Darmowe ebooki » Ballada » Kobziarz - Taras Szewczenko (biblioteka internetowa dla dzieci .TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Kobziarz - Taras Szewczenko (biblioteka internetowa dla dzieci .TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Taras Szewczenko



1 2 3 4 5 6 7 8 9
Idź do strony:
woła: «Hejże, dzieci! 
Czy wy wszyscy... drugi... trzeci? 
Niech się każdy w kółko zbierze, 
Coś poszukać na wieczerzę. 
Pohulamy, poigramy 
I piosenkę zaśpiewamy, 
A piosenki ton wiadomy, 
O tym duchu, co ze słomy! 
 
W ruch, dzieci, w ruch! 
Słomiany duch! 
Bo mnie matka porodziła 
I niechrzczoną położyła.  
Ej, księżycu, prosim szczerze. 
Chodź ty do nas na wieczerzę! 
Na wieczerzę przysmak zjecie, 
Trup Kozaka w oczerecie34. 
Czarnobrewiec pełen wdzięku 
Srebrny pierścień miał na ręku. 
Hej, księżycu, świećże jasno, 
Rozpędź twoją chmurkę ciasną, 
Byśmy mogli hulać nieco. 
Póki wróżki nie nadlecą, 
Póki kogut nie zakrzyczy, 
Puszczaj blask swój tajemniczy. 
Lecz pod dębem... patrzcie, młodzi, 
Jakaś postać w bieli chodzi: 
W ruch, dzieci, w ruch! 
Słomiany duch! 
A mnie matka urodziła 
I niechrzczoną utopiła...» 
 
Niechrzczone dzieci zachichotały, 
Ich się chichotem gaj rozległ cały. 
Dziatwa z hałasem pod dąb pośpiesza. 
Nagły widok wtem porazi, 
Wstrzymuje się rzesza: 
Ktoś na pień dębowy włazi, 
Po wierzchu się wiesza. 
To dziewczyna, co błądziła 
Przy blasku księżyca: 
Taką biedę jej sprawiła, 
Wróżka czarownica. 
I z wierzchołka nadgniłego 
Patrzy w okrąg cały, 
Zeszła.... nogi śmiało biegą, 
Ręce nie zadrżały... 
A rusałki koło drzewa, 
Między oczerotem. 
Kiedy z dębu zeszła dziewka, 
Duszą ją łoskotem. 
Podziwiały wodne córy, 
A gdy wrzasły trzecie kury35, 
Znów pluchnęły w wodę, 
I skowronek zapiał wcześnie 
Z niebieskich obszarów, 
I kukułka śpiewa pieśnię36 
Z dębowych konarów, 
Trysnął piosnką słowik z cieni, 
Księżyc w gaj się chowa, 
A za górą się promieni 
Jutrznia purpurowa. 
Gaj czernieje ponad wodą, 
Gdzie Lachy37 chodziły; 
Grając w barwy z jutrznią młodą, 
Siwieją mogiły. 
Zagwarzyły z sobą gaje, 
Szumią wierzby liście, 
A pod dębem dziewczę młode 
Śpi już wiekuiście. 
Śpi — nie słyszy, jak ją wita 
Śpiew kukułki głośny; 
Ani nawet jej zapyta 
O swe przyszłe wiosny. 
A nad Dnieprem z drugiej strony, 
Kozak mknie po borze, 
Konik wrony38 unużony 
Ledwie stąpać może. 
«Ha, ustałeś, towarzyszu, 
Droga niedaleka; 
Dziś spoczniemy w tym zaciszu, 
Gdzie mnie luba czeka. 
Prędzej, koniu, prędzej, wrony, 
Ej, będzie nam rada!» 
Koń chce ruszyć, lecz znużony 
Co chwila upada. 
«Ot i widać futor mgławy, 
Ot łąka zielona, 
Ot i dąb ten kędzierzawy, 
O Boże!... to ona!... 
Sen ją zmorzył o jutrzence, 
Bo za długo czeka!» 
Skoczył z konia i już ręce 
Załamał z daleka. 
«Zbudź się... zbudź się... O mój Boże!» 
Tuli dłonią ciepłą; 
Ale nic już nie pomoże, 
Bo serce zaskrzepło. 
«Och, za co nas rozłączono? 
Skąd boża niełaska?» 
Śmiech szyderczy wstrząsł mu łono, 
I w dąb głową trzaska. 
 
Idą dziewczęta, idą na żniwo, 
Śpiewają pieśni i gwarzą żywo: 
Jak matka żegna lubego syna, 
Jak to był nocny mord Tatarzyna. 
Wtem — co za dziwy? W cichej ustroni 
Koń zmordowany tręzlami39 dzwoni, 
Dalej pod dębu zielenią świeżą 
Kozak z dziewczyną nieżywi leżą. 
Ciekawych dziewcząt cała gromada 
Już się po cichu pod dąb podkrada; 
Lecz gdy pod dębem trupy ujrzały, 
Pierzchnął w popłochu ich orszak cały. 
 
Przyszły płakać po niebodze 
Towarzyszki miłe. 
A Kozacy przyszli kopać 
Dla brata mogiłę. 
Przyszli księża z chorągwiami, 
Zadzwoniły dzwony, 
I gromadka, jak wypada, 
Wzniosła grób zielony. 
Widzisz groby ponad drogą, 
Kędy40 rośnie żyto41, 
A zapytać nie ma kogo, 
Za co ich zabito? 
Jawor stoi nad Kozakiem 
I zielona jodła, 
A kalina grób dziewczyny 
Kiściami obwiodła. 
I kukułka po nich kuka 
Pominalną42 pieśnię, 
I słowiczek nad ich głową 
Zawodzi boleśnie. 
I kukają, i wywodzą 
Trele coraz nowe, 
Aż nim wyjdą na igraszkę 
Rusałki dnieprowe. 
 
Dumka (Rzeka ciągle, choć powoli)

Тече вода в синє море…

Rzeka ciągle, choć powoli 
Wpada w sine morze. 
Szuka Kozak swojej doli, 
A znaleźć nie może. 
Szedł, gdzie wicher go powionie, 
Gdzie poniosą oczy, 
Rozgrało się serce w łonie, 
Szeptał duch proroczy: 
 
«Po co gonisz się za marą, 
Gdzie cię oczy wiodą? 
Rzucasz ojca, matkę starą 
I dziewczynę młodą. 
W cudzej stronie — cudzy wszędzie 
Wiarą i językiem. 
Tam zapłakać z kim nie będzie 
I pogwarzyć z nikim.»  
 
Fale morskie, płyńcie w pole 
I brzegami trzęście. 
Kozak marzył spotkać dolę, 
A spotkał nieszczęście. 
Już żurawie powracały, 
W domu wytchnąć mogą. 
Kozak, płacząc, poszedł dalej 
Swą ciernistą drogą. 
 
Informacje o nowościach w naszej bibliotece w Twojej skrzynce mailowej? Nic prostszego, zapisz się do newslettera. Kliknij, by pozostawić swój adres e-mail: wolnelektury.pl/newsletter/zapisz-sie/
Dumka (Bujny wietrze...)

Думка (Вітре буйний, вітре буйний!)

Bujny wietrze, tchnieniem bożem 
Ty poruszasz morskie siły: 
Rozbudź fale, zagraj z morzem 
I zapytaj, gdzie mój miły. 
Miał do lubej wrócić wkrótce, 
Miał powrócić z piękną chwałą, 
Morze jego wiozło w łódce, 
Musi wiedzieć, gdzie podziało. 
Gdy lubego utopiło, 
Wietrze-serce, rozbij morze,  
Ja zaślubię się z mogiłą 
I w mogile głowę złożę. 
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 
Nie, ja pójdę i utonę, 
Przenurtuję fale czarne, 
Znajdę zwłoki zagubione 
I wnet do nich się przegarnę, 
Gdy uściskiem je obwiję. 
Nieś nas, wietrze, w przepaść stromą... 
Lecz jeżeli luby żyje, 
To najlepiej ci wiadomo... 
Choć nic nie wiem o Kozacze43, 
Lecz zgaduję, co z nim bywa: 
Gdy on płacze, i ja płaczę, 
Gdy on wesół, jam szczęśliwa. 
Gdy nie minął ciężkiej zguby, 
I ja razem zginąć muszę: 
Gdzie mój drogi, gdzie mój luby, 
Zanieś wietrze moją duszę. 
Gdzie grób jego, ja na łonie 
Chcę kaliną być czerwoną: 
Lżej mu będzie w obcej stronie 
Pod gałęzi mych osłoną. 
Ukochanej jego głowy 
Cudze słońce nie zapali. 
Będę kurhan strzec grobowy, 
By go ludzie nie deptali. 
W wieczór za nim modłę wzniosę,  
Z rana trysnę łzą rozpaczy; 
Wejdzie słońce, strzepnę rosę 
I nikt łez mych nie zobaczy. 
Bujny wietrze, tchnieniem bożem 
Ty poruszasz morskie siły: 
Rozbudź fale, zagraj z morzem 
I zapytaj, gdzie mój miły! 
 
Dumka (Och, nie znacie, och, nie wiecie)

Тяжко-важко в світі жити

Och, nie znacie, och, nie wiecie, 
Jak sierocie źle na świecie, 
Bo nie weźmie nikt w opiekę, 
Chyba z góry wskoczyć w rzekę. 
Jużbym skończył dni te moje, 
Jużbym dawno gnił w topieli, 
Lecz się kary boskiej boję; 
Jużby ludzie zapomnieli. 
U jednego dobra dola, 
Bujne kłosy zbiera z pola: 
Moja dola tylko mami, 
Gdzieś się błąka za morzami. 
Dobrze temu bogaczowi, 
Co go wszyscy znać gotowi: 
Gdy kto spotka mnie nędzarza, 
To i na twarz nie uważa. 
Bogatego, choć szkarada, 
Otacza pochlebstw gromada:  
Ja choć wzdycham do dziewoi, 
Ze mnie tylko żarty stroi. 
 
«Czyż ja, dziewczę, nie dość młody? 
Czy mi pięknej brak urody? 
Czy nie kocham cię z zapałem? 
Czy ja z ciebie żartowałem?... 
Kochaj sobie, kochaj śmiało, 
Kogo serce twe wybrało, 
Lecz poszanuj me kochanie, 
Gdy ci kiedy w myślach stanie. 
A ja pójdę w cudzą stronę 
Jątrzyć serce rozżalone 
I tęsknotą serce spalę 
Jako listek na upale». 
 
Smutny Kozak poszedł drogą. 
Nie zostawił tu nikogo; 
Szukał doli, co popieści, 
I zaginął gdzieś bez wieści. 
Umierając, ludzi pyta, 
Gdzie tam boże słonko świta. 
Och, nie znacie, och, nie wiecie, 
Jak sierocie źle na świecie! 
 
Dumka (Po co u mnie czarne brewki?)

На що мені чорні брови

Po co u mnie czarne brewki? 
Po co oczy gdyby44 żar? 
Po co sercu grają śpiewki?  
Po co w głowie tyle mar? 
Moje lata, moje młode 
Giną marnie z dnia do dnia; 
A oczami gdzie powiodę, 
Zawsze z oczu lunie łza. 
Dusza boli, nędza światem, 
Jak zamknięty w klatce ptak. 
Po co ludzie zwą mnie kwiatem, 
Dobrej doli gdy mi brak? 
Świat obmierźle w oczach stoi, 
Nie ma nawet pięknych snów; 
Ludzie swoi jak nie swoi, 
By przemówić kilka słów. 
Nikt nie spyta w całym domu, 
Czemu oko w ciągłej łzie. 
Rozpowiedzieć nie ma komu, 
Czego biedne serce chce. 
Jak gołąbek ciągle grucha, 
Ciągle grucha w noc i w dzień; 
Ale jęku nikt nie słucha, 
Nie uważa serca drgnień. 
Nieciekawe obcych grono, 
Bo i na cóż obcym znać? 
Cierp, sieroto, boć45 sądzono, 
Młode lata marnie trać. 
Płaczże, serce, płaczcie oczy, 
Nim zamkniecie się do snu. 
Niech się w stepie jęk roztoczy,  
Niech przyleci wicher tu, 
Niech zaniesie te napiewy46, 
Aż gdzie morze brzegi rwie, 
Niech zdradliwy czarnobrewy 
Ma pohybel47 w mojej łzie. 
 
Iwan Podkowa

Иван Підкова

I
W Zaporożu grzmi armata, 
Przed panem Iwanem. 
Zaporożec w dawne lata 
Potrafił być panem. 
Panowali, zdobywali 
Swobodę i chwałę; 
Ledwie świadczą ich z oddali 
Kopce pozostałe. 
Oj, wysoko się wznosiły 
Na polu kurhany, 
Gdzie legł Kozak do mogiły 
W kitajkę48 przybrany. 
A mogiła kształtem wzgórza 
Aż obłoki bodzie, 
Wiatrom żale swe wynurza, 
Szepcze o swobodzie. 
Pradziadowskiej świadek sławy, 
Powiada ją młodzi; 
A wnuk słucha jej ciekawy 
I piosnkę wywodzi. 
 
Och, szalono w Ukrainie, 
Licho daj go czartu! 
A w gorzałce, w miodzie, w winie 
Nabywano hartu. 
Dobre niegdyś było życie 
W ukraińskiej stronie. 
Może sercu coś ulżycie, 
Gdy je wam wydzwonię. 
  II
Czarną chmurę wicher niesie 
Z Limanu49 wybrzeży, 
Sine morze jak zwierz w lesie 
Ryczy, to się jeży. 
Gardziel50 Dniepru już rozlany. 
«Chłopcy, hej, do wiosła! 
Siądziem w czajki51, pójdziem w tany, 
Byle woda niosła!» 
Wypłynęło Zaporoże, 
Aż Liman czernieje. 
Grajże teraz, sine morze, 
Niechaj wiatr zawieje! 
Bije fala, płyńcie zdrowi, 
Ni ziemi, ni nieba, 
Aż drży serce — Kozakowi 
Tego tylko trzeba. 
Wiosło taktem gra wesołym, 
Wykrzykują radzi52, 
Pan ataman53 płynie czołem, 
On wie, gdzie prowadzi. 
Chodzi z lulką54 po swej łodzi, 
I rozmyśla bacznie: 
Gdzie uderzyć mu przychodzi? 
Skąd robotę zacznie? 
Skręcił wąsy z gęstą miną, 
Czajkom stanąć każe, 
Podniósł kołpak55, wstrząsł56 czupryną: 
«Zguba tobie, wraże57! 
Hej, mołodcy58, droga znana, 
Ja Synopę59 minę, 
Lecz w Carogród60 do sułtana 
Pójdziemy w gościnę». 
«Dobrze, ojcze atamanie, 
Zagramy w Bosforze!» 
«Dzięki, chłopcy! Niech się stanie!» 
I znów kipi morze. 
Pan ataman lulkę kurzy, 
Na brzegu usiadłszy, 
Na niebiosach bada burzy 
I na falę patrzy. 
 
Przekaż 1% podatku na Wolne Lektury.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
Noc Tarasowa

Тарасова ніч

Znów na rozdrożu widać kobziarza61, 
Jak staroświeckie pieśni powtarza. 
Dziewczęta, chłopcy, w całej gromadzie 
Zakwitli przy nim jak maki w sadzie. 
Kozak gra w kobzę62 i słowem gwarzy, 
Jak się Moskale, Lachy63, Tatarzy 
Bili z Kozactwem, jak siła cała 
Tu się w pobliżu rankiem zbierała, 
Jak Kozakowi, gdy w boju padnie, 
Żółtą mogiłę sypano ładnie. 
Wygrywa kobziarz, wzrok mu się pali, 
Aż licho z echem śmieje się w dali.  
. . . . . . . . . . . . . . . . .  
 
«Jedna z Limanu64, czarna, ponura, 
A druga z pola powstaje chmura, 
Aż step pociemniał, a Ukraina 
Jak małe dziecię truchleć poczyna. 
Nikt nie ratuje, nikt jej nie baczy, 
Marnie zaginie naród kozaczy! 
Giniesz nabyta po ojcach chwało! 
Już dla Kozactwa miejsca nie stało65, 
Kozackie dzieci rosną niechrzczone66, 
Kochania ślubem nieuwieńczone, 
Nad zmarłym psalmy zamilkły święte, 
Opustoszały cerkwie zamknięte. 
Hej, Nalewajko67! Ozwij się z grobu.  
Huknij, Krywczynie! Nie ma was obu. 
Lecz dał się słyszeć odgłos Pawlugi68, 
Taras Trasiło69 ozwał się drugi, 
Ozwał się z jękiem... «O Ukraino! 
Jakaż straszliwą giniesz ruiną!» 
. . . . . . . . . . . . . . . . .  
Ozwał się w stepie Taras Trasiło, 
Chce Kozaczyznę70 ratować miłą, 
A orzeł silnie w skrzydła rozmacha, 
I wszystkie wieści zaniósł do Lacha. 
A pan Trasiło grzmi z całych piersi: 
«Dosyć się lękać, bracia najszczersi, 
Zaraz się skończą nasze niedole, 
Panowie bracia, na koń i w pole!» 
1 2 3 4 5 6 7 8 9
Idź do strony:

Darmowe książki «Kobziarz - Taras Szewczenko (biblioteka internetowa dla dzieci .TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz