Mizantrop - Molière (Molier) (biblioteka w .txt) 📖
Mizantrop to komedia Moliera z 1666 roku. Głównym bohaterem jest Alcest, który zawsze mówi to co myśli, choć czasami ma przez to kłopoty.
Jest on zakochany w Celimenie, która jest bardzo towarzyska, ma kilku zalotników. Pomimo, że Alcestowi nie podoba się jak traktuje innych mężczyzn, jej urok osobisty przekonuje go o jej miłości. Jednak pewnego dnia chce od niej ostatecznej deklaracji uczuć…
- Autor: Molière (Molier)
- Epoka: Barok
- Rodzaj: Dramat
Czytasz książkę online - «Mizantrop - Molière (Molier) (biblioteka w .txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Molière (Molier)
63. Ale czy mogę wiedzieć (...) te same wyrazy? — Ten zacny człowiek jest, jak zwykle zacni ludzie, nieco ciężki z kobietami: lubi nazywać rzeczy wyraźnie i po imieniu, czego kobiety nie znoszą. [przypis tłumacza]
64. kochanek — użyty w daw. znaczeniu wielbiciela, zalotnika. [przypis tłumacza]
65. Dobrze więc (...) sam siebie. — Klasyczny manewr kobiecy. Od Moliera do Becque’a niewiele zdołano przyczynić rysów do tej uroczej Paryżanki. [przypis tłumacza]
66. Bądź spokojny (...) muszę — Tu siłą swego uczucia Alcest przełamuje komizm sytuacji i wznosi się do wyżyn przejmującej dramatyczności. [przypis tłumacza]
67. To prawda, miłość twoja jest wprost bezprzykładna! — ironicznie. [przypis tłumacza]
68. Scena 2, 3, 4. — Mamy tu żywy obraz mąk, które cierpi człowiek z głębszą wartością, skoro miał nieszczęście zakochać się w światowej modnisi. Wśród tych mąk jedna z najbardziej znamiennych i dotkliwych to owe obojętne wizyty przypadające w chwili najwyższego uczuciowego napięcia i zmuszające do nakładania obojętnej maski wówczas, gdy miłość i gorycz rozsadzają piersi. Celimenie wizyty te są tu bardzo na rękę; ona właśnie chce uniknąć wyjaśnień i trzymać Alcesta w stanie niepewności. [przypis tłumacza]
69. Więc nie można (...) w domu? — Siłą rzeczy z wyżyn patetyczności sytuacja ściąga Alcesta z powrotem do roli komicznej. [przypis tłumacza]
70. Mój Boże (...) wielkich krzykaczy — Celimena, młoda wdowa, niemająca pozycji przez męża, wie, iż wszystko dla niej zależy od tego, jak się potrafi „postawić” w świecie; toteż pielęgnuje swoich wielbicieli niby ogrodnik roślinki. [przypis tłumacza]
71. Zostań tu — Rada jest pokazać światu, jak ten dziki, nieokiełzany Alcest „jada z ręki”. [przypis tłumacza]
72. Dobrze (...) już o to nie stoję — Wytrawna kokietka wie dobrze, iż skoro mu tak powie, Alcest zostanie na pewno. [przypis tłumacza]
73. I pan jeszcze tutaj — udane zdziwienie. [przypis tłumacza]
74. I chcę (...) jawny i otwarty. — Raz przyjąwszy fałszywą sytuację, Alcest brnie coraz głębiej w śmieszności. Ten mocny człowiek miota się bezsilnie w cienkiej jak pajęczyna siatce światowego konwenansu. [przypis tłumacza]
75. Luwr — pałac królewski. Mam wrażenie, mimo iż tekst komedii milczy w tej mierze, że Celimena nie bywa w tak wysokich progach; dlatego może lada głuptas, ale przychodzący z królewskich pokoi, jest jej pożądanym gościem. Stosunek jej do Alcesta wygląda również na to, iż posiada spory podkład snobizmu, jak to nazywamy dzisiaj. [przypis tłumacza]
76. Na honor (...) mieście — Charakterystyka życia salonów: pierwsze otwarcie ust jest obmową i tak bez przerwy i wytchnienia, aż do końca wizyty. Molier zawsze ma odwagę malować najszerszym, najśmielszym rysem. [przypis tłumacza]
77. Początek (...) nie obronim — Elianta, którą poznaliśmy z sympatycznej strony już w rozmowie w I akcie, zaznacza tym odezwaniem swą odrębność od całego towarzystwa, do którego odnosi się, jak i Filint, z pobłażliwą wyrozumiałością. [przypis tłumacza]
78. Ten człowiek (...) cały — Trzeba zauważyć, iż, podczas gdy odezwania Klitandra i Akasta są jedynie zwykłym plotkowaniem, złośliwe sylwetki Celimeny iskrzą się werwą i dowcipem. Jakoż berło rozmowy przechodzi w jej ręce, młodzi panicze rzucają jej tylko raz po raz na żer jakieś nazwisko, aby ją wyciągnąć na zabawny portrecik. Nie ulega wątpliwości, iż ustami Celimeny Molier odmalował tu mimochodem tę i ową ze znanych wszystkim osób, jak to już uczynił w Natrętach. [przypis tłumacza]
79. Też (...) obrazem. — Celimena, podniecona powodzeniem, rozwija coraz to przedniejszą werwę. [przypis tłumacza]
80. Wszak go mieszczę w mych przyjaciół rzędzie — Co nie przeszkadza, iż słówko pochwały rzucone przez Filinta pobudzi ją do „oporządzenia” tego przyjaciela bardzo skrupulatnie. Zauważyć należy, iż Filint nie bierze udziału w tym turnieju obmowy: jedyne słowa, jakie wtrącił, są słowami pochwały. Ale kto wie, może ten salonowy bywalec zdaje sobie sprawę, iż ta pochwała pobudzi najsnadniej ostry języczek Celimeny? [przypis tłumacza]
81. skreślić portretu — Kreślenie portretów znajomych osób słowem lub na piśmie stanowiło ulubioną zabawę salonową tego tak literackiego społeczeństwa XVII wieku. Jak w literaturze głównym rysem tej epoki była psychologia (Kartezjusz, Pascal, Molier, Racine, La Bruyère, La Rochefoucauld), tak i w salonach psychologizowano zawzięcie, choć na mniejszą miarę i niekoniecznie tak jadowicie jak tutaj. Był w tej zabawie niewątpliwie podkład wysokiej kultury literackiej, a już Celimenie trzeba przyznać, że jest w tej sztuce graczem pierwszej wody. [przypis tłumacza]
82. Wybornie (...) przedsięwzięciu. — Przez cały czas rozmowy Alcest siedzi chmurny; wreszcie wybucha, instynktownie jednak zwracając swą złość i ironię nie przeciw kobiecie, którą kocha, ale przeciw Bogu winnym głuptasom, którzy go niecierpliwią i o których jest zazdrosny. [przypis tłumacza]
83. Czyż (...) słowy — Celimena, podrażniona, kreśli od ręki cięty, choć jednostronny portrecik Alcesta [przypis tłumacza]
84. ludzie nie myślą nigdy jak należy — Zdanie to jest najzwięźlejszym, a karykaturalnym wyrazem charakteru Alcesta. [przypis tłumacza]
85. Może (...) za słaby. — Zazwyczaj Molier starannie różniczkuje odcienie charakterów, ale cechą tych salonowych głupków jest spotykanie się w banalności. [przypis tłumacza]
86. Nie (...) płonie — Ustęp ten jest niemal dosłownym tłumaczeniem z Lukrecjusza, którego dzieło De natura rerum Molier w młodości całe miał przełożyć. Wstawka ta, nieco przydługa, wskazuje jednak, że dobra Elianta, przy swojej dobroci, nie jest bynajmniej gąską i że nie zbywa jej na dowcipie. [przypis tłumacza]
87. Och (...) nie ruszę — Trzeba przyznać, że Alcest dość sobie dziwnie poczyna w cudzym domu. Oto jakby chciał przestrzec Molier, do czego prowadzi brak miary: nazbyt wygórowane pojęcie własnej godności wiedzie go do uczynków wręcz sprzecznych z tą godnością. [przypis tłumacza]
88. urząd marszałkowski — Wobec surowego zakazu pojedynków urząd marszałkowski powołany był do rozstrzygania wszelkich sporów między szlachtą. [przypis tłumacza]
89. Póki (...) spłodził. — Znów komiczny niestosunek między hartem duszy Alcesta, tym hartem, który w godnych jego okolicznościach zrobiłby zeń pewnie bohatera, a błahością przedmiotu. A sprawcą tego zdrobnienia charakteru są znów rączki Celimeny, gdyż wysiadując w jej salonie, Alcest narażony jest na spotykanie takich Orontów, Akastów i Klitandrów i doprowadzony do ostateczności jej kokieterią reaguje na te błahostki tak gwałtownie. Ale czy to jej wina? Ona jest u siebie i w swojej przyrodzonej sferze; tylko Alcest nie jest tam na miejscu... I znowuż czy to jego wina, że ironicznie prawo życia każe Alcestowi znajdować szczęście w spojrzeniu Celimeny? [przypis tłumacza]
90. drogi markizie — Pod mianem „markizów” Molier smagał niejednokrotnie szyderstwem złotą młodzież ze Dworu i sprawił tyle, iż ten chlubny tytuł stał się komicznym epitetem. [przypis tłumacza]
91. Na honor! (...) nie mam — Cóż za soczysty portret skreślony własnymi ustami młodego furfanta! Co za radość życia! W istocie w owych czasach czyż taki panek samym faktem swego urodzenia nie posiadał wszystkiego, co ziemia dać może? I ileż razy z pewnością Molier byłby oddał cały swój geniusz za to, aby być jednym z tych strojnych i szumnych trutniów kradnących mu spojrzenia i serce Armandy! [przypis tłumacza]
92. dziw mi (...) daremne zapały — Klitander chce dać do zrozumienia, iż serce Celimeny należy do niego. [przypis tłumacza]
93. Co, ja? (...) wypadnie. — Akast pozwala się domyślać tegoż samego, w jeszcze jaskrawszej formie. Molier podkreśla tu znamienny rys tych salonowych motylków: chełpienie się łaskami kobiety, z podstawą lub bez podstaw. [przypis tłumacza]
94. Dobrze; ja się zaślepiam; łudzę się; to jasne — Akast, sprytniejszy od Klitandra, który jest już zupełnym dudkiem, obiera drogę ironicznej skromności, aby tym wymowniej a nieobowiązująco przedstawić się jako zdobywca Celimeny. [przypis tłumacza]
95. dowód oczywisty — Wystarczy czytać współczesne pamiętniki, aby poznać, jak grube i brutalne było w tej epoce odnoszenie się do kobiet pod powłoką strzelistych wzdychań i komplementów. Pierwszym np. i uświęconym dowodem czułości dla nowej kochanki było wydanie jej listów poprzedniej. [przypis tłumacza]
96. W okowach miłości — Kontrast: jakimi kobieta ogląda zawsze mężczyzn, a jakimi są, kiedy wyjdzie z pokoju. Jedno słowo starczy tu za całą scenę. [przypis tłumacza]
97. O dewocji jej zgodne wszędzie słychać zdanie — zapewne ironicznie. [przypis tłumacza]
98. W duszy (...) nerwy — Nim Arsena (w oryg. Ársinoe) wejdzie, już znamy ją na wylot. Na każdym kroku ta mistrzowska ekonomia. [przypis tłumacza]
99. Cóż za traf szczęśliwy — Nowy rys obłudy towarzyskiej. Cóż za popis dla aktorki, to przejście! [przypis tłumacza]
100. Przybywam (...) przestrogi — Znów Molier nie traci ani chwili czasu: chwyta natychmiast rys zasadniczy. [przypis tłumacza]
101. Scena 5. — Widzieliśmy już salon w towarzystwie mieszanym: obmowa i plotkarstwo; widzieliśmy salon, gdy są w nim sami mężczyźni: chełpliwość i zniesławianie kobiet; zobaczymy teraz same kobiety. [przypis tłumacza]
102. Krótko (...) żywię. — Odwieczny, jak widzimy, „światowy” sposób mówienia komuś w oczy nieprzyjemnych rzeczy, niby jako zasłyszanych i którym się bynajmniej nie wierzy! [przypis tłumacza]
103. wdzięczna jestem szczerze — Można się domyślić, że podczas przemowy Arseny w Celimenie wszystko się gotuje z wściekłości. Mimo to panuje nad sobą: z uśmiechem, może trochę mieniąc się na twarzy, słucha jej do końca, po czym odpowiada drżącym z początku cokolwiek, później coraz jadowitszym głosikiem. [przypis tłumacza]
104. zacności wprost niepospolitej — z przesadą, przedrzeźniając Arsenę. [przypis tłumacza]
105. Gdy bije swoich ludzi i nędznie ich płaci — jadowicie, z przyciskiem. [przypis tłumacza]
106. Lecz blanszuje policzki i wdzięczyć się lubi — jadowicie, z przyciskiem. [przypis tłumacza]
107. ku żywym nie umie ukryć pożądania — jadowicie, z przyciskiem. [przypis tłumacza]
108. wzięłam cię w obronę — znów przesadnie, przedrzeźniając Arsenę. [przypis tłumacza]
109. że w cudze sprawy wglądasz (...) głos boski. — Te osiem wierszy wolno i dobitnie. [przypis tłumacza]
110. tym, których do tych zadań powołał głos boski — W tej epoce, epoce Port-Royalu, dewocja ludzi świeckich, czyniących sobie powołanie z kierowania sumieniami drugich, była nader rozpowszechniona. Dewocja zaś jako zakończenie kariery miłosnej u kobiety jest zbyt częstym zjawiskiem, aby Molier mógł jej nie utrwalić w postaci Arseny. [przypis tłumacza]
111. Zbyt wiele przypisuję (...) żywię. — Ostatnie wiersze są dosłownym ironicznym powtórzeniem ostatnich słów Arseny. [przypis tłumacza]
112. O pani coś posłyszeć? — Trafiła kosa na kamień: żądełko Celimeny okazało się ostrzejsze. Toteż ona, świadoma swej przewagi, igra swobodnie z Arseną, której ostatnia replika jest już bardzo słaba. Teraz Celimena powoli i dobitnie, wymierzy jej ostatni cios. [przypis tłumacza]
113. wieku — z przyciskiem. [przypis tłumacza]
114. z wiekiem wszystko przychodzi — Tutaj Celimena już nie przez omówienia, ale atakuje Arsenę wprost, brutalnie, z całym okrucieństwem, na jakie umie się zdobyć kobieta wobec drugiej kobiety. Ale trzeba przyznać, została zaczepiona i to we własnym domu. [przypis tłumacza]
115. w dwudziestym roku — Celimena ma dwadzieścia lat! Rysem tym Molier daje dowód wielkiego poczucia smaku, odejmując w ten sposób Celimenie to, co rola jej mogłaby mieć antypatycznego, gdyby to była dojrzała i zupełnie świadoma siebie kobieta. W tej Celimenie jest dużo z rozigranego dzieciaka, upitego uciechą życia, w które się rzuciła, korzystając ze swobody wdowieństwa. Wobec poważnego Alcesta jest ona trochę jak student wobec morałów profesora; sama jeszcze nierozbudzona i biorąc życie płytko, nie zdaje sobie może nawet sprawy z jego cierpienia. Któryś z krytyków francuskich zaznaczył trudność grania tej Celimeny, „która ma dwadzieścia lat, a którą, aby dobrze zagrać, trzeba być dwadzieścia lat na scenie”. [przypis tłumacza]
116. Stąd (...) do syta — Arsena, skupiwszy się po chwilowej porażce do nowej walki i odpłacając brutalnością za brutalność, zadaje Celimenie dotkliwy sztych. [przypis tłumacza]
117. Miej (...) karety — Celimena, wyprowadzona z równowagi i zapominając o światowej masce,
Uwagi (0)