Darmowe ebooki » Dramat szekspirowski » Romeo i Julia - William Shakespeare (Szekspir) (jak czytać książki w internecie TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Romeo i Julia - William Shakespeare (Szekspir) (jak czytać książki w internecie TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 William Shakespeare (Szekspir)



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 15
Idź do strony:
do łóżka i nie zajrzał76? 
  ROMEO
Zgadłeś; 
Milej niż w łóżku przeszły mi godziny. 
  OJCIEC LAURENTY
Grzeszniku, pewnieś był u Rozaliny. 
  ROMEO
U Rozaliny? Nie, ojcze; to imię 
W pamięci mojej wiecznym snem już drzemie. 
  OJCIEC LAURENTY
Brawo, mój synu! Lecz gdzieżeś to bywał? 
  ROMEO
Zaraz ci powiem: próżno byś zgadywał; 
Byłem na balu w domu mego wroga, 
Gdziem został ranny, lecz zbójczyni sroga 
Czuje cios wzajem przeze mnie zadany, 
Tak że na nasze obopólne rany 
Święty wpływ tylko twej, ojcze, opieki 
Poradzić zdoła i dać zbawcze leki. 
Po chrześcijańsku, jak widzisz, przemawiam, 
Skoro się nawet za mym wrogiem wstawiam. 
  OJCIEC LAURENTY
Mów jaśniej, synu; zagadkowa spowiedź, 
Dwuznaczną także znajduje odpowiedź. 
  ROMEO
Dowiedz się zatem, że anioł kobieta, 
Którąm ukochał, jest z krwi Kapuleta. 
Jego to dziecko i nadzieja cała; 
Jak ja ją, tak mnie ona ukochała. 
I do jedności, która nas już splata, 
Brakuje tylko, byś nas ty dla świata 
Stułą zjednoczył. Gdzie, o jakiej dobie 
Dozgonną miłość przysięgliśmy sobie, 
Powiem ci idąc, czcigodny kapłanie; 
Błagam cię tylko, niech się to dziś stanie. 
  OJCIEC LAURENTY
Święty Franciszku! Cóż to za przemiana! 
Toż Rozalina, owa ukochana, 
Niczym już dla cię? Miłość więc młodzieży 
W oczach jedynie, a nie w sercu leży? 
Jezus! Maryja! Ileż to solanki 
Ściekło z twych oczu dla owej kochanki! 
I nadaremnie, bowiem twe zapały 
Wciąż zalewane, wciąż się powiększały. 
Jeszcze twych westchnień nie rozwiał Fawoni77; 
Jeszcze twój dawny jęk w uszach mi dzwoni, 
I na twych licach, bladością pokrytych, 
Widoczny jeszcze ślad łez nie obmytych, 
Wszystko, coś cierpiał z miłosnej przyczyny, 
Cierpiałeś tylko gwoli Rozaliny. 
A teraz! nie dziw, gdy mdła płeć upadnie, 
Kiedy mężczyźni szwankują78 tak snadnie79. 
  ROMEO
Gdym kochał tamtą, takżeś nie pochwalał. 
  OJCIEC LAURENTY
Nie, żeś ją kochał, lecz żeś za nią szalał. 
  ROMEO
Pogrześć tą miłość kazałeś. 
  OJCIEC LAURENTY
Nie w grobie 
By tę pochować, a inną wziąć sobie. 
  ROMEO
Nie łaj mnie, proszę; ta, co mi dziś luba, 
Miłość mą płaci miłością cheruba; 
Z tamtą inaczej było. 
  OJCIEC LAURENTY
Bo odgadła, 
Że w rzeczach serca nie znasz abecadła, 
Tylko z rutyny czytasz. Pójdź, wietrzniku; 
Do sankcji80 tego nowego wybryku 
Jeden i jeden tylko wzgląd mię skłania: 
To jest, że może z tego zawiązania 
Wyniknie węzeł, który wasze rody 
Zawistne złączy w piękny łańcuch zgody. 
  ROMEO
O! prędzej! pilno mi! 
  OJCIEC LAURENTY
Festina lente81! 
Zdradne są kroki za śpiesznie podjęte. 
 
Wychodzą. SCENA CZWARTA
Ulica. Wchodzą Merkucjo i Benwolio. MERKUCJO

Gdzież, u diabła, ugrzązł Romeo! Czy był tej nocy w domu?

BENWOLIO

Nie w domu swego ojca przynajmniej; mówiłem z jego służącym.

MERKUCJO
Ta blada sekutnica Rozalina82 
Na wariata go wnet wykieruje. 
  BENWOLIO
Tybalt, starego Kapuleta krewny, 
Pisał do niego list. 
  MERKUCJO
Z wyzwaniem, ręczę. 
  BENWOLIO
Romeo mu odpowie. 
  MERKUCJO
Każdy człowiek 
Piśmienny może na list odpowiedzieć. 
  BENWOLIO

On mu odpowie odpowiednio, jak człowiek wyzwany.

MERKUCJO

Biedny Romeo! Już trup z niego! Zakłuty czarnymi oczyma białogłowy; przestrzelony na wskroś uszu romansową piosnką; ugodzony w sam rdzeń serca postrzałem ślepego malca łucznika; potrafiż83 on Tybaltowi stawić czoło?

BENWOLIO

A cóż to takiego Tybalt?

MERKUCJO

Coś więcej niż książę kotów84; możesz mi wierzyć! Nieustraszony rębacz, bije się jak z nut, zna czas, odległość i miarę; pauzuje w sam raz jak potrzeba: raz, dwa, a trzy to już w pierś. Żaden jedwabny guzik nie wykręci mu się od śmierci. Duelista85 to, duelista pierwszej klasy. Owe nieśmiertelne passado! Owe punto reverso! owe hai!86

BENWOLIO

Co takiego?

MERKUCJO

Niech kaci porwą to plemię śmiesznych, sepleniących, przesadnych fantastyków, z ich nowo kutymi terminami! Na Boga, doskonała klinga! Dzielny mąż! Wspaniała dziewka! Nie jest–że to rzecz opłakana, że nas obsiadły te zagraniczne muchy, te modne sroki, te pardonnez moi87, którym tak bardzo idzie o nową formę, że nawet na starej ławce wygodnie siedzieć nie mogą88; te bąki, co bąkają: bon! bon!89

Wchodzi Romeo. BENWOLIO

Oto Romeo, nasz Romeo idzie.

MERKUCJO

Bez mlecza, jak śledź suszony. O! człowieku! jakżeś się w rybę przedzierzgnął! Teraz go rymy Petrarki rozczulają. Laura naprzeciw jego bóstwa jest prostą pomywaczką, lubo tamta miała kochanka, co ją opiewał; Dydona flądrą; Kleopatra Cyganką; Helena i Hero szurgotami i otłukami; Tyzbe90 kopciuchem lub czymś podobnym, ale zawsze niedystyngowanym. Bonjour91, sinior Romeo! Oto masz francuskie pozdrowienie na cześć twoich francuskich pantalonów. Pięknie nas zażyłeś tej nocy.

ROMEO

Dzień dobry wam, moi drodzy. Jakże to was zażyłem?

MERKUCJO

Pokazałeś nam odwrotną stronę medalu, odwrotną stronę swego medalu.

ROMEO

To się znaczy, żem wam zdezerterował. Wybacz, kochany Merkucjo; miałem pilny interes, a w takim przypadku człowiek może zgrzeszyć na polu uprzejmości.

MERKUCJO

To się znaczy, że w takim przypadku człowiek może być zniewolony zgiąć kolana.

ROMEO

Ma się rozumieć — z uprzejmości.

MERKUCJO

Bardzoś zgrabnie trafił w sedno.

ROMEO

A ty bardzoś zgrabnie to wyłożył.

MERKUCJO

Ja bo jestem kwiatem uprzejmości.

ROMEO

Kwiatem kwiatów.

MERKUCJO

Racja.

ROMEO

Jeżeliś ty kwiatem, to moje trzewiki są w kwitnącym stanie92.

MERKUCJO

Brawo! pielęgnuj mi ten dowcip; ażeby, skoro ci się do reszty zedrze podeszwa u trzewików, twój dowcip mógł po prostu figurować.

ROMEO

O! godny zdartej podeszwy dowcipie! O! figuro pełna prostoty93 z powodu swego prostactwa!

MERKUCJO

Na pomoc, Benwolio! moje koncepta dech tracą.

ROMEO

Pejczą je i pejczą94! Biczem i ostrogą, inaczej nazwę je hetkami95.

MERKUCJO

Jeżeli twój dowcip poluje na dzikie gęsi96, to kapituluję; bo on ma więcej kwalifikacji ku temu niż wszystkie moje umysłowe władze. Czy ja ci się zdaję na to97, żebym miał z gęsiami do czynienia?

ROMEO

Tyś mi się nigdy na nic nie zdał, wyjąwszy, kiedy miałem do czynienia z gęsiami.

MERKUCJO

Za ten koncept ugryzę cię w ucho.

ROMEO

Chyba udziobiesz!

MERKUCJO

Twój dowcip jest gorzką konfiturą, diabelnie ostrym sosem.

ROMEO

Stosownym do gęsi.

MERKUCJO

To koncept z koźlej skórki, której cal da się rozciągnąć tak, że nim opaszesz całą głowę.

ROMEO

Rozciągnę go do wyrazu „głowę”, który połączywszy z gęsią, będziesz miał gęsią głowę.

MERKUCJO

Nie jest–że to lepiej niż jęczeć z miłości? Teraz to co innego; teraz mi jesteś towarzyski, jesteś Romeem, jesteś tym, czym jesteś; miłość zaś jest podobna do owego gapia, co się szwenda wywiesiwszy język, szukając dziury, gdzie by mógł palec wścibić.

ROMEO

Stój! Stój!

MERKUCJO

Chcesz, aby się mój dowcip zastanowił w samym środku weny98?

ROMEO

Z obawy, abyś tej weny zbyt nie rozszerzył.

MERKUCJO

Mylisz się, właśnie byłem bliski ją ścieśnić, bo jużem był doszedł do jej dna i nie miałem zamiaru dłużej wyczerpywać materii.

ROMEO

Patrzcie, co za dziwadła!

Wchodzi Marta z Piotrem. MERKUCJO

Żagiel! żagiel! żagiel!99

BENWOLIO

Dwa, dwa: spodnie i spódnica100

MARTA

Piotrze.

PIOTR

Słucham.

MARTA

Piotrze, gdzie mój wachlarz101?

MERKUCJO

Proszę cię, mój Piotrze, zakryj wachlarzem twarz jejmości; bo z dwojga tego, jej wachlarz jest piękniejszy.

MARTA

Życzę panom dnia dobrego.

MERKUCJO

Życzymy ci dobrego południa, piękna sinioro.

MARTA

Czy to już południe?

MERKUCJO

Nie inaczej; bo nieczysta ręka wskazówki na kompasie trzyma już południe za ogon.

MARTA

Chryste Panie! Cóż to za człowiek z waćpana?

ROMEO

Człowiek, którego Pan Bóg skazał na zepsucie.

MARTA

Dobrześ pan powiedział, na poczciwość! Nie wie też czasem który z panów, gdzie bym mogła znaleźć młodego Romea?

ROMEO

Ja wiem czasem, ale młodego Romea znajdziesz waćpani starszym, niż był, kiedyś go szukać zaczęła. Jestem najmłodszy z tych, co noszą to imię w braku gorszego.

MARTA

Ach, to dobrze!

MERKUCJO

Możeż102 być dobrym to, co jest gorszym?

MARTA

Jeżeli waćpan nim jesteś, to rada bym z nim pomówić sam na sam.

BENWOLIO

Zaprosi go na jakąś wieczorynkę.

MERKUCJO

Pośredniczka to Wenery. Huź, ha!103

ROMEO

Cóż to, czyś kota104 upatrzył?

MERKUCJO

Kotlinę, panie, nie kota; i to w starym piecu, nie w polu.

Bodaj to kotlina, 
Gdzie siedzi kocina, 
Ta nie osmali... 
Lecz zmykaj, chudzino, 
Przed taką kotliną, 
Gdzie diabeł pali! 
 

Romeo, czy będziesz u ojca na obiedzie? My tam idziemy.

ROMEO

Pośpieszę za wami.

MERKUCJO

Do widzenia, starożytna damo; damo, damo, damo, damo105!

Wychodzą Merkucjo i Benwolio. MARTA

Tak, tak, do widzenia! Co to za infamis106, proszę pana, co się tak poważył rozpuścić cugle swemu grubiaństwu?

ROMEO

Jest to panicz zakochany w swym języku, zdolny wypowiedzieć więcej w ciągu jednej minuty niż milczeć przez cały miesiąc.

MARTA

Jeżeli on na mnie co powiedział, dam ja mu, chociażby był zuchwalszy, niż jest, i miał ze sobą dwudziestu sobie podobnych drabów; a jeżeli mi ujdzie, to znajdę takich, co to potrafią. A hultaj! czy to ja jestem jego kochanką, jego poniewieradłem! (do Piotra) I ty tu stałeś także i mogłeś ścierpieć, żeby mnie lada gbur używał wedle upodobania za przedmiot swych bezwstydnych żartów?

PIOTR

Nie widziałem jeszcze, żeby kto używał jejmości wedle upodobania; gdybym był to widział, byłbym był pewnie zaraz giwer wydobył, ręczę za to. Umiem się najeżyć tak dobrze jak kto inny, kiedy mam sposobność po temu i prawo za sobą.

MARTA

Dlaboga! tak jestem rozdrażniona, że się wszystko we mnie trzęsie. A hultaj! Otóż, proszę pana, tak jak powiedziałam, młoda moja pani kazała mi się wywiedzieć o panu; co mi kazała powiedzieć, to sobie zachowuję; ale przede wszystkim oświadczam panu, że jeżelibyś ją osadził na koszu, jak to mówią, bo panienka, o której mówię, jest młoda, i dlatego, gdybyś ją pan wywiódł w pole, byłoby to tak ciężkim psikusem, jaki tylko młodej panience można wyrządzić.

ROMEO

Pozdrów ją, waćpani, ode mnie i powiedz, że jej daję rendez–vous107...

MARTA

Poczciwości! oświadczę jej to, oświadczę. Niebożę, nie posiądzie się z radości.

ROMEO

Co jej waćpani chcesz oświadczyć? Nie wiesz, co mówić miałem.

MARTA

Oświadczę jej, że pan dajesz randewu; co jest, jeżeli się nie mylę, ofiarą godną prawdziwego szlachcica.

ROMEO

Powiedz jej, aby pod pozorem spowiedzi przyszła za parę godzin do celi ojca Laurentego, tam ślub weźmiemy. Oto masz waćpani za swoje trudy.

MARTA

Nie, panie; ani grosika.

ROMEO

No, no, bez ceremonii.

MARTA

Za parę godzin więc; dobrze, nie zaniedba się stawić.

ROMEO
Waćpani staniesz za murem klasztornym, 
Tam ci mój człowiek przyniesie drabinkę108 
Z sznurków skręconą, która mi w noc późną 
Do szczytu mego szczęścia wstęp ułatwi. 
Bądź zdrowa! Wierność twa znajdzie nagrodę, 
Poleć mię swojej młodej pani. 
  MARTA
Niech wam Bóg błogosławi! Ale, ale... 
  ROMEO
Cóż mi waćpani jeszcze powiesz? 
  MARTA
Czy człowiek pański dobry do sekretu? 
Bo gdzie się skrycie prowadzą układy, 
Tam dwóch już, mówią, za wiele do rady. 
  ROMEO
Ręczę za niego: jest to wierność sama. 
  MARTA

A więc wszystko dobrze. Co też za miłe stworzenie ta moja panienka! Co to nie wyprawiało, jak było małym! Chryste Panie! Ale, ale, jest tu na mieście jeden pan, niejaki Parys, ten ma na nią diabli apetyt; ale ona, poczciwina, wolałaby patrzeć na bazyliszka109 niż na niego. Przekomarzam się z nią nieraz i mówię, że ten Parys to wcale przystojny mężczyzna; wtedy ona, powiadam panu, za każdym razem aż blednie, zupełnie tak jak pąsowa chusta na słońcu. Proszę też pana, czy rozmaryn110 i Romeo nie zaczyna się od takiej samej litery?

ROMEO

Nie inaczej: jedno i drugie od R.

MARTA

Kpiarz z waszmości. To psie imię111. To litera dla... Nie, tamto zaczyna się od

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 15
Idź do strony:

Darmowe książki «Romeo i Julia - William Shakespeare (Szekspir) (jak czytać książki w internecie TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz