Darmowe ebooki » Dramat szekspirowski » Król Ryszard III - William Shakespeare (Szekspir) (czytanie książek przez internet .TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Król Ryszard III - William Shakespeare (Szekspir) (czytanie książek przez internet .TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 William Shakespeare (Szekspir)



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 18
Idź do strony:
— Boga! 
 
Wychodzi. HASTINGS
Włos mi się jeży, słysząc43 jej przekleństwa. 
  RIVERS
I mnie też; dziwna, że jest na wolności. 
  GLOSTER
Ja jej nie winię, na królową niebios! 
Za wiele ona krzywd zniosła i żal mi, 
Żem się poniekąd przyczynił do tego. 
  KRÓLOWA ELŻBIETA
Jam jej świadomie nie skrzywdziła nigdy. 
  GLOSTER
Ale posiadasz pani z krzywd jej korzyść. 
Co się mnie tyczy, za żarliwy byłem 
W czynieniu dobrze ludziom, którzy teraz 
Tak są oziębli, że o tym nie pomną. 
I Klarens także dobrą ma zapłatę! 
W nagrodę trudów w karmniku go tuczą. 
Niech Bóg przebaczy tym, co temu winni! 
  RIVERS
Piękna to cnota, godna chrześcijanina, 
Modlić się za tych, którzy nam źle czynią. 
  GLOSTER
Zawsze tak czynię, po zdrowym namyśle. 
do siebie 
Bo gdybym teraz klął, kląłbym sam sobie. 
 
Wchodzi Ketsby. KETSBY
Jego Królewska Mość wzywa cię, pani, 
I Waszą Miłość — i was, cni lordowie. 
  KRÓLOWA ELŻBIETA
Idę natychmiast. — A wy, milordowie, 
Idziecież44 ze mną? 
  RIVERS
Służymy ci, pani. 
 
Wychodzą wszyscy prócz Glostera. GLOSTER
Siejąc złe, pierwszy krzyczeć o to będę; 
Własne bezprawia zwalę na kark drugim.  
Klarensa, który w istocie z mej łaski 
W ciemnicy siedzi, opłakiwać będę 
Przed cymbałami takimi jak Stanley, 
Hastings, Buckingham i wtykać im w ucho, 
Że to królowa jejmość i jej klika  
Podburza króla przeciw memu bratu.  
Oni uwierzą i z swojej mię strony 
Podżegać będą, ażebym się za to  
Zemścił na Grey’u, Riversie, Woganie. 
Wtedy głębokie westchnienie wydając, 
Powiem im wedle słów Pisma Świętego: 
Że Bóg nam każe dobrem za złe płacić; 
Tak ubarwiwszy nagą mą niecnotę  
Zbutwiałym pierzem z Biblii wyskubanem,  
Świętym się wydam, gdym w gruncie szatanem.  
wchodzą dwaj mordercy 
Lecz oto moich planów wykonawcy.  
No i cóż, moje dziarskie, walne chłopcy?  
Gotowi żeście tę rzecz spełnić zaraz?  
  PIERWSZY MORDERCA
Tak jest, łaskawy panie, i przychodzim 
Po list, za którym by nas tam wpuszczono. 
  GLOSTER
Dobra przezorność, mam go tu przy sobie. 
oddaje im pismo 
Stawcie się w Krosby, jak będzie po wszystkim, 
Tylko się śpieszcie, bądźcie niezmiękczeni 
I nie słuchajcie go: bo on wymowny,  
Mógłby was wzruszyć i wzbudzić w was litość, 
Gdybyście ucho mu podali. 
  PIERWSZY MORDERCA
Spuść się 
Na nas, milordzie; my nie lubim rozpraw, 
Kto wiele gada, mało czyni: wierzaj, 
Że użyjemy rąk, nie gąb. 
  GLOSTER
Wam z oczu 
Młyńskie kamienie kapią, moje zuchy, 
Tam, gdzie łzy ciekną z oczu niedołęgom; 
Lubię was za to. — Dalejże do dzieła! 
Śpieszcie się! 
  PIERWSZY MORDERCA
Śpieszym, miłościwy książę. 
 
Wychodzą. SCENA CZWARTA
Więzienie w Towrze.
Wchodzi Klarens i Brakenbery. BRAKENBERY
Co dziś tak smutno Wasza Cześć wygląda? 
  KLARENS
Miałem noc zeszłą bardzo niespokojną, 
Pełną okropnych snów, straszliwych widzeń. 
Jakem chrześcijanin i uczciwy człowiek, 
Nie chciałbym spędzić drugiej takiej nocy 
Za nieprzerwany ciąg dni najszczęśliwszych; 
Tak pełne zgrozy były te marzenia. 
  BRAKENBERY
Jakież to były marzenia, milordzie? 
  KLARENS
Zdawało mi się, żem się stąd wyłamał 
I na okręcie płynął do Burgundii; 
Będący ze mną tamże brat mój, Gloster, 
Z wnętrza kajuty wywiódł mnie na pokład; 
Spoglądaliśmy stamtąd w stronę Anglii, 
Mówiąc o smutnych kolejach tych wojen, 
Między domami Yorków i Lankasterów, 
Któreśmy przeszli. Gdyśmy tak chodzili 
Po kołyszących się deskach pokładu, 
Zdawało mi się, że się Gloster potknął, 
I upadając, mnie, com go chciał wstrzymać, 
Zrzucił przez burtę w odmęt morskich wałów. 
O, jakąż męką zdało mi się tonąć! 
Jak przeraźliwy szum wód miałem w uszach! 
Jak szpetny widok śmierci przed oczyma! 
Zdawało mi się, jakobym był świadkiem 
Tysiąca rozbić, jakobym tysiące 
Widział ciał ludzkich, które ryby jadły; 
Kotwice, bryły złota, stosy pereł, 
Drogie kamienie, kosztowne klejnoty, 
Porozrzucane zewsząd na dnie morza: 
Niektóre tkwiły w czaszkach; w wydrążeniach, 
Gdzie niegdyś oczy mieszkały, widziałem 
Jakby na pośmiech błyszczące brylanty, 
Co się wdzięczyły do podwodnych szlamów 
I natrząsały z kości w krąg rozpierzłych. — 
  BRAKENBERY
Jakieś mógł, mości książę, w chwili śmierci 
Te tajemnice otchłani uważać? 
  KLARENS
Nie wiem, jak się to działo, ale mogłem. 
Nie razem ducha oddać usiłował45,  
Ale zawzięta fala wciąż go we mnie 
Zatrzymywała i nie chciała puścić 
Na wolne, pełne, otwarte powietrze; 
Dusiła mi go w zaciśniętej piersi, 
Która pękała prawie, chcąc go z siebie 
W morze wyzionąć. 
  BRAKENBERY
Czyli żeś się, panie, 
W tym pasowaniu z śmiercią nie przebudził? 
  KLARENS
Nie: sen mój ciągnął się dalej po śmierci,  
Wtedy, o, wtedy zwaliła się burza 
Na duszę moją. Ów groźny przewodnik, 
O którym tyle pisali poeci, 
Przez smętną powódź przewiózł mnie do krain 
Wiecznego mroku. Tam błędną mą duszę 
Spotkał nasamprzód mój dostojny ojczym, 
Sławnej pamięci Warwik, który gromkim 
Rzekł głosem: «Jakąż kaźń za wiarołomstwo 
Znajdzie w tym ciemnym państwie zdrajca Klarens?» 
I zniknął. Potem zjawił się przede mną 
Inny duch, istny anioł, z jasnym włosem 
Krwią obryzganym i krzyknął: «To Klarens, 
Fałszywy, zmienny, wiarołomny Klarens, 
Co mię na polach pod Tiuksbury zabił. 
Chwyćcie go, furie, weźcie go na męki!». 
Wtedy otoczył mię zastęp złych duchów 
I wył mi w uszy tak przerażająco, 
Tak strasznie, żem się aż zbudził, drżąc cały, 
I długo jeszcze potem rozumiałem, 
Że jestem w piekle: tak okropne sen ów 
Na mym umyśle uczynił wrażenie. 
  BRAKENBERY
Nie dziw, milordzie, żeś się tym przeraził; 
Mnie sam ten opis dreszczem już przejmuje. 
  KLARENS
O, Brakenbery, jam zrobił to wszystko, 
Co teraz świadczy przeciw duszy mojej; 
Jam dla Edwarda to zrobił i patrzże, 
Jak on mi teraz za to się wywdzięcza. 
O, Boże! jeśli me gorące modły 
Gniewu Twojego nie mogą przebłagać, 
Jeśli ukarać chcesz moje występki, 
To wywrzyj swoją zemstę na mnie tylko! 
Oszczędź niewinną żonę mą i dzieci! —  
Nie odchodź, proszę, kochany dozorco: 
Głowa mi cięży, na sen mi się zbiera —  
Zostań tu przy mnie. 
  BRAKENBERY
Zostanę, milordzie. 
Oby Bóg waszą książęcą mość skrzepił 
Błogim spoczynkiem! 
Klarens siada w krześle i wkrótce potem zasypia  
Zmartwienia mieszają 
Porządek czasu i wytchnienia chwile, 
Z nocy poranek, z południa noc czynią. 
Tylko tytuły są korzyścią książąt; 
Blask ich zewnętrzny opłacany bywa 
Wewnętrzną nędzą, za marne złudzenia 
Znoszą częstokroć nawał trosk niezbytych; 
Tak, że ich doli od nędzarza losu 
Nic nie odróżnia, krom46 czczego rozgłosu. 
 
Dwaj mordercy wchodzą. PIERWSZY MORDERCA

Hola! jest tu kto?

BRAKENBERY

Czego chcesz, wasze? jakeś się tu dostał?

PIERWSZY MORDERCA
Chcę mówić z Klarensem, a dostałem się tu na nogach. 
  BRAKENBERY
Tak węzłowato? 
  DRUGI MORDERCA
Lepiej węzłowato niż rozwlekle. —  
Pokaż mu papier; nie traćmy czasu na gadanie. 
 
Oddaje papier, Brakenbery czyta. BRAKENBERY
Odbieram rozkaz, abym szlachetnego 
Księcia Klarensa oddał w wasze ręce. 
Nie chcę dociekać, jaki jest cel tego, 
Bo chcę w tej mierze wolnym być od winy. 
Oto są klucze; tam książę spoczywa. 
Idę niezwłocznie oznajmić królowi, 
Że tym sposobem wam zdałem mój urząd. 
  PIERWSZY MORDERCA

Możesz to waćpan uczynić; roztropność tak radzi. Bądź waćpan zdrów.

Brakenbery wychodzi. DRUGI MORDERCA
Jak to? mamyż go zabić śpiącego? 
  PIERWSZY MORDERCA

Nie; gotów przebudziwszy się powiedzieć, żeśmy tchórzliwie sobie postąpili.

DRUGI MORDERCA

Przebudziwszy się! Głupiś; on się nie przebudzi prędzej, aż na Sąd Ostateczny.

PIERWSZY MORDERCA

No, to na Sądzie Ostatecznym gotów powiedzieć, żeśmy go we śnie zabili.

DRUGI MORDERCA

Ten wyraz: sąd obudził we mnie pewien rodzaj zgryzoty sumienia.

PIERWSZY MORDERCA

Jak to? lękasz się?

DRUGI MORDERCA

Nie tego, żeby go zabić, bo przecie mamy list upoważniający do tego, ale żeby nie być za zabicie go potępionym: bo od potępienia nie mógłby mnie żaden list ochronić.

PIERWSZY MORDERCA

Myślałem, że masz stałe przedsięwzięcie.

DRUGI MORDERCA

Mam je, w istocie, do pozostawienia go przy życiu.

PIERWSZY MORDERCA

Idę donieść o tym księciu Glosterowi.

DRUGI MORDERCA

Nie czyń tego, bracie, zaczekaj chwilkę. Spodziewam się, że ten paroksyzm skrupułów wkrótce minie: nie trwa on u mnie zwykle dłużej jak przez czas potrzebny do zliczenia dwudziestu.

PIERWSZY MORDERCA

Jakże ci teraz?

DRUGI MORDERCA

Dalipan, czuję, że jeszcze jest we mnie trochę lagru sumienia.

PIERWSZY MORDERCA

Pomnij o wynagrodzeniu, jakie nas czeka, gdy dzieło będzie spełnione.

DRUGI MORDERCA

Prawda, musi umrzeć: zapomniałem o wynagrodzeniu.

PIERWSZY MORDERCA

Gdzież teraz twoje sumienie?

DRUGI MORDERCA

W worku księcia Glostera.

PIERWSZY MORDERCA

To więc kiedy on otwiera worek, aby nas wynagrodzić, sumienie twoje precz ulata?

DRUGI MORDERCA

Mniejsza o to, niech idzie z Bogiem! mało kto je żywi, nikt prawie.

PIERWSZY MORDERCA

A jak wróci do ciebie, cóż wtedy?

DRUGI MORDERCA

Nie chcę z nim mieć nic do czynienia; to niebezpieczne licho, tchórza robi z człowieka. Nie może człowiek ukraść, żeby go nie oskarżyło; nie może kląć, żeby go nie ofuknęło; nie może się brać do cudzej żony, żeby go nie zdradziło. To wstydliwa, rumieniąca się istota, co zamieszki szerzy w sercu ludzkim; usposabia człowieka do wynajdywania tysiącznych trudności. Raz mi kazało zwrócić mieszek pełen dukatów, który przypadkiem znalazłem. Ono przyprawia człowieka o żebractwo. Wygnano je z miast i miasteczek jako niebezpieczną istotę; kto chce żyć dobrze, stara się polegać na sobie samym i obywa się bez niego.

PIERWSZY MORDERCA

Tam do diabła! właśnie mi na kark wlazło i szepcze mi do ucha, żebym nie popełniał tego mordu.

DRUGI MORDERCA

Otrząś się z niego, nie wierz mu; niebawem zechce wyłudzić z twej piersi westchnienie.

PIERWSZY MORDERCA

Mam ja mocną naturę, nic ono ze mną nie wskóra.

DRUGI MORDERCA

Mówisz jak człowiek z sercem, któremu idzie o reputację. Dalej do dzieła!

PIERWSZY MORDERCA

Palnij go w łeb gifesem i wrzuć go potem do naczynia z małmazją, co stoi w przyległej izbie.

DRUGI MORDERCA

Wyborny pomysł: tym sposobem zrobimy z niego rodzaj biszkoptu.

PIERWSZY MORDERCA

Cicho! budzi się.

DRUGI MORDERCA

Palże go!

PIERWSZY MORDERCA

Nie, pogadajmy z nim trochę.

KLARENS

Dozorco, daj mi, proszę, kubek wina.

PIERWSZY MORDERCA

Będziesz miał wina wkrótce huk, milordzie.

KLARENS

Olaboga! kto ty jesteś?

PIERWSZY MORDERCA
Człowiek, panie, 
Tak jak wy. 
  KLARENS
Ale nie równy mi stanem. 
  PIERWSZY MORDERCA
Tak, bom nie zbrodzień stanu. 
  KLARENS
W głosie twoim 
Jest jakby piorun, lecz w wzroku pokora. 
  PIERWSZY MORDERCA
Głos mój jest głosem króla: wzrok 
mym własnym. 
  KLARENS
Jak ciemno i jak zabójczo przemawiasz! 
Postać twa groźna, dlaczegóż twarz blada? 
Kto was tu przysłał? po coście tu przyszli? 
  OBYDWAJ
Po to —  
  KLARENS
Żeby mię zamordować? 
  OBYDWAJ
Tak jest. 
  KLARENS
Zaledwie śmiecie przyznać się do tego, 
A mieliżbyście47 śmieć tego dokonać? 
W czym żem was skrzywdził, moi przyjaciele? 
  PIERWSZY MORDERCA
Nie nas skrzywdziłeś, panie, ale króla. 
  KLARENS
Jeszcze się z królem potrafię pojednać. 
  DRUGI MORDERCA
Nigdy, milordzie; gotuj się więc na śmierć. 
  KLARENS
Wasże48 wybrano z milijonów49 ludzi 
Do odebrania życia niewinnemu? 
Cóżem wykroczył? co przeciw mnie świadczy? 
Jacyż przysięgli, w skutku jakich badań 
Potępiające o mnie dali zdanie? 
Kto srogi wyrok śmierci na mnie wyrzekł? 
Zanim wiek prawa winę mą wyświeci, 
Grozić
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 18
Idź do strony:

Darmowe książki «Król Ryszard III - William Shakespeare (Szekspir) (czytanie książek przez internet .TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz