Darmowe ebooki » Tragedia » Fantazy - Juliusz Słowacki (biblioteka techniczna online TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Fantazy - Juliusz Słowacki (biblioteka techniczna online TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Juliusz Słowacki



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
Idź do strony:
class="stanza-spacer">  HR. RESPEKT
Ale w moim domu 
Taki rapt...  
  MAJOR
Co? ja źle zrobił? 
  RZECZNICKI
Nikomu 
Do głowy ani przyszło, byś Pan sobie 
Tak śmiał postąpić. 
  MAJOR
Tak ja źle się sprawił? 
  HRABINA
Majorze, lepiej abyś był nas obie 
Zaaresztował! 
  HR. RESPEKT
Mnie przed sądem stawił! 
  STELLA
Nas kazał odwieźć wszystkich do Kijowa... 
  HR. RESPEKT
Mnie starca kazał chwycić na kibitkę... 
  MAJOR
Nu! cóż ja zrobił?! 
  HRABINA
Nic już! ani słowa! 
Mężu, każ zaprząc! — Dianko, włóż świtkę 
Czarną, podszytą łabędziami! — Stelko, 
Przynieś mi boa! — sama włóż szlafroczek! 
Tak jak kompanią tu jesteśmy wielką, 
Jedźmy! 
 
Hrabia idzie do drzwi; służba się krząta; panny wychodzą i wchodzą przebrane. MAJOR
Ot piwa nawarzył!... 
  RZECZNICKI
W tłómoczek 
Włóżcie czem trzeźwić! 
  HRABINA
Prawda! — Kajetanie! 
Włóż do powozu — o! te dwa flakony. 
Jedźmy! 
  MAJOR
Ja zaraz tam dopędzę Panie 
Z moim Baszkirem. 
  LOKAJ
Powóz zaprzężony! — 
  HRABINA
Jedźmy kompanią całą w przeprosiny! 
Pan Major konno niechaj przodem rusza! 
  MAJOR
Nu tak! ja przodem! — 
  HR. RESPEKT
Przez lasek brzeziny! 
 
Wszyscy oprócz Rzecznickiego wychodzą z pospiechem. RZECZNICKI
A ja na mego czekam Fantazjusza. 
  SCENA PIĄTA
Wpada FANTAZY. FANTAZY
Rzecznicki! 
  RZECZNICKI
Co to? 
  FANTAZY
Konia! 
  RZECZNICKI
Intercyza 
Już podpisana... 
  FANTAZY
Słuchaj: w moich oczach 
Porwał ją przez pół! chwycił jak narcyza! 
Róże, co były w jej czarnych warkoczach, 
Wytrząsał! uniósł jak wicher! — Rumaka 
I pistoletów!!... 
  RZECZNICKI
Stój! 
  FANTAZY
Póki na siodle 
Dosiedzi jedna kosteczka Polaka, 
To będzie rąbać! 
  RZECZNICKI
Bah! 
  FANTAZY
Jeśli ją podle 
Opuszczę, to mi w twarz pluń! — Do widzenia! 
  RZECZNICKI
Poczekaj! jakże to było? 
  FANTAZY
Podchodzę — 
Widzę ją z dala — nad brzegiem strumienia 
Smętnie idącą: — już się na pół godzę 
Z tą dawną myśli moich Pelejadą — 
Wtem — patrzę: jakiś Kałmuk przed nią staje — 
Pokorny zda się z razu — czy z doradą 
Czy z prośbą?... Słucham, co? — wtem klasły gaje: 
Dała mu ręką w twarz — do oczu skacze — 
On ją porywa wpół, jak zwierz unosi... 
Horor!! puść — konia sam, biegnę, kulbaczę — 
Lecę... Jeżeli ten Major się zgłosi 
O swego człego do sądu, daj parol 
Za mnie, że człowiek ten wymazan z pułku 
Znajdzie się w piekle!... 
 
Wybiega. RZECZNICKI
Widzę, że wziął rzecz z poetycznej strony! 
A więc ja szłapię także — dla trzeźwienia 
Różnych mdlejących; a zaś dla obrony 
Od diabła, z którym już walczyć nie mogę, 
Wezmę na bryczkę moją księdza Logę. 
 
Chce wychodzić, wchodzi IDALIA. SCENA SZÓSTA IDALIA
Ha! Pan Rzecznicki? 
  RZECZNICKI
zdziwiony.
Co widzę?! 
  IDALIA
Dlaczego 
Oczy Pan sobie przecierasz? — Zapewne 
Cieniem się, marą wydaję dla niego!... 
Obadwa macie serca bardzo rzewne: 
Płaczecie trupów, nim umrą; a żywych 
Macie za mary, gdy wam stają w oczy... 
Cóż więc? natrętna jestem dla szczęśliwych? 
  RZECZNICKI
Czy ja śnię?  
  IDALIA
Cóż to? 
  RZECZNICKI
Róże z jej warkoczy 
Mówił Fantazy — powylatywały! 
Baszkir uchwycił ją w pół, jak narcyza!... 
  IDALIA
Gdzież są ci państwo? — i gdzie jest dwór cały? 
Słyszałam, że już młodych intercyza 
Jest podpisana: — wszystkie serca mocy 
Zebrałam — świadkiem szczęścia być przychodzę. 
  RZECZNICKI
z szyderstwem.
To więc ten Kałmuk...?  
  IDALIA
Co za Kałmuk? 
  RZECZNICKI
Nocy 
Szecherazady! 
  IDALIA
wzgardliwie.
Czy tu Panu szkodzę 
W jakich intrygach? 
  RZECZNICKI
Bynajmniej! nie widzę, 
Abyś mi Pani teraz w czem szkodziła. 
Sam jestem tylko w ogromnej intrydze: 
Przed chwilą Pani Hrabina tu była 
Porwaną... 
  IDALIA
Jakto? ja?! — przez kogo, proszę? 
  RZECZNICKI
Przez.. przez... przez... 
Do siebie. 
W zmowie jest baba z Kałmukiem — 
Głośno. 
Pani, jak widzę, masz wielkie rozkosze 
Jak dawniej, rządzić amorowym łukiem, 
Wszystko zamieniać jak pędzel Albana 
W obrazek pełny róż i Kupidynów — 
  IDALIA
Co to za Sfinx jest nowy? — Proszę Pana 
Mówić tu prozą! 
  RZECZNICKI
Śród róż i jaśminów 
Stojąc, jak słońce, co oku doskwiera — 
Z oczu olśnionych kochankowi zniknąć — 
Zniknąć z Centaurem, tak jak Dejanira — 
  IDALIA
Jak Dejanira?... Pan musiał nawyknąć 
Lub do poezji, albo też do wódki 
I spirytusu — żałuję Go mocno! 
  RZECZNICKI
Widać, że Pani czas wystarczył krótki 
Na tę przejażdżkę, zdrowiu tak pomocną 
I fantastyczną — 
  IDALIA
Czy Pan do mnie gada? 
  RZECZNICKI
Pytam się Pani, czy koń dobrze niesie?  
  IDALIA
Jaki koń?  
  RZECZNICKI
Centaur. 
  IDALIA
Jestem bardzo rada, 
Że Pan tak mocny mitolog — w zakresie 
Swojego głupstwa. 
  RZECZNICKI
Jam także szczęśliwy, 
Że Pani wracasz bez żadnego szwanku. 
  IDALIA
Dziękuję, że Pan dla mnie taki tkliwy. 
  RZECZNICKI
A gdzie jest Nessus? 
  IDALIA
Czy pan?... Mój kochanku, 
Zawsześ lokajski spełniał obowiązek: 
Gdy Fanio w Rzymie był, toś od służącej 
Mojej dostawał dla niego podwiązek, 
Róż, co na balu na piersi gorącej 
Uwiędły; stałeś jako szpieg, przy bramie 
Czekając, abyś doniósł, gdzie wyjadę... 
A ja mówiłam: oto psie ma znamię 
Ten człowiek — wierny jest! i nad gromadę 
Ludzi wiernością wyższy jest ten człowiek; 
A więc ma dobre serce, myśli świetne. 
Choć więc spod twoich szarych, wężych powiek 
Odrażająca szła skra; nieszlachetne 
Choć z ciebie jakieś pary wychodziły 
I odrażały mnie instynktem ducha: — 
Tylem zdobyła, że mi stał się miły 
Twój widok i głos dla mojego ucha 
Umiłowany. — Miej więc dziś torturę 
Z tej jednej męki, która żre głęboko 
Tą myślą: żeś był podniesiony w górę, 
Że w jednej stałeś opinii wysoko, 
Że w jednej myśli ty byłeś istotą 
Wyższą nad ludzi, żem była gotowa 
Klęknąć przed tobą: — a ty byłeś błoto, 
Jednego nie wart spojrzenia i słowa, 
Chodzący dowód, że mój sąd o świecie 
Był sądem młodej kobiety — pomyłką! 
Teraz tu jesteś marszałkiem w powiecie: 
Jego pieniądze wzniosły cię! Z posyłką 
Już cię nie pośle po mego trzewika 
Albo po zwiędły kwiat — pan teraz z ciebie! 
Lecz to, co ludziom serce tu odmyka, 
Szczęście... to ciebie tak, jak kreta grzebie 
W intrygi — w lochy idące podziemnie — 
W pochlebstwa, które ci u niego służą. — 
Cóż? — czemu teraz Pan już nie drwisz ze mnie? 
Jakąż to mnie Pan po stepach podróżą 
Prześladowałeś?... Mów! — uwieńczę laurem 
Komiczny talent Pana. Cóż? — ciekawa, 
Z jakim mnie tu Pan wyprawiasz Centaurem?!... 
Milczysz? 
  RZECZNICKI
Więc to jest ta koszula krwawa, 
Którą dał Nessus? 
  IDALIA
Cóż, ciągle te żarty?! 
  RZECZNICKI
Wybacz mi Pani! — Cha! cha! cha! — nie mogę — 
dozwól mi Pani, że będę otwarty 
I spytam; dobrą Pani miałaś drogę? 
Czy trakt byt bity i gładki i suchy? 
Czy zdala widać było Kapitole? 
Ach!... jak to się te nazywają muchy 
Świecące, proszę Pani... czy lucziole 
Za konia grzywą leciały jak grzywa 
Z gwiazd? — Wszak podobno tak bywa w Italii — 
Słowem, czy Centaur ten, który porywa 
Z konia chwytając dziewicę w pół talii — 
Czy nie obraził? 
  IDALIA
Więc Panu się zdaje, 
Ze ja porwaną byłam? 
  RZECZNICKI
Tak wieść niesie. 
Zresztą patrz Pani — państwo i lokaje 
Wszystko rozbiegło się oto po lesie... 
  IDALIA
Gdzie?  
  RZECZNICKI
Całe nasze poszło towarzystwo 
W pogoń za Panią — sprzyja pora ranna — 
Fantazy nawet tak jak na myśliwstwo 
Wziął trąbkę. 
  IDALIA
I on?! 
  RZECZNICKI
A panna Diana 
Wzięła lornetkę. 
  IDALIA
Ha! 
  RZECZNICKI
I Pani Fanio 
Wziął pistolety. 
  IDALIA
Zrozumieć nie mogę. 
  RZECZNICKI
Ja także, wierny sługa, chciałem za Nią 
Pędzić się jak wiatr, wziąwszy księdza Logę, 
Nie wiedząc, czy ślub, czy pogrzeb wypadnie 
Z natury rzeczy. 
  IDALIA
I Pan sam we dworze? 
  RZECZNICKI
Samiutki! 
  IDALIA
I dwór wyjechał gromadnie? 
  RZECZNICKI
Wszyscy! i Baszkir nawet przy Majorze 
Poczwałowali. 
  IDALIA
Więc i Pańska żona? 
  RZECZNICKI
Jak to!? 
  IDALIA
I żona Pańska z nimi razem? 
  RZECZNICKI
Ja tutaj jest na kształt Korydona, 
Tęskniący za jej dalekim obrazem. 
Szczęście to dla niej, bo z tą katolicką 
Duszą, o Pani słysząca przygodzie... 
  IDALIA
Jak to? — ja z panią Omfalią Rzecznicką 
Tu przed godziną gadałam w ogrodzie. 
  RZECZNICKI
zmięszany.
Pani żartuje... 
  IDALIA
Nie żartuję wcale! 
Owszem mówiła, że ci chce siurpryzę 
Zrobić: — ubrała się w błękitne szale 
I w blondynową wielką moją kryzę — 
  RZECZNICKI
I w Pani kryzę?! —  
  IDALIA
Nawet wyznać muszę, 
Że Pana chciała podejść w moim stroju 
I pomieniała się na kapelusze 
Ze mną. 
  RZECZNICKI
I pieszo szła? 
  IDALIA
Jak dla podboju 
Serca Pańskiego! 
  RZECZNICKI
Szła pieszo?... ogrodem?... 
  IDALIA
Przez parkan do mnie skoczyła z powozu. 
  RZECZNICKI
Prru! prru! prru! 
  IDALIA
Że mnie naśladuje chodem, 
To wiesz... 
  RZECZNICKI
do siebie.
Czuję dreszcz — prru! ściętym od mrozu! 
  IDALIA
Czy Panu słabo? 
  RZECZNICKI
To nic... 
Do siebie. 
Z mego łona 
Wychodzą mrówki, za serce mnie chwyta 
Głośno 
Czy Pani pewna, że to moja żona! 
  IDALIA
Jak to?  
  RZECZNICKI
Może to kto?... jaka wizyta?... 
Ktoś wzrostem do niej podobny?... jej talia 
Nie jest znacząca... 
  IDALIA
Ja panu powiadam 
Wyraźnie: Pani Rzecznicka Omfalia, 
Z którą ja... 
  RZECZNICKI
Więc — więc — więc do nóg upadam! 
 
Chce wychodzić. IDALIA
Gdzież Pan? 
  RZECZNICKI
Niech Pani Hrabina przebaczy! — 
Droga mi każda chwila i minuta. 
Do siebie. 
Ten Kałmuk... moja żona... sto kartaczy!!... 
  IDALIA
Ha! więc tu jakaś intryga popsuta — — 
  RZECZNICKI
Tak, tak! intryga jakaś — 
Krzyczy przez okno. 
Wyprząc z bryczki, 
A włożyć siodło! 
  IDALIA
Pan jest niespokojny? 
  RZECZNICKI
Ale czy Pani pewna? 
  IDALIA
Przez uliczki 
Te jaśminowe szła... 
  RZECZNICKI
I Kałmuk zbrojny?... 
  IDALIA
Co? 
  RZECZNICKI
Kałmuk zbrojny podjechał? 
  IDALIA
śmieje się.
Cha! cha! cha! 
Teraz rozumiem!... 
  RZECZNICKI
Tak, Pani rozumie, 
Że taki afront... 
  IDALIA
Przejażdżka!.. Gdzieś macha 
Z Kałmukiem, jak wiatr — 
  RZECZNICKI
przez okno.
Ten szelma nie umie 
Położyć siodła!... podepnij strzemiona! 
Ale jeszcze raz błagam na kolanach, 
Czy Pani pewna, że to moja żona, 
Którą — — 
  IDALIA
Tak — którą — 
  RZECZNICKI
Niesie po kurhanach. 
Nie! nie, nie! — bo to przechodzi granice 
Wszelkiej na
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
Idź do strony:

Darmowe książki «Fantazy - Juliusz Słowacki (biblioteka techniczna online TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz