O łajdactwach męskich - Pietro Aretino (wypożyczalnia książek TXT) 📖
Pietro Aretino w utworze O łajdactwach męskich kreśli barwny portret renesansowej kurtyzany, ukazując zarazem dole i niedole losu kobiet lekkich obyczajów w szesnastowiecznym Rzymie.
Osią tekstu jest dialog pomiędzy matką i córką, dotyczący edukacji seksualnej oraz ogólnie pojętego przygotowania do życia w niezbyt przyjaznym dla samotnych młodych kobiet społeczeństwie. Nanna (matka-kurtyzana), sprowokowana opowieścią córki o jej śnie, stopniowo wprowadza Pippę w tajniki zawodu i przestrzega przed czyhającymi na nią niebezpieczeństwami.
- Autor: Pietro Aretino
- Epoka: Renesans
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «O łajdactwach męskich - Pietro Aretino (wypożyczalnia książek TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Pietro Aretino
tłum. Edward Boyé
Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.
Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.
ISBN 978-83-288-6226-5
O łajdactwach męskich Strona tytułowa Spis treści Początek utworu Przypisy Wesprzyj Wolne Lektury Strona redakcyjnaPozwólcie mi opowiedzieć sen, jaki nocą śniłam. Później chętnie Was słuchać będę.
NANNAOpowiadaj zatem!
PIPPADzisiejszego ranka, o jutrzni1, zdało mi się, że przebywam w przestronnej, wysokiej i pięknej komnacie, ukraszonej2 obiciem z zielonego i żółtego aksamitu; na kobiercach wisiały szpady o złoconych rękojeściach, kapelusze z aksamitu przetykanego srebrnymi nićmi, birety, medale, obrazy i inne szacowne przedmioty. W kącie komnaty stało łoże zasłane złotogłowiem3, ja zasię4, pusząc się i dmąc niby opat, królowałam na stolcu5 obitym purpurowym jedwabiem i usianym złotymi guzami na podobieństwo tronu papieża. Woły, osły, barany, bawoły, lisy, pawie, pantery i kosy cisnęły się do mnie. Tłukłam je, waliłam, skubałam je i podstrzygałam, gręplowałam6 ich wełnę, wyrywałam im pióra tak ze skrzydeł, jak i z ogona, podrzucałam je ku górze, jednakże żadne ze zwierząt nie oddalało się, ani nie uciekało ode mnie; przeciwnie, bydlęta lizały mnie od stóp do głowy. Chciałabym wiedzieć, co oznaczać może ta zjawa senna?
NANNASen ten pojmuję lepiej niż Daniel7, dlatego też możesz się za szczęśliwą poczytywać. Woły i osły — to nikczemne kutwy, zabiegające o twoje względy, Pippo! Niechaj się rozpukną8 ci skąpcy! Barany i woły oznaczają poczciwych głuptaków, którzy pozwolą się łatwo skubać i podstrzygać; w lisach widzę chytrych łotrów, co ostatni dech wypuszczą, dostawszy się w twoje pazury, w pawiach bez ogonów — bogatych i urodziwych otroków9. Pantery i kosy przedstawiają czeredę10 mężczyzn, którzy głowy potracą, gdy cię ujrzą i gdy twój szczebiot usłyszą.
PIPPAJakie jest znaczenie innych okoliczności i przydatków11?
NANNAPowoli, powoli, córuchno! Komnata ozdobiona kobiercami oznacza wielkość; szacowne przedmioty, wiszące powszędy12 — to łupy, które invisibilium lub visibilium13 wydrzesz temu lub owemu kaczale14. Tron papieski jest wyobrażeniem honorów, jakie na całym świecie odbierać będziesz. Tak więc dojdziesz aż pod baldachim!
PIPPAPoczekajcie, poczekajcie! Pawie, które mi się we śnie zjawiły, nie wrzeszczały wcale, co zwykle są w obyczaju15 czynić. Co to może znaczyć?
NANNAOto, na czym prawdziwość moich przepowiedni się gruntuje16, oto, co okazuje17, jak bardzo roztropna będziesz! Ci, których sidła twojej miłości pozostawią gołych na piasku Barbarii18, nie wydadzą nawet jednego okrzyku skargi. Teraz zasię słuchaj mnie, a słuchając, dobrze sobie w pamięć wrażaj19 moje słowa. Oby Bóg sprawił, by pouczenia twojej mateczki ochroniły cię skutecznie przed łajdactwami mężczyzn. Niestety! Mówię: niestety, myśląc o tych nieszczęśnicach, co swoją zgubę znalazły dzięki rajfurkom20, rufianom21, obietnicom, natręctwu, wszelakim sposobnościom, pieniądzom, pochlebstwu, urodziwym licom22 i złej fortunie, która je chwyta za włosy. I nie sądź, aby te losów obroty czyniły jakąś różność między kurwami a nie-kurwami — przeciwnie, dotykają one po równo wszystkie białogłowy23.
Już się dorozumiewam24, że moja gawęda będzie jak obiad, złożony z różnych rodzajów potraw; ponieważ nigdy do stołu nie usługiwałam, więc nie wiem, co podać wprzód25. Chociaż antypasty26 pojawiły się na świecie, aby apetyty zaostrzać, przecię27 ja, jedząc, wolę zaczynać od tego, co najsmakowitsze. Dlatego też uraczę cię na początek jednym z najwstrętniejszych bezeceństw, jakie znam. Urodziwe oblicze białogłowy od razu podaje się na widok28 temu, co na nie patrzy. Któż by zabiegał o względy podwiki29, wiedząc, że ma ona pod suknią kształt krowy? Przeciwnie, gdy mężczyzna widzi piękną twarzyczkę, zaraz jest skłonny przypuszczać, że i reszta musi być łakomym kęskiem30.
PIPPAJakież udatne31 porównania czynicie! Ale teraz do rzeczy!
NANNAPewien baron romański32 (a nie rzymski) uciekł z obleganego Rzymu przez dziurę w murze, przez którą zaledwie mysz by się przecisnąć zdołała33. Znalazł się na pokładzie statku, pospołu34 z chmarą swoich towarzyszy. Siła rozpętanych wiatrów rzucała ich na wybrzeże, tuż obok portu wielkiego miasta, którego panią była pewna signora35 o nieznanym mi imieniu.
Wyszedłszy na przechadzkę, obaczyła36 nieboraka, leżącego na ziemi. Był przemokły do nitki, srodze potłuczony, wybladły i kudły miał na łbie zjeżone. Gorsza sprawa, że kmiecie37, biorąc go za jakiegoś znacznego hiszpańskiego granda, otoczyli go, chcąc z nim i z jego towarzyszami uczynić to, co czynią łotrzykowie w gąszczu leśnym z człekiem odbitym ze swojej drogi. Aliści38 signora, jednym skinieniem głowy hultajów na szubienicę wysławszy, zbliżyła się doń dobrotliwie i łaskawie go pocieszyła, zawiodła go do swego pałacu, a potem kazała naprawić statek i z książęcą hojnością obdarować rozbitków. Udała się takoż39 w odwiedziny do barona, który już swą pyszną minę odzyskał. Jęła słuchać poematów, dyskursów, przysiąg i kazań, z jakimi się do niej obrócił, upewniając, że zapomni o jej dworności dopiero wówczas, gdy rzeki bieg swój odmienią.
O wy zdrajcy, o wy kłamcy, o oczajdusze40! Gdy się fanfaron41 tak romańską modłą42 chełpił43, nieszczęśnica, biedaczka i idiotka pożerała go oczyma, a pomiarkowawszy szerokość jego bar44 i piersi, w osłupienie popadła. Jeszcze większym zadziwieniem napełnił ją pyszny i dumny wyraz jego oblicza. Spojrzenie ócz45 barona wywołało jej serdeczne westchnienie, jego kędzierzawe, złote włosy w zachwyt ją wprawiły. Nie mogła się powstrzymać od tego, aby nie pochłaniać wzrokiem jego wdzięcznej postaci, aby nie podziwiać wdzięków, w jakie go wyposażyła ta maciora-natura. Jednym słowem chłonęła boskość jego oblicza. Niechaj będzie przeklęta ta twarz i reszta!
PIPPAPo cóż przeklinać, mateczko?
NANNAOblicze prawie zawsze w błąd wprowadza, oszukuje i zwodzi dwieście razy na sto; świadectwem tej prawdy niech będzie pyszny pozór46 barona, w którym nasza signora zadurzyła się47 na zabój. Przykazała zastawić stoły i gdy już wszystko do królewskiej uczty przygotowane zostało, usiadła obok swego gościa. Opodal zajęli miejsca inni rozbitkowie, a takoż i niektórzy poddani signory. Służba postawiła na stole srebrne półmiski z różnym rodzajem mięsiwa. Gdy przytomni już pierwszy głód zaspokoili, baron ofiarował signorze upominki.
PIPPACzymże ją obdarzył, na Boga?
NANNAWręczył jej mitrę48 z brokateli49, którą Jego Świątobliwość, papież, miał na głowie w popielcową środę, parę sandałów przybranych złotą lamówką, zdobiących stopy papieża w ów dzień, gdy Jan Mateusz50 je całował, pastorał51 jednego z papieży, gałkę z obelisku, klucz wydarty przemocą z rąk świętego Piotra, strażnika niebieskich schodów, obrus służący do cichej mszy52 w Watykanie i nie wiedzieć ile jeszcze relikwii, które, zgodnie z tym, co mówił, przed zachłannością swoich wrogów ocalić zdołał. Później pojawił się grajek, zawołany mistrz w grze na skrzypcach, i dobrze swój instrument nastroiwszy, jął53 śpiewać różne androny54.
PIPPACóż on śpiewał, mateczko?
NANNAŚpiewał o nienawiści gorąca do zimna i zimna do gorąca, wyjaśniał, dlaczego lato ma dni długie, a zima krótkie, mówił o pokrewieństwie, jakie zachodzi między piorunem a grzmotem, między grzmotem a błyskawicą, błyskawicą a chmurą i chmurą a pogodą. Tłumaczył, gdzie się znajduje deszcz, gdy pogoda panuje, i gdzie się ukrywa pogoda, kiedy deszcz pada. Opowiadał o śniegu, gradzie, szronie i mgle, o gospodyni zamtuza55, która wstrzymuje się od śmiechu, słysząc płacz, a takoż wstrzymuje się od płaczu, śmiech słysząc. Później rozwodził się szerokimi słowy56 nad ogniem płonącym na dnie błyszczących pucharów i nad tym, czy konik polny śpiewa skrzydłami czy też gardłem.
PIPPAPiękne są to sekrety!
NANNAJej Oświeconość, signorę, która słuchała śpiewu tak, jak zmarli Kyrie eleison57 słuchają, otumaniły już całkiem dworne maniery barona oraz jego szczebiot. Ponieważ, jak jej się zdało, żyła na świecie tylko wówczas, gdy ten człek gadał, jęła więc wypytywać się go o papieży i kardynałów. Później błagała go, aby jej wytłumaczył, jak to mnisia przebiegłość mogła zginąć w pazurach drapieżnych łap. Baron, chcąc spełnić jej prośbę, dobył z piersi westchnienie, jakie się wymyka kurwie, ilekroć ta obaczy dobrze nabity mieszek58, i rzekł:
„Ponieważ Wasza Wysokość pragnie, abym przypomniał sobie rzeczy, które mnie napełniają odrazą do mej pamięci, opowiem tedy59, jak to cesarzowa świata stała się niewolnicą Hiszpanów, a takoż rzeknę o wszystkich niedolach i nieszczęściach, jakie widziałem. Jakiż jednak Żyd, Niemiec czy Turek mógłby być tak okrutny, aby opowiadać o tych rzeczach bez tego, by nie pęknąć od żalu60 i boleści?”. Później przydał: „Pora już na spoczynek, signora, bowiem gwiazdy mierzchną61 na niebie. Jeżeli jednak macie wolę dowiedzenia się o nieszczęściach naszych, rozpocznę moją historię, chocia62 jest ona dla mnie rozdzieraniem ran niezabliźnionych”. Po tych słowach zaczął opowiadać o ludzie, który chcąc zaoszczędzić sześć dukatów63, pozwolił się obłupić ze skóry.
Pewnego dnia poszły w Rzymie słuchy, że lancknechty64 niemieckie zbliżają się do murów miasta, aby koniec świata uczynić. Jeden mieszczuch mówił do drugiego: „Zabieraj swoje manatki i czmychaj65!”. Wielu uciekłoby, gdzie pieprz rośnie, gdyby ich nie wstrzymało zdradzieckie obwieszczenie: „Pod karą stryczka!”. Gdy to obwieszczenie wiadomym się stało, tchórzliwy lud jął zakopywać dukaty, naczynia srebrne, klejnoty, naszyjniki, szaty i wszystkie szacowne66 przedmioty. W zbiorowiskach pospólstwa każdy gadał to, co mu do głowy przychodziło o materii67 przerażenia, jakie duszami wszystkich owładnęło. Od czasu do czasu kapitanowie i dowódcy (niechaj im kat świeci!) przechodzili i odchodzili na czele oddziałów żołnierzy. Gdyby odwaga zasadzała się na pięknych kaftanach, lśniących butach i szpadach, dobre przyjęcie spotkałoby Hiszpanów i Niemców! Baron opowiadał, jak to pewien pustelnik wrzeszczał na ulicach: „Odprawiajcie pokutę, mnisi! Czyńcie pokutę, złodzieje, i proście o zmiłowanie, bowiem godzina kary zbliża się już wielkimi krokami”. Aliści ich pycha nie miała uszu! Jednakoż68 skryby69 i faryzeusze70 zebrali się koło krzyża na Monte Mari71, do czego pustelnik
Uwagi (0)