Wędrowiec i jego cień - Friedrich Nietzsche (biblioteki internetowe darmowe .txt) 📖
Przemyślenia skupione w krótkich, aforystycznych wypowiedziach w „Wędrowcu” Nietzschego dotyczą przede wszystkim pojęć z zakresu etyki (takich jak wolna wola, sumienie, wina, kara), a także m.in. drogi filozofa ku poznaniu, ku samemu sobie, relacji między mistrzem a uczniem, różnic między sztuką i filozofią, muzyki, krytyki języka oraz teorii poznania, pochwały demokracji i kosmopolityzmu oraz krytyki kultury niemieckiej.
Opublikowany w 1886 r. tom składa się z dwóch części: „Zdania i myśli różne” oraz „Wędrowiec i jego cień”. W poprzedzającym całość wstępie autorskim Nietzsche wskazuje, że publikacja stanowi myślową kontynuację — niekiedy poprzez zaprzeczenie — pierwszego dzieła filozofa, mianowicie „Narodzin tragedii z ducha muzyki” (1872; znanego też jako „Narodziny tragedii, czyli Grecy i pesymizm”), i właściwie drugą część „książki dla duchów wolnych”, czyli „Ludzkiego, arcyludzkiego” (1878–1880). Podobnie też do tej ostatniej przyjęła kształt zbioru pogrupowanych tematycznie aforyzmów, sentencji operujących paradoksem i dowcipem krótkich refleksji. W „Wędrowcu” Nietzsche podejmuje obronę przyjętej przez siebie formy wypowiedzi, przedstawiając ją jako dojrzały owoc długich przemyśleń; podaje też swych wielkich poprzedników: Montaigne'a, La Rochefoucauld'a, Labruyère'a, Fontenelle'a, Vauvenargues'a oraz Chamforta.
- Autor: Friedrich Nietzsche
- Epoka: Modernizm
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Wędrowiec i jego cień - Friedrich Nietzsche (biblioteki internetowe darmowe .txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Friedrich Nietzsche
Czyżby moje doświadczenie — historia choroby i wyzdrowienia, gdyż wyzdrowieniem się skończyło — miało być tylko moim doświadczeniem osobistym? I tylko moim ludzkim, arcyludzkim? Dziś sądzę raczej przeciwnie; przypuszczam coraz i coraz bardziej, że moje książki pielgrzymstwa nie były napisane tylko dla mnie, jak to czasami się zdawać mogło. — Wolnoż13 mi teraz, po sześciu latach wzrastającego przekonania, posłać je znowu w podróż na próbę? Wolnoż mi szczególniej polecić je sercu i uchu tych, na których cięży jakakolwiek przeszłość, i którzy posiadają dość jeszcze ducha, żeby cierpieć z powodu ducha przeszłości. Przede wszystkim jednak wam, którym najciężej, wy rzadcy, najbardziej narażający się, najbardziej duchowi, najodważniejsi, wy, którzy musicie być samowiedzą duszy nowoczesnej, i jako tacy musicie posiadać swoją wiedzę, w których skupiło się wszystko, co tylko może być dziś chorobą, trucizną, niebezpieczeństwem — których przeznaczenie chce, że musicie być bardziej chorzy niż jakakolwiek jednostka, ponieważ nie jesteście „tylko jednostkami”... których pocieszeniem jest, żeby poznać drogę do nowego zdrowia, ach! i iść tą drogą ku zdrowiu jutra i pojutrza, wy wybrani, wy zwycięscy, wy nieprzemijający, wy najzdrowsi, najsilniejsi, wy dobrzy Europejczycy! — —
7.Żeby w końcu sformułować jeszcze swoje przeciwieństwo do pesymizmu romantycznego, to jest do pesymizmu tych, którym zbywa na czymś, nieudanych, zwyciężonych: istnieje wola tragizmu i pesymizmu, będąca oznaką zarazem surowości, jak siły intelektu (smaku, uczucia, sumienia). Mając wolę tę w piersiach, nie czuje się lęku przed straszliwością i zagadkowością wszelkiego bytu; szuka się ich nawet. Poza taką wolą kryje się męstwo, duma, pragnienie Wielkiego wroga. — Taka była pesymistyczna perspektywa moja z samego początku — nowa perspektywa, jak sądzę? Taka, jaka dziś jeszcze jest nowa i obca? Dotąd się jej trzymam, i proszę wierzyć, zarówno dla siebie, jak, gdy się zdarzy okazja, przeciw sobie... Mamże tego jeszcze dowodzić? Lecz cóż tedy w tej długiej przedmowie — dowiedzione zostało?
Sils-Maria, Engadyna wyżnia, w październiku 1886.
Zawiedzionym przez filozofię. — Jeśli dotąd wierzyliście w najwyższą wartość życia i jeśli teraz widzicie, żeście się zawiedli, czyż zaraz trzeba go się pozbywać za najniższą cenę?
2.Wybredny. — Można także stać się wybrednym w rzeczach jasności pojęć: jakże nieznośnym bywa wtedy obcowanie z ludźmi na pół jasnymi, mglistymi, dążącymi do czegoś i przeczuwającymi! Jakże śmiesznym, a jednak nierozweselającym wydaje się ich wieczne trzpiotanie i uganianie, kiedy w istocie nie mogą wzlatywać i chwytać!
3.Oblubieńcy rzeczywistości. — Kto w końcu spostrzega, jak bardzo i jak długo był wodzony za nos, z gniewu rzuca się w objęcia nawet najbrzydszej rzeczywistości: tak iż ogarniając całe świata koleje, przypadali jej najlepsi oblubieńcy — albowiem najlepsi byli zawsze oszukiwani najlepiej i najdłużej.
4.Postęp wolnomyślności. — Nie można lepiej unaocznić różnicy między dawniejszą a teraźniejszą wolnomyślnością, jak przypominając owo zdanie, do którego rozeznania i wypowiedzenia trzeba było całej nieustraszoności minionego stulecia, choć, uważane z teraźniejszego punktu widzenia, staje się mimowolną naiwnością — mam na myśli zdanie Woltera: „Croyez-moi, mon ami, l’erreur aussi a son mérite14”.
5.Grzech pierworodny filozofów. — Filozofowie po wszystkie czasy przywłaszczali sobie zdania znawców dusz ludzkich (moralistów) i psuli je przez to, że brali w znaczeniu bezwzględnym, chcąc dowodzić konieczności tego, co tamci uważali tylko za wskazówki mniej więcej dokładne lub zgoła za prawdę jedynie w jakimś kraju lub mieście w ciągu jednego dziesięciolecia. Lecz przez to właśnie wydawało się filozofom, iż wznoszą się ponad moralistów. W ten sposób odnajdujemy w podstawach sławnej teorii Schopenhauera o prymacie woli nad intelektem, o niezmienności charakteru, negatywności rozkoszy — wszystko to, tak jak on to pojmuje, jest błędem — popularne prawdy ludowe, głoszone przez moralistów. Już wyraz „wola”, który Schopenhauer przekształcił na wspólne miano dla wielu stanów człowieka i z wielką dla siebie korzyścią osobistą, jako dla moralisty, wstawił tam, gdzie się znajdowała luka w języku, ponieważ odtąd mógł mówić o „woli” tak, jak przed nim mówił o niej Pascal — już „wola” Schopenhauera w rękach swego twórcy przerodziła się w klęskę dla nauki wskutek szału filozoficznego uogólniania. Albowiem twierdzić, że wszystkie twory przyrody posiadają wolę, znaczy to czynić z tej woli rodzaj metafory poetyckiej; w końcu nadużyto jej w celach fałszywej obiektywizacji do najrozmaitszych wybryków mistycznych — i wszyscy modni filozofowie powtarzają, i zdają się wiedzieć dokładnie, że wszystkie rzeczy posiadają jedną wolę, ba, są tą jedną wolą, (co wynosi na to, sądząc według opisu tej powszechnej i jedynej woli, jaki podają, że chcą koniecznie mieć za Boga diabła głupiego).
6.Przeciw fantastom. — Fantasta zaprzecza prawdy przed sobą, łgarz przed innymi.
7.Wrogi światłu. — Jeśli się komu wyjaśnia, że ściśle biorąc, nigdy nie może mówić o prawdzie, lecz jedynie o prawdopodobieństwie i jego stopniach, spostrzega się zwykle po nieskrywanej radości pouczonego, o ile ludzie wolą niepewność horyzontu duchowego i jak w głębi duszy nienawidzą prawdy za jej określoność. — Może przyczyna kryje się w tym, że wszyscy w tajemnicy lękają się, żeby zbyt jasne światło prawdy na nich samych nie padło? Chcą coś znaczyć, a więc nie powinno się widzieć, czym są? Lub może jest to tylko obawa przed zbyt jasnym światłem, do którego nie przywykły ich dusze zmierzchowe i łatwo dające się oślepić, tak iż muszą go nienawidzić?
8.Sceptycyzm chrześcijański — Lubią przedstawiać teraz Piłata z jego pytaniem: „co jest prawdą”, jako obrońcę Chrystusa, aby wszystko, co zostało poznane oraz co poznać można, podać w podejrzenie, jako pozór, i na budzącym dreszcz ostatecznym planie niemożliwości wiedzenia wznieść Krzyż.
9.„Prawo natury” jako przesąd. — Kiedy z takim zachwytem rozprawiacie o prawach natury, musicie przypuszczać, że albo wszystkie rzeczy przyrodzone ulegają swemu prawu, z wolnego i dobrowolnie przyjętego posłuszeństwa — w tym przeto wypadku podziwiacie moralność natury; — albo zachwycacie się wyobrażeniem twórcy mechanika, który zbudował najkunsztowniejszy zegar, dodając mu, jako upiększenie, żywe istoty. — Konieczność w przyrodzie staje się bardziej ludzką, dzięki wyrażeniu „zgodnie z prawami”, i jest ostatnią kryjówką dla marzeń mitologicznych.
10.Historii przypaść w udziale — Mgliści i świat zaciemniający filozofowie, a więc wszyscy metafizycy drobniejszego i grubszego kalibru, dostają bólu oczu, uszu i zębów, skoro zaczynają podejrzewać, że jest coś prawdy w twierdzeniu, iż odtąd cała filozofia należy do dziedziny historii. Dla ich bólu, można im przebaczyć, że tego, kto tak mówi, obrzucają kamieniami i błotem: lecz przez to sama teoria na pewien czas stać się może brudną i mizerną i stracić na swym wpływie.
11.Pesymista intelektu. — Człowiek istotnie wolny duchem będzie też o duchu samym myślał w sposób swobodny i nie będzie ukrywał przed sobą, co w źródle i kierunku ducha może być zatrważającego. I dlatego, być może, inni okrzyczą go za najzawziętszego przeciwnika wolnomyślności i nadadzą mu obraźliwe i odstraszające miano „pesymisty intelektu”: jak to jest ich zwyczajem nazywać kogoś nie zgodnie z jego wybitną siłą i cnotą, lecz według tego, co w nim jest dla nich najbardziej obcego.
12.Ukryty węzełek metafizyków. — Nikomu z tych, którzy z taką fanfaronadą rozprawiają o naukowości swojej metafizyki, nie należy zgoła odpowiadać; wystarcza pomacać węzełek, który ukrywają za plecami z pewnego rodzaju obawą: jeśli się uda go rozwiązać, wtedy ku ich zawstydzeniu ukazują się na światło dzienne rezultaty tej naukowości: milutki Bóg kochany, przyjemna nieśmiertelność, czasami trochę spirytyzmu, a w każdym razie cała kupa nędzy biednego grzesznika i pychy faryzeusza.
13.Szkodliwość poznania w pewnych wypadkach. — Pożytek, jaki przynosi bezwzględne poznanie prawdy, tak ustawicznie i po wieleset razy dowodzony zostaje, iż bez wahania należy się pogodzić z drobnymi i rzadkimi szkodami, jakie wskutek niego cierpieć może jednostka. Nie można zapobiec temu, żeby chemikowi nie zdarzyło się zatruć lub oparzyć. — Co się stosuje do chemika, stosuje się do całej naszej cywilizacji, z czego, mówiąc nawiasem, jasno się wywodzi, jak bardzo powinna dbać ona o maści kojące na oparzenia i o posiadanie w pogotowiu odtrutek.
14.Czego filister potrzebuje koniecznie. — Filister sądzi, że przede wszystkim potrzebuje szmatki purpurowej lub turbanu metafizycznego, i odjąć sobie tego w żadnym razie nie pozwala, a przecież wydawałby się mniej śmiesznym bez tego stroika.
15.Marzyciele. — Za pomocą wszystkiego, co marzyciele mówią na pochwałę swej ewangelii lub swego mistrza, bronią samych siebie, choć mogą nie wiem jak chcieć uchodzić za sędziów (nie zaś za oskarżonych), a to dla tego, że mimowolnie i niemal co chwila przypomina się im, iż są wyjątkami, które muszą się usprawiedliwić.
16.Dobro wabi do życia. — Wszystkie rzeczy dobre są silnymi środkami podniecającymi do życia, nawet każda dobra książka, napisana przeciw życiu.
17.Szczęście historyka. — „Kiedy słuchamy przemawiających wynalazczych metafizyków i zaświatowców, czujemy wprawdzie, że my, reszta, jesteśmy ubodzy duchem, ale także, że naszym jest świat przemiany, z wiosną i jesienią, zimą i latem, i że do tamtych należy świat zagrobowy — ze swymi nieskończonymi mgłami, swymi szarymi i chłodnymi cieniami”. — Tak mówił do siebie ktoś, przechadzając się w słońcu porannym: ktoś, w kim przy rozważaniu historii nie tylko duch, lecz i serce przekształcało się ustawicznie na nowo i kto, w przeciwieństwie do metafizyków, czuje się szczęśliwy, że „nie jedną duszę nieśmiertelną”, lecz wiele dusz nieśmiertelnych w sobie przechowuje.
18.Trzy rodzaje myślicieli — Bywają tryskające, wypływające i sączące się źródła mineralne; i temu odpowiadają trzy rodzaje myślicieli. Laik ocenia je według obfitości wody, znawca według tego, co woda zawiera, więc według tego, co nie jest w nich wodą.
19.Obraz życia. — Wymalować obraz życia, zadanie, jakie sobie tak często stawiają poeci i filozofowie, jest mimo to niedorzeczne: nawet pod ręką największych malarzy-myślicieli powstawały zawsze tylko obrazy i obrazki z jakiegoś życia, mianowicie z ich życia — i nawet nic innego nie jest możliwe. W tym, co się staje, rzecz stająca się nie może się odbić jako coś stałego i trwałego, nie jako „życie w ogóle”.
20.Prawda nie znosi innych bogów obok siebie. — Wiara w prawdę zaczyna się od wątpienia o wszystkich „prawdach”, w które się wierzyło dotychczas.
21.O czym wymagają milczenia. — Kiedy się mówi o wolnomyślności, jako o nadzwyczaj niebezpiecznej wyprawie przez lodowce i morza lodowe, ci, co nie chcą pójść tą drogą, czują się tak obrażeni, jak gdyby wyrzucano im ich wahanie się i słabe nogi. Nie znosimy, żeby mówiono wobec nas o rzeczy trudnej, do której czujemy, żeśmy nie dorośli.
34.Historia in nuce15. — Najpoważniejsza parodia, jaką kiedykolwiek słyszałem, jest następująca: „na początku był nonsens i nonsens był, na Boga! i Bogiem (boskim) był nonsens”.
23.Nieuleczalny. — Idealista jest niepoprawny: jeśli się go wyrzuci z jego nieba, robi sobie ideał z piekła. Sprawcie, żeby się rozczarował, i patrzcie! — z nie mniejszym zapałem chwyta się rozczarowania, jak dopiero co oddawał się nadziei. Jeżeli skłonność jego należy do wielkich nieuleczalnych skłonności natury ludzkiej, może sprowadzić tragiczną dolę i stać się przedmiotem Tragedii: która w swym założeniu zajmuje się tym, co w ludzkim losie i charakterze jest nieuleczalnego, niedającego się odwrócić, nieodwołalnego.
24.Oklaski przedłużeniem widowiska. — Błyszczące oczy i życzliwy uśmiech są rodzajem oklasków, którymi nagradza się całą wielką komedię świata i bytu — ale zarazem komedią w komedii, która ma innych spektatorów16 pociągnąć do „plaudite amici17”.
25.Odwaga bycia nudnym. — Kto nie posiada męstwa, żeby jego samego i jego dzieło znajdowali nudnym, nie należy z pewnością do duchów największych, czy to w sztukach, czy w naukach. — Śmieszek, który by wyjątkowo był zarazem myślicielem, mógłby, patrząc na świat i historię dodać: „Bóg tego męstwa nie miał; wszystkie rzeczy chciał uczynić i uczynił zanadto interesującymi”.
26.Z najwnętrzniejszego doświadczenia myśliciela. — Nic nie ma trudniejszego dla człowieka od pojmowania jakiejś rzeczy nieosobowo: rozumiem przez to, żeby widział w niej właśnie rzecz, nie zaś osobę: ba,
Uwagi (0)