Król Ryszard III - William Shakespeare (Szekspir) (czytanie książek przez internet .TXT) 📖
Krótki opis książki:
Dramat powstały w końcu XVI wieku pokazuje iście makiawelicznego księcia w akcji: równie krwawy jak Makbet, a bodajże bardziej ambitny i inteligentny — Ryszard zadziwia przewrotnością i całkowitym brakiem skrupułów.
Jest człowiekiem przemyślnej taktyki i walki. Zanim zginie pod Bosworth, dokonując cudów waleczności w obronie swej zdobytej niedawno korony, rzuciwszy swoje sławne: „Konia! hej! konia! królestwo za konia!”, przeciwników usuwa za pomocą sztyletu, jak również ostrego języka (tym drugim sposobem posługuje się przede wszystkim w szermierce słownej z kobietami). To opowieść o zbrodni i władzy.
Przeczytaj książkę
Podziel się książką:
- Autor: William Shakespeare (Szekspir)
- Epoka: Renesans
- Rodzaj: Dramat
Czytasz książkę online - «Król Ryszard III - William Shakespeare (Szekspir) (czytanie książek przez internet .TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 William Shakespeare (Szekspir)
i radosny okrzyk
Świadczy zarówno o mądrości waszej,
Jak i o miłości waszej dla Ryszarda». —
Na tym uciąłem krótko i wyszedłem.
GLOSTER
Zakute głąby! nie chcieli nic mówić?
Więc major z swoją gawiedzią nie przyjdzie?
BUCKINGHAM
Major nadejdzie, milordzie, za chwilę.
Udaj, jakobyś był zakłopotanym;
Każ się usilnie prosić, nim ich przyjmiesz;
I pomnij w ręku mieć książkę nabożną,
A obok siebie dwóch ojców duchownych;
Bo mi to poda tekst do patetycznej
Prozopopei. Tylko się droż, panie,
Nim prośbie naszej uczynisz zadosyć;
Uczyń jak dziewka, mów «nie», a bierz jednak.
GLOSTER
Dobrze; odchodzę. Jeśli ty, milordzie,
Będziesz tak dobrze przemawiał za nimi,
Jak ja potrafię mówić «nie» za siebie,
To rzecz niechybnie załatwim po myśli.
BUCKINGHAM
Idź, mości książę; wejdź na ganek; stamtąd
Dasz im się widzieć, lord major już idzie.
Gloster wychodzi
wchodzi lord major i obywatele
Witaj, milordzie! Czekam tu i czekam;
Książę snać71 nie chce dać dziś posłuchania.
Ketsby nadchodzi z zamku
No, i cóż, Ketsby? Cóż twój pan powiedział
Na moją prośbę?
KETSBY
Prosi Waszą Miłość,
Iżby go jutro raczyła odwiedzić
Albo pojutrze. Zamknięty jest z dwoma
Świętobliwymi sługami kościoła
I zatopiony w medytacji; żaden
Światowy powód nie zdoła go skłonić
Do zawieszenia tych duchownych ćwiczeń.
BUCKINGHAM
Kochany Ketsby, oznajm księciu panu,
Że ja, lord major i aldermanowie72,
W naglącej sprawie, w rzeczach wielkiej wagi,
Bo powszechnego dobra dotyczących,
Przyszliśmy tutaj i w podwórzu stoim,
Pragnąc pomówić z Jego Wysokością.
KETSBY
Idę niezwłocznie o tym go uprzedzić.
Wychodzi.
BUCKINGHAM
A co? ten książę, panie, to nie Edward:
Ten się na miękkim łożu nie rozwala,
Ale na klęczkach duma świętobliwie;
Nie baraszkuje w gronie sprośnych niewiast,
Ale rozmyśla w towarzystwie księży,
Nie śpi, by gnuśne ciało swe utuczył,
Ale się modli, by wzmógł umysł czynny.
Zaprawdę, Anglia byłaby szczęśliwą,
Gdyby ten książę bogobojny przyjął
Ster rządu nad nią; lecz niestety! pewnie
Nam się nie uda skłonić go do tego.
MAJOR
Niechże Bóg broni, aby Jego Miłość
Miała powiedzieć «nie»!
BUCKINGHAM
Boję się bardzo,
Czy tak nie zrobi. Oto Ketsby wraca.
wchodzi Ketsby
No, Ketsby, jaką niesiesz nam odpowiedź?
KETSBY
Jego Książęcej Wysokości dziwno,
W jakimeś celu, milordzie, na zamek
Sprowadził taki tłum obywateli,
Gdy o tym Jego Książęcą Wysokość
Uświadomioną nie była poprzednio
Jest on w obawie, ażali73 to jakich
Złych względem niego nie kryje zamiarów.
BUCKINGHAM
Żywo boleję nad tym, że mój wielce
Szanowny kuzyn przypuszcza z mej strony
Złe względem niego zamiary. Bóg świadkiem,
Żeśmy w najlepszych myślach tu przybyli.
Idź, Ketsby, jeszcze raz; zapewnij o tym
Jego Wysokość.
Ketsby wychodzi
Kiedy ludzie pełni
Świętej dewocji siedzą nad różańcem,
To ich niełatwo od niego odciągnąć:
Taką ma w sobie słodycz bogomyślność.
Gloster ukazuje się na górnej galerii, pomiędzy dwoma biskupami. Ketsby powraca.
MAJOR
Patrzcie no, wszakże to jego Wysokość
Stoi pomiędzy dwoma biskupami?
BUCKINGHAM
Dwa to filary, na których się cnota
Chrześcijańskiego opiera książęcia,
Aby w bezdroża próżności nie upadł.
I w ręku, patrzcie, ma książkę nabożną,
Tę najprawdziwszą ozdobę, po której
Świętobliwego znać męża. —
Przesławny
Plantagenecie, przedostojny książę,
Podaj łaskawe ucho naszej prośbie
I wybacz, żeśmy przerwali praktykę
Twej chrześcijańskiej, żarliwej dewocji.
GLOSTER
Nie ma potrzeby tych usprawiedliwień,
Milordzie; ja to was raczej przepraszam,
Że służbą bożą w cichości zajęty,
Każę na siebie czekać przyjaciołom.
Ale nie mówmy o tym. Cóż sprowadza
Wasze Miłoście?
BUCKINGHAM
To, co się zarówno
Podoba, mniemam, Bogu, jak i wszystkim
Poczciwym ludziom tej wyspy, na teraz
Będącej w smutnym stanie bezkrólewia.
GLOSTER
Boję się, czylim nie popełnił czego,
Co mogło zdrożnym się wydawać w oczach
Obywateli, i czyście nie przyszli
Zganić mię za ten mimowolny usterk74.
BUCKINGHAM
Tak, zawiniłeś, milordzie: bogdajby
Wasza Wysokość chciała wynagrodzić,
Na nasze prośby, to swe przewinienie.
GLOSTER
Gdybym win moich zmywać nie był gotów,
Na cóż bym liczył się do wiernych chrześcijan?
BUCKINGHAM
Dowiedz się przeto, miłościwy książę,
Iż w tym jest twoja wina, że skazujesz
Majestat tronu, berło twoich przodków,
Przywilej szczęścia i należność rodu,
Dziedziczną chwałę cnego domu twego
Na poniżenie przez niegodne plemię;
Ponieważ, skutkiem zbytniej łagodności
Uśpionych myśli twoich, które zbudzić,
Dla dobra kraju jest zamiarem naszym,
Sławnej tej wyspie brak właściwych członków;
Piękną jej postać szpecą blizny hańby;
W jej pniu królewskim tkwią szczepy nikczemne,
A on sam prawie wtrącony jest w ciemnię,
Pochłaniającą przepaść zapomnienia.
Chcąc to naprawić, postanowiliśmy
Waszą Wysokość prosić, iżbyś raczył
Przyjąć na siebie rządy tego kraju,
Nie jako rejent, protektor, namiestnik,
Albo cudzego mienia zawiadowca,
Lecz jako istny, z porządku krwi, dziedzic,
Wchodzący w swoje prawa, w posiadanie
Swojego spadku, swych dóbr, swej własności.
Dlatego łącznie z obywatelami,
Którzy cię cenią, panie, i miłują,
I na usilne tychże naleganie
Przychodzę Waszą Książęcą Mość skłonić
Do uczynienia zadosyć tej prośbie.
GLOSTER
Nie wiem, co lepiej by godności mojej
I położeniu waszemu przystało:
Czy żebym odszedł, nic nie powiedziawszy,
Czy też wam gorzkie uczynił wyrzuty.
Gdybym nic nie rzekł, moglibyście myśleć,
Że krępująca mi język wyniosłość
Milcząc przystaje na przyjęcie tego
Złotego jarzma monarchicznej władzy,
Którą niebacznie chcecie mi narzucić;
Gdybym was zgromił za tę waszą prośbę,
Tak oczywistym będącą dowodem
Prawdziwej waszej dla mnie przychylności,
To, z drugiej strony, skrzywdziłbym przyjaciół:
By więc uniknąć pierwszego i mówić,
A mówiąc nie wpaść w drugą ostateczność,
Taką pośrednio daję wam odpowiedź:
Życzliwość wasza warta mej podzięki,
Ale zasługa moja mało warta
Cofa się wobec celu waszych życzeń.
Choćby, przypuśćmy, usunięte były
Wszelkie przeszkody i choćbym na mocy
Praw urodzenia miał utorowaną
Drogę do tronu, to winienem wyznać:
Tak bardzo jestem ubogi na duchu,
Tak wielostronne są me niedostatki,
Że bym się wolał ukryć przed wielkością,
Jako łódź siły morza nie znosząca,
Niż zostać moją wielkością zakrytym,
I zaduszonym dymem mojej chwały.
Ale, na szczęście, nie ma tej potrzeby,
(Gdyby zaś była, byłbym, chcąc wam pomóc,
W ciężkiej potrzebie); z królewskiego drzewa
Królewski przecie pozostał nam owoc,
Który dojrzawszy z czasem, niewątpliwie
Majestatowi ujmy nie przyniesie
I uszczęśliwi nas rządami swymi.
Na niego zdaję to, coście panowie
Zdać na mnie chcieli; zostawiam go spełna
Przy jego prawach i świetnej przyszłości:
Niech mnie Bóg broni wyzuwać go z tego!
BUCKINGHAM
Świadczy to, panie, o skrupulatności
Twego sumienia, ale, jak na teraz,
Są to skrupuły niewczesne i błahe,
Kiedy się wszystko dokładnie rozważy.