Darmowe ebooki » Tragedia » Fantazy - Juliusz Słowacki (biblioteka techniczna online TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Fantazy - Juliusz Słowacki (biblioteka techniczna online TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Juliusz Słowacki



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
Idź do strony:
świecie znanej... tak nie było!... 
Ale — 
  IDALIA
Być mogło! 
  RZECZNICKI
krzyczy w okno.
Wkładaj-że terlicę! 
Na Boga! Czy ty masz serce, Hawryło?! 
Cóż ty tam myślisz?! 
  IDALIA
Więc Pan także kłusa 
Jako Kupidyn w obrazku Albana?... 
  RZECZNICKI
Pani widziałaś ją?... 
  IDALIA
Nim przez Nessusa 
Była porwaną... 
  RZECZNICKI
Pani dzisiaj z rana 
Widziałaś?  
  IDALIA
Dzisiaj. 
  RZECZNICKI
Czy spytać pozwoli, 
Jak to być może dawno? 
  IDALIA
Niezbyt dawno! 
  RZECZNICKI
Karczmy dwie! — jeśli jechali powoli, 
To przy tych karczmach... To jest bardzo jawno, 
Że jeszcze nie są w lesie... Tak, być muszą 
Przy karczmach... Gdyby tam jaki znajomy 
Był taki dobry!... 
  IDALIA
Nim do lasu ruszą... 
  RZECZNICKI
Ha! Pani ze mnie drwisz?... Niech trzasną gromy 
We mnie i w moją hańbę!! 
 
Wybiega. IDALIA
Przecież — człowiek! 
Gdy ból mu wszystkie zęby powyrywał, 
Zacierpiał sercem, krwią — i trysnął z powiek 
Iskrą człowieka. — Lecz jak długo pływał 
W błocie i patrzeć nie pozwolił z góry 
Na konwulsyjne swoje śmieszne męki! 
Ja, nawykniona śród każdej tortury 
Nadziei z serca, a trucizny z ręki, 
Za wszem gotowa powitać wypadek 
Uśmiechem — albo śmiertelną bladością. 
Lecz ten rozsądny i kościany dziadek 
Za swą porwaną poleciał Jejmością 
Już bez rozumu — na wychudłej szkapie, 
Butów cholewy pokazując szare. — 
I to się zowie świat zimny, co chrapie! 
Kiedy mu serce, miłość albo wiarę 
Wspomnisz — wszystko to romansem nazywa! 
A gdy sam w romans wpadnie — kawał błota —  
Jak żyd na koniu wychudłym się kiwa! 
Gdyby na drodze stały, podruzgota 
Apolinowe posągi! i wróci 
Z małżonką w ręku, jako Hesperyda 
Z jabłkiem. — O ten świat — że anioły smuci, 
Nie dziw! — Mnie samą wzgarda i ohyda 
Bierze, gdy widzę, że takie gadziny 
Rozsądkiem przeciw egzaltacji świszczą? 
A jakież to w tym domu były czyny 
Ludzi, co sercem i rozumem błyszczą? 
Przedali córkę — mnie, natrętną marę, 
Chcieli oddalić — jak? — afrontowaną! 
Tak że mi chyba wziąć habity szare 
I za klasztorną trzeba było ścianą 
Przeżyć ostatek... Precz, serca przedajne! — 
Za was rumienię się, jak róża sromu. — 
Szczęście, że blisko konie mam rozstajne. 
Powrócę — sama — do smętnego domu 
Z moją niedolą i z mojem cierpieniem 
Dawnem, lecz mędrsza stokroć doświadczeniem. 
 
Informacje o nowościach w naszej bibliotece w Twojej skrzynce mailowej? Nic prostszego, zapisz się do newslettera. Kliknij, by pozostawić swój adres e-mail: wolnelektury.pl/newsletter/zapisz-sie/
AKT CZWARTY SCENA PIERWSZA2
Mieszkanie hrabiny Idalii.
RZECZNICKI i HELENKA, która uprząta pokój. RZECZNICKI
Helusiu, widzisz — do waszego domu 
Musiałem z moją żoną — była chora. 
Proszę, nie mów też Panienka nikomu, 
Że ja tu konno z nią. Tego wieczora 
Miałem przypadek — powóz mi się złamał; 
Musiałem na koń wziąć — żona mi słabła... 
Czy doktór już był? 
  HELENKA
do siebie.
O! to się wykłamał! 
Żona w malignie mówi, że przez diabła 
Była porwaną... 
  RZECZNICKI
Co mówisz Acanna? 
  HELENKA
Mówię, że Pani Marszałkowa chora. 
  RZECZNICKI
Tak, chora trochę. Ta przejażdżka ranna... 
Ona ma nerwy słabe... do wieczora 
Na koniu... aura zła... więc nieco słaba... 
To to kobieta delikatna, święta! 
  HELENKA
na stronie.
O! delikatna ta czerwona baba! — 
Prawda, że teraz tak jak z krzyża zdjęta 
I rozczochrana... 
  RZECZNICKI
Patrzaj no Acanna, 
Czyj to jest powóz? 
  HELENKA
Jedzie Pani nasza! 
  RZECZNICKI
Idź, proszę, czy tam mojej żonie wanna 
Przygotowana? Niech się nie rozgłasza 
Ta awantura między służącymi... 
Idź — ja tu Panią przyjmę i powitam. 
 
Helenka odchodzi — wchodzi IDALIA. SCENA DRUGA
IDALIA — RZECZNICKI. IDALIA
nie spostrzegając Rzecznickiego.
O! jak tu miło! drzewami ciemnymi 
Pozasłaniane okna — piersią chwytam 
Powietrze pełne kwiatów... 
Zobaczywszy Rzecznickiego. 
Co?! Pan u mnie? 
  RZECZNICKI
Pani, pod samym jej domem... wypadło 
Do Niej zajechać...  
  IDALIA
I żona? 
  RZECZNICKI
Jak w trumnie, 
Jako grobowe, okropne widziadło. 
  IDALIA
Tak?...  
  RZECZNICKI
Tak, Wielmożna Mościa Dobrodziejko, 
Tutaj, na moich przyniesiona rękach.  
  IDALIA
Gdzież ją Pan?... lecz nie! nie jestem tak dziką, 
Ażebym w Pana wycierpianych mękach 
Szukała zemsty. Czyś Pan mógł zasłonić 
Przed ciekawością sług? 
  RZECZNICKI
Pani, ja sądzę... 
  IDALIA
Że?  
  RZECZNICKI
Że nie wiedzą... 
  IDALIA
Chciałabym obronić 
Pana, więc muszę... Nessus? 
  RZECZNICKI
Wziął pieniądze. 
  IDALIA
To słuchaj mnie Pan! — Awantura taka 
Dla was, którzy ta jesteście na świecie 
Nakrochmaleni — każdy pół Polaka, 
A pół aktora we własnym powiecie,  
Jak na aptecznych pułkach różne flaszki 
Z etykietami: ten polityk dzielny — 
Ten sensat — a ten dowcipny na fraszki 3. 
Wam by, powiadam, niosła cios śmiertelny 
Śmieszność, zabiłaby was na wiek wieków, 
Na dzieci wasze spadła i na wnuki! 
Bo z was można drwić, lecz tak jak z kaleków — 
Nie potrącając nigdy krzywej sztuki 
Waszego ciała. — Twoje więc kalectwo 
W dowcipkowaniu było: — a tyś ranny 
W ten garb rozumu na całe sąsiedztwo 
Sławny!... Rogaty miesiącem Dianny, 
Zgubiony człowiek! jeśli ja na siebie 
Nie wezmę garbu twego, i niosąca 
Ciężar, ciężaru tak nie upotrzebię, 
Że skrzydlatością i blaskiem miesiąca 
Moje ramiona dumne u wachlarzy 
I upiękni mnie, zamiast ciebie zabić. — 
Pozbądź więc, proszę, Pan tej smętnej twarzy, 
Ja Mu przyrzekam przynajmniej osłabić 
Pierwsze wrażenie — oczu mych szafiry 
I postać moję ułożywszy zgodnie 
Ze smutną rolą nowej Dejaniry... 
  RZECZNICKI
Nie! To nie może być! — ja udowodnię, 
Że jestem człowiek! 
  IDALIA
Lecz, szanowny Panie, 
Tu przyjechałeś z żoną, twoją bryczką. 
Kałmuk pieniądze dostał — i dostanie 
Rozkaz milczenia. — Ja stoję z pożyczką 
Mego honoru — ty szlachcic, bierz sumę, 
Ani się pytaj! — bierz ją bez procentu! 
  RZECZNICKI
Ja także, Pani, mam tu swoję dumę 
I tę rzecz biorę także z fundamentu... 
  IDALIA
Lecz patrz! Hrabiostwo Respektowie jadą: — 
A więc ty powiesz im, że twoja żona...? 
  RZECZNICKI
Ja nie wymówię tego.  
  IDALIA
Więc tą radą, 
Którą ci dałam, nie gardź! — Rzecz skończona! 
Ja byłam w stepie przez ciebie odbitą — 
Ja jestem teraz w łóżku mojem chora... 
Mów — żartuj ze mnie — baw ich — bądź kobietą, 
Baw ich plotkami... 
  RZECZNICKI
Lecz tego wieczora 
Ja moję zrobię rzecz... 
  IDALIA
Dobrze, pozwalam, 
Lecz do wieczora ja rzecz moję zrobię 
I te małżeństwa wasze porozwalam — 
Albo... odejdę was, a wy na grobie 
Grajcie komedją. 
 
Odchodzi. RZECZNICKI
Zda się dobra rada: 
Na czas niech ona będzie tu na celu 
Żartom. Ja potem zrobię rzecz nie lada; 
Bo trzeba, żeby na obywatelu 
Nie było plamy — 
  SCENA TRZECIA
Państwo RESPEKTOWIE wchodzą z DIANĄ i STELLĄ. HR. RESPEKT
Witaj mi, Rzecznicki! — 
A cóż tu? mówią — chora! 
  RZECZNICKI
Tak, tą jazdą — 
  HR. RESPEKT
Cyt! cyt!... to jej dom — to kościół delficki! 
Widzisz — przywiozłem całe moje gniazdo. 
I Major z nami, ale go ukryłem 
Poza kulisy; w sam czas wyprowadzę 
Na perypecją... Ja z nim długo żyłem; 
To prosty człowiek, dobry — — 
  HRABINA
Czy ma władzę 
We wszystkich członkach?  
  RZECZNICKI
Co? 
  HRABINA
Czy ją oszczędzał? 
  RZECZNICKI
Tak, dosyć — —  
  HR. RESPEKT
Czy gdzie nie zawadził w lesie? 
  RZECZNICKI
Nie.  
  STELLA
Więc nie bardzo rumaka rozpędzał? 
  HR. RESPEKT
Dosyć — widzicie, iż stanął przy kresie. 
To dosyć... lecz nas nabawił kłopotu: 
Wszyscy w cierniowej jesteśmy koronie! — 
Widzisz, Rzecznicki, takiego powrotu 
Nikt by nie życzył swojej własnej żonie. 
W głębi — taka rzecz jest niemałej wagi!... 
Co to jest?!... krew się na to każda burzy. 
  RZECZNICKI
Gdzie jest Fantazy? 
  HR. RESPEKT
Brakło mu odwagi! 
W ogrodzie chodzi — wena mu tam służy — 
Coś komponuje... 
Do żony. 
Wypraw do ogrodu 
Dianę, niech ze Stelką idą obie... 
  HRABINA
Czy położyli jej na głowę lodu? 
  RZECZNICKI
Tak, położyli. 
  HR. RESPEKT
Przywieźliśmy tobie 
Kapelusz — 
  RZECZNICKI
Jak to? 
  HR. RESPEKT
Przestrzelony z łuka, 
Strzałą rogaty — tak, strzałą rogaty! 
Widzisz — był rozkaz dany dla Kałmuka, 
Ażeby leciał jak Amor skrzydlaty, 
A nie dał tobie odbić tej hrabiny — 
Major mu to sam wyraźnie powielił. 
Otóż on widząc twe rycerskie czyny, 
Gdyś go dopadał: przymierzył i strzelił — 
Jak gdyby na twój rycerski kartelusz 
Odpowiadając — prosto tobie z łuka. 
Szczęście, że trafił cię tylko w kapelusz! 
Stelusiu, niech go Kajetan poszuka, 
Niech tu przyniesie. 
Stella wychodzi. 
Pokazać ci chcemy, 
Że twój rycerski czyn nie uszedł oka; 
I ubierzemy ciebie, ubierzemy 
W strzały — — 
  RZECZNICKI
Rzecz to jest zanadto wysoka, 
Aby żartować... 
  HR. RESPEKT
No — ty jesteś skromny, 
Ja wiem; ty skromny jesteś. Cały w locie — 
Możeś był nawet sobie nieprzytomny, 
Gdy cię ten Kałmuk — — 
  RZECZNICKI
przerywa.
Tak, Hrabio, w istocie!... 
  HR. RESPEKT
Gdy cię ten Kałmuk ubrał, ubrał w strzały — 
Numida jakiś — — 
  RZECZNICKI
Więc Pan wie? 
  HR. RESPEKT
Numida, 
Mówię ci, jeździec jesteś doskonały! 
Widzisz — talent się taki zaraz wyda, 
Mój ty kochany Rzecznicki! 
  RZECZNICKI
Co, Hrabio? 
  HR. RESPEKT
Daj, niech cię z serca uściskam!... Szałaput! 
Jeżeli w tobie lata nie osłabią 
Tej żyłki, to gdzieś zrobisz verte-caput. 
Orlando! — gonił się jak za podradem! 
Orlando! 
  RZECZNICKI
Hrabia się powtarza... 
  HR. RESPEKT
Drogi! 
  RZECZNICKI
do siebie.
Zemszczę się! 
Głośno. 
Czy Hrabia jadąc moim śladem 
Nie znalazł... czy gdzie nie postawił nogi 
Na tym papierze..? Otóż to przypadek! 
Intercyza mi wypadła z kieszeni. 
  HR. RESPEKT
Cóż! ty sam stoisz jak układów świadek — 
Rzecz małej wagi — papier się odmieni — 
Lekka odmiana! Nową intercyzę 
Przypieczętujesz litewską Pogonią. 
Tak! Pogoń teraz weźmiesz za dewizę, 
Pogoń ognistą — z uwieńczoną skronią.. 
Lecz widzę, że zły jesteś... a to zwykła 
Rzecz w ludziach, co się heroizmu wstydzą — 
Wstydzą i tak się czerwienią jak ćwikła, 
Kiedy się nagle w laurach jasnych widzą, 
A niby niemi gardzą... Moja żono, 
Pójdźmy na ogród z dziećmi, nim Hrabina 
Zgodzi się naszą postać zasmuconą 
Oglądać. 
 
Wychodzą. RZECZNICKI
Piekło! piekło!... Starowina 
Pod paznogcie mi w nogi wbija drzazgi! 
Na mękach jestem!... 
 
Wbiega FANTAZY. SCENA CZWARTA
RZECZNICKI — FANTAZY. FANTAZY
Rzecznicki, jestem trup! 
  RZECZNICKI
Co to się znaczy?! 
  FANTAZY
rzuca się w fotel.
Okropny, mówię, miałem pojedynek!  
  RZECZNICKI!
Z kim?  
  FANTAZY
Z tym Moskalem... 
  RZECZNICKI
Tysiąc sto kartaczy!! 
Bez sekundantów?! 
  FANTAZY
Wieczny odpoczynek 
Mów za mnie... jestem trup! 
  RZECZNICKI
Na Pana Boga! 
Gdzieżeś raniony? jesteś żywy, cały! 
  FANTAZY
Mówię ci, że już moja prawa noga 
W grobie... i moje złote ideały 
Biorą twarz czaszki. W myślach moich zamęt 
Wskazując na biurko. 
Masz papier? siadaj, proszę i bierz pióro: 
Chciałbym...
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
Idź do strony:

Darmowe książki «Fantazy - Juliusz Słowacki (biblioteka techniczna online TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz