Kobziarz - Taras Szewczenko (biblioteka internetowa dla dzieci .TXT) 📖
Krótki opis książki:
Przełomowe dzieło literatury ukraińskiej, tomik wierszy i ballad romantycznych Tarasa Szewczenki.
W pierwszym wydaniu, z roku 1840, Kobziarz zawierał osiem wierszy i ballad. Kolejne tomy poezji Tarasa Szewczenki ze względu na zakaz cenzury były publikowane pod tym samym tytułem (w 1844 i 1860), mimo że zawierały dodatkowo nowe utwory.Pierwszy jednolity zbiór poezji Szewczenki w tłumaczeniu na język polski, przygotowany przez Władysława Syrokomlę, wsławionego gawędami i wierszami lirycznymi z życia drobnej szlachty i ludu, odpowiada trzeciemu wydaniu Kobziarza z pominięciem poematu Hajdamacy, a także ballady Topielica, listu poetyckiego Do Osnowianenki i Psalmów Dawidowych.
Przeczytaj książkę
Podziel się książką:
- Autor: Taras Szewczenko
- Epoka: Romantyzm
- Rodzaj: Liryka
Czytasz książkę online - «Kobziarz - Taras Szewczenko (biblioteka internetowa dla dzieci .TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Taras Szewczenko
class="verse">. . . . . . . . . . . . . . . . .
Już nie trzy dzionki i nie trzy noce,
Jak pan Trasiło szablicą grzmoce71,
Już od Limanu aż do Trybała72
Krew chrześcijańska pole zalała.
Nie sprzyja szczęście kozackiej rzeszy,
Pan Koniecpolski73 wielce się cieszy,
Cieszy go smutna przegrana nasza,
Na szumny bankiet szlachtę zaprasza.
I Taras zebrał swoją gromadę,
Nie na biesiadę, lecz na obradę.
«Bracia wy moi i atamani!
Dajcie mi radę, tutaj zebrani,
Co mamy począć? Tam pełną czaszą
Już piją Lachy pohybel74 naszą.
Niechaj ucztują nasi panowie,
Niechaj im wino służy na zdrowie,
A my o naszej myślmy potrzebie,
Niedługo słońce zajdzie na niebie».
I krwawe słońce zaszło za góry
I Kozaczyzna jak groźne chmury
Objęła Lachów na cztery strony —
A kiedy księżyc przedarł opony,
Ryknęło działo... i Lach bez broni
Budzi się ze snu, chce dopaść koni,
Budzi się ze snu, przetarł powieki,
I znów zasypia, lecz już na wieki.
. . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . .
Tam ponad rzeką w polnej przestrzeni,
Czarna mogiła wyświeca czołem;
A tam się bujna trawa zieleni,
Gdzie Kozak z Lachem krew leli społem75.
A na mogile z głodu kruk kracze
I głodne wilki zębami dzwonią,
Że pojednane siły kozacze
Dzisiaj na ostre76 z Lachem nie gonią.
. . . . . . . . . . . . . . . . .
Gamalej
Гамалія
Nie ma, nie ma wiatru i fala nie bije
W naszej Ukrainie;
Może radę radzą na tureckie szyje,
Ale głos jej ginie.
Od Wielkiego Ługu77 przez szerokie łany
Zawiej, cichy wietrze,
Niech tęsknota minie, ucichną kajdany,
Niech się łza obetrze.
Zagraj, ciche morze, na twej cichej fali,
Rozwiń się w pogodzie,
Gdzie kozackie czapki migają z oddali,
Gdzie ich płyną łodzie.
Ułatwiaj ich wiosłom szczęśliwą przeprawę
Po twym łonie sinem!
Posłyszym ich sławę i czyny ich krwawe,
I jeszcze nie zginiem.
Tak niegdyś Kozacy śpiewali w Skutary78
Śpiewali serdeczni — śpiewają i płaczą;
Aż Bosfor się cofnął — zadumał się stary,
Bo łzę po raz pierwszy oglądał kozaczą.
I płaczem kozackim zaryknął żałośnie,
I falę namarszczył jak żubr swoją skórę;
Z Limanu79 do Dniepru aż rośnie, aż rośnie,
Aż grzmoce80 jak trąba ryczenie ponure.
Zawziął się starzec w swym majestacie,
Aż z ust pociekła mu piana:
«Uderzcie w fale, Ługu, mój bracie!
Chortyco81, siostro kochana!
A czy wy śpicie, czy wy słyszycie,
Wstawajcie fale do pracy!»
Na wodach nowe zagrało życie
I zaśpiewali Kozacy:
«Hej, u Turków z tamtej strony
Chata na pomoście:
Grajże, morze, graj!
Płyniem w tamten kraj!
Hejże, Turcy z tamtej strony
Pyszni i bogaci!
Czart ich złoto weź,
Idziem sprawić rzeź,
A wyzwolić braci!
Hej, u Turków z tamtej strony
Basza82 i janczary83.
Precz nam z baszą, precz!
U nas baszą miecz,
Sławny miecz nasz stary!»
Tak śpiewając, płyną dalej,
Wiatr im pierś rozdyma,
A na czele pan Gamalej
Ster bajdaku84 trzyma.
Nielękliwej on natury
W pośród morskiej burzy;
Łódź to wzbije się pod chmury,
To się w głąb zanurzy.
Usnął Carogród85 w rajskim haremie,
Bezpieczną drzemką Skutary drzemie,
Wody Bosforu rwą z całą mocą,
To głucho stękną, to zaklekocą,
Jak gdyby czując, że zła godzina
Chciała rozbudzić gród Konstantyna.
«Cicho, Bosforze! — mówiło morze. —
Bo ja twe brzegi piaskiem obłożę,
Pianą obryzgam twe brzegi kose86,
Twe białe żebra mułem zaniosę.
Cicho, Bosforze! Czyż ci nieznana,
Jaki to płynie gość do sułtana?»
Tak śpiewa morze — bo polubiło
Czubatych Słowian z męstwem i siłą.
Bosfor zaniemiał. Niech sobie drzemie
Zgnuśniały sułtan w swoim haremie.
Ale w Skutary, skuci w łańcuchy,
Nie śpią Kozacy pełni otuchy,
Jeden drugiego ośmiela wzajem,
Modląc się Bogu87 swym obyczajem:
«Miły Boże na Syjonie88!
Nie daj zginąć w cudzej stronie,
Nie daj zginąć bez przyczyny
Twoim dzieciom z Ukrainy!
Ludzie wolni jak ptaszęta,
Niech nie dzwonim w cudze pęta,
Oszczędź wstydu naszej ziemi
I przed wrogiem i przed swemi.
Och, czyżby miał Kozak dumny
Wstać na sąd Twój z cudzej trumny?
I na sądzie przy Twym tronie
Miał podnosić skute dłonie?...»
«Rżnijcie! Bijcie te psie wiary!»
Krzyczą z murów od Skutary.
Żywa radość i nadzieja
Gra już w sercu Gamaleja.
«Rżnijcie, bijcie!... Na mur, dalej!»
Krzyczy z góry pan Gamalej.
Grzmi od armat Skutary,
Wróg się pieni, rozpacza.
«Górą siła kozacza!»
Legły trupem janczary.
Pan Gamalej surowy,
Korzystając z popłochu,
Rąbie bramy od lochu,
Łamie bratnie okowy.
«Hejże, powrót wesoły.
Łamcie, łamcie te mury!
Hej sokoły, do góry!»
Strzepnęły się89 sokoły
I zaśmiały się głucho,
Bo dźwigając okowy,
Od chrześcijańskiej mowy
Już odwykło ich ucho.
I noc w skrzydle szeleszcze,
Gdy raz pierwszy zobaczy
Strój bojowy kozaczy.
O, nie lękaj się jeszcze!
Przyjdzie pora obawy,
Gdy się wezmą za włócznie,
Gdy się bankiet rozpocznie
I zakipi bój krwawy.
«Hej, zaświecim pod chmury!»
Rzekł Gamalej zawzięty.
I Skutary okręty,
I już płoną jej mury.
Aż w Stambule błysnęło,
Stambuł oczy wytrzeszczy,
Ale ogień złowieszczy
Już dokonał swe dzieło.
Stambuł się pieni i zębami zgrzyta,
Że tamtych brzegów dosięgnąć nie może.
Dosięgnął wreszcie — ale tylko chwyta
Za wyostrzone kozaczyzny90 noże.
Jak piekło z hukiem pali się Skutary
I krew niewierna płynie przez bazary,
Kształci strumienie i leje się w morze,
By nie zabrakło wody na Bosforze.
A kozaczyzna zwija się zażarta,
Wszędzie jej pełno na lądzie, na wodzie,
Złoto i srebro do czapek zagarta91
I zasypuje perłami swe łodzie.
Ogień dogasa, skończyła się praca,
Każdy do łodzi z łupami powraca
I zapaliwszy lulki92 przy pożarze,
Po krwawej wodzie szybują wioślarze.
Lekką dłonią, chyżym wiosłem
Kierują czółenki
I zwyczajnie Zaporożcy93
Śpiewają piosenki:
Nasz ataman94 Gamaleja,
Nasza chluba i nadzieja,
Zebrał chłopców z Zaporoża
I pojechał na kraj morza.
Ej, pojechał zdobyć sławę
I pokruszyć więzy krwawe,
Co u Turka rok już cały
Jego braci krępowały.
Przypłynęły do Skutary,
Gdzie czekały więźnie95 kary,
Ale krzyknął pan Gamalej:
«Żyć będziemy jeszcze dalej,
Żyć będziemy i pić wino
I pić wino z pełnej czary,
I pohane96 bić janczary,
Każdy namiot będzie kryty
Tureckimi aksamity97!»
Wybiegł Kozak rozhulany,
Jakby żyto żąć na łany,
I rozległo się wołanie:
«Sława tobie, atamanie!
Sława twoja nie zaginie,
Po szerokiej Ukrainie,
Żeś ty braci Zaporoża
Spod niewiernych wyrwał noża!»