Darmowe ebooki » Tragedia » Natan mędrzec - Gotthold Ephraim Lessing (książki czytaj online .TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Natan mędrzec - Gotthold Ephraim Lessing (książki czytaj online .TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Gotthold Ephraim Lessing



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 18
Idź do strony:
class="stanza">
Pewno przyszły już pieniądze 
Z Egiptu? Czy też jest ich aby dużo?  
  SALADYN
Więc masz wiadomość?  
  AL-HAFI
Ja? Ja nie. Myślałem, 
Że tu odebrać je mam. 
  SALADYN
Wypłać Sicie 
Tysiąc denarów!  
 
Przechadza się w zamyśleniu. AL-HAFI
Wypłać, zamiast odbierz! 
To mniej podobno, niż nic! Mam je Sicie 
Wypłacić? Znowu Sicie? To przegrana? 
Znowu przegrana w szachy!... Prawda, stoją 
Jeszcze...  
  SITTAH
Zazdrościsz mego szczęścia? 
  AL-HAFI
patrząc na szachownicę
Czego 
Zazdrościć, skoro... wiecie dobrze...  
  SITTAH
dając mu znak
Hafi! 
Pst! Cicho! 
  AL-HAFI
jak wyżej
Sami go zazdrośćcie sobie! 
  SITTAH
Pst! Pst! Al-Hafi! 
  AL-HAFI
do Sitty
Graliście białymi? 
Tu szach daliście? 
  SITTAH
Szczęście, że nie słyszy. 
  AL-HAFI
Teraz posuwa on?  
  SITTAH
zblizając się do niego
Powiedzże przecież, 
Że mi pieniądze dasz?...  
  AL-HAFI
ciągle wpatrzony w grę
Tak je weźmiecie, 
Jak je braliście zawsze!  
  SITTAH
Czyś szalony! 
  AL-HAFI
Gra nie skończona jeszcze, Saladynie! 
To nie przegrana partia!  
  SALADYN
nie słuchając uważnie
Dość, dość, zapłać! 
  AL-HAFI
Zapłać! Królowa przecież wasza stoi!  
  SALADYN
jak wyżej.
To nic; nie wchodzi do gry.  
  SITTAH
na stronie, do Al-Hafiego
Dajże pokój! 
Powiedz, że dasz mi zaraz te pieniądze...  
  AL-HAFI
coraz bardziej zapatrzony w szachy.
Tak, jak wam zawsze daję... naturalnie!... 
Choćby królowej w partii tej nie było, 
To jeszcze nie mat.  
  SALADYN
zbliża się i przewraca szachy.
Mat. Tak chcę i basta! 
  AL-HAFI
Taka wygrana, jaka gra! Zapłaty 
Tak się dopełni, jak wygrano.  
  SALADYN
do Sitty.
Cóż to? 
Co on powiada?  
  SITTAH
dając co chwila znaki Hafiemu
Czyż go nie znasz, bracie? 
Bywa upartym, pragnie być proszonym; 
Zazdrosny nawet trochę.  
  SALADYN
Względem ciebie? 
Względem mej siostry? Co ja słyszę, Hafi? 
Jesteś zazdrosny? Ty? 
  AL-HAFI
A może! może! 
Pragnąłbym mieć jej rozum, i jak ona 
Być dobrym.  
  SITTAH
Dotąd zawsze sprawiedliwie 
Płacił mi, zatem teraz też zapłaci. 
Przestańmy o tym mówić. Idź, Al-Hafi, 
Odejdź! Ja wkrótce przyślę po pieniądze.  
  AL-HAFI
O nie! Już dłużej łudzić go nie będę, 
Niech raz wie prawdę.  
  SALADYN
Jaką? Kto?... 
  SITTAH
Al-Hafi! 
Przyrzekłeś przecież! Tak mi dotrzymujesz 
Słowa?  
  AL-HAFI
Czyż mogłem myśleć, że to zajdzie 
Aż tak daleko?  
  SALADYN
No! Niech raz się dowiem! 
  SITTAH
Al-Hafi, proszę, miej wzgląd...  
  SALADYN
Rzecz w istocie 
Dziwna! I cóż to może być takiego, 
W czym Sittah woli ufać derwiszowi, 
Obcemu, niżli bratu?... Rozkazuję 
Tobie, Al-Hafi! Mów, derwiszu... 
  SITTAH
Bracie, 
Nie chciej w szczegóły wchodzić, bo nie warte 
Tego zupełnie. Wiesz, że wiele razy 
Podobną sumę wygrywałam w szachy 
Od ciebie, a że nie są mi potrzebne 
Pieniądze, w kasie zaś Al-Hafi nie ma 
Ich nazbyt wiele, więc te należności 
Są w zawieszeniu... Nie bój się jednakże; 
Nie myślę wcale robić z nich podarku 
Tobie, Hafiemu, ani kssie... 
  AL-HAFI
Prawda! 
Lecz czyż to tylko to?...  
  SITTAH
Są jeszcze jakieś 
W takim rodzaju kwoty. Pensji, którą 
Mi wyznaczyłeś, od miesięcy kilku 
Nie pobierałam... 
  AL-HAFI
To nie wszystko jeszcze. 
  SALADYN
Jeszcze nie wszystko, co ty mówisz?...  
  AL-HAFI
Odkąd 
Czekamy próżno na należne sumy 
Z Egiptu... ona... 
  SITTAH
do Saladyna.
Po co tego słuchać? 
  AL-HAFI
Nie tylko, że nic wziąć nie chciała...  
  SALADYN
Dobra 
Dziewczyna! Ale to, co miała, wniosła 
Do kasy... Prawda? 
  AL-HAFI
Tak, utrzymywała 
Cały dwór, wszystkie koszta ponosiła!  
  SALADYN
Ha! To jest moja siostra! 
 
Ściska ją. SITTAH
Któż uczynił 
Mnie tak bogatą, żem to zrobić mogła, 
Jeżeli nie ty, bracie?  
  AL-HAFI
Toteż wkrótce 
Brat ten ją zrobi biedną, jak sam biedny. 
  SALADYN
Ja biedny? Brat jej biedny? Kiedyż miałem 
Mniej albo więcej nad miecz jeden, suknię 
Jednę, jednego konia i jednego 
Boga? I czegóż więcej mi potrzeba? 
I kiedyż tego może mi zabraknąć? 
Toteż, Al-Hafi, winien bym cię zgromić... 
  SITTAH
Nie łaj go, bracie... Gdybym tak i ojcu 
Naszemu ulżyć mogła w jego troskach...  
  SALADYN
Ach! Znów odpędzasz myśl swobodną... Mnie tu 
Niczego nie brak i nie może braknąć, 
Lecz braknie jemu, a przez niego braknie 
Nam wszystkim... Mówcie, co tu począć?... Sumy 
Z Egiptu może nie nadejdą prędko... 
Co jest powodem tego, Bóg wie. Przecież 
Jeszcze tam spokój trwa niezamącony... 
Uszczuplić, ująć, zaoszczędzić rad bym, 
Byleby tylko mnie się to tyczyło, 
A inni na tym nie cierpieli... Ale 
Cóż począć?... Przecież konia, miecz i szatę 
Mieć muszę... Trudno także utargować 
Coś z tej daniny, jaką składam Bogu, 
Który się zresztą zadawalnia24 małym, 
Bo sercem moim... Więc na zapas w kasie 
Twojej, Al-Hafi, wiele rachowałem. 
  AL-HAFI
Na zapas w kasie?... Chciejcie mi powiedzieć, 
Czy nie kazalibyście mnie zadusić, 
Albo też zakłuć, gdyby się wydało, 
Że mam zapasy? Na niedobór prędzej 
Odważyłbym się! 
  SALADYN
Lecz cóż zrobim teraz? 
Czyż niepodobna25 było u nikogo 
Wprzód się zadłużyć, niż u Sitty?  
  SITTAH
Czyliż 
Dałabym sobie wydrzeć to pierwszeństwo, 
Bracie? I teraz jeszcze o nie stoję!26 
Całkiem ubogą nie zostałam jeszcze...  
  SALADYN
Całkiem ubogą? Tego brakowało! 
Idź zaraz, Hafi, bierz skąd się da, pożycz 
Skąd będzie można i jak będzie można... 
Przyrzecz, obiecuj! Tylko nie pożyczaj 
Od takich, którzy mnie bogactwo swoje 
Winni... Pożyczka u nich zaciągnięta 
Mogłaby zdawać się żądaniem zwrotu... 
Idź do najskąpszych... Tacy mi najchętniej 
Pożyczą, wiedzą bowiem, jak sowicie 
Pieniądz się u mnie procentuje. 
  AL-HAFI
Takich 
Nie znam.  
  SITTAH
Przychodzi mi na myśl, że właśnie 
Wrócił przyjaciel twój.  
  AL-HAFI
zdziwiony.
Co? Mój przyjaciel? 
Któż to? 
  SITTAH
Żyd pewien, wielce szanowany. 
  AL-HAFI
Żyd szanowany wielce i przeze mnie? 
  SITTAH
Któremu Bóg dał... mam jeszcze w pamięci 
Własne twe słowa... który z ręki Boga 
Posiadł ze wszystkich ziemskich dóbr najmniejsze, 
Oraz największe w szczodrobliwym dziale.  
  AL-HAFI
Tak powiedziałem? A cóż rozumiałem 
Przez to?  
  SITTAH
Najmniejsze dobro to bogactwo, 
Największe: mądrość. 
  AL-HAFI
Co? o jakimś Żydzie, 
O Żydzie tak się wyraziłem? 
  SITTAH
Czyliż 
Nie powiedziałeś tego o Natanie?  
  AL-HAFI
Ach! Tak! Tak! O tym! O nim! O Natanie! 
Na myśl nie przyszło mi od razu!... Prawda! 
Ą więc powrócił!... No, z nim tam zapewne 
Źle nie jest... Prawda! Ma u swego ludu 
Nazwisko mędrca i bogacza!... 
  SITTAH
Teraz 
Bardziej niż kiedy może być nazwany 
Bogaczem. Całe miasto brzmi rozgłosem, 
Jakie klejnoty, jakie skarby przywiózł.  
  AL-HAFI
No, jeśli bogacz wrócił, to i mędrzec 
Wrócił zapewne.  
  SITTAH
Cóż Al-Hafi? Gdybyś 
Poszedł do niego? 
  AL-HAFI
Po cóż mam iść? po co? ... 
Nie po pożyczkę przecież... Nie! Znam ja go 
Dobrze... Pożyczyć?... On pożyczyć miałby?... 
Mądrością jego właśnie jest, że nigdy 
Nic nie pożycza. 
  SITTAH
Kiedyś wcale27 inny 
Dałeś mi jego obraz... 
  AL-HAFI
W konieczności 
Zakredytuje towar, lecz pieniędzy, 
Pieniędzy nigdy nie pożyczy. Zresztą 
Jest to Żyd taki, jakich nie ma wielu: 
Rozumny, umie żyć, gra dobrze w szachy. 
Lecz w złym odmienny jest tak, jak i w dobrym 
Od innych Żydów... Liczyć nań nie można. 
Ubogim daje, daje na przekorę 
Saladynowi... może nie tak wiele 
Jak on, lecz jak on szczerze, bez wglądania 
W powody nędzy. Żyd czy muzułmanin, 
Pers czy chrześcianin, to dla niego jedno... 
  SITTAH
I taki człowiek...  
  SALADYN
Jakże się to stało, 
Że o nim dotąd nie słyszałem?  
  SITTAH
Ten by 
Nie chciał pożyczki dać Saladynowi, 
Saladynowi, co jej chce dla drugich, 
A nie dla siebie?... 
  AL-HAFI
W tym się okazuje 
Znów Żydem, zwykłym Żydem! Wierzcie, jest 
Kiedy o datek idzie, tak zazdrosny, 
Że chciałby wszystkie: „Niechaj Bóg zapłaci” 
Jakie wymawia kto bądź w świecie całym, 
Zabrać na własność swoją. Nie pożycza 
Nikomu, żeby mógł obdarzać zawsze. 
Ponieważ zakon litość mu nakazał, 
A nie nakazał oddawania usług 
Tym, co litości nie żądają, przeto 
Litość nad nędzą sprawia, że ten człowiek 
Do usług możnym wcale nie jest skłonny. 
Jestem ja wprawdzie trochę poróżniony 
Z nim od dość dawna, lecz nie sądźcie, żebym 
Nie chciał mu przyznać, co należy. Jest on 
Najlepszy w świecie do wszystkiego, tylko 
Do tego wcale nie... Gdzie indziej pójdę 
Szukać pomocy... Przypominam sobie, 
Że jest tu Murzyn jeden, wielki bogacz, 
I skąpiec wielki... Idę! 
  SITTAH
Po cóż śpieszysz 
Tak bardzo, Hafi?...  
  SALADYN
Pozwól mu, niech idzie. 
 
Al-Hafi wychodzi. SCENA III
Sittah, Saladyn. SITTAH
Odszedł, jak gdyby wymknąć się chciał tylko. 
Co to jest? Czyliż on by się tak na nim 
Oszukał, czy też chciałby nas oszukać? 
  SALADYN
Co? O co pytasz? Nie wiem prawie, o kim 
Mówiliście. Ja słyszę o tym Żydzie, 
O tym Natanie, dzisiaj po raz pierwszy. 
  SITTAH
Czyż to podobna, by ci był nieznanym 
Człowiek, o którym mówią, że Dawida 
I Salomona odkrył grób? Że odgadł 
Potężne słowo, którym ich pieczęcie 
Otwierać można, i że stamtąd skarby 
Nieprzeliczone czerpie. 
  SALADYN
Jeśli skarby 
Jego w istocie z grobów są czerpane, 
To nie Salomon ani Dawid leżą 
W tych grobach, ale głupcy. 
  SITTAH
Albo łotry!... 
Toteż obfitsze bogactw jego źródło 
Niż groby pełne złota. 
  SALADYN
Jak słyszałem, 
Jest kupcem.  
  SITTAH
Tak jest. Juczne28 ciężarami 
Wielbłądy jego są na wszystkich drogach, 
I przez pustynie ciągną, a okręty 
Jego do wszystkich zawijają portów. 
Mówił mi o tym kiedyś sam Al-Hafi, 
I z zachwyceniem opowiadał, jak on 
Szlachetnie, zacnie użytkuje z skarbów, 
Które tak pilnie stara się gromadzić. 
Dodawał, jak jest wolnym od przesądów 
Duch jego, jak jest serce jego pełne 
Cnót wszelkich, które z pięknem chodzą w parze. 
  SALADYN
A teraz o nim mówił tak niepewnie, 
Tak zimno...  
  SITTAH
Nie tak zimno! Mówił, jakby 
Sądził, że chwalić go jest niebezpiecznie, 
A ganić nie jest sprawiedliwie... Jak to? 
Więc i najlepszy pośród swego ludu 
Musiałby takim być, jak ten lud cały, 
Tak, że Al-Hafi musiałby się wstydzić 
Jego przyjaźni w pewnym względzie? Zresztą 
Żyd ten wystarczy nam, choćby był Żydem 
Mniej albo więcej. 
  SALADYN
Nie chciałabyś przecież, 
Żeby mu gwałtem zabrać jego własność?  
  SITTAH
Co zowiesz gwałtem? Ogień? Miecz? Tych środków 
Nie radzę wcale. Trzebaż innej broni 
Na słabych, jak ich słabość? Chodź tymczasem 
Ze mną na chwilę do haremu mego, 
Posłuchać śpiewu nowej niewolnicy, 
Którą kupiłam wczoraj. Przez tę chwilę 
Dojrzeje może w mojej głowie projekt, 
Który powzięłam względem niego. Chodźmy! 
 
Wychodzą.
Zmiana. Miejsce przed domem Natana, dotykające ustroni pod palmami. SCENA IV
Recha i Natan wychodzą z domu; później Daja. RECHA
Bardzoś się spóźnił, ojcze. Już go może 
Nie będzie można zastać tutaj.  
  NATAN
No, no! 
Jeśli nie znajdę go tu pod palmami, 
Znajdę gdzie indziej... Bądź spokojną... Widzisz! 
Daja się zbliża do nas! 
  RECHA
Niezawodnie 
Zgubiła jego ślad.  
  NATAN
To być nie może. 
  RECHA
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 18
Idź do strony:

Darmowe książki «Natan mędrzec - Gotthold Ephraim Lessing (książki czytaj online .TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz