Świętoszek to komedia, która powstała w roku 1661. Po raz pierwszy wystawiono ją 3 lata później. Molier w swoim utworze krytykuje m.in. obłudę i hipokryzję religijną.
Tytułowy bohater, Świętoszek bądź Tartuffe, który uchodzi za bardzo pobożnego, szybko przekonuje do siebie Orgona i jego matkę i zostaje zaproszony do ich domu. Przebywając tam ma coraz większy wpływ na decyzje podejmowane przez Orgona, co niepokoi jego bliskich. Reszta domowników, która nie dała się oszukać, ostrzega Orgona przed Świętoszkiem, lecz ten nie chce ich słuchać. Prawdę o Tartuffe odkrywa dopiero po podstępie swojej żony.
i przebrałem tę osobistość w szaty wytwornego światowca; próżno wyposażyłem go w mały kapelusik, długie włosy, wielką kryzę, szpadę i w mnogość koronek; próżno złagodziłem rzecz w wielu ustępach i usunąłem troskliwie wszystko, co wedle mego uznania mogłoby posłużyć za cień pretekstu sławetnym oryginałom skreślonego przeze mnie portretu — wszystko nie zdało się na nic. Klika zwietrzyła rychło niebezpieczeństwo, jakie jej zagraża. Intrydze udało się dotrzeć do osób, które w każdej innej sprawie szczycą się tym, iż żadna intryga nie ma do nich przystępu. Ledwie komedia moja pojawiła się na scenie, ściągnęła na siebie natychmiast gromy władzy, przed którą nie pozostaje nam nic, jak tylko ze czcią uchylić czoła. Jedyną rzeczą, którą mogłem uczynić w owej potrzebie, aby przynajmniej siebie samego ratować od wybuchu burzy, było powiedzieć, że Wasza Królewska Mość raczyła mi zezwolić na to przedstawienie; nie sądziłem zaś, aby mi trzeba było jeszcze starać się o pozwolenie u innych osób, skoro zakaz leżał również wyłącznie w mocy Waszej Królewskiej Mości.
Nie wątpię ani na chwilę, Najjaśniejszy Panie, że ludzie, których odmalowałem w mej komedii, poruszą u Waszej Królewskiej Mości wszystkie sprężyny i wciągną do swego obozu, jak już przedtem uczynili, ludzi naprawdę czcigodnych, a tym łatwiejszych do zbałamucenia, ile że sądzą innych wedle siebie. Obłudnicy posiadają sztukę zabarwiania pięknymi kolorami wszystkich swych intencyj. Co bądź by się silili udawać, nie troska o dobro Boga porusza nimi z pewnością tutaj: dość jasno to pokazali, cierpiąc rozmaite komedie, które tylekroć wystawiano publicznie, i to bez słówka protestu z ich strony. Tamte sztuki godzą jedynie w pobożność i wiarę, rzeczy, które tym panom najmniej leżą na sercu — ta, przeciwnie, dotyka i chłoszcze ich samych i tego nie mogą ścierpieć. Nie mogą mi przebaczyć, iż odsłaniam ich szalbierstwa przed oczami świata, toteż jestem pewny, nie omieszkają powiedzieć Waszej Królewskiej Mości, że moja komedia wywołała u wszystkich zgorszenie. Jednak szczerą prawdą jest, Najjaśniejszy Panie, że cały Paryż zgorszony był jedynie zakazem jej grania i że najbardziej skrupulatni ludzie uważali wystawienie tej sztuki za rzecz pożyteczną i zbawienną. Powszechnie dziwiono się, iż osoby znane z zacności do tego stopnia ulegają wpływom ludzi, którzy powinni być przedmiotem wstrętu dla całego świata i którzy obcy są wręcz uczuciom prawdziwej pobożności, mimo że je głośno wyznają.
Oczekuję z uszanowaniem wyroku, jaki Wasza Królewska Mość raczy wydać w tej sprawie, lecz to pewna, Najjaśniejszy Panie, iż trzeba mi będzie w ogóle zaniechać pisania komedii, jeżeli świętoszki mają zostać górą24. Zwycięstwo to da im niejako prawo prześladowania mnie więcej niż poprzednio: niebawem gotowi będą zaczepiać najniewinniejsze rzeczy za to tylko, iż wyszły spod mego pióra.
Oby dobroć Twoja, Najjaśniejszy Panie, raczyła udzielić mi swej pomocy przeciw ich zatrutej wściekłości! I obym mógł za Jej powrotem z wyprawy tak pełnej chwały umilić Waszej Królewskiej Mości wytchnienie po tylu zwycięstwach, dostarczyć Jej niewinnej rozrywki po tak wspaniałych dziełach i pobudzić do śmiechu monarchę, który budzi drżenie w całej Europie!
Podoba Ci się to, co robimy? Wesprzyj Wolne Lektury drobną wpłatą: wolnelektury.pl/towarzystwo/
Trzecie podanie25
przedłożone królowi dnia 5 lutego 1669.
Najjaśniejszy Panie!
Pewien bardzo znamienity lekarz26, którego mam zaszczyt być pacjentem, przyrzeka mi i zobowiązuje się rejentalnie, iż utrzyma mnie przy życiu jeszcze trzydzieści lat, jeśli zdołam mu uzyskać jedną łaskę Waszej Królewskiej Mości. Powiedziałem mu na tę obietnicę, że nie żądam tak wiele i zadowolę się w zupełności zobowiązaniem, iż mnie nie zgładzi ze świata. Ta łaska, Najjaśniejszy Panie, to kanonia nadwornej kaplicy W. K. M. w Vincent, opróżnionej przez śmierć ***.
Czy wolno mi będzie prosić jeszcze o tę łaskę Waszą Królewską Mość właśnie w dniu wspaniałego zmartwychpowstania Tartufe’a, wskrzeszonego dzięki Jego dobroci? Przez ten pierwszy znak twojej dobroci pojednałem się z ludźmi wiary, przez drugi pojednałbym się z lekarzami. Jest to z pewnością dla mnie zbyt wiele łaski naraz, ale może nie nazbyt wiele dla Waszej Królewskiej Mości; toteż oczekuję z nieśmiałą i pełną szacunku nadzieją Jej odpowiedzi na tę prośbę.
Świętoszek (Tartufe)
OSOBY:
Pani Pernelle, matka Orgona
Orgon, mąż Elmiry
Elmira, żona Orgona
Damis, syn Orgona
Marianna, córka Orgona
Walery, zalotnik Marianny
Kleant, szwagier Orgona
Tartufe, świętoszek
Doryna, pokojówka Marianny
Pan Zgoda, woźny
Oficer gwardii
Flipota, służąca pani Pernelle
Rzecz dzieje się w Paryżu, w domu Orgona.
AKT 1
SCENA PIERWSZA
Pani Pernelle27, Elmira, Marianna, Kleant, Damis, Doryna, Flipota
PANI PERNELLE
biegnie przez scenę ku drzwiom, wszyscy dążą za nią
Chodź, Flipoto, nie myślę tego dłużej znosić!
ELMIRA
Ależ, kochana matko, dajże się uprosić!...
PANI PERNELLE
Zostaw, moja synowo, nie spiesz się daremno —
Nazbyt wiele zadajesz sobie trudów ze mną!
ELMIRA
Uchybiać pani na myśl nie przyszło nikomu;
Cóż więc dziś panią matkę razi w naszym domu?
PANI PERNELLE
Wyznaję więc28, że wcale mi się nie podoba
Dom, w którym za nic liczy się moja osoba;
Wcale mnie nie budują wasze nowe statki,
Gdzie każdy waży lekce głos sędziwej matki,
Gdzie nikt nic nie szanuje ni w czynach, ni w mowie
I gdzie po prostu wszystko chodzi jak na głowie!
DORYNA
Jeśli pani...
PANI PERNELLE
Ty jesteś w służbie niezbyt prędka,
Lecz za to mocna w gębie i impertynentka;
Do wszystkiego się wtrącać zawsześ jest gotowa.
DAMIS
Ale...
PANI PERNELLE
Ty jesteś głuptas! Więcej ani słowa!
Przyjmij to oświadczenie od swej babki własnej;
Już dawnom ojcu twemu w sposób dosyć jasny
Tłumaczyła, że z syna pociechy nie zazna,
Jeśli będzie w ten sposób chował go na błazna.
MARIANNA
Lecz...
PANI PERNELLE
Ty, miła siostruniu29, z ciebie też lalusia:
Niby trzech słów nie zliczy, skromniutka jak trusia,
Lecz ja wiem, cicha woda jakie ma wybryki,
I nie ja się dam złapać na twe polityki.
ELMIRA
Jednak...
PANI PERNELLE
Ty też, synowo, bez wszelkiej obrazy
Przyjm mojej co najżywszej nagany wyrazy:
Przykładem dobrym świecić tyś im wszak powinna
I matka ich nieboszczka zgoła była inna30.
Jesteś płocha, rozrzutna — to wprost oczy rani
Patrzeć, jak wciąż się stroisz niby wielka pani31;
Jeśli dla męża tylko chce być piękną żona,
Nie potrzebuje chodzić cała wyfioczona.
KLEANT
Ależ, pani...
PANI PERNELLE
Dla ciebie, mój szanowny panie,
Jej przezacny braciszku, mam pełne uznanie,
Lecz w miejscu syna mego rzekłabym ci wszakże:
Ruszaj sobie gdzie indziej, mój kochany szwagrze!
Poglądy, jakie głosić ciągle się pan trudzi,
Nie nadają się wszakże dla uczciwych ludzi.
Mą szczerość zbyt otwartą niech mi pan wybaczy,
Lecz co w mowie, to w myśli — nie umiem inaczej!
DAMIS
Pan Tartufe32 w oczach babci bardziej jest szczęśliwy.
PANI PERNELLE
Bo jest zacnym człowiekiem, godnym czci prawdziwej,
I trudno mi w istocie patrzeć jest spokojnie,
Że taki jak ty błazen w ciągłej z nim jest wojnie.
DAMIS
Jak to! Więc ja mam znosić, aby ktoś bez sromu
Do wszystkiego się wtrącał, rządził się w tym domu
I by wzbronioną była nam każda zabawa,
Póki ten chłystek do niej nie uświęci prawa?
DORYNA
Gdyby słuchać, co prawi on nam tutaj co dnia,
Co bądź człek czyni, wszędzie tkwi jakowaś zbrodnia;
Bo ten krytyk żarliwy tylko sądzi, rządzi...
PANI PERNELLE
I dobrze osądzone jest, co on osądzi;
Do nieba chce was zawieść, odciąga od złego,
I słusznie syn mój wszczepia wam miłość do niego.
DAMIS
Nie, babciu; nawet ojcu sprawić się nie uda,
By sympatię w mych oczach znalazła obłuda:
Kłamać nie chcę i mówię tutaj najwyraźniej,
Że w tym człowieku wszystko gniewa mnie i drażni,
I gdy nadto w mym sercu już zbierze odraza,
Przy pierwszej sposobności zdepcę tego płaza!
DORYNA
Bo i pewnie, że trudno już ścierpieć, a zwłaszcza
Patrzeć, jak ten przybłęda w domu się rozgaszcza,
Jak ten dziad, co, gdy przyszedł, buty miał podarte,
A ubranie i pięciu szelągów niewarte —
Dzisiaj, zapominając łatwo o swej nędzy,
Do roli pana domu ciśnie się czym prędzej.
PANI PERNELLE
Słusznie, i znikłaby stąd niejedna myśl zdrożna,
Gdyby posłuch znalazła jego chęć pobożna.
DORYNA
Przed panią on świętego udaje niby to,
A jest, mogłabym przysiąc, czystym hipokrytą.
PANI PERNELLE
To język!
DORYNA
Ja bym go tam wraz z jego Wawrzyńcem,
Obdarzyła na drogę nie lada gościńcem!
PANI PERNELLE
Osoba jego sługi zbyt mało mi znana,
Lecz w zamian mogę śmiało zaręczyć za pana.
Wy macie doń urazę i każde się boczy,
Że wam bez żadnych względów prawdę rąbie w oczy.
Grzech budzi w jego sercu nienawiść zawziętą,
A celem jego kroczyć niebios drogą świętą.
DORYNA
Dobrze, lecz czemu, zwłaszcza od jakiegoś czasu,
Każdy gość jest przyczyną takiego hałasu?
Gdzie w tym obrazę niebios ktokolwiek wyczyta,
Że jakiś godny człowiek czasem w dom zawita33?
Co do mnie, nie dam głowy, mówiąc między nami,
wskazując Elmirę
Czy on o panią nie jest zazdrosny34 czasami.
PANI PERNELLE
Milczeć mi! Patrzcie, co za gęba u aspanny!
Nie on jeden potępia ten zgiełk nieustanny:
Te wizyty, ci szumni panowie i damy,
Karety przez dzień cały stojące u bramy,
Ta lokai nadmiernie zgiełkliwa czereda —
To przed okiem sąsiadów utaić się nie da.
Chcę wierzyć, że nic złego pod tym się nie skrywa35,
Lecz po cóż ma mieć strawę i plotka złośliwa?
KLEANT
Jak to! Ludzkim gadaniom chcesz przeszkodzić pani?
Toż by znaczyło handel zrobić nazbyt tani,
Gdyby człowiek ze względu na świata obmowy
Swych najlepszych przyjaciół zrzec się był gotowy!
Lecz gdyby i tak było, czy pani w to wierzy,
Że ktoś języki bliźnich w ten sposób uśmierzy?
Przeciw potwarzy nie masz na świecie obrony;
Pozwólmy więc rozprawiać ludziom na wsze strony
I bez względu, jak życie nasze sądzą inni36,
Nam niech starczy, że w sercu jesteśmy niewinni.
DORYNA
Czy może nie od Dafne, tej lubej sąsiadki,
Wraz z jej miłym mężulkiem37 pochodzą te gadki?
Zwykle kto sam jest w świecie celem pośmiewiska,
Ten na dobrą cześć drugich najłacniej się ciska;
Tacy wszędzie wglądają i póty się biedzą,
Aż pozór złudny jakiejś skłonności38 wyśledzą,
Wydmuchają go w bajkę i z całą rozkoszą,
Ubrawszy po swojemu, po świecie obnoszą.
Szerząc o czynach drugich zmyślone gawędy,
W oczach świata złagodzić pragną swoje błędy
I zręcznie je przybrawszy kształtem podobieństwa,
Niewinnością zabarwić własne bezeceństwa,
Lub na innych przerzucić obłudnym zapałem
Część hańby, która dotąd była ich udziałem.
PANI PERNELLE
Cały ten wywód zgoła chybiony tym razem.
Przyznacie, że Oranta świeci cnót obrazem,
Modlitwy, pobożności — a jest mi wiadomem,
Że też się nie buduje wcale waszym domem.
DORYNA
W istocie, dla przykładu wybornie dobrana!
Ani słowa — surowość jej zasad jest znana,
Lecz wszak to wiek w tej damie zbudził tchnienie boże,
I żyje cnotą, odkąd już grzeszyć nie może.
Dopóki mogła w sercach rozniecać płomienie,
Korzystała z swych wdzięków dość nieustraszenie;
Dziś, widząc, że jej pokus daremna jest praca,
Gardzi światem, co sam się już od niej odwraca,
I płaszczem cnoty wszelkim uciechom okrutnej,
Osłania zwiędłych wdzięków upadek zbyt smutny.
To u naszych zalotniś jest koniec nierzadki:
W miarę jak wielbiciele pakują manatki,
Aby nie nazwać rzeczy swym właściwym mianem,
Chronią się za surowych zasad parawanem;
Stąd też sąd każdej takiej zawziętej dewotki
Skwapliwie chwyta wszystkie najniecniejsze plotki
I wkoło siebie z grzechów świat skwapliwie czyści —