Pamiętniki włościanina - Jan Słomka (bibliotek cyfrowa TXT) 📖
Pamiętniki galicyjskiego chłopa, wieloletniego wójta wsi Dzików, obejmujące okres „od pańszczyzny do dni dzisiejszych”.
Pierwsze wydanie Pamiętników włościanina, opublikowane w roku 1912, prócz wspomnień osobistych oraz wątków historyczno-politycznych zawierało przede wszystkim uporządkowany, szczegółowy opis życia nadwiślańskiej wsi. Domy mieszkalne, ich wyposażenie, chłopskie ubrania, fryzury, codzienne zajęcia domowe, narzędzia rolnicze, uprawa roli i hodowla zwierząt, różne rodzaje rzemiosł i handlu, relacje chłopsko-żydowskie, zabawy, wesela, święta, wychowywanie dzieci, choroby, zabobony, praktyki religijne, ceny ziemi, towarów i usług — słowem, kopalnia wiedzy o wsi polskiej w zachodniej Galicji w drugiej połowie XIX wieku.
W roku 1929 Jan Słomka opublikował drugie wydanie książki, poszerzone o trzy rozdziały opowiadające o latach pierwszej wojny światowej, upadku rządów austriackich, tworzeniu polskiej władzy i pierwszym dziesięcioleciu niepodległej Polski. Swoje życie, życie swojej wsi oraz zmiany, jakie dokonały się w ciągu prawie 70 lat, przedstawia nam autor, który chodził do szkoły „wszystkiego dwie zimy”, ale radził sobie na swoje potrzeby wystarczająco. „Umiem czytać, pisać i porachować, jak mam co”.
- Autor: Jan Słomka
- Epoka: Modernizm
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Pamiętniki włościanina - Jan Słomka (bibliotek cyfrowa TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Jan Słomka
Wreszcie w styczniu 1924 roku płacono: ćwierć żyta 6 000 000–7 000 000 mk, kilogram słoniny 5 000 000 mk, litr mleka 250 000–300 000 mk, jajko 150 000–200 000 mk, ubranie męskie fabryczne 60 000 000–250 000 000 mk, sąg drzewa gałązkowego z dostawą 53 000 000 mk, robotnicy na dzień pracy 1 000 000–2 000 000 mk.
Wtedy na początku 1924 roku wprowadzony został złoty polski i nastąpiło wycofanie marek polskich z obiegu. Przy tej wymianie złoty równał się 1 800 000 mk. Z dniem 1 lipca 1924 roku marka przestała być prawnym środkiem płatniczym, tj. ustał obowiązek przyjmowania jej w rozrachunku pomiędzy ludnością. Pozostałe u ludności marki polskie wymieniane były na złote jeszcze przez kasy państwowe do 31 maja 1925 roku.
*
Jednakże pod względem gospodarczym kraj się podnosił. Po powstaniu Państwa Polskiego trwała w dalszym ciągu odbudowa osiedli zniszczonych w czasie wojny. Prace te były prowadzone przez Powiatowe Biuro Odbudowy pod kierownictwem inż. Kazimierza Kulczyńskiego. Zmniejszały się jednak coraz bardziej z powodu braku funduszów, a w roku 1922 ustały prawie zupełnie.
Przede wszystkim dźwignęło się z upadku rolnictwo. Po zakończeniu wojny światowej wiele ziemi leżało odłogiem, brak było chleba i w trzech pierwszych latach istnienia państwa polskiego z Ameryki przychodziła mąka dla wyżywienia ludności i zboże na zasiew.
W następnych jednak latach pola niezagospodarowane szybko znikły, wszystka ziemia była pod uprawą i Polska miała dosyć własnego chleba. Również hodowla inwentarza żywego wróciła prędko do stanu przedwojennego.
Ta poprawa w rolnictwie nastąpiła głównie dzięki pracowitości i zapobiegliwości ludu włościańskiego i właścicieli dworów, a przyczyniło się też do tego Okręgowe Towarzystwo Rolnicze, które obejmowało powiat tarnobrzeski, a było częścią Małopolskiego Towarzystwa Rolniczego w Krakowie. Towarzystwo Rolnicze w Tarnobrzegu, wspierane przez Wydział Powiatowy i Małopolskie Towarzystwo Rolnicze, prowadziło w tym czasie bardzo wszechstronną działalność: utrzymywało inspektora rolniczego, prowadziło pólka doświadczalne nawozowe i pastwiskowe, doświadczenia z odmianami zbóż i ziemniaków, obory zarodowe i związki włościańskie rasy czerwono-polskiej, mleczarnie związkowe, spółki maszynowe, spółki ubezpieczeń bydła od wypadków, parodniowe kursy rolnicze i paromiesięczne kursy gospodarstwa kobiecego itp. Na czele Towarzystwa Rolniczego w Tarnobrzegu stał Seweryn Dolański, który w roku 1927 powołany został na prezesa całego Małopolskiego Towarzystwa Rolniczego.
Do podniesienia stanu gospodarczego w powiecie dążyły też inne organizacje, jak: Towarzystwo Pszczelarskie, Spółka Zbytu Bydła i Trzody Chlewnej, powstała w roku 1926.
*
Przemysł, który za czasów austriackich traktowany był nieżyczliwie i był bardzo nikły, a w powiecie tarnobrzeskim prawie go nie było, teraz dopiero zaczął się rozwijać. Powstały różne przedsiębiorstwa i zakłady przemysłowe, które ludziom dają zarobek i państwu płacą podatki.
Przede wszystkim odbudowano i uruchomiono wszędzie w powiecie gorzelnie zniszczone w czasie wojny. Uruchomiono też browar dzikowski, który był w czasie wojny nieczynny. Puszczona została znowu w ruch cegielnia parowa hr. Zdzisława Tarnowskiego w Chmielowie, obliczona na wyrób 10 milionów cegieł rocznie. Podobną cegielnię uruchomił baron Götz-Okocimski w Dzierdziówce.
Z nowych zakładów przemysłowych powstała dachówczarnia w Chmielowie, Parowa Fabryka Stolarska, należąca do polskiej spółki Biedroński, Lang, Mortka, która czasem zatrudniała kilkuset robotników. Powstało wiele nowych, jak i odbudowanych po wojnie tartaków, z których największe w Chmielowie, Budzie Stalowskiej, Kępie Rzeczyckiej, Rozwadowie.
W Chmielowie powstała wielka fabryczka przetworów rolniczych, mająca przerabiać głównie ziemniaki na mąkę ziemniaczaną i płatki. Powstały młyny parowe, których przed wojną wcale nie było, na przykład Dolańskiego w Grębowie, spółkowy w Sielcu, duży młyn w Rozwadowie, Skopaniu, Tarnobrzegu. Z młynów okolicznych poza powiatem na uwagę zasługuje młyn parowy w Chorzelowie w powiecie mieleckim, wybudowany według najnowszego systemu amerykańskiego, puszczony w ruch w roku 1927. Miele on na dobę piętnaście ton zboża, dwunastu robotników zmienia się co osiem godzin. Jest własnością hr. Tarnowskiego z Chorzelowa. W ostatnim roku powstała fabryka wody sodowej założona przez Franciszka Mortkę w Dzikowie.
Rozwija się też przemysł koszykarski. Powstały warsztaty koszykarskie w Dzikowie, Miechocinie, Wielowsi. Przemysł ten ma tu dobre warunki rozwoju, gdyż powiat tarnobrzeski położony jest nad kilkoma rzekami zarośniętymi wikliną i mogą nią być obsadzone nieużytki, nienadające się pod uprawę zbóż. Uprawa zaś wikliny bardzo się opłaca, więcej niż uprawa zboża. Przy tym uruchomienie tego przemysłu nie wymaga dużych wkładów, praca może być wykonywana w domach, nie w budynkach fabrycznych, przyrządy nie są liczne i nie są zbyt kosztowne. Ludność zaś może w nim znaleźć dużą część zarobków, których obecnie brak. Świadczy o tym wielki przemysł koszykarski w sąsiednim powiecie niżańskim, tj. w Rudniku, skąd już przed wojną mało ludzi wyjeżdżało do obcych krajów na zarobek, bo mieli go u siebie, a wyroby ich słynęły na całym świecie.
Utrzymały się wszystkie dawniejsze polskie warsztaty rzemieślnicze, a nadto przybyły nowe, których przed wojną w Tarnobrzegu nie było, jak dobry introligator Stefan Kantor i zegarmistrz Jan Serafin.
Dźwiga się przemysł budowlany, który był w zupełnym zastoju po wybuchu wojny światowej. Z każdym rokiem buduje się coraz więcej domów mieszkalnych, w Tarnobrzegu dochodzi do własnych domów wiele rodzin urzędniczych. W ten sposób zaspokojony został głód mieszkaniowy.
*
Wzrósł bezsprzecznie handel chrześcijański. W samym Tarnobrzegu powstały w czasie wojny i za czasów polskich następujące handle polskie: Składnica Kółek Rolniczych, Składownia Tytoniu, Bazar Brodkiewicza, sklep korzenny Franciszka Babuli, handle towarów mieszanych Leona Babuli, Czermińskiej, Wolańskiej, restauracje Murzyna i Chruścickiej, cukiernia Rączkowskiego, masarnia Jajkiewicza, Zderskiego, Wydry, skład apteczny (drogeria) Golasa, skład broni, połączony z pracownią mechaniczną Żarowia, przy tym dobrze rozwijają się założone przed wojną: Spółka Handlowo-Rolnicza „Gleba” z filiami w Grębowie, Baranowie i Majdanie Kolbuszowskim, księgarnia i handel przyborów kancelaryjnych K. Szpilki, piekarnie Aducha, Barnata, Gaja. Handel owocami, którymi przedtem zajmowali się wyłącznie Żydzi, przechodzi coraz więcej w ręce chrześcijańskie, przy czym rozpowszechnia się w okolicy wyrób win owocowych. Widzi się też coraz więcej, zwłaszcza w dni targowe, że gospodarze i gospodynie same sprzedają produkty swego gospodarstwa, a nie wyręczają się w tym Żydami. Przybywa coraz więcej straganów chrześcijańskich na rynku.
Należy zaznaczyć, że handle chrześcijańskie są przeważnie lepiej prowadzone niż żydowskie i już na pierwszy rzut oka można je odróżnić od żydowskich, gdyż odznaczają się zazwyczaj większą czystością i porządkiem wewnątrz i zewnątrz, przy tym więcej w nich rzetelności i uczciwości kupieckiej. Niesłuszne więc jest twierdzenie, że jedynie Żydzi są stworzeni do handlu, że Żydom się należy handel pozostawić, bo Polacy nie nadają się do tego, że nie umieją sobie w handlu poradzić. Owszem bez żadnej przesady można powiedzieć, że handle polskie przewyższyły odpowiedniego rodzaju handle żydowskie i powinny zachęcić nas do tym gorętszego zajęcia się handlem.
W rękach żydowskich pozostało dotychczas wyłącznie rzeźnictwo i handel mięsem wołowym, toteż jest powszechne narzekanie na ten handel, na brak dobrej wołowiny, a jatki żydowskie z tym mięsem przedstawiają się gorzej niż masarnie prowadzone przez chrześcijan.
Dopiero w ostatnich czasach za wzorem handlów polskich i Żydzi zaczynają staranniej i czyściej swoje handle urządzać.
Z rozwojem handlu chrześcijańskiego pozostaje w związku nabywanie realności przez chrześcijan w mieście. Dotychczas nabyli w Tarnobrzegu w rynku domy: Chruściel, Brodkiewicz, Babula Fr., Zderski, Rączkowski, Jajkiewicz, Wydro. Domy te zostały odrestaurowane, odnowione i wyróżniają się dodatnio wśród domów żydowskich w rynku.
Wielkie znaczenie dla dalszego rozwoju handlu w Tarnobrzegu miałoby odbudowanie ratusza. Przed wojną był taki ratusz w środku rynku i zajęty był głównie przez sklepy. Należał on do hr. Tarnowskiego. W czasie wojny został zupełnie spalony, pozostał po nim tylko plac. Ratusz ten powinien być jak najrychlej odbudowany i lokale w nim wynajęte kupcom katolickim, którzy obecnie nie mogą znaleźć sklepów w rynku. W sprawie tej zwracały się do hr. Tarnowskiego parokrotnie delegacje z Tarnobrzega i z Dzikowa, przedstawiając konieczność wybudowania odpowiedniego gmachu w rynku, wszystkie te jednak zabiegi pozostały do dziś dnia bezskuteczne.
*
Od wprowadzenia złotego zaczęły się ustalać ceny towarów, zaczęto też odbudowywać kasy oszczędności i pożyczek, które w czasie wojny i spadku wartości pieniądza zmarniały zupełnie albo miały bardzo małe obroty.
Powiatowa Kasa Oszczędności miała już w roku 1926 obrotu około 6 800 000 zł, wkładek oszczędności 360 000 zł, czystego zysku 11 000 zł (w roku 1913 miała okrągło obrotu 8 700 000 kr, wkładek oszczędności 2 100 000 kr, czystego zysku 28 000 kr). W roku 1927 Kasa ta mogła przystąpić do zakupienia z własnych funduszów budynku murowanego na pomieszczenie biur. Odbudowała się też Spółkowa Kasa Oszczędności i Pożyczek im. Stefczyka w Tarnobrzegu, a w miejsce dawnej Kasy Zaliczkowej powstał w Tarnobrzegu Bank Spółdzielczy.
*
W życiu gminnym bardzo ważnym zdarzeniem stało się połączenie obszarów dworskich z gminami.
Przedtem gminy i obszary dworskie trzymały się oddzielnie, stanowiły odrębne jednostki administracyjne, co było szkodliwym pod względem społecznym i narodowym, gdyż pogłębiało przedział między obszarnikami i ludnością włościańska, a nadto kryło w sobie wiele niesprawiedliwości. Obszary dworskie były jakby na papierze tylko, władza wyższa mało im rozkazywała, natomiast gminy musiały załatwiać i odpowiedzialne były za sprawy obszarów dworskich. Na przykład wójtowie odpowiadali za doprowadzenie dzieci do szczepienia, pomagali przy poborze rekrutów do wojska, prowadzili meldunki obcych, prowadzili wykazy koni dla wojska, kataster trzody itd., a robili to zarówno dla gmin, jak i dla obszarów dworskich. Każdy, kto się wywodził z obszaru dworskiego, według ustawy rościł sobie prawo przynależności do gminy, a chociażby już sam na obszarze dworskim nie mieszkał, powoływał się na ojca, dziadka, którzy kiedyś we dworze służyli, i takich władza wpierała, ciągle była o nich pisanina i nieraz stawali się ciężarem dla gminy na zawsze.
Jednym słowem, co gminy miały ze swoimi mieszkańcami i sprawami do roboty i załatwienia, to drugie tyle miały z tymi, co należeli do obszarów dworskich, a robiły to wszystko bezpłatnie i za darmo, bo obszary dworskie nie płaciły wcale podatków gminnych. Więc prosta słuszność i sprawiedliwość domagała się, ażeby połączyć obszary dworskie z gminami, ażeby podatki gminne jednakowo były płacone tak z gmin, jak i obszarów dworskich i ażeby z tego połączenia wyszły gminy silniejsze.
Za czasów austriackich ustawicznie sprawa ta była podnoszona, wszystkie stronnictwa ludowe domagały się połączenia obszarów dworskich z gminami, jednakże wszelkie starania w tym kierunku pozostały bezskuteczne i ciągnęły się bez końca. Po wskrzeszeniu państwa polskiego sprawa została gładko bez oporu załatwiona.
Teraz narzuca się coraz bardziej sprawa przyłączenia do Tarnobrzega sąsiednich gmin wiejskich: Dzikowa, Miechocina i Mokrzyszowa po stację kolejową. Sprawa ta była już podnoszona za rządów austriackich, zajmował się nią gorliwie starosta Swoboda, jednakże wtedy trudna była do przeprowadzenia, gdyż rząd austriacki nie dbał o polskość miast galicyjskich.
Obecnie Tarnobrzeg posiada 3800 mieszkańców, w tym 2900 Żydów, a tylko 900 katolików, Żydzi więc mają ogromną przewagę i decydują o gospodarce gminnej. Po przyłączeniu Dzikowa, gdzie jest 1415 mieszkańców, w czym tylko dwunastu Żydów, Miechocina z 1000 i części Mokrzyszowa ze 175 mieszkańcami ludność katolicka doszłaby do liczby 3470 i uzyskałaby większość, a zarazem powiększyłby się obszar miasta. Wtedy byłby lepszy zarząd gminy, poprawiłyby się warunki dla przemysłu i handlu. wzmocniłoby się polskie mieszczaństwo. W okolicy tutejszej brak większych miast, znaczniejsze miejscowości, jak Rzeszów, Tarnów, Lublin, Radom oddalone stąd przeważnie o kilkanaście mil, potrzebnym więc jest, aby Tarnobrzeg stał się większym ośrodkiem miejskim dla tych stron.
Za połączeniem z Tarnobrzegiem oświadczyła się jednogłośnie Rada Gminna w Dzikowie, również katolicka część Rady Gminnej tarnobrzeskiej opowiedziała się jednomyślnie za przyłączeniem do Tarnobrzega gmin sąsiednich. Także Wydział Powiatowy w Tarnobrzegu zajmuje w tej sprawie przychylne stanowisko. Połączenie to potrzebne jest szczególnie dla Tarnobrzega, gdyż posiada bardzo mały obszar i nie ma się gdzie rozbudowywać. Obecnie władze polskie powinny załatwić pomyślnie rzeczoną sprawę i przyczynić się do dalszego rozwoju miasta i mieszczaństwa polskiego.
*
W niepodległym państwie polskim odżyło życie społeczne z czasów przedwojennych i dalej rozwija się. W Tarnobrzegu czynne są dawniejsze towarzystwa, jak: Towarzystwo Kasynowe, skupiające inteligencję urzędniczą, Czytelnia Mieszczańska, gromadząca odradzające się mieszczaństwo, „Sokół”, jednoczący ludzi różnych warstw, Towarzystwo Szkoły Ludowej, Straż Ogniowa — i nie mniej żywą rozwijają działalność jak przed wojną.
Więcej niż przed wojną rozwijały się Koła Młodzieży w powiecie, mające za zadanie złączyć młodzież przy kółkach rolniczych w każdej wsi, następnie w powiecie i w całym kraju, podnieść wśród niej oświatę i wychować ją na prawych obywateli państwa. Działalność ich objawiała się głównie w urządzaniu przedstawień teatralnych, festynów itp. Podobne cele miały Stowarzyszenia Młodzieży, również rozpowszechnione w powiecie, a pozostające pod opieką duchowieństwa. Najlepiej rozwijające się koło znajdowało się w Zaleszanach, a najczynniejsze stowarzyszenie w Miechocinie, założone w roku 1921. W ostatnich czasach rozwijały się silnie Związki Strzeleckie295.
Wszystkie organizacje młodzieży zajmowały się nie tylko sprawami zakreślonymi ich statutami, ale nadto prowadziły w łonie swoim wychowanie fizyczne i przysposobienie wojskowe pod opieką Powiatowego Komitetu Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego. Prawie każda wieś starała się mieć boisko sportowe dla młodzieży, w Tarnobrzegu założono obszerne boisko (stadion sportowy), darowane na rozgrywki sportowe przez hr. Tarnowskiego.
Ważną organizacją powojenną stał się Powiatowy Związek Inwalidów, mający na celu polepszenie ich bytu. Związek ten założony w roku 1918, a odnowiony w roku 1921, uzyskał dla inwalidów 300 morgów ziemi od hr. Tarnowskiego, zabiegał o renty dla inwalidów, dla wdów i sierot, nieposiadających jeszcze zaopatrzenia, wystarał się dla inwalidów o hurtownie i sklepy tytoniowe, o kilka koncesji na restauracje z wyszynkiem, kilka przydziałów ziemi z działek wojskowych, w ogóle świadczy wiele usług rodzinom inwalidzkim. Do Związku należą prawie wszyscy inwalidzi i wdowy po poległych z powiatu. W roku 1928 liczył 700 inwalidów i 450 wdów. Na czele Związku stoi Jan Drzewiński z Baranowa, który jest zarazem członkiem Rady Głównej w Warszawie296.
*
W życiu politycznym nastąpiło znaczne uspokojenie i otrzeźwienie w porównaniu ze stanem, jaki był w pierwszych latach istnienia państwa polskiego.
Ks. Okoń i towarzysze, którzy w czasie pierwszych wyborów sejmowych występowali jako jedna grupa i zawładnęli zupełnie powiatem, następnie z każdym rokiem tracili na znaczeniu i wpływach. Przyczyniało się do tego w dużej mierze to, że niedługo trzymali się razem, że rozbili się między sobą i szli przeciw sobie. Ks. Okoń i Dąbal zaczęli się zwalczać w gorszący sposób na zgromadzeniach, Dąbal czynnie znieważył
Uwagi (0)