Darmowe ebooki » Dramat szekspirowski » Makbet - William Shakespeare (Szekspir) (biblioteczny txt) 📖

Czytasz książkę online - «Makbet - William Shakespeare (Szekspir) (biblioteczny txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 William Shakespeare (Szekspir)



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
Idź do strony:
12em">Każda myśl uczciwa 
Udział swój bierze w tej ciężkiej boleści, 
Lecz głównie ciebie jednego dotyczy. 
  MACDUFF
Jeśli mnie, dłużej nie rób tajemnicy, 
Powiedz mi wszystko!  
  ROSS
Niechaj uszy twoje 
Moim językiem na wieki nie gardzą, 
Który im wyda dźwięki najstraszliwsze, 
Co kiedykolwiek mogły je rozdzierać. 
  MACDUFF
Ha! Już zgaduję! 
  ROSS
Zamek napadnięto, 
Żonę twą, dzieci zabito okrutnie. 
Jak? Opisywać, byłoby dorzucić 
Do ich okrutnej pastwy jedną jeszcze — 
I twoje życie.  
  MALCOLM
Litościwy Boże! 
Na brwi tak czapki nie naciskaj, mężu! 
Daj głos boleści! Boleść bowiem niema 
Do serca szepce i pękać mu każe. 
  MACDUFF
I dzieci moje?  
  ROSS
Żonę, dzieci, sługi, 
Wszystko, co było! 
  MACDUFF
A jam był daleko! 
I żonę także? 
  ROSS
Już ci powiedziałem. 
  MALCOLM
Niechaj myśl zemsty pociechą ci będzie: 
Śmiertelną boleść zemstą wyleczymy.  
  MACDUFF
On nie ma dzieci! Moje niemowlęta! 
Wszystkie mówiłeś? Piekielny jastrzębiu! 
Wszystkie, co, wszystkie piękne me pisklęta, 
I matkę razem w twe chwyciłeś szpony? 
  MALCOLM
Jak mąż znieś boleść.  
  MACDUFF
Jak człowiek ją zniosę, 
Ale jak człowiek czuć ją równie muszę, 
Muszę pamiętać, że były stworzenia 
Droższe nad wszystko dla mojego serca. 
I Bóg to widział i strony ich nie wziął? 
Grzeszny Macduffie, za ciebie zginęły! 
O ja nikczemny! Boć nie za ich grzechy, 
Ale za moje, mord na ich spadł dusze. 
Teraz im, Boże, wieczny daj spoczynek! 
  MALCOLM
Na tym kamieniu szablę twoją naostrz; 
Żal na gniew przemień, serca nie przytępiaj, 
Rozwściekl je raczej!  
  MACDUFF
Jażbym grał oczyma 
Rolę kobiety, językiem junaka? 
Lecz, dobry Boże, znieś wszelkie przewłoki, 
Tego szatana Szkocji i mnie postaw 
Twarz w twarz, na długość mojego oręża, 
A jeśli ujdzie, to i ty mu przebacz! 
  MALCOLM
To męża słowo. Więc śpieszmy się teraz 
Pożegnać króla; wszystko już gotowe; 
Makbet już dojrzał, ażeby go strząsnąć; 
Przygotowało niebo swe narzędzia. 
Idźmy, gdzie z zemstą pociecha zawita: 
Po długiej nocy w końcu ranek — świta. 
 
Wychodzą.
Przekaż 1% podatku na Wolne Lektury.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
AKT PIĄTY SCENA I
Dunsinane. Pokój w zamku.
Wchodzą: Doktor i Dama pałacowa. DOKTOR

Dwie noce z tobą czuwałem, ale nie mogłem sprawdzić twojego opowiadania. Kiedy przechodziła się po raz ostatni?

DAMA

Od czasu jak J. K. Mość wyciągnął w pole, widziałam, jak wstała z łóżka, zarzuciła na siebie nocną odzież, otworzyła komnatę, wzięła papier, złożyła, napisała list i odczytała, a zapieczętowawszy go, wróciła do łóżka, wszystko w śnie najgłębszym.

DOKTOR

Wielki nieład natury! Korzystać ze snu dobrodziejstwa, a razem dopełniać funkcje czuwania! W tym śnie niespokojnym, prócz przechadzki i innych czynności, czy słyszałaś ją kiedykolwiek mówiącą?

DAMA

Słyszałam rzeczy, których nie chcę po niej powtórzyć.

DOKTOR

Możesz je mnie powtórzyć, jest nawet koniecznością, żebyś je powtórzyła.

DAMA

Ani tobie, panie, ani nikomu innemu, bo nie mam świadków na potwierdzenie słów moich. Wchodzi Lady Makbet se świecą. Ale, patrz! nadchodzi! Właśnie, jak mówiłam, a na moje życie, głęboko uśpiona. Patrz, patrz! Zbliża się.

DOKTOR

Skąd wzięła to światło?

DAMA

Miała je przy sobie. Lampa pali się przy niej bez ustanku; taki jej rozkaz.

DOKTOR

Widzisz, że oczy jej są otwarte.

DAMA

Ale zamknięty ich zmysł widzenia.

DOKTOR

Co teraz robi? Patrz! Jak trze ręce.

DAMA

To ruch jej zwyczajny, jakby omywała ręce. Widziałam ją tak zajętą cały kwandrans bez przerwy.

LADY MAKBET
Ale tu zawsze jest plama.  
  DOKTOR

Cicho! Mówi! Zapiszę każde słowo z ust jej wychodzące dla większej pewności.

LADY MAKBET

Precz stąd, przeklęta plamo! Precz! Powtarzam. — Raz, dwa! A więc czas już wziąć się do dzieła. Czarne jest piekło! Wstydź się, mój mężu, wstydź się! Być żołnierzem a trwożyć się! Czemuż się mamy lękać, że wie ktoś o tym, skoro nikt nie może zawezwać naszej potęgi do zdania liczby? Kto by jednak mógł myśleć, że starzec miał jeszcze tyle krwi w swoich żyłach!

DOKTOR

Czy słyszysz?

LADY MAKBET

Than Fife’u miał żonę; a gdzie ona teraz? Jak to? Nigdyż te ręce nie będą czyste? Dość tego! Mój mężu, dość tego! Twoje szaleństwo psuje wszystko.

DOKTOR

Oddal się! Oddal się! Dowiedziałaś się, czego nie należało ci wiedzieć.

DAMA

Jestem przynajmniej pewna, że ona powiedziała, czego nie należało jej powiedzieć.

LADY MAKBET

Czuć tu zawsze krwi zapach. Wszystkie kadzidła Arabii nie uwonnią32 tej małej ręki. Och! och! och!

DOKTOR

Co za westchnienie! Bolesny ciężar przygniótł jej serce.

DAMA

Nie chciałabym takiego serca w moich piersiach za wszystkie honory jej ciała.

DOKTOR

Dobrze, dobrze, dobrze.

DAMA

Daj Boże, aby to było dobrze!

DOKTOR

Choroba ta przechodzi moją sztukę. Znałem jednak osoby, które we śnie chodziły, które jednak umarły świętobliwie w swoim łóżku.

LADY MAKBET

Umyj ręce; wdziej nocną odzież, a nie bądź tak blady! Powtarzam ci raz jeszcze: Banquo pogrzebany nie może wstać z grobu.

DOKTOR

Byćże to może?

LADY MAKBET

Do łóżka, do łóżka! Ktoś stuka do bramy. Chodź, chodź, chodź, chodź, daj mi rękę! Co się stało, odstać się nie może. Do łóżka, do łóżka, do łóżka!

Wychodzi. DOKTOR

Czy wróci teraz do łóżka?

DAMA

Natychmiast.

DOKTOR
Szpetne biegają między ludźmi wieści. 
Przeciw naturze czyny wywołują 
I nieład funkcyj przeciwny naturze. 
Myśl chora wyzna głuchemu wezgłowiu 
Serc tajemnice. Nie doktora teraz, 
Ale jej trzeba raczej spowiednika. 
Odpuść nam, Panie! — Pośpiesz teraz za nią, 
Nie spuść jej z oka, żeby sama siebie 
Nie pokrzywdziła. A teraz, dobranoc! 
Oczy olśniła, strwożyła mą duszę; 
Myślę, lecz myśli me utaić muszę. 
  DAMA

Teraz dobranoc, dobry mój doktorze.

Wychodzą. SCENA II
Okolica blisko Dunsinane.
Wchodzą przy odgłosie bębnów z sztandarami: Menteith, Caithness, Angus, Lennox i Żołnierze. MENTEITH
Już niedaleko angielskie są pułki, 
Które prowadzą Malcolm, Siward, Macduff; 
Zemsta ich pali, bo ta święta sprawa 
Na bój by krwawy nawet pustelnika 
Z celi wywiodła. 
  ANGUS
Przy birnamskim lesie 
Złączym się z nimi; tamtą ciągną drogą.  
  CAITHNESS

Czy i Donalbain z swym przybywa bratem?

LENNOX
Nie, bo mam całą listę zbrojnej szlachty. 
Jest tam Siwarda syn i tłum młokosów 
Bezbrodnych33 jeszcze, chciwych złożyć dzisiaj 
Pierwsze dowody, że są już mężami. 
  MENTEITH
A tyran?  
  CAITHNESS
Wzmacnia twierdzę Dunsinane’u. 
Oszalał, mówią jedni, inni znowu, 
Mniej nań zawzięci, jego stan mianują 
Odwagi szałem; ale to jest pewna, 
Że rozpaczliwej sprawy swej nie może 
W pas ładu ująć. 
  ANGUS
Tajemne morderstwa 
Czuje, jak teraz lgną do jego dłoni; 
Dziś mu bunt wiarę złamaną wyrzuca, 
A zbrojne jego zastępy prowadzi 
Rozkaz, nie miłość; czuje, jak tytuły 
Wiszą dziś na nim, niby płaszcz olbrzyma 
Na karłowatym złodzieju. 
  MENTEITH
Kto zgani 
Strwożone zmysły jego, że się mącą, 
Kiedy się wszystko, co w nim jest, oskarża, 
Że tam jest? 
  CAITHNESS
Idźmy, nasze posłuszeństwo 
Ponieśmy temu, komu się należy; 
Chorej ojczyźnie szukajmy lekarstwa; 
Krwi naszej kroplę ostatnią wylejmy, 
By ją oczyścić. 
  LENNOX
Wylejmy, co trzeba, 
Aby jak rosą królewski kwiat skropić, 
A wszystkie zielska i chwasty zatopić. 
Więc naprzód, naprzód ku birnamskim lasom! 
 
Wychodzą. SCENA III
Dunsinane. Pokój w zamku.
Wchodzą: Makbet, Doktor i Służba. MAKBET
Dość tych raportów! Niechaj uciekają; 
Póki birnamski las się nie przybliży 
Do Dunsinane’u, nie wiem, co to trwoga. 
Dzieciuch ten Malcolm, alboż nie z kobiety 
I on się rodził? Duchy, spraw śmiertelnych 
Dobrze świadome, tak mi powiedziały: 
„Śmiało, Makbecie, bo cię nie zwycięży 
Człowiek, którego rodziła kobieta”. 
Więc uciekajcie, fałszywi thanowie, 
Do tych angielskich epikurejczyków, 
Mimo zdrad waszych, serca ni mej duszy 
Powątpiewanie lub trwoga nie wzruszy. 
(Wchodzi Sługa.) 
Bodaj ci diabeł poczernił, hultaju, 
Twarz twoją mleczną! I gdzież to znalazłeś 
Tę gęsią minę? 
  SŁUGA
Już dziesięć tysięcy — 
  MAKBET
Gęsi?  
  SŁUGA
Żołnierzy, królu. 
  MAKBET
Precz stąd, łotrze, 
Pokłuj oblicze, twą pomaluj trwogę, 
Obrzydły chłopie z wątrobą liliową! 
Co za żołnierze? Duszy twej zagłada! 
Chuściane lica twoje trwogę radzą. 
Co za żołnierze, rycerzu z serwatki? 
  SŁUGA
Wojsko angielskie, miłościwy królu.  
  MAKBET
Precz mi stąd! 
Sługa wychodzi. 
Seyton! Słabo mi się robi, 
Gdy widzę — Seyton, hola! To spotkanie 
Lub mnie na zawsze od trwogi wyzwoli, 
Lub dziś obali. Dość już długo żyłem; 
Schnie już mój żywot, żółkną jego liście; 
A co starości winno towarzyszyć, 
Jak honor, miłość, przyjaciół drużyna, 
I posłuszeństwo — to już nie jest dla mnie! 
Lecz na ich miejsce przekleństwa, nie głośne 
Ale głębokie; w ustach poważanie, 
Dech, który biedne chętnie by mi serca 
Odmówić chciały, tylko nie śmią. Seyton! 
 
Wchodzi Seyton. SEYTON34
Na rozkaz, królu.  
  MAKBET
Jakie masz nowiny? 
  SEYTON
Wszystkie poprzednie raporta35 stwierdzone.  
  MAKBET
Póki mi z kości nie odsieką ciała, 
Będę się z nimi bił. Podaj mi zbroję.  
  SEYTON
Jeszcze nie pora.  
  MAKBET
Wezmę ją natychmiast. 
Niech jazda zbieży okoliczne pola, 
A kto o trwodze mówić się odważy, 
Na szubienicę! — Daj zbroję. — Doktorze, 
Jakże tam dzisiaj twoja pacjentka? 
  DOKTOR
Nie tyle chora, królu, co znękana 
Ciągiem natrętnych widzeń, co jej spocząć 
Nie dają chwili.  
  MAKBET
Wylecz ją, doktorze. 
Czy chorej myśli nie umiesz wyzdrowić, 
Wyrwać z pamięci smutków wkorzenionych, 
Wymazać z mózgu pismo niepokoju, 
I jakim słodkim zapomnienia lekiem 
Wypędzić z piersi niebezpieczny osad, 
Który na sercu ciąży? 
  DOKTOR
W tej słabości 
Sam chory własnym musi być doktorem.  
  MAKBET
Daj psom twą sztukę, słyszeć o niej nie chcę. 
Pomóż mi zbroję włożyć; daj buławę; 
Wyślij patrole. Słyszałeś doktorze, 
Jak uciekają ode mnie thanowie? — 
Śpiesz się! — Doktorze, gdybyś ty potrafił 
Z wody mojego królestwa wyśledzić 
Jego chorobę i zdrowie mu wrócić, 
Imię bym twoje wszystkim echom podał, 
By je po całej rozgłosiły ziemi. — 
Odepnij, mówię! — Powiedz mi, doktorze, 
Jaki rabarbar, senna albo purgans 
Mógłby tę ziemię z Anglików oczyścić? 
Czyś słyszał o nich? 
  DOKTOR
Słyszałem; wieść o nich 
Przygotowania królewskie mi dały. 
  MAKBET
Ponieś to za mną. Nie wprzódy me serce 
Na widok wroga w trwodze się pogrąży, 
Aż las birnamski do Dunsinane zdąży.  
 
Wychodzi. DOKTOR
Dzień będzie błogi, gdy Dunsinane rzucę. 
Za skarby świata drugi raz nie wrócę. 
 
Wychodzi. SCENA IV
Okolica w bliskości Dunsinane. Las na widoku.
Wchodzą przy odgłosie bębnów z chorągwiami: Malcolm, stary Siward i Syn jego, Macduff, Menteith, Caithness, Angus, Lennox, Ross, Żołnierze. MALCOLM
Dzień niedaleki, w Bogu mam nadzieję, 
W którym bezpieczne domy nasze będą. 
  MENTEITH
Tak myślim.  
  SIWARD
Co to za las jest przed nami? 
  MENTEITH
To las birnamski. 
  MALCOLM
Niechaj każdy żołnierz 
Niesie przed sobą gałąź tam uciętą, 
Bo tak zastępy nasze osłonione 
Zmylą rachuby poczt nieprzyjacielskich.  
  ŻOŁNIERZE
Wypełnim rozkaz. 
  SIWARD
Wszystko przekonywa, 
Że tyran ufny w mury Dunsinane’u 
Na oblężenie czeka. 
  MALCOLM
Tam jest cała 
Jego nadzieja, bo lud i panowie, 
Gdzie się im tylko zdarzyła sposobność, 
Podnieśli rokosz36, a ci, co mu służą, 
Służą z przymusu; serca ich daleko. 
  MACDUFF
Niechaj wypadki postanowieniami, 
A mądrość naszą kieruje odwagą.  
  SIWARD
Czas niedaleki, w którym ujrzym snadnie, 
Co będzie nasze, co oddać wypadnie; 
Nadzieje płodzą czcze myśli marzenia, 
Miecz tylko myśli na pewność przemienia; 
Do tej pewności idźmy teraz śmiało.  
 
Wychodzą. SCENA V
Dunsinane. W zamku.
Przy odgłosie bębnów z chorągwiami
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
Idź do strony:

Darmowe książki «Makbet - William Shakespeare (Szekspir) (biblioteczny txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz