Damnata - Maria Konopnicka (czy można czytać książki w internecie za darmo txt) 📖
Krótki opis książki:
Zbiór wierszy Marii Konopnickiej z roku 1900, który obejmuje utwory poetki o zróżnicowanym charakterze: poezje okolicznościowe, pieśni, liryki filozoficzne.
Motywy przyrodnicze pojawiają się cyklicznie w twórczości Konopnickiej i uwidaczniają subtelną wrażliwość autorki, którą oddaje w wierszach lekkich, zgrabnych rytmicznie i niejednokrotnie ukazujących się w całej pełni dopiero w wokalnej interpretacji. W innych utworach mamy do czynienia z nutą mistycyzmu, charakterystyczną dla neoromantyzmu. Poezja okolicznościowa z kolei pokazuje, z jaką łatwością Konopnicka wykorzystuje rym, który niezależnie od tematyki utworu sprawia, że wiersze jej są łatwe w odbiorze.
Przeczytaj książkę
Podziel się książką:
- Autor: Maria Konopnicka
- Epoka: Pozytywizm
- Rodzaj: Liryka
Czytasz książkę online - «Damnata - Maria Konopnicka (czy można czytać książki w internecie za darmo txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Maria Konopnicka
style="margin-left: 1em">Temu, co czuł za miliony!
Bohdanowi Zaleskiemu
Ojcze! Słyszycie jak Ukraina
Huka, a klaszcze, a woła syna?
Jak ohukują głosem kurhany:
— A gdzie nasz śpiewak? A gdzie wybrany?
Czym mu nie dała nad stepem mocy?
Ciszy w poranek, harf srebrnych w nocy?
Czym nie karmiła kwieciem, a mlekiem?
I starej sławy echem dalekiem?
Czylim nie przędła z blasków miesiąca
Strun, w które dumka serdeczna trąca?
Czylim nie tchnęła w teorban ducha?
Czy Dniepr mój siny pieśni nie słucha?
Rusałkiż moje nie dosyć wdzięczne?
Nie dość-że ciche noce miesięczne?
Nie dość-że złota słomiana strzecha,
Czy brakło w stepie na rozhuk echa?
Cóż to, że wzgardził swobodą naszą?
Ej, czary ty mu zadałaś, Laszo!
Ty mi uniosłaś na łzy, gorycze,
Prześpiewne ptaszę moje słowicze!
Ej, czary ty mu zadałaś! Oto
Gwiazdy mi mdleją długą tęsknotą,
Za owych dumek i szumu rojem,
Co się w powietrzu goniły mojem.
Pod Iwanową step buja głuchy,
Po nocach tęsknią praojców duchy,
A bezdziedziczna i zapomniana,
Rdzawieje we łzach geśla Bojana.
Roś i Rosowa milkną, ej, głuchną!
Z hetmańskich mogił sypie się próchno,
A nie masz, nie ma rozbudzić komu
Życia w sierocym i pustym domu!
Gdzież to mój śpiewak?»
...Ojcze słyszycie?
Uderzcie w struny! Tchnijcie w nasz życie,
Niechaj «podzwonim» słabi i mali,
Ku wielkim ojcom w szable ze stali!
Pomiędzy zmierzchem naszym a świtem,
«Most kalinowy» rzućcie błękitem,
I niechaj po nim kroki grzmiącemi,
Do obiecanej lud wejdzie ziemi!
Na Ukrainie i na Koronie,
Jako na strunach połóżcie dłonie,
Niech burzą duchów zagrzmi pieśń nowa,
Aż jej dwa morza podadzą słowa.
Grzmijcie nam w struny śpiew Tyrteusza,
Co martwym wskrzesza, co zimnych wzrusza,
Niechaj poczuje naród, że jeszcze
Wiodą go w chwałę lutnie i wieszcze.
W rocznicę śmierci Zygmunta Krasińskiego
Modliły się dziś echowe kolumny,
Łkaniem swych piersi i ech swoich płaczem,
Do archanioła, co stoi u trumny,
Tego, który tu w życiu był tułaczem
I odszedł, gdzie go wiodła smętna gwiazda,
Domostwa szukać i wiecznego gniazda.
A usta, które tam w ciszy pałały,
Jak pała ogień stłumiony popiołem,
Rzekły: Dopókiż, archaniele biały,
W grobowcach mieszkać będziesz, bladem czołem
Jako umarły księżyc świecąc ziemi,
Cichy, nakryty skrzydły przebitemi?
Oto już harfy, które cię płakały,
Zmilkły, jak orły uśpione na chmurach,
I wytracone są z kołczanów strzały,
Które duch ciskał, na złotych się piórach
Pieśni unosząc... Z serc sypie się próchno...
Maluczko leszcze, a wichry nas zdmuchną.
Oto już słowik, co wołał: «Cezara!»
W gotyckich sklepień obłąkał się ciemnie,
Oto przedświtu budząca się mara,
Jutrzenki złote rozpala daremnie,
Oto Irydyon sny przespał złowieszcze,
A ty nie wznosisz skrzydeł? Ty śpisz jeszcze?
O zmiłuj ty się i nie daj żałować
Tym, co umarłej oddali swe życie,
Nie daj im ducha zwątpieniem zepsować,
Ale im ukaż tę zorzę w błękicie,
Co ma, po wiekach, zajaśnieć nadzieją...
O zmiłuj ty się, bo serca nam mdleją!
...................................
Lecz wkoło była cisza. Żadne usta
Płonącym owym nie dały odzewu.
A wielka nawa ostygła i pusta,
Podobna była umarłemu drzewu,
Na którem umilkł śpiew i ptasie szmery,
A śmierć zeń ciosa cicho deski cztery.
Informacje o nowościach w naszej bibliotece w Twojej skrzynce mailowej? Nic prostszego, zapisz się do newslettera. Kliknij, by pozostawić swój adres e-mail: wolnelektury.pl/newsletter/zapisz-sie/
Na zjazd śpiewaczy w Częstochowie
Pozdrowione bądźcie pieśnią,
Pozdrowione sercem, słowy,
Dawnych wieków skryte pleśnią,
Sławne mury Częstochowy!
Jeszcze tutaj błądzą mary
W noc miesięczną po tym szańcu;
Jeszcze tu Kordecki stary
Szablę dzierży przy różańcu.
Jeszcze tutaj wierzyć chce się
W moc nadziemską, w siłę cudu,
Co to kule nawstecz niesie,
I ochrania piersi ludu...
Jeszcze śni się on Czarniecki,
Dusza twarda a przejrzysta...
I pancerny rój szlachecki,
Co na żołdzie był u Chrysta...
Jeszcze śnią się naprzemiany
Wielkie chwile, wielkie męże,
Ten Puławski, te Barszczany,
I te boje i oręże...
I on płaszcz z błękitów cały,
Tej Hetmanki silnej ręki,
Przed którą tu działa drżały,
Przygwożdżone za paszczęki...
I duch jakiś mocny bije
Od tych wierzyc, baszt, kamieni....
Bo tu wielka przeszłość żyje,
Której żadne dziś — nie zmieni.
A więc nieśmy hołdy swoje,
Przed ten ołtarz narodowy!
Pieśń też musi mieć swą zbroję
Z skarbca starej Częstochowy!
Ona też jest z tej załogi,
Której Boża moc hetmani!
Jej tez walczyć, nie znać trwogi,
Na usługach miłej pani.
Bo i ona w tej żołnierce
Niepoślednim chce być ciurą:
Jej zdobywać ludzkie serce,
Jej ton swojski trzymać górą...
Gdy ojczyste niesie słowo,
Gdy przebiega miasta, wioski,
Niech jej piersi strzeże zdrowo,
Sławny ryngraf częstochowski.
Po tę siłę, po tę miarę,
Przyszliśmy tu słabi, smutni...
Błogosławcie mury stare
Naszej pieśni, naszej Lutni!
Braciom Czechom
Wielkim jest naród ten, w pośród którego
Duch wiecznie żywy przebywa,
A ziemia, którą synowie jej strzegą
Nazwana będzie szczęśliwa.
Wy ducha tego zbudzili, Czechowie,
Gdy w sen zapadał głęboki,
Wy byt narodu oparli na słowie,
Jako na zrębie opoki.
Gdy blasków słońca zabrakło tej ziemi,
Co was zrodziła w boleści,
Wy ją ogrzali piersiami własnemi,
Wy ją wrócili do cześci!
Więc Was pozdrawiam, ja, dziecię krainy,
Która nam równie jest drogą,
Choć jej w niedoli, i córki i syny
Nic dziś, prócz łez, dać nie mogą.
Był czas, nim słońce nad nami zagasło,
Że w całej naszej ziemicy
Rwały się orły do lotu, na hasło
Bogarodzicy Dziewicy.
Od was my mieli tę pieśń uskrzydloną,
Której potęga i siła,
Nad naszą Litwą, nad naszą Koroną,
Sztandar zwycięztwa nosiła.
Więc przez to hasło, co chrobrych rycerzy
Krzepiło w chłodzie i głodzie,
Przez tę moc ducha, co ufa i mierzy,
Bądź pozdrowiony, Narodzie!
Idzie czas, w którym nie ramię olbrzyma,
Lecz żywych duchów potęga
Będzie tą siłą, co ludy utrzyma,
Bratne plemiona posprzęga.