Darmowe ebooki » Dramat szekspirowski » Król Ryszard III - William Shakespeare (Szekspir) (czytanie książek przez internet .TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Król Ryszard III - William Shakespeare (Szekspir) (czytanie książek przez internet .TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 William Shakespeare (Szekspir)



1 ... 3 4 5 6 7 8 9 10 11 ... 18
Idź do strony:
jego życiem. 
Lękam się, aby Bóg nie pomścił tego 
Na mnie i na was, na moich i waszych. —  
Hastings, odprowadź mię. — Biedny Klarensie! 
 
Wychodzą: Król, Królowa, Hastings, Rivers, Dorset i Grey. GLOSTER
Takie to smutne skutki porywczości! 
Uważaliście, jak krewni królowej 
Pobledli, słysząc o śmierci Klarensa? 
O, zawsze oni króla podszczuwali: 
Bóg to odpłaci. Pójdźcie, milordowie, 
Współczuciem naszym pocieszyć Edwarda. 
 
Wychodzą wszyscy. SCENA DRUGA
Tamże.
Wchodzi Księżna York z synem i córką Klarensa. SYN
Babuniu, powiedz, czy nasz ojciec umarł? 
  KSIĘŻNA YORK
Nie, moje dziecię. 
  CÓRKA
Dlaczegóż, babuniu, 
Płaczesz i bijesz się w piersi i wołasz: 
«O mój Klarensie! o biedny mój synu!». 
  SYN
Dlaczego na nas spoglądasz tak smutnie, 
I kiwasz głową, i zwiesz nas biednymi, 
Opuszczonymi sierotami, skoro 
Nasz ojciec żyje? 
  KSIĘŻNA YORK
Biedne, lube dzieci, 
Błędnie mój smutek tłumaczycie sobie. 
Ja ubolewam nad chorobą króla; 
Martwi mię jego spodziewana strata, 
A nie śmierć ojca waszego: stracony 
Byłby żal nad tym, kogo się straciło. 
  SYN
A więc on umarł! przyznajesz, babuniu? 
Stryj król jest temu winien; Bóg to pomści! 
Modlić się będę do Niego gorąco, 
Aby to sprawił: o nic, tylko o to. 
  CÓRKA
O, i ja także. 
  KSIĘŻNA YORK
Cicho, cicho, dzieci! 
Król Edward kocha was, niewinne dusze. 
W prostocie swojej nie możecie dociec, 
Kto spowodował śmierć waszego ojca. 
  SYN
Możem, babuniu, możem, bo stryj Gloster 
Mówił mi, że król, z namowy królowej, 
Wymyślił bajki, aby go uwięzić. 
A gdy to mówił stryj, łzy mu płynęły, 
Wzdychał nade mną i w twarz mię całował; 
I mówił, żebym mu ufał jak ojcu, 
A on mnie będzie kochał jak swe dziecko. 
  KSIĘŻNA YORK
Że też fałsz może brać tak wdzięczną postać 
I złość okrywać taką larwą cnoty!  
On jest mym synem, ach, na wstyd mój, synem; 
Ale nie z moich piersi fałsz ten wyssał. 
  SYN
Babuniu, myślisz więc, że stryj udaje? 
  KSIĘŻNA YORK
Tak, moje dziecko. 
  SYN
Nie pojmuję tego. 
Cóż to za hałas, czy słyszysz, babuniu? 
 
Królowa Elżbieta wpada bez przytomności; za nią Rivers i Dorset. KRÓLOWA ELŻBIETA
Ach! Któż mi wzbroni łkać i jęczeć teraz? 
Los mój przeklinać i trawić się żalem?  
Z czarną rozpaczą zostaje mi tylko 
Sprzysiąc się teraz przeciw mojej duszy 
I sobie samej być nieprzyjaciółką. 
  KSIĘŻNA YORK
Do czego zmierza ta gwałtowna scena? 
  KRÓLOWA ELŻBIETA
Do osnowania tragicznego aktu: 
Król, mój małżonek, syn twój, pani, umarł! 
Na co gałęziom róść, kiedy pień runął? 
Czemu nie zwiędną liście, gdy sok uszedł? 
Chcecie żyć jeszcze? Jęczcie! — Umrzeć? Spieszcie! 
Ażeby nasze ulotnione dusze 
Mogły na chyżych skrzydłach dognać króla, 
Lub jak posłuszne poddanki pójść za nim 
Do jego nowych państw w przybytku wiecznym. 
  KSIĘŻNA YORK
Ach! tyle w smutku twym mam współudziału, 
Ile praw miałam do twego małżonka.  
Opłakiwałam śmierć zacnego męża 
I pocieszałam się widokiem jego 
Żywych obrazów; aż oto od razu 
Złośliwa ręka śmierci zdruzgotała 
Te dwa zwierciadła, w których się wspaniale 
Królewskie jego rysy odbijały. 
Teraz za całą pociechę w tym życiu 
Jedno fałszywe szkło mi pozostaje, 
W którym z boleścią widzę hańbę moją. 
Tyś wdową wprawdzie, lecz jesteś i matką: 
Pozostawiono ci pociechę z dzieci; 
Mnie naprzód z objęć śmierć wydarła męża, 
A potem z słabych rąk me dwie podpory:  
Klarensa i Edwarda. O, zaprawdę, 
Czując o tyle większy żal, mam powód 
Do zagłuszenia twych jęków moimi. 
  SYN
Ciotko, tyś po mym ojcu nie płakała; 
Możemyż53 nasze łzy z twoimi złączyć? 
  CÓRKA
Nie użaliłaś się nad sierotami, 
Toteż twój wdowi płacz nie wzbudzi żalu. 
  KRÓLOWA ELŻBIETA
Niech mi do jęków nikt nie dopomaga; 
Mam do nich w sobie żywiołu aż nadto. 
Do moich oczu płyną wszelkie zdroje, 
Tak, że bym mogła przy wpływie miesiąca54 
Wezbraną masą łez zalać świat cały. 
O, mój małżonku! drogi mój Edwardzie! 
  DZIECI
O, drogi ojcze nasz! drogi Klarensie! 
  KSIĘŻNA YORK
O, moi drodzy, Klarensie, Edwardzie! 
  KRÓLOWA ELŻBIETA
W Edwardzie był mój świat i już go nie ma! 
  DZIECI
W Klarensie był nasz świat i już go nie ma! 
  KSIĘŻNA YORK
W nich obu był mój świat i już ich nie ma! 
  KRÓLOWA ELŻBIETA
Nie było nigdy wdowy tyle stratnej. 
  DZIECI
Nie było nigdy sierot tyle stratnych. 
  KSIĘŻNA YORK
Nie było nigdy matki tyle stratnej. 
Niestety! jam jest matką tych boleści: 
Ich pojedynczy jest żal, mój ogólny, 
Ona Edwarda płacze, i ja także; 
Nie płacze ona Klarensa, ja płaczę; 
Te dzieci płaczą Klarensa, ja także; 
Nie płaczą one Edwarda, ja płaczę. 
O! zlejcie na mnie we troje łzy wasze, 
Na mnie w trójnasób ciosem przygniecioną. 
Jam jest waszego smutku karmicielką, 
Ja go utuczę skargami moimi. 
  DORSET
Bądź mężną, droga matko: Bóg się gniewa, 
Że sarkasz przeciw jego dopuszczeniu. 
W rzeczach światowych zwą to niewdzięcznością, 
Gdy się z ponurą niechęcią oddaje 
Z rąk dobroczynnych zaciągnięte długi. 
O! ileż więcej jest to niewdzięcznością 
Powstawać w taki sposób przeciw niebu, 
Za to, że od nas żąda powrócenia 
Na czas55 nam danej królewskiej pożyczki. 
  RIVERS
Pomnij, o pani, jako dobra matka, 
O młodym księciu następcy, twym synu; 
Poślij po niego niezwłocznie i daj go 
Ukoronować. W nim twoja pociecha. 
Utop żal w grobie zmarłego Edwarda, 
A zaszczep radość na tronie żywego. 
 
Wchodzą: Gloster, Buckingham, Stanley, Hastings i inni. GLOSTER
Pociesz się, siostro, wszyscy mamy powód 
Do utyskiwań nad zgaśnięciem gwiazdy, 
Co nam świeciła, ale nikt nie może 
Utyskiwaniem cierpień swych uleczyć. —  
Przebacz mi, proszę, miłościwa matko, 
Żem cię nie dostrzegł zaraz: na kolanach 
Błagam cię kornie o błogosławieństwo. 
  KSIĘŻNA YORK
Niech cię Bóg błogosławi i w pierś twoją 
Wleje łagodność, miłość chrześcijańską,  
Rzetelną wierność i uległość! 
  GLOSTER
Amen! 
 
na stronie
I niech mi umrzeć da kościanym dziadkiem! 
To ostateczny cel błogosławieństwa 
Macierzyńskiego: dziwi mię to bardzo, 
Że Jej Wysokość nie wspomniała o tym. 
  BUCKINGHAM
Smutni książęta, strapieni parowie, 
Wspólnie to brzemię ciosu dźwigający, 
Szczerą miłością zespólcież się teraz.  
Gdyśmy stracili żniwo z tego króla, 
Zbierać będziemy żniwo z jego syna. 
Spójnię serc waszych, dawniej rozszczepionych, 
Świeżo sklejoną i ujętą w fugi, 
Troskliwie teraz pielęgnować trzeba. 
Mnie by się wielce zdawało stosownym, 
Sprowadzić zaraz pod małą eskortą 
Młodego księcia z Ludlow do Londynu, 
Aby na króla był koronowanym. 
  RIVERS
Na co pod małą eskortą, milordzie? 
  BUCKINGHAM
Na to, milordzie, by poczet za wielki 
Nie wzburzył żółci świeżo uśmierzonej, 
Co by tym bardziej było niebezpieczne 
Teraz, gdy państwo jeszcze jest bez steru: 
Gdy każdy rumak jest panem wędzidła 
I bieg kieruje, gdzie sam chce. Zarówno 
Obawie złego, jak samemuż złemu, 
Należy, moim zdaniem, zapobiegać. 
  GLOSTER
Król zawarł przecie przymierze pomiędzy 
Nami wszystkimi; co do mnie, obstaję 
Przy tym układzie i wierny mu jestem. 
  RIVERS
Tak i ja, tak też, spodziewam się, wszyscy: 
Ponieważ jednak ono jeszcze świeże, 
Wypada przeto unikać wszystkiego, 
Co by je mogło zerwać, a to właśnie 
Mogłaby zrządzić wielka asystencja. 
Uważam przeto, tak jak lord Buckingham, 
Za najwłaściwsze, by królewicz przybył 
Z małym orszakiem. 
  HASTINGS
I ja to powiadam. 
  GLOSTER
Niechże tak będzie. Idźmyż się naradzić, 
Kto ma do Ludlow zostać wyprawionym; 
Królowo i wy, matko, wszak wam wola 
Głosować także w tym ważnym przedmiocie. 
 
Wychodzą wszyscy, prócz Buckinghama i Glostera. BUCKINGHAM
Kto bądź pojedzie po księcia następcę, 
Na miłość boską, my nie siedźmy w miejscu, 
Bo bym utracił wyborną sposobność 
Do kroku naprzód w wiadomym zamiarze, 
To jest do usunięcia chciwych władzy 
Krewnych królowej od osoby księcia. 
  GLOSTER
O ty, mój alter ego! ty, mój sejmie! 
Moja wyrocznio! kochany kuzynku! 
Jak dziecko daję ci się powodować: 
Do Ludlow zatem! nie zostaniem z tyłu. 
 
Wychodzą. SCENA TRZECIA
Ulica.
Wchodzi dwóch Obywateli z przeciwnych stron. PIERWSZY OBYWATEL
Dzień dobry! dokąd tak śpieszno, sąsiedzie? 
  DRUGI OBYWATEL
Doprawdy, nie wiem sam. Czy wiesz nowinę? 
  PIERWSZY OBYWATEL
Wiem, wiem: król Edward umarł. 
  DRUGI OBYWATEL
Na poczciwość, 
Zła to nowina! rzadko słyszeć lepszą, 
Będzież to znowu na świecie jak w garnku! 
Aż strach pomyśleć. 
 
Wchodzi trzeci obywatel. TRZECI OBYWATEL
Bóg z wami, sąsiedzi! 
  PIERWSZY OBYWATEL
Dobry dzień! 
  TRZECI OBYWATEL
Czy się sprawdza wieść o śmierci 
Dobrego króla Edwarda? 
  DRUGI OBYWATEL
Niestety! 
Zbyt jest prawdziwa, Boże, bądź miłościw! 
  TRZECI OBYWATEL
Burzliwe czasy nas czekają.  
  PIERWSZY OBYWATEL
Czemu? 
Przy łasce bożej syn jego tron zajmie. 
  TRZECI OBYWATEL
Biada krajowi, w którym dziecko rządzi. 
  DRUGI OBYWATEL
On daje rządów niepłonną nadzieję, 
Iż póki będzie małoletnim, rada  
W jego zastępstwie, a gdy do lat dojdzie, 
On sam naówczas dobrze rządzić będzie. 
  PIERWSZY OBYWATEL
Tak było z państwem, kiedy Henryk szósty 
Koronowany był w Paryżu, mając  
Dziewięć miesięcy. 
  TRZECI OBYWATEL
Czy było tak samo? 
Nie, przyjaciele; Bóg to wie najlepiej! 
Państwo naówczas miało siła mężów 
W sztuce rządzenia biegłych i król Henryk 
Cnotliwych stryjów miał opiekunami. 
  PIERWSZY OBYWATEL
Ten ma nie tylko stryjów, lecz i wujów. 
  TRZECI OBYWATEL
Niechajby lepiej miał li tylko stryjów, 
Albo niechajby stryjów nie miał wcale; 
Bo żądza, żeby stać najbliżej tronu, 
Może nam wszystkim z bliska się dać uczuć, 
Jeżeli temu Bóg nie zapobiegnie. 
Oj, niebezpieczny jest ten książę Gloster; 
Królowej bracia i synowie dumni 
Gdyby rządzeni byli miasto56 rządzić, 
Chory kraj mógłby krzepić się jak wprzódy. 
  PIERWSZY OBYWATEL
Ejże! dlaczegoż przypuszczać najgorsze? 
Jeszcze się wszystko na dobre odmieni. 
  TRZECI OBYWATEL
Gdy chmury widać, mądrzy płaszcz wdziewają; 
Gdy liść opada, znać, że zima bliska;  
Gdy słońce zajdzie, komuż noc jest dziwem? 
Niewczesne burze zwiastują drożyznę. 
Wszystko pójść jeszcze może dobrze, prawda; 
Ale jeżeli Bóg tak pokieruje, 
To jego łaska będzie iście większa, 
Niż zasługujem i ja się spodziewam. 
  DRUGI OBYWATEL
W istocie, wszystkich serca są w obawie: 
Z kim bądź się zdybiesz, na każdego twarzy 
Widzisz niepokój i znamiona trwogi. 
  TRZECI OBYWATEL
Tak zawsze bywa, bracie, w dniach przesileń; 
Człowiek za bożym natchnieniem przeczuwa 
Niebezpieczeństwo grożące. Wszak woda 
Wzbiera, widzimy, przed nawalną burzą. 
Ale zostawmy to Bogu. Gdzież waszmość? 
  PIERWSZY I DRUGI OBYWATEL
Idę na sądy. 
  TRZECI OBYWATEL
I ja; idźmyż razem. 
 
Wychodzą. SCENA CZWARTA
Pokój w pałacu.
Wchodzą: arcybiskup York, młody książę York, królowa Elżbieta i księżna York. ARCYBISKUP
Noc tę przepędzić mieli w Stony-Stratford, 
Dzisiaj w Northampton mają przenocować, 
A jutro albo pojutrze tu stanąć. 
  KSIĘŻNA YORK
Serdecznie pragnę go ujrzeć: od czasu 
Jak go widziałam, musiał podróść znacznie.  
  KRÓLOWA ELŻBIETA
Mało podobno; o ile słyszałam,  
Mój syn York prawie go przerósł. 
  KSIĄŻĘ YORK
Tak, matko;  
Ale wolałbym, żeby tak nie było. 
  KSIĘŻNA YORK
Dlaczego? dobrze to przecie iść w górę. 
  KSIĄŻĘ YORK
Razu jednego, gdyśmy wieczerzali, 
Napomknął o tym wuj Rivers, że szybciej 
Niż mój brat rosnę. «Tak, tak — rzekł stryj Gloster — 
Krzew mały wonny szybko rośnie płonny». 
Odtąd wolałbym róść powolniej, skoro 
Chwast pędzi, a kwiat krzewi się niesporo57. 
  KSIĘŻNA YORK
Zaprawdę, owo przysłowie, mój wnuku, 
Któreć stryj Gloster przytoczył, do niego 
Wcale nie może być zastosowane. 
On za lat młodych tak licho wyglądał, 
Rósł tak leniwie i tak późno dorósł, 
Że gdyby w owym zdaniu była prawda, 
1 ... 3 4 5 6 7 8 9 10 11 ... 18
Idź do strony:

Darmowe książki «Król Ryszard III - William Shakespeare (Szekspir) (czytanie książek przez internet .TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz