Darmowe ebooki » Dramat szekspirowski » Król Ryszard III - William Shakespeare (Szekspir) (czytanie książek przez internet .TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Król Ryszard III - William Shakespeare (Szekspir) (czytanie książek przez internet .TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 William Shakespeare (Szekspir)



1 ... 6 7 8 9 10 11 12 13 14 ... 18
Idź do strony:
class="stanza">
W porę nadchodzi sam dostojny książę. 
  GLOSTER
Dzień dobry, mili panowie i bracia! 
Zaspałem trochę sprawę, ależ przecie 
To opóźnienie się moje, rozumiem, 
Nie naraziło na odwłokę żadnej 
Ważniejszej kwestii, której rozstrzygnienie 
Mogło wymagać mojej obecności. 
  BUCKINGHAM
Gdybyś był książę nie nadszedł zza kulis, 
Lord Wiliam Hastings gotów był odegrać 
Twą rolę, to jest, byłby był za ciebie 
Dał głos w przedmiocie aktu koronacji. 
  GLOSTER
Nikt być nie może śmielszym niż lord Hastings, 
Jego Cześć sprzyja mi i zna mię dobrze. —  
Milordzie Ely, świeżo będąc w Holborn, 
Widziałem w sadzie twym piękne truskawki: 
Każ mi ich przynieść trochę, jeśli łaska. 
  ELY
Z całego serca, miłościwy książę. 
 
Wychodzi. GLOSTER
Słówko, milordzie Buckinghamie. 
na stronie do niego 
Ketsby 
Badał Hastingsa w tym, co wiesz, i znalazł 
Twardego panka tak zapamiętałym, 
Że prędzej głowę wystawi na hazard, 
Niż ścierpi, aby dziecko jego pana, 
Jak się wyraża, było pozbawione 
Swojej posady na angielskim tronie. 
  BUCKINGHAM
Wyjdź stąd na chwilę, książę, i ja wyjdę. 
 
Wychodzą: Gloster i Buckingham. STANLEY
Jeszcześmy o tej świętej ceremonii 
Nic stanowczego nie wyrzekli. Jutro 
Byłoby, mniemam, cokolwiek za wcześnie; 
Ja sam nie jestem tak przygotowany. 
Jak bym był, gdyby to miało być później. 
 
Biskup Ely powraca. ELY
Gdzie lord protektor? Kazałem pójść przynieść 
Owych truskawek. 
  HASTINGS
Dziś Jego Wysokość 
Wygląda jakoś słodko i promiennie: 
Musi mieć w myśli coś, z czego jest kontent, 
Kiedy tak raźnie dzień dobry powiedział. 
Nikt w chrześcijaństwie nie umie, mym zdaniem, 
Mniej niż on taić chęci i niechęci: 
Z jego lic zaraz poznasz, co ma w sercu. 
  STANLEY
Jaką żeś dzisiaj u niego, milordzie, 
Skazówkę serca wyczytał na licach? 
  HASTINGS
Tę, że nic przeciw nikomu z nas nie ma: 
Bo niechby tylko miał urazę jaką,  
Byłby to zaraz pokazał po minie. 
 
Gloster i Buckingham powracają. GLOSTER
Wzywam was wszystkich, coście tu zebrani. 
Powiedzcie, na co zasługują tacy, 
Co za pomocą szatańskiego środka, 
Przeklętych czarów, na śmierć moją dybią 
I piekielnymi urokami swymi 
Zgubny wywarli wpływ na moje ciało? 
  HASTINGS
Przychylność, jaką w sercu moim żywię 
Ku wam, milordzie, przynagla mię wobec 
Całego tego cnego zgromadzenia 
Potępić winnych tak sromotnej zbrodni. 
Ktokolwiek oni są, głośno oświadczam, 
Że zasługują na śmierć. 
  GLOSTER
Niechże tedy 
Wzrok wasz bezecnej zbrodni da świadectwo! 
Patrzcie, jak srodze mię oczarowano; 
Wyschło mi ramię jak zwiędła latorośl: 
Edwarda żona to, ta to zła wiedźma, 
W spółce z bezwstydną tą babą, Szorową67, 
Tak mię czartowskim kunsztem naznaczyły. 
  HASTINGS
Jeśli to one uczyniły, panie — 
  GLOSTER
Jeśli — nierządnych niewiast protektorze, 
Ty śmiesz prawić «jeśli»? — ty jesteś zdrajcą. 
Uciąć mu głowę! Na świętego Pawła, 
Nie prędzej tknę się jadła, aż ją ujrzę 
Lovel i Ketsby, bądźcie w tym. — Kto ze mną, 
Ten niech powstanie i opuści salę. 
 
Cała rada wychodzi z Glosterem i Buckinghamem. HASTINGS
Biada ci, Anglio! biada! mnie bynajmniej. 
Niebaczny! miałem czas temu zapobiec, 
Bo Stanley’owi śniło się, że dzik mu 
Hełm strącił z głowy, ale nie zważałem 
Na tę przestrogę, wzgardziłem ucieczką. 
Trzy razy potknął się dzisiaj mój rumak 
I dęba stanął, gdy zobaczył Tower, 
Jak gdyby wstręt miał wieźć mię do szlachtuza. 
O, teraz mi ów ksiądz jest pożądany, 
Z którym mówiłem dzisiaj; teraz żal mi, 
Żem tak niewcześnie triumfował, mówiąc 
Podheroldowi, iż dziś jeszcze moi 
Nieprzyjaciele w Pomfret śmierć poniosą, 
A ja sam jestem bezpieczny i w łaskach. 
O, Małgorzato! już przekleństwo twoje 
Dosięga głowy biednego Hastingsa. 
  KETSBY
Śpiesz się, milordzie, książę chce jeść obiad: 
Czeka na głowę twoją; módl się prędko. 
  HASTINGS
O, krótkotrwała łasko śmiertelników, 
Za którą gonim bardziej niż za boską! 
Kto swe nadzieje zakłada na próżni 
Twoich zwodniczych objawów, ten żyje 
Jako pijany ów na maszcie majtek, 
Którego lada chybnięcie jest zdolne 
Strącić w fatalne wnętrzności otchłani. 
  LOVEL
Idźmy! Wykrzyki na nic się nie zdadzą. 
  HASTINGS
Krwawy Ryszardzie! — Nieszczęśliwa Anglio! 
Okropne czasy przepowiadam tobie, 
Na jakie nigdy jeszcze świat nie patrzał. 
Pod miecz prowadźcie mnie! — Raduj się, Glostrze, 
Ale miecz, pomnij, ma podwójne ostrze. 
 
Wychodzi: za nim Ketsby i Lovel. SCENA PIĄTA
Pod murami Towru.
Wchodzą śpiesznie: Gloster i Buckingham w zardzewiałych, niekształtnie wyglądających zbrojach. GLOSTER
Brawo, milordzie! umiesz, jak uważam,  
Drżeć, blednąć, dławić dech w pośrodku słowa; 
Potem zaczynać znów, i znów ucinać, 
Jak gdyby przestrach odjął ci przytomność. 
  BUCKINGHAM
Ot, naśladuję biegłego tragika: 
Mówię i patrzę w tył i zerkam na bok; 
Milknę i wzdrygam się, gdy się źdźbło ruszy, 
Jak gdybym nie był panem podejrzenia 
Nurtującego w głębi mojej duszy, 
Błędne spojrzenia mam na zawołanie 
I przymuszone uśmiechy: oboje 
Gotowe zawsze służyć mym podejściom. —  
Czy Ketsby poszedł już? 
  GLOSTER
Poszedł i oto 
Lorda majora prowadzi już z sobą. 
 
Wchodzą: lord major i Ketsby. BUCKINGHAM
Pozwól, milordzie, bym z nim sam pomówił 
Lordzie majorze — 
  GLOSTER
Bacz na most zwodzony. 
  BUCKINGHAM
Słyszycie? bęben. 
  GLOSTER
Ketsby, spojrzyj z murów 
  BUCKINGHAM
Lordzie majorze, przyczyną, dla której 
Zawezwaliśmy was — 
  GLOSTER
Patrz za się! broń się! 
Nieprzyjaciele zdążają w tę stronę. 
  BUCKINGHAM
Niech was Bóg strzeże i niewinność nasza! 
 
Wchodzą: Lovel i Ratklif, niosąc głowę Hastigsa. GLOSTER
Próżny strach; to są przyjaciele nasi, 
Ratklif i Lovel. 
  LOVEL
Oto głowa tego 
Niecnego zdrajcy, tego intryganta 
Niebezpiecznego, chytrego Hastingsa. 
  GLOSTER
Takem go kochał, że zapłakać muszę. 
Miałem go zawsze za wzór rzetelności, 
Jakiej się chyba równa może zdarzyć 
Na całej kuli ziemskiej pośród chrześcijan. 
On mi był księgą, w której moja dusza 
Zapisywała dzieje wszystkich swoich 
Najskrytszych myśli. Tak gładko swe wady 
Pozorem cnoty upoliturował, 
Że pominąwszy jedną jawną zdrożność, 
To jest stosunki jego z żoną Szora, 
Z niskąd68 nie mogło paść nań podejrzenie. 
  BUCKINGHAM
W istocie, jeszcze nie było pod słońcem 
Układniejszego zdrajcy. — Patrz, majorze, 
Czy byś wystawił sobie, czy byś wierzył, 
Gdybyśmy, cudem zostawszy przy życiu, 
Nie zaświadczyli o tym, że ten nędznik 
Zamierzył sobie dziś w pośrodku rady, 
Jego Dostojność i mnie zamordować? 
  MAJOR
Doprawdy? Hastings miał ten zamiar? 
  GLOSTER
Cóż to? 
Myślisz pan, żeśmy Turcy lub poganie? 
Żebyśmy przeciw wszelkim formom prawa 
Tak się kwapili z zadaniem mu śmierci, 
Gdyby wiszący spisek, spokój Anglii, 
Nareszcie własne bezpieczeństwo nasze 
Nie było tego po nas wymagało? 
  MAJOR
Ha, w takim razie zasłużył on na śmierć, 
I Ekscelencje dobrze uczyniły 
Dając ten przykład, zdolny innych zdrajców 
Od tym podobnych zamachów odstręczyć. 
  BUCKINGHAM
Odkąd się zadał z miss Szor, ja się po nim 
Nie spodziewałem niczego lepszego. 
Nie kazaliśmy wszakże, by go ścięto 
Wprzód, ażby Wasza Cześć przyszła to widzieć; 
Ale żarliwy pośpiech tych przyjaciół 
Zrządził to nieco wbrew naszej intencji. 
Bardzośmy sobie życzyli, milordzie, 
Żebyś był słyszał, co mówił ten zbrodzień; 
Jak się struchlały przyznawał do środków, 
Które do swego celu przygotował; 
A pragnęliśmy, żebyś był to słyszał 
Dlatego, abyś potem był w możności 
Zdać z tego sprawę przed obywatelstwem, 
Które się może błędnie zapatrywać 
Na nasz postępek i żałować zdrajcy. 
  MAJOR
Milordzie, słowo Waszej Dostojności 
Jest dla mnie równie ważnym jak świadectwo 
Własnych mych oczu i uszu; nie wątpcie, 
Wasze Książęce Moście, że poczciwe 
Obywatelstwo dowie się z ust moich 
O sprawiedliwym waszym postąpieniu. 
  GLOSTER
Przetośmy Waszą Cześć tu zaprosili! 
Dla uniknięcia złośliwych zarzutów. 
  BUCKINGHAM
Skoro zaś cel nasz dopięty nie został 
Skutkiem spóźnienia się twego, milordzie, 
Zechciej przynajmniej podać to, co słyszysz, 
Żeśmy na celu mieli; a tymczasem, 
Czcigodny lordzie majorze, Bóg z wami! 
 
Wychodzi lord major. GLOSTER
On teraz pędzi jak kula na ratusz. 
Idźże tam za nim, bracie Buckinghamie, 
I w miarę, jak się zdarzy k’temu zręczność, 
Wykaż nieprawość Edwardowych dzieci. 
Powiedz tam, jak to król Edward pewnego 
Obywatela na śmierć skazał za to, 
Za to jedynie, że ten się dał słyszeć, 
Iż syna swego uczyni dziedzicem 
Korony, mając przez to rzeczywiście 
Swój dom na myśli, który tak był zwany, 
Z powodu, że miał koronę na szyldzie. 
Wytknij też jego szkaradną rozwiązłość, 
Jego zwierzęcą skłonność do zmienności, 
Która ich sługom, córkom, żonom nawet 
Nie przepuszczała, kędy tylko jego 
Niestałe serce i lubieżne oko 
Mogło łup sobie upatrzyć. W potrzebie 
Rzuć plamę na mnie samego i powiedz, 
Że kiedy moja matka była w ciąży 
Z nienasyconym tym Edwardem, wtedy 
Najszlachetniejszy rodzic mój, York, toczył 
Wojnę we Francji i z rachuby czasu 
Doszedł, że dziecko to nie było jego; 
Co się i z rysów tegoż dało poznać, 
W których nie było cienia podobieństwa 
Do szlachetnego księcia, mego ojca. 
Lecz tego dotknij ostrożnie, z daleka. 
Bo moja matka, jak wiesz, jeszcze żyje. 
  BUCKINGHAM
Nie troszcz się o to, milordzie: odegram 
Tak umiejętnie rolę oratora, 
Jak gdyby złoty wieniec mej wymowy 
Mnie się miał dostać. Żegnam cię tymczasem. 
  GLOSTER
Jeżeli ci się uda z nimi sprawa, 
To sprowadź kilku z nich do Bajnard’s Kessel, 
Gdzie mnie znajdziecie w poważnej kompanii 
Czcigodnych ojców i światłych biskupów. 
  BUCKINGHAM
Pomiędzy trzecią a czwartą godziną 
Będziesz miał, książę, relację z ratusza. 
 
Wychodzi. GLOSTER
Ketsby, idź zaraz do ojca Penkera 
A ty, Lovelu, do doktora Szau; 
Poproście obu, aby za godzinę 
Przybyli do mnie na Bajnarda zamek. 
wychodzą: Lovel i Ketsby 
A ja tymczasem pójdę skrycie zlecić, 
Aby Klarensa bębnów69 w kąt schowano; 
I rozporządzić, by odtąd nikt zgoła 
Do królewiczów nie znalazł przystępu. 
 
Wychodzi. SCENA SZÓSTA
Ulica.
Wchodzi Pisarz kancelaryjny. PISARZ
Oto egzemplarz aktu oskarżenia 
Zacnego lorda Hastings, sporządzony 
Na czysto, w kopii, która dziś w kościele 
Świętego Pawła ma być odczytana. 
Patrzcież, jak jedno z drugim tu się wiąże: 
Potrzebowałem jedenaście godzin 
Na przepisanie tylko tego aktu, 
Bo Ketsby przysłał mi go wczoraj w wieczór; 
Musiał ci brulion zabrać tyleż czasu, 
A przed pięcioma godzinami Hastings 
Żył jeszcze, wolny, nie indagowany 
I bez zarzutu. Dziwnież się to klei! 
Któż jest tak głupi, żeby w tym nie widział 
Dotykalnego szelmostwa? Lecz któż by 
Tak był odważnym powiedzieć, że widzi? 
Zły świat i złe go czekają następstwa, 
Gdy milcząc, takie widzi się przestępstwa. 
 
Wychodzi. SCENA SIÓDMA
Podwórze w zamku Bajnarda70.
Wchodzą z przeciwnych stron Gloster i Buckigham. GLOSTER
Jakże tam? jakże? Co mówi mieszczaństwo? 
  BUCKINGHAM
Na Przenajświętszą krew Chrystusa Pana! 
Mieszczaństwo milczy, jak gdyby mu gębę 
Kneblem zabito. 
  GLOSTER
Czy im napomknąłeś 
O nieprawości Edwardowych dzieci? 
  BUCKINGHAM
A jakże! i o ślubie z lady Lucy, 
I tym we Francji przez pełnomocnictwo, 
I o niesytej chciwości żądz jego, 
I o gwałceniu żon obywatelskich, 
I o pastwieniu się jego za fraszki, 
I o bękarctwie jego własnym, ile 
Że był spłodzonym w takim czasie, w którym 
Szanowny jego ojciec był we Francji, 
I nic był z twarzy do ojca podobnym. 
Po czym skreśliłem im twe rysy, książę, 
Będące żywym obrazem ojcowskich, 
Tak co do kształtów jak i szlachetności 
Odbijającej szlachetność twej duszy; 
Przywiodłem wszystkie twe zwycięstwa w Szkocji, 
Twą dzielność w boju i mądrość w pokoju, 
Twą dobroć, prawość i pokorę: słowem, 
Nie pominąłem w ciągu mojej mowy, 
Ani dotknąłem pobieżnie niczego,  
Co tylko mogło do celu posłużyć. 
A gdym orację już wyczerpał, wniosłem, 
Ażeby każdy, kto ojczyznę kocha, 
Krzyknął: «Niech żyje Ryszard, król angielski!». 
  GLOSTER
I cóż? czy oni to zrobili? 
  BUCKINGHAM
Gdzie tam! 
Boże mi odpuść! nie rzekli i słowa. 
Jak nieme głazy, jak zimne posągi 
Stali i z trwogą patrzyli po sobie. 
Co zobaczywszy, zgromiłem ich ostro 
I zapytałem majora, co znaczy 
To uporczywe milczenie. Ten odrzekł: 
Że to jest rzeczą niezwykłą dla ludu, 
Aby doń mówił kto inny jak syndyk; 
Więc go znagliłem powtórzyć me słowa, 
Co i uczynił, dodając przy każdym: 
«Tak mówi książę, książę tak podaje». 
Ale od siebie nie rzekł nic takiego, 
Co by poparło rzecz. Gdy skończył mówić, 
Niektórzy z moich własnych zwolenników, 
Na drugim końcu sali, wpakowali 
Czapki na głowę; z jakie dziesięć głosów 
Dało się słyszeć: «Niech żyje król Ryszard», 
Więc podchwytując to, krzyknąłem: «Dzięki, 
Cni przyjaciele i obywatele! 
Ten jednozgodny
1 ... 6 7 8 9 10 11 12 13 14 ... 18
Idź do strony:

Darmowe książki «Król Ryszard III - William Shakespeare (Szekspir) (czytanie książek przez internet .TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz