie,
Dodajcie mu tak szczęśliwego biegu,
Że wrychle stanie267 na ojczystym brzegu».
Przekaż 1% podatku na Wolne Lektury.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
Pieśń XVIII268
Czołem za cześć269, łaskawy mój panie sąsiedzie.
Boże nie daj u ciebie bywać na biesiedzie,
Każesz mi pić przezdzięki270 twe przemierzłe271 piwo,
Że do dna nie wypijam, patrzysz na mię krzywo.
Wszytkoć wadzi: być272 na nos biedna mucha padła,
Miecesz273 głową i mniemasz, że cię do krwie zjadła;
Od stołu żenie każesz, fukasz na pachołki,
Wyciskałeś talerze, wyciskasz i stołki274.
Patrzaj, diable, że sie tu i gościom dostanie:
Gniewaj sie, jako raczysz, jeno nie bij, panie,
Bo ja w tym piwie twoim rozkoszy nie czuję;
Zdrowie rad mam od ciebie275, kufla nie przyjmuję.
Jeslić o sławę idzie, kto więcej pić może,
Dajęć przodek276 w tym męstwie; sam pójdę na łoże.
Już ty bądź tym rycerzem, co piwo usieczesz277;
Tego nie wiem, jesli278 przed chłopem nie ucieczesz.
Jesli też tak rozumiesz, żebyś mię czestował279,
Męczysz mię, nie czestujesz; tociem podziękował.
Chcesz mię uczcić? Dajże mi dobrą wolą280 w domu,
A niechaj po niewoli281 nie pełnię nikomu.
Prózno mi skwarnę282 dawasz. Ja nie będę gonił283,
Bych też nabarziej piwa wczorajszego zronił284.
Wiem, żeby mię psi przedsię285 twoi pilnowali,
Bych sie układł, wnet by mi gębę ulizali.
Alem prosto niemyśliw286. Ci sie na to godzą,
Co szperki niedopiekłe287 i twardy ser głodzą288,
Co sobie gardła ostrzą na niewinne piwo
Rydzem, śledziem, ogórkiem; nie wiem, co im krzywo289.
I tak we łbie rozumu po trzeźwiu niewiele,
A ostatek chcą zalać w to miłe wesele.
Niech raczej nic nie będzie, ma li go być mało;
Rado by niebożątko z mozgu oszalało290.
Więc też wojna bez wici291: gospodarz sie wierci.
Porwoniście zabitej na ostatek śmierci292!
Do tylam was rozwadzał293, aż mi sie dostało;
Bijcie sie, póki chcecie, mnie tam na tym mało294.
Kufle lecą jako grad, a drugi już jęczy:
Wziął konwią, aż mu na łbie zostały obręczy.
Potym do arkabuzów295. A więc to biesiada?
Jesliście tak weseli, jakaż u was zwada?
Nazajutrz sie jednają; przedsię go nalewaj296,
A kto z nieżadnym297 głosem, przed pany zaśpiewaj:
«Chciejże pomnieć, a dobrze baczyć, namilejsza!»
«W czerwonej czapce chodził»298 zda mi sie cudniejsza.
Usłyszysz tam pięć bassów, dwanaście dyszkantów299,
Sześć altów, ośm tenorów, dwanaście wagantów300,
Potym od melodyjej aż posną na stole,
Ali301 drudzy wołają: «Na dwór, na dwór wole!»
Bodajże wam smród w gębę, mili pijanice,
A trąd na twarz; bo żona lubi takie lice.
Krzywej nogi na starość, nieobrotnej szyje,
Krom klątwy302, kto będzie żyw, snadnie sie dopije303.
Pieśń XIX304
Żal mi cię, niebogo,
Że nie masz nikogo,
Co by cię przestrzegł; słuchaj ale mało305,
A potym uczyń, coć sie będzie zdało.
Bodaj sie przepadło
To twoje źwierciadło:
Bo tobą szali, a ty sie nie czujesz306,
Dawno sie nie swej twarzy przypatrujesz.
Popatrz miedzy szoty
prawdziwszej roboty307:
Ujźrzysz tam i płeć308 chropawą, i zęby
Nieprawie309 białe, jeno uchyl gęby310.
Więc i lat tak snadnie311
Mamka-ć nie ukradnie312;
Bo łacno zliczysz pod oczyma karby313,
Tego nie zetrą i weneckie farby314.
Aż sie za cię wstydzę,
Gdy cię w tańcu widzę.
Ano wiem, czemuś mi sie nie udała315:
Prosto jakobyś młodym przyganiała316.
Takżeć i te stroje
Jakoby nie twoje;
Tyś sie ubrała prawie wedle świata,
A to za krzywdę biorą twoje lata317.
Nie przeciw sie318 Zosi,
Bo tę miłość nosi,
Że musi skakać jako sarna w lesie;
A nie sromota, co komu czas niesie.
Tobie na twe lata
Czas poprzestać świata319;
Cudniej320 ci będzie prząść kądziel niż w wieńcu
Siedzieć za stołem, babie przy młodzieńcu.
Pieśń XX321
Miło szaleć, kiedy czas po temu,
A tak, bracia, przypij każdy swemu322,
Bo o głodzie nie chce sie tańcować,
A podpiwszy, łacniej już błaznować.
Niech sie tu nikt z państwem nie ozywa323
Ani z nami powagi używa324,
Przywileje powieśmy na kołku,
A ty wedla pana siądź, pachołku!
Tam dobra myśl nigdy nie postoi,
Gdzie z rejestru325 patrzą, co przystoi;
Á powiem wam, że sie tym świat słodzi,
Gdy koleją statek326 i żart chodzi.
Ale to mój zysk, że mię słuchacie,
A żadnej mi pełnej nie podacie;
Znał kto kiedy poetę trzeźwiego?
Nie uczyni taki nic dobrego.
Przedsię do mnie327, a ja nie zawiodę;
Wy też drudzy, co macie pogodę328,
Każdy swojej329 włóż w ucho leda co,
Nie macie tu oględać sie na co.
I z namędrszym nie trzymam w tej mierze,
Kto sie długo na dobrą myśl bierze330;
Czas ucieka, a żaden nie zgadnie,
Jakie szczęście o jutrze331 przypadnie.
Dziś bądź wesół, dziś użyj biesiady,
O przyszłym dniu niechaj próznej rady332;
Już to dawno Bóg odmyślił333 w niebie,
A k tej radzie nie przypuszczą ciebie.
Pieśń XXI334335
Ty spisz, a ja sam336 na dworze
Jeszcze od wieczornej zorze
Cierpię nocne niepogody;
Użałuj sie mojej szkody!
Słuchaj, jako bije w ściany
Z gwałtownym dżdżem grad zmieszany.
Ockni sie, a przemów słowo,
Nieużyta337 białagłowo!
Nie na żadną kradzież godzę,
Chocia tak po nocy chodzę;
Wziąłbych przedsię, by co dano:
Łupiestwo czartu porwano338.
Nigdziej miejsca mniej hardości339
Nie najdziesz jako w miłości;
Gładkość wprawdzie sługi daje,
Ale dzierżą obyczaje340.
Słuchasz? czy mój głos nie może
Dolecieć na twoje łoże?
Słuchajcie wy, nocne cięnie,
I nieumowne341 kamięnie!
Do Amfijonowej lutnie342
Śpieszyły sie lasy chutnie343,
A niezwyczajne344 opoki
Ścisnęły sie w mur szeroki.
Orfeowych strón345 słuchały
Srogie jędze i płakały,
Gdy miłością utrapiony,
I pod ziemią szukał żony.
Jego pieśni żałościwe
Zjęły346 bogi nieżyczliwe;
I miał w ręku, co miłował,
By był, nędznik, lepiej chował.
Ale nie strzymał umowy,
Więc przyszedł o smutek nowy;
Bo źle sie obejźrzał, ali
Czarci panią zaś porwali347.