Świętoszek - Molière (Molier) (internetowa biblioteka medyczna txt) 📖
Krótki opis książki:
Świętoszek to komedia, która powstała w roku 1661. Po raz pierwszy wystawiono ją 3 lata później. Molier w swoim utworze krytykuje m.in. obłudę i hipokryzję religijną.
Tytułowy bohater, Świętoszek bądź Tartuffe, który uchodzi za bardzo pobożnego, szybko przekonuje do siebie Orgona i jego matkę i zostaje zaproszony do ich domu. Przebywając tam ma coraz większy wpływ na decyzje podejmowane przez Orgona, co niepokoi jego bliskich. Reszta domowników, która nie dała się oszukać, ostrzega Orgona przed Świętoszkiem, lecz ten nie chce ich słuchać. Prawdę o Tartuffe odkrywa dopiero po podstępie swojej żony.
Przeczytaj książkę
Podziel się książką:
- Autor: Molière (Molier)
- Epoka: Barok
- Rodzaj: Dramat
Czytasz książkę online - «Świętoszek - Molière (Molier) (internetowa biblioteka medyczna txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Molière (Molier)
class="verse">Niż żeby świat powiedział, że to twoja wina
I że ojciec dla ciebie wypędził stąd syna.
Wierz mi pan, że zgodzi się z tym chyba wytarty
Honor...
TARTUFFE
Przepraszam pana, już jest wpół do czwartéj,
Rozmawiać z panem dla mnie przyjemność prawdziwa,
Lecz pobożne zajęcie na górę mnie wzywa.
KLEANT
A!...
SCENA II
Elmira, Marianna, Doryna, Kleant
DORYNA
Panie! niech nas poprze twa wymowa dzielna!
Patrz pan, jaka ją boleść ogarnia śmiertelna,
A zamiar, co dziś w wieczór ma się spełnić jeszcze,
Co chwila wywołuje w niej rozpaczy dreszcze.
Pan nadchodzi, użyjmy podstępu lub siły,
Ażeby tylko plany jego się zmieniły.
Ten nieszczęśliwy projekt, co nas wszystkich rani...
SCENA III
Orgon i poprzedni
ORGON
Cieszę się, żeście razem w tej chwili zebrani,
do Marianny
W tym kontrakcie dla ciebie niosę opisaną
Rzecz, z której tak serdecznie śmiałaś się dziś rano.
MARIANNA
klękając przed Orgonem
O mój ojcze! przez litość błagam w imię boże,
Zaklinam cię na wszystko, co cię wzruszyć może,
Rozluzuj węzły, co nas tak mocno złączyły
I nie każ mi posłuszną być nad moje siły.
Nie zmuszaj mnie, mój ojcze, ażebym w potrzebie
Aż do Boga musiała nieść skargę na ciebie,
Ażebym miała spędzać w nędzy i w żałobie
To życie, które przecież ja zawdzięczam tobie.
Jeśli każesz zapomnieć o marzeniach duszy,
Jeżeli moją miłość twoja wola kruszy,
Zrób to tylko, o co cię na kolanach proszę,
Nie każ mi żyć z człowiekiem, którego nie znoszę,
I jeśli postanowić nie możesz inaczéj,
Nie chciej rzucać przynajmniej mnie na łup rozpaczy.
ORGON
na stronie wzruszony
Odważnie moje serce, trzymajmy się stale.
MARIANNA
Twoja dobroć dla niego nie martwi mnie wcale;
Oddaj mu twój majątek, swą spuściznę całą,
Oddaj mój, jeśli tego będzie mu za mało,
Zgadzam się na to chętnie, ale w zamian przecie,
Gdy mu wszystko oddajesz, ocal twoje dziecię
I pozwól, bym w klasztornej przepędziła celi
Resztę dni, których niebo jeszcze mi udzieli.
ORGON
Otóż to, zakonnica wylazła na prędce,
Kiedy ojciec w miłosnej przeszkadza jej chętce.
Powstań. Wstręt twój i upór zwyciężyć potrzeba,
A umartwienie zmysłów — zasługa dla nieba.
By zaskarbić te łaski masz sposób gotowy
I proszę nie zawracać mi już więcej głowy.
DORYNA
Jak to? lecz...
ORGON
Niech cię znowu nie trapi chęć pusta,
Gadaj z równymi sobie, tu zaknebluj usta.
KLEANT
Jeślibyś mojej rady chciał wysłuchać przecie...
ORGON
Mój bracie, twoje rady są najlepsze w świecie,
Jestem dla nich z szacunkiem, cenię je i chwalę,
Lecz daruj, ale spełnić ich nie myślę wcale.
ELMIRA
do Orgona
Widząc to, co ja widzę, już nie wiem prawdziwie
Co mówić, zaślepieniu twojemu się dziwię
Tylko. Jakież cię wpływy oplotły złowieszcze,
Gdy po dzisiejszym czynie nie wierzysz nam jeszcze?
ORGON
Dziękuję, ale prostych pozorów w tym wina;
Ja wiem, jaką ty słabość masz dla mego syna,
Tego łotra; przez niego ta historia cała
Ułożona, a tyś jej zaprzeczyć nie chciała,
By biednego człowieka zgubić przez te baśnie.
Ale twoja spokojność zdradziła cię właśnie.
ELMIRA
Czyż potrzeba mieć na tak dziwne oświadczenie
Zaraz obelgę w ustach i w oczach płomienie?
Gdy naszą cześć kto dotknie, potrzebaż w tej chwili,
Abyśmy mu zniewagę największą rzucili?
Ja wybuch w takiej rzeczy najwyraźniej ganię,
Śmiech tu karą najlepszą, oto moje zdanie.
Uczciwość z łagodnością pogodzić się może,
Nie jak u kobiet strasznych, których w każdej porze
Gniew uzbrojony tylko sposobności czeka,
By paznokciami drapać, lub pogryźć człowieka.
Mnie tym postępowaniem pewno nie zachwycą,
Pragnę zostać cnotliwą, ale nie diablicą
I w tej mierze tej prostej trzymam się taktyki,
Że pogarda jest lepszą, niż gwałtowne krzyki.
ORGON
Ja się zwieść nie pozwolę, niechaj co chce będzie.
ELMIRA
Powtórnie twoją słabość podziwiam w tym względzie,
Ale możebyś wreszcie zdanie zmienić raczył,
Gdybyś na własne oczy rzecz całą zobaczył.
ORGON
Zobaczył!
ELMIRA
Tak.
ORGON
Gadanie!
ELMIRA
Będziesz wątpił dłużéj,
Gdy to sprawię, że wszystko przy tobie powtórzy?
ORGON
Baśnie!
ELMIRA
Cóż to za człowiek! Rozważ me zamiary:
Nie żądam już z twej strony dla nas nawet wiary,
Lecz przypuśćmy, że w miejscu tym, tak by się stało,
Że mógłbyś łatwo widzieć i słyszeć rzecz całą;
Cóż byś powiedział na to, czy trwałbyś w uporze?
ORGON
Powiedziałbym... nic wcale, bo to być nie może.
ELMIRA
Błąd trwa za długo, zatem nie spocznę dopóty,
Aż przestaniesz oszczerstwa robić mi zarzuty.
W tej chwili się ta sprawa tu zakończy cała,
Będziesz świadkiem wszystkiego, com ci powiedziała.
ORGON
Zgoda. Trzymam za słowo. Twą zręczność ocenię,
Czy będziesz mogła spełnić swoje przyrzeczenie.
ELMIRA
do Doryny
Sprowadź go do mnie.
DORYNA
do Elmiry
Działać potrzeba powoli,
To lis chytry, łatwo się złapać nie pozwoli.
ELMIRA
Nie! ludzi kochających zwieść możem najlepiéj,
A miłość własna bardziej jeszcze go zaślepi.
Poproś go. (do Kleanta i Marianny) Wy odejdźcie.
SCENA IV
Orgon, Elmira
ELMIRA
Stół ten przysuniemy,
Wejdź tu i proszę ciebie, siedź cicho jak niemy.
ORGON
Jak to?
ELMIRA
Gdy się tam schowasz, prawdy ci dowiodę.
ORGON
Dlaczegóż pod stół?
ELMIRA
Proszę, zostaw mi swobodę.
Sam osądzisz, czy dobrze osnute mam plany.
No wejdź tam; a pamiętaj, jak będziesz schowany,
Aby cię nie widziano, ani nie słyszano.
ORGON
No przyznaj, że łagodność mam nieporównaną,
Lecz chcę widzieć do końca, jak pójdzie wyprawa.
ELMIRA
Sądzę, że do wyrzutów nie nada ci prawa.
do Orgona, który siedzi pod stołem
Cokolwiek będę mówić i w jakim sposobie,
Niechaj to oburzenia nie wywoła w tobie,
Bo przez ciebie do tego jestem przymuszona,
A zresztą, wszak to jedno tylko cię przekona.
Przez udaną łaskawość, nie będzie mi trudno
Zmusić do otwartości tę duszę obłudną,
A podniecona miłość w namiętnym zamiarze
Złoży maskę i całe zuchwalstwo okaże.
Gdy z twej woli, dla twego tylko przekonania,
Moja chęć do tej smutnej komedii się skłania,
Toż gdy się wiara twoja już do mnie nachyli,
Sądzę, że będę mogła zaprzestać w tej chwili
I kiedy sam już sprawdzisz wszystko doskonale,
Będziesz go umiał wstrzymać w namiętnym zapale;
Oszczędzisz twojej żonie daremnych przykrości,
Gdy już rozczarowanie w twej duszy zagości.
Zresztą to twój interes, ty tu jesteś panem,
Nadchodzi. Skryj się i siedź cicho pod dywanem.
SCENA V
Turtuffe, Elmira, Orgon
Orgon pod stołem.
TARTUFFE
Kazałaś mnie tu pani wezwać na rozmowę.
ELMIRA