O łajdactwach męskich - Pietro Aretino (wypożyczalnia książek TXT) 📖
Pietro Aretino w utworze O łajdactwach męskich kreśli barwny portret renesansowej kurtyzany, ukazując zarazem dole i niedole losu kobiet lekkich obyczajów w szesnastowiecznym Rzymie.
Osią tekstu jest dialog pomiędzy matką i córką, dotyczący edukacji seksualnej oraz ogólnie pojętego przygotowania do życia w niezbyt przyjaznym dla samotnych młodych kobiet społeczeństwie. Nanna (matka-kurtyzana), sprowokowana opowieścią córki o jej śnie, stopniowo wprowadza Pippę w tajniki zawodu i przestrzega przed czyhającymi na nią niebezpieczeństwami.
- Autor: Pietro Aretino
- Epoka: Renesans
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «O łajdactwach męskich - Pietro Aretino (wypożyczalnia książek TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Pietro Aretino
Błaźnica416!
NANNAGdy skończyła czytać list będący jej zgubą, list, w którym nagromadzono więcej pochwał, niż się ich składa w Laudamus417, zmiękła na wosk, a ponieważ zaklinano ją, aby responsu418 udzieliła, padła w ramiona tych cudów, które oszuści przyrzekają zawsze w swych listach, abyśmy im za pierwszym zamachem wiary udzielili. Naznaczywszy mu spotkanie na dzień następny (mąż jej miał się właśnie wówczas na wieś udać), stała na czatach, czekając na upragnioną chwilę.
PIPPAJak to, więc miała męża?
NANNAA miała go, na nieszczęście!
PIPPAPotrzebny jej był jak dziura w moście!
NANNAGdy messer, twórca sonetów, otrzymał już jej zgodę, zebrał Bóg wie ile zabazgranych szpargałów419 i rzekł: „Pragnę zaśpiewać serenadę dla pewnej małej kurewki, wcale wdzięcznej istoty, którą chcę wziąć w obroty za dni kilka. A owóż na dowód prawdy zaproszenie na nocleg, napisane manu propria420!”. Tutaj pokazał zebranym pewien ustęp z listu, który wszystkich do serdecznego śmiechu pobudził. Później schwycił luteńkę, nastroił ją w jednym oka mgnieniu i zabrzdąkał kilka razy na strunach. Po „ach, ach,” dobytych z rozdziawionej gardzieli, stanął pod oknem komnaty tej damy, wychodzącym na ulicę, po której jedna osoba na rok przechodziła, i oparłszy się o mur, podniósł głowę ku górze. Gdy dama ukazała się w oknie, tę pieśń zaśpiewał:
Gdyby to o mnie chodziło, rzuciłabym mu na łeb moździerzem; tak, ani chybi, rzuciłabym mu na łeb moździerzem!
NANNAOna, która nie była tak okrutną, za szczęśliwą się uważała. Nie czekając na wyjazd swego męża, udała się potajemnie do domu piekarza, przyjaciela fanfarona-wierszoklety, i oddała mu na przechowanie jedną z ozdób, które białogłowy na zwierzchnie424 szaty nakładać są zwykłe425. Gdy hultaj-gryzipiórek pas ten obaczył, rzekł do się:
„Ziarna bursztynowe przydadzą mi się na manele426, a wielkie orzechy złote kiesę427 moją napełnią”.
To rzekłszy, zmienił metal nietłoczony na metal z wyciskiem i otrzymał trzydzieści siedem dukatów złotych, przeplecionych bursztynowym różańcem. Gdy powrócił do domu piekarza, straciwszy uprzednio pieniądze, wpadł w kolerę428, znaną graczom, którzy na tuza429 doczekać się nie mogą, obłożył nieszczęśliwą kijem i razami pięści spędził ją ze schodów.
PIPPADobrze tak gówniarce!
NANNASchroniła się do komnaty pewnej praczki i przepędziła430 tam noc, nie zmrużywszy ani na chwilę oka. Miała dość czasu na to, aby pomyśleć o zemście. Postanowiła tedy zemścić się tym kształtem. Pas, zmarnotrawiony przez tego łajdaka, został ukradziony przez jej męża w domu, który, jak wiesz, należał do kardynała della Vella431. Dama wykradła go mężowi ze skrzyni. Chcąc się zemścić na tym, co ją tak gracko432 wymłócił, i nie myśląc wcale o tym, co nastąpić może, udała się na poszukiwanie właściciela domu i opowiedziała mu, w jaki sposób ten łotr-wierszokleta do posiadania pasa doszedł. Kardynał, wprowadzony w samo sedno sprawy, zapuścił wędkę na tego, kto pas ukradł. Kapitan de la Corte Savella, po tym jednym dowodzie sądząc, pomyślał, że złodziej mógł sprzątnąć inne jeszcze przedmioty; skazał go więc na torturę sznura. Żona musiała podzielić sromotę433 męża, a tymczasem ów nicpoń, co ją tak oporządził434, wymknął się z matni.
PIPPABiada tym, co się pochwycić pozwalają!
NANNADotychczas pokazałam ci tylko ziarenka pieprzu, prosa i żyta, pestki czereśni i granatów, teraz zaś pragnę rozwinąć przed tobą postaw435 sukna w całej jego okazałości, opowiedzieć ci ostatnią opowieść i pożegnać się z tobą. Słuchaj mnie więc, a jeżeli możesz wstrzymać się od płaczu, to się wstrzymaj!
PIPPACzy to będzie opowieść o jakiejś kobiecie w ciąży, z domu przegnanej?
NANNAGorzej!
PIPPAO dziecku uprowadzonym od rodziców, obitym szpetnie kijami i na ulicy ostawionym?
NANNAGorzej niż opowieść o człeku, co ma gnaty przetrącone, nos ucięty, co pozostał w jednej tylko koszulinie, gnijąc na chorobę francuską i znajdując się w takim stanie, że aż strach pomyśleć!
PIPPANiech Bóg nam będzie ku pomocy!
NANNAChciałam rzec, co czeka tę, która na kredyt miłować się pozwoli!
PIPPATakiego kredytu domagają się zapewne poeci, którym, według waszych pouczeń, mam drzwi otwierać.
NANNAPragnę, abyś ich głaskała pod włos, nie udzielając im jednak ani krztyny swoich przysmaczków. Trzeba postępować z nimi w ten sposób, gdyż w przeciwnym razie uśmiercą cię swymi złośliwymi chwalbami. Niech przynajmniej nikt się nie spostrzeże, że ciebie na myśli mają, wyszydzając w swych jadowitych satyrach jakąś nieszczęśliwą dzieweczkę!
PIPPANiech im kat świeci!
NANNANie przypominam sobie już, co rzec chciałam!
PIPPAAni ja!
NANNANie przerywaj mi tedy i słów z powrotem do gardzieli nie wpychaj!
PIPPANależy, abym przykładała wagę do wszystkiego, co się mnie tyczy!
NANNAAha! Już przypominam sobie! Chodzi tutaj o pewnego króla, a nie o rzekomego doktora czy rzekomego kapitana, lecz o króla, o prawdziwego króla, powiadam! Ów monarcha na czele ogromnych, uzbrojonych zastępów wtargnął w granice państwa drugiego władcy, swego nieprzyjaciela. Złupiwszy i splądrowawszy doszczętnie kraj, jął nękać srogim obleganiem miasto, gdzie pospołu ze swą córką i żoną schronił się tamten król, starający się daremnie różnymi ofiarami zmiękczyć swego wroga. Wojna przeciągała się; król, który chciał gród zdobyć, musiał się napocić, co się zowie! Miasto było tak silnie obwarowane, że nawet Jan Medyceusz436, to znaczy Mars437 we własnej osobie, nie zdołałby tu nic sprawić, choćby i gród ostrzeliwał do woli z kolubryn438, zasypywał go pociskami i strzałami. Król, który swoje miasto w skale wykuł, pluł ogniem na harcowników439. Jednemu zrywał kulą łeb z karku, drugiego pozbawiał ramienia albo prawicy, innych znów wysyłał w powietrze na setkę mil wysoko! Aliści pewnego dnia jakiś czart zbliżył się do córki nieszczęsnego króla i szepnął jej do ucha: „Wyjdź na wały, a obaczysz najdzielniejszego i najpiękniejszego z wszystkich młodzieńców na świecie!”.
Ledwie tych słów dokończył, gdy młódka wybiegła na blanki440. Rozpoznawszy młodzieńca po ogromnym federpuszu, chwiejącym się na jego hełmie, i po srebrnej opończy441, która blask promieni słonecznych zaćmiewała, o mało ze skóry nie wyskoczyła. Gdy tak pożerała wzrokiem króla, jego rumaka i zbroję, ów nagle jednym susem dopadł bramy twierdzy i potrząsnął mieczem, chcąc zabić pewnego żołnierza, który, utykając na jedną nogę, przed nim uchodził; w tej chwili pękł rzemień jego szyszaka442 i hełm spadł mu z głowy. Wówczas dziewica obaczyła jego oblicze; jagody były podobne do płatków róży, pot, który z powodu nadmiernego utrudzenia na nich się perlił, przypominał rosę spływającą w kielichy kwietne, gdy te otwierają się od słońca.
PIPPAZmierzajmy prędzej do kresu!
NANNARozgorzała miłością do tego stopnia, że oślepła na wszystko. Nie zważała przy tym wcale na to, co ów najeźdźca uczynił jej rodzicowi i co jeszcze miał zamiar uczynić. Biedaczka wiedziała przecie, że nie wszystko złoto, co się świeci! Amor tyle jej męstwa dodał, że pewnej nocy otworzyła drzwi wiodące do tajnego lochu, który za mury grodu prowadził. Uciekła tedy z miasta i udała się na poszukiwanie tego, co dyszał żądzą jej krwi!
PIPPAJakże mogła odnaleźć drogę w ciemnościach?
NANNAMówią, że ogień jej serca za pochodnię jej służył.
PIPPAGorzała tedy, jak należy!
NANNAGorzała tak, że nie tylko zdradziła się przed królem ze swym prawdziwym imieniem, aliści i poszła do łoża z wiarołomcą. Mało się nie posikała z radości, gdy miłośnik rzekł do niej:
„Biorę was za żonę, signora, a waszego ojca od tej chwili za swego teścia chcę uważać, pod tą jednakoż kondycją443, że otworzycie mi bramy grodu. Nie z nienawiści, lecz dla miłości sławy toczę tę wojnę z Jego Królewską Mością! Gdy się stanę panem tego kraju, ofiaruję waszemu rodzicowi wszystkie korzyści z mego zwycięstwa, a takoż i moje królestwo na przydatek!”.
PIPPAJakże się to stać mogło, że się tak nawzajem zaczarowali? Chciałabym usłyszeć o tym z ich własnych ust.
NANNAWystaw sobie, że nauczona i podmówiona przez miłość godziła się na wszystko, na co Amor godzić się jej kazał. Można było iść w zakład o sto, że nie jest dzieweczką bojaźliwą i eksperiencji444 zbytą, lecz białogłową kutą na cztery nogi, zuchwałą i doświadczoną. Używała słów stosownych do zmiękczenia każdego szlachetnego serca, a do słów tych przydawała różne mizdrzenia się, przymilania i westchnienia, przerywane szlochami. Nie brak też było z jej strony owych głupawych pieszczotek, dzięki którym otrzymuje się zawsze to, czego się pragnie. Należy mniemać takoż, że galant tak tkliwy i czuły z pozoru, a tak we wnętrzu swojej duszy okrutny, umiał swój jęzor ocukrować. Przysięgami i obietnicami ku temu wreszcie ją przywiódł, że całkiem obrana z rozumu otworzyła mu bramy grodu.
Pierwszą rzeczą, jaką ten wszeteczny zdrajca uczynił, było pochwycenie starca i staruchy, rodzicieli zakochanej dziewicy, i ścięcie im głów w jej przytomności445.
PIPPAA czyż ona nie umarła, patrząc na to?
NANNANie umiera się z dusznej446 boleści, dziecinko!
PIPPAAve Maria!
NANNAUśmierciwszy króla i królową, podłożył ogień pod domy, pałace i kościoły; jedną połowę mieszkańców kazał w ogień rzucić, a drugą zadźgał nożami, nie czyniąc żadnej różnicy między dziećmi a ludźmi źrałymi447, między mężczyznami a białogłowami!
PIPPAA ona się nie powiesiła?
NANNAZaliż ci już nie mówiłam, że miłość ją zaślepiła i że rozum całkiem jej odjęła? Cierpiała i lamentowała okrutnie, jednakoż ilokrotnie obróciła oczy na tego, kto był raczej jej katem niż mężem, uważała, iż winna mu być we wszystkim obligowana448!
PIPPATo raczej szaleństwo niż miłość!
NANNANiechaj Bóg strzeże psy, Pippo, niech Bóg wybawi Maurów449 od podobnej tortury! Ha, miłość jest rzeczą okrutną, wierzaj tej, co jej doświadczyła, wierzaj mi, Pippo, miłość... ha! Co się mnie tyczy, to wolałabym umrzeć, niźli znosić mękę człowieka, który nie ma nadziei oglądania umiłowanej białogłowy, wolałabym, aby mnie radniej450 trąd stoczył. Znaleźć się bez grosza w kieszeni — to głupstwo, mieć wrogów — to istne faramuszki451, prawdziwą katownią jest dopiero miłość, miłość, która człekowi jeść, spać, pić nie daje i nie pozwala mu ani na nogach ustać, ani na tyłku usiedzieć spokojnie.
PIPPAA jednak wszyscy na świecie miłują!
NANNATo prawda, lecz zyskujemy przez to tylko oblicza blade jak upiory. Spójrz na te chmary młódek szalonych, na te czeredy gamratek, dla których istnieje tylko mdła nadzieja przyszłości, jak się wyrażał Romanello452. Kurwiarstwo, ogólnie biorąc, podobne jest do korzennego sklepu, który do ruiny się chyli.
Uwagi (0)