Leonce i Lena - Georg Büchner (biblioteka za darmo txt) 📖
Zarówno książę Leonce, jak księżniczka Lena chcą uchylić się od swoich obowiązków wynikających ze stanowiska społecznego i uniknąć zaaranżowanego małżeństwa.
Niezależnie od siebie, nie znając się nawet wzajemnie, podejmują decyzję o ucieczce, jednak los sprawia, że drogi uciekinierów skrzyżują się i dojdzie do spotkania…
Na kanwie tej jawnie błahej fabuły uwzględniającej wszystkie literackie rekwizyty romantyczne, ukazane zostały istotne problemy współczesne autorowi. Groteskowy obraz władcy, żonglującego strzępkami myśli filozoficznych, ukazuje korozję systemu absolutyzmu oświeconego. Książę Leonce nękany przemożną nudą - chorobą wieku - oraz jego przyboczny towarzysz, błazen i w końcu „minister”, Valerio, parający się zawodowo nieróbstwem - to dwa wcielenia klasy próżniaczej.
- Autor: Georg Büchner
- Epoka: Romantyzm
- Rodzaj: Dramat
Czytasz książkę online - «Leonce i Lena - Georg Büchner (biblioteka za darmo txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Georg Büchner
tłum. Stefan Napierski
Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.
Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.
ISBN 978-83-288-3111-7
Leonce i Lena Strona tytułowa Spis treści Początek utworu AKT PIERWSZY SCENA PIERWSZA SCENA DRUGA SCENA TRZECIA SCENA CZWARTA AKT DRUGI SCENA PIERWSZA SCENA DRUGA SCENA TRZECIA SCENA CZWARTA AKT TRZECI SCENA PIERWSZA SCENA DRUGA SCENA TRZECIA PARALIPOMENA DO LEONCE’A I LENY SCENA PIERWSZA SCENA DRUGA Przypisy Wesprzyj Wolne Lektury Strona redakcyjnaCzego waszmość ode mnie chcesz? Przygotować mnie do przyszłego zawodu? Robota pali mi się pod palcami. Nie wiem, do czego naprzód przyłożyć rąk. Przypatrz się acan, wpierw muszę trzysta sześćdziesiąt pięć razy opluć ten oto kamień. Waszmość tego nie wypróbował? Szkoda, nie byle jaka to rozrywka. A teraz spójrz waść na tę garść piasku! sięga po piasek, podrzuca w powietrze i chwyta wierzchem dłoni Oto podrzucam ją do góry. A może się założymy? Ile ziarenek mam na ręku? Liczba parzysta czy nieparzysta? Jak to, acan się uchyla? Jest poganinem? Nie wierzy w Boga? Zazwyczaj zakładam się sam z sobą, całymi dniami, całymi dniami. Jeśli waszmość znajdzie kogo, kto miałby niekiedy ochotę pójść ze mną o zakład, wielce mnie zobowiąże. Nadto — gubię się w dociekaniach, jak by to uskutecznić, aby choć raz spojrzeć na własną głowę. O, gdyby raz jeden spojrzeć na siebie z góry! To jeden z moich ideałów. Poprzestałbym na tym. I jeszcze — i jeszcze — nieskończenie wiele w tym rodzaju. Czyż jestem próżniakiem? Brak mi zatrudnienia? O, tak, to smutne...
OCHMISTRZBardzo smutne, wasza wysokość.
LEONCEŻe chmury od trzech tygodni płyną z zachodu na wschód. Ogarnia mnie melancholia.
OCHMISTRZBardzo ugruntowana melancholia.
LEONCECzemu, na miły Bóg, nie zaprzecza mi aść? Acana niezawodnie wzywają obowiązki? Przykro mi, że tak długo go zatrzymałem.
Przyjmij waszmość powinszowania, nogi waćpana tworzą w ukłonie figurę niezapomnianą.
Pszczoły tak gnuśnie kołyszą się na kwiatach, blask słońca tak leniwie włóczy się po ziemi. Panoszy się tu straszliwe lenistwo. Nieróbstwo to początek wszystkiego złego. Czegóż z nudów nie imają się ludzie! Zatapiają się w wiedzy z nudów, modlą się z nudów, kochają, żenią i mnożą się z nudów i wreszcie umierają z nudów — a to właśnie jest pełne humoru — czynią to z najpoważniejszymi minami, nie domyślając się dlaczego, a Bóg jeden raczy wiedzieć, o czym też roją. Wszyscy ci bohaterowie, geniusze, durnie, święci, grzesznicy, przykładni ojcowie rodzin to w gruncie rzeczy wyrafinowani wałkonie. Czemuż ja właśnie wiem o tym? Czemu nie potrafię brać siebie na serio i żałosną kukłę przywdziać we frak, i dać jej parasol do ręki, aby była wielce stateczna i wielce pożyteczna, i wielce moralna? Zazdrościłem jegomościowi, który mnie opuścił, o mało go nie wygrzmociłem z zawiści. Och, móc być kimś innym! Choćby przez chwilę.
Jak ten gamoń umyka! Gdybyż cokolwiek pod słońcem mogło mnie jeszcze skłonić do takiego biegu!
VALERIOTak!
LEONCEBez wątpienia!
VALERIOPojąłeś mnie aść?
LEONCENajzupełniej.
VALERIOTedy pomówmy o czym innym. kładzie się na trawie Na razie wyciągnę się na trawie. Nos mój niechaj rozkwitnie wysoko między źdźbłami, a ja pławić się będę w uczuciach rzewnych i romantycznych, kiedy pszczoły i motylki zakołyszą się na nim jak na róży.
LEONCEAleż, najmilszy, nie sap tak potężnie, bo zamorzysz głodem pszczoły i motyle, tak olbrzymie niuchy wciągając z kwiatów.
VALERIOAch, mój panie, jakże wrażliwy jestem na przyrodę! Tak ślicznie sterczy trawa, iż człowiek pragnie być bydlęciem, aby się nią nażreć, a potem od nowa człowiekiem, by spożyć wołu, który zżarł taką trawę.
LEONCEI ty, nieszczęsny, nie możesz, bodajże, uporać się z ideałami.
VALERIOO rozpaczy! Nie podobna skoczyć z wieży kościelnej, aby nie skręcić karku. Nie podobna zjeść czterech funtów czereśni wraz z pestkami, aby nie dostać boleści. Tak, mój panie, mógłbym zasiąść w kącie i śpiewać od rana do wieczora: „Tam, na miedzy, mucha siedzi” — i tak do końca moich dni.
LEONCEStul pysk, twoja piosenka przyprawić może o pomieszanie zmysłów.
VALERIONiezgorsza perspektywa. Pomyleniec! Obłąkaniec! Błazen! Kto zechce mi odstąpić swoje błazeństwo za mój rozsądek? Ha, otom Aleksander Wielki! Już mi słońce splata złotą koronę na włosach i jakże błyszczy mój mundur! Wodzu naczelny, pasikoniku, niechaj wojska ruszą do ataku! Panie ministrze finansów, pająku, trzeba mi koniecznie pieniędzy! Miła damo dworu, ważko, co też porabia droga moja małżonka, tyka grochowa przy drodze? Ach, zacny mój lejbmedyku6, kantarydo7, nie mogę się doczekać następcy tronu. A w nagrodę tych rozkosznych urojeń otrzymuje się dobrą zupę, wyborne pieczyste, znakomity chleb, wygodne łóżko i dostępuje ostrzyżenia włosów za darmo — mianowicie w domu dla obłąkanych, podczas gdy ja z moim zdrowym rozsądkiem mógłbym nająć się co najwyżej do wyprawy na to drzewko wiśniowe, aby — no co — aby? Aby przyspieszyć jego dojrzewanie.
LEONCEAby zawstydzić wiśnie dziurami przeświecającymi w twoich portkach! Ale, o szlachetny, twoje zajęcie, profesja, rzemiosło, stan cywilny, kunszt wyzwolony?
VALERIO
Uwagi (0)