Darmowe ebooki » Tragedia » Faust - Johann Wolfgang von Goethe (czy można czytać książki w internecie za darmo .TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Faust - Johann Wolfgang von Goethe (czy można czytać książki w internecie za darmo .TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Johann Wolfgang von Goethe



1 ... 28 29 30 31 32 33 34 35 36 ... 51
Idź do strony:
boginię uroczą. 
  SYRENY
Płyną w tanecznych fal pląsie 
wokoło wozu królewnej638 
i przewijają się, gną się 
w rytm melodyjny i śpiewny. 
Do nas! Do nas, do nas, zwidy, 
prężne, urocze i zwiewne — 
Driady i Nereidy. 
Tu do nas — przynieście królewnę! 
Zawtórzymy wraz trofeom — 
mórz zielonych szczęsne swatki, 
przybywajcie z Galateą, 
wizerunkiem boskiej matki! 
Galateo! — Cześć ci! — Cześć ci! 
O, łącząca czar boskości 
i czar ludzki —: wdzięk niewieści — 
w nieśmiertelny hymn miłości! 
  DORYDY
przepływają chórem przed Nereuszem; wszystkie na delfinach
W przepych srebrzystych, mieniących wianków 
ustrój, o, Luno, orszak uroczy, 
bo oto miłych słodkich kochanków 
przyprowadzamy przed ojca oczy. 
do Nereusza 
Oto młodzieńcy, których z topieli 
rączyny nasze szczęśnie wyrwały — 
złożyłyśmy ich na mchu pościeli, 
piersi ich nasze z martwych ogrzały. 
Wśród pieszczot naszych wzrosły junaki, 
wdzięczą się grzecznie, całują pilnie — 
płyniemy z nimi przez morskie szlaki — 
o spójrz na swadźby639, ojcze, przychylnie! 
  NEREUSZ
Zdwojoną korzyść losy przynoszą: 
współczucie serca łączą z rozkoszą.  
  DORYDY
Słowa twoje najłaskawsze, 
sprzyjające, miłujące — 
pozwól kochać ich na zawsze 
paść nimi piersi drżące. 
  NEREUSZ
Niechże was zdobycz wdzięczna raduje, 
młodzieńcy w mężów dostojnych wzrosną; 
lecz was nie zdarzę łaską radosną — 
ponad mą wolą Dzeus640 króluje. 
Jak kołysanie chybotnej fali 
chwiejna jest miłość, zmienne jest życie, 
a gdy się skłonność do cna wypali, 
same kochanków swych porzucicie. 
  DORYDY
Płoną nam serca, wichrzą się szały, 
rozkosz się dwoi smętem rozstania — 
zażywać z wami miłości trwałej 
wola nam bogów wiecznych zabrania. 
  MŁODZIEŃCY
Lubością nas karmicie, 
włodarzy kruchych lodzi — 
przesłodkie nasze życie, 
nie może nam być słodziej. 
 
Galatea zbliża się na rydwanie z konchy. NEREUSZ
Tyżes to, córo moja?! — Śliczna krasawica641!  
  GALATES
Ojcze mój, szczęściem wielkim płoną moje lica — 
Więżą mnie twoje oczy! — Wstrzymajcie Delfiny!  
  NEREUSZ
Mijają mnie! — Z przystani na morskie głębiny 
orszak zmierza z pośpiechem, srebro fal roztrąca, 
nie wstrzyma go ojcowska tęsknota gorąca! 
Zabierzcie umie ze sobą! — To jedno spojrzenie 
ma cały rok wypełnić?! — O, słodkie wspomnienie. 
  TALES
Radość zakwita we mnie, radość przewspaniała, 
— krzyczeć pragnę i wołać: — chwała! chwała! chwała! 
Co jeno wielkie pięknem prawdziwej urody, 
rodzi się i powstaje z prawieczystej wody 
i w wodzie byt ma wszystko! — Święty oceanie, 
w tobie jest łaska życia i bytu władanie! 
Gdybyś ty chmur nie zsyłał, 
gdybyś rzek nie rozwijał, 
gdybyś deszczów nie spijał, 
gdybyś lądów nie mijał — 
czymże by były góry, doliny i światy? 
ty w nie tchniesz wiecznie nowe życia aromaty! 
  ECHO: CHÓR ORSZAKÓW
Ty chronisz skrzętnie wszelki żywioł od zatraty.  
  NEREUSZ
Oto w dali koliskiem rozchwianym się toczą 
lecz już oczu kochanych nie zbliżą mym oczom. 
Jak łańcuch łyszcząc się statecznie 
i uroczyście, i świątecznie 
płynie orszaku barwny wąż — 
z rozchybotanych fal zawici 
konchowy rydwan Galatei 
widzę — dostrzegam — wciąż. 
Poprzez tańczących fal igrzyska642 
jak złota gwiazda z mórz wybłyska 
— to tam — to tu — 
Lecz chociaż w wieczność już zapadnie — 
ojciec go dojrzy — wciąż — dokładnie — 
oczami snu. 
  HOMUNKULUS
W tej rozperlonej wilgoci 
świecę, a wszystko się złoci 
urokiem tęczowych barw... 
  PROTEUSZ
W tej życiodajnej wilgoci 
twe światło się pieśnią rozzłoci, 
graniem eolskich harf643.  
  NEREUSZ
Już płyną jak widma do modrych mórz ciemnic 
w uroku nieznanych, znaglonych tajemnic. 
W krąg konchy jak świetlak644 u róży kielicha 
coś świeci, rozbłyska, to w mżeniu nacicha. 
Blask tętni jak serce strwożone — rozgłośnie 
— już płomień dygoce pieściwie, miłośnie... 
  TALES
To właśnie Homunkulus; Proteusz go wiedzie... 
Niestworek roztęskniony ugania na przedzie — 
niepokoi mnie pojęk w światła szklanym tonie — 
heroizm szalony strzaska się przy tronie — 
— już rozbłyska płomieniem — skrzy słodyczą pieszczeń, 
błękitnieje i blednie — rozlewa się w przestrzeń! 
  SYRENY
Cud nagły! Ogniowy! — Cud fale odmienia, 
pluszczące rytmicznie wśród światła i cienia; 
rozświetla się przestwór, modrzeje pogodnie, 
a ciała się żarzą jak białe pochodnie; 
roztapia się przestrzeń w jasności płomiennej — 
to Eros! — to Eros! — Bóg życia promienny!  
 
Pochwalone bądź morze rozpieśnione falą! 
Pochwalone płomienie, co świecą i palą! 
Pochwalone wód głębie żyjące w przestworzu! 
Pochwalone przygody na lądzie i morzu!  
  WSZYSTKIE CHÓRY
Pochwalony bezkresie błękitny, daleki! 
Pochwalone przepaście i skalne wierchoły! 
Pochwalone bądź życie promienne na wieki! 
O, pochwalone bądźcie wy, cztery żywioły! 
 
AKT TRZECI PRZED PAŁACEM MENELAUSA645 W SPARCIE
Helena, Pantalis, Forkiada-Mefistofeles, Chór niewolnic trojańskich HELENA
w orszaku chóru
Powracam do ojczyzny lżona, podziwiana 
— nazbyt długą podróżą znużona; — pijana 
kołysaniem fal morskich; — z frygijskich646 wybrzeży 
na grzywach wodnej toni statek lotny bieży 
siłą wiatru, opieką Posejdona647 gnany — 
aż tu po te rodzinne, dobrze znane ściany. 
Król Menelaus powrotem moim się raduje 
i w gronie bohaterów walecznych ucztuje. 
Przywitaj mnie miłośnie, ukochany dworze, 
oto córa Tyndara648 wstąpiła w przedproże 
domu, który jej ojciec wracając z podróży 
wybudował wspaniale wśród cienistych wzgórzy. 
Otom ci z Klitemnestrą649, Polluksem, Kastorem 
w dzieciństwie na majdanie igrała przed dworem, 
który dla zacnych gości na ścieżaj otwarty 
był duszą i ozdobą dworzyszcz całej Sparty. 
Witajcie mi przyjaźnie, wy spiżowe wrota; 
patrzę na was, a w sercu wzbiera mi tęsknota 
za tym czasem odległym, gdy z grona cnych dziewic 
tędy wiódł mnie w łożnicę Menelaus królewic. 
Otwórzcież mi się znowu! Stoję u podwoi 
wierna mężowi służka, jak żonie przystoi. 
Przepuśćcie mnie! Niech ze mną szczęście wejdzie samo, 
przeszłość jak sen złowrogi zostanie za bramą. 
Odkąd w święto Cytery650 opuściłam progi, 
odkąd mnie porwał zbójca podstępny i srogi, 
aż po czasy niedawne — ileż się podziało! 
Ileż dni niepojętych i przygód przewiało, 
z których ludzie skwapliwie wyłuskując błędy, 
z rąk do rąk przerzucają obmierzłe legendy; 
dla nich to jest zabawą, ba! plotką niewieścią — 
gorze tym, którzy legend są nieszczęsną treścią. 
  CHÓR
Nie przeklinajże doli swej niesłychanej, 
bezmiar szczęsnego losu tobie jest dany! 
Sławy i piękna w świecie największa cena 
nosi wszak twoje imię — zwie się: Helena. 
Bohater czynem wdałym651, sławą się puszy — 
twoja piękność go zmoże, zmiażdży i skruszy. 
  HELENA
Więc z mężem-ci przybyłam, z rycerskim narodem, 
przez Menelausa właśnie wysłana tu przodem. 
Lecz jaki zamysł w głębi myśli swoich chowa? 
wracam jako małżonka? czy jako królowa? 
czyli652 jako ofiara za cierpienia księcia, 
za niefortunne greckich ludów przedsięwzięcia? 
Jak łup wracam? — nie wiem! — czy jako niewolna? 
O! droga losów moich i sławy mozolna! 
Bogowie kierowali życiem mym opacznie — 
i oto stojącej tutaj — tak w sercu rozpacznie, 
łkam w niepewności wielkiej; — podczas całej drogi 
rzadko spojrzał, a nie rzekł nic małżonek srogi! 
Jednym słowem łagodnym nie zwrócił się do mnie, 
w milczeniu podstępliwym zacięty niezłomnie. 
Gdy skrzydlate okręty zhamowały biegi 
i dziobami twardymi wspięły się na brzegi, 
witając tak ojczyznę sobą i swym cieniem, 
wyrzekł te słowa jakby za bogów natchnieniem: 
oto tutaj staniemy; zwołam rycerzyków 
i uczynię na brzegu walny przegląd szyków; 
a ty jedź dalej; przywdziej strój podróżny, lekki, 
kieruj się dolinami uprawnymi — rzekł — 
aż rumak twój kwieciste łąk kobierce minie 
i podjedzie ku sławnej ojczystej dolinie, 
którą Lacedemończyk poprzez wieki liczne 
lemieszem zmienił w łany żytnie i pszeniczne. 
A tam już stoi dwór nasz; zlustrujesz służebne, 
jejmość — oraz poczynisz porządki potrzebne 
na nasz przyjazd; więc mówię, uczyńże to skoro653; 
służby doma pod on czas ostawilem sporo 
pod wodzą starej, mądrej, oddanej szafarki654; 
każesz sobie pokazać kolie, wazy, czarki 
i całe złote mienie, co w skarbczyku leży, 
rozstawione po półkach, skrzyniach, jak należy — 
jak je ojciec twój zebrał — pomnożone mnogo 
zasobkiem czasu miru — i tym, który wrogom 
odebrałem — zwycięzca! — Służba wierna, chętna, 
na powrót z wojny pana i pani pamiętna, 
pieczołowicie dbała — od szatnych do prządek 
o rolę, stajnie, skarbczyk i domu porządek. 
  CHÓR
Rozraduj serce swoje skarbów mnogością! 
Spojrzy na ciebie złoto z dumną hardością, 
spojrzą na cię iskrzące kolie, korony — 
— twe źrenice, czy wzrok ich — któż jest zdumiony? 
Któż zwycięży? Perły i złota zbroja, 
kamienie drogie, puchary — czy piękność twoja? 
  HELENA
A tedy z ust władyki dalszy rozkaz padnie: 
gdy już dom i obejście zlustrujesz dokładnie, 
wejdź w sprzętów liturgicznych świątynne alkierze, 
wybierz trójnóg, naczynia potrzebne ofierze 
uroczystej, więc kotlik z przypłaskim obrębem; 
najczystszą wodę z źródeł szemrzących pod dębem 
świętym każ nalać w dzbany; niechże służba żywo 
przyładzi655 smolne szczapy i suche łuczywo; 
nóż ofiarny każ zaostrzyć i wszystko poza tym, 
co uznasz za potrzebne; jejmość znasz się na tym. 
Tak oto rzekł Menelaus. Nie wymienił wcale, 
jakie zwierzę zarzezać chce ku bogów chwale; 
to dziwne! — Cóż poradzi serce me kobiece, 
ostawiam wszystko bogom, ich mądrej opiece; 
oni zamysł swój pełnią w odpowiednim czasie, 
bez względu, czy to ludziom dobrym, czy złym zda się, 
Śmiertelni los znieść muszą; zdarza się, że mierzy 
ofiarny topór w zwierzę, co we więzach leży, 
aż oto obraz bóstwa błyśnie przed oczyma 
i podniesiony topór w powietrzu zatrzyma. 
  CHÓR
Co stać się musi, tego nie zmienisz, 
zyskasz, jeśli się męstwem spłomienisz. 
Naprzód! Jak bogi chcą, tak się stanie! 
Dobry i zły los nas niespodzianie 
nawiedza zawsze; — otośmy w Troi 
u strasznych śmierci stali podwoi, 
a już po wszystkim, jakoby po śnie — 
tutaj stoimy z tobą radośnie. 
Słońce nas grzeje promieńmi swemi, 
o, najpiękniejsza pani na ziemi! 
  HELENA
Niechaj się losy pełnią! Mnie trudno coś orzec; 
spełniam rozkaz — wstępuję na królewski dworzec, 
w uciechach zapomniany, w latach zagubiony, 
a oto żywy sercu w chwili wytęsknionej. 
Już mnie znużone stopy po schodach nie niosą 
jak w młodości, gdy po nich uganiałam boso. 
 
Wchodzi w sień dworu. CHÓR
Porzućcie, siostry, smutki i troski, 
pomóżcie pani, swej pani boskiej 
szczęścia udźwignąć brzemię! — Powraca! 
Jakże w wspomnieniach czas się ukraca! 
wczoraj stąd wyszła, dziś w ojców progi 
kieruje kroki z dalekiej drogi. 
 
Chwała! cześć bogom, którzy z manowca, 
w ojczyznę wiodą szczęśnie wędrowca. 
Wolny w poczuciu radosnych skrzydeł 
mija pustynie strzyg i straszydeł; 
niewolnik w pleśni więziennej kona, 
próżno ku słońcu pręży ramiona. 
 
Bóg ją, daleką, w dobroci swojej 
wyrwał z pożogi płonącej Troi 
i w dworzec stary dziś w szacie nowej, 
Helenę przywiódł w jej dom ojcowy. 
Po czasach uciech i przeciwności 
w zielonych latach sercem zagości.  
  PANTALIS
chórowi przewodząca
Zaprzestańcie już śpiewów, radosny wstrzymajcie krok, 
oto tam ku wierzejom skierujcie zlękniony wzrok. 
Siostry! Siostry, popatrzcie! Królowa wraca bez tchu! 
w sieniach podzwania jej krok! Królowa wraca tu! 
O! Dlaczego, królowo? — Dopieroś weszła na próg, 
czyliż cię nie przywitał radosny okrzyk twych sług? 
Jakaż groza cię zmogła? W łuk ściągasz królewską brew, 
walka w twym sercu płonie, lecz lica rumieni gniew. 
  HELENA
wraca wzburzona, drzwi ostawia otwarte
Drżeć w trwodze córze Dzeusa wcale nie przystoi, 
nie z błahej też przyczyny staję u podwoi; 
przerażenie wylęgłe z łona nocy czarnej, 
ten bezmiar chmur w pioruny i grozę ciężarny, 
stuoki, sturamienny — gdy się w serce wpiera 
zatrzęsie najmężniejszą piersią bohatera. 
I oto mi przed oczy zjawa nagła, bliska 
rzuciła się purpurą w świetlicy z ogniska — 
— broni mi wejścia, progi wytęsknione kala — 
przeto jako wzgardzony gość — tu staję — z dala! 
Światła! — To nie są, wierzcie, zwidzenia niewieście; 
nie ścigajcie mnie moce, czymkolwiek jesteście! 
Jakąż ofiarą z domu straszydło wyświęcę? 
wszak dom winien być czysty jak sny niemowlęce. 
  PANTALIS
Przed służkami wiernymi, wypowiedz, o Pani — 
— one cię czczą, kochają! — Co serce twe rani? 
  HELENA
Com widziała? — To ujrzeć trza na własne oczy, 
jeśli wpierw noc straszydła nie schłonie w pomroczy. 
Ach! na samo wspomnienie strach przechodzi mrowiem, 
pytacie, chcecie wiedzieć? — Słuchajcie, opowiem: 
pamiętna obowiązku szłam radośnie w sienie; 
wraz struchlałam, tak głuche stało w nich milczenie; 
krok mój podzwaniał tępo w płyt kamiennej głuszy; 
pusto; nigdzie nikogo; ani żywej duszy, 
ni służebnych, co zwykle w szczebiotnej radości 
wybiegały przywitać podróżnych lub gości. 
Idę dalej, w świetlicę krok kieruję śmiele — 
i tam to, przy ognisku gasnącym w popiele, 
ujrzałam wiedźmę starą zakutaną w chusty,  
przykucniętą w naśnieniu, melankolii pustej. 
Zdziwiona, że bez ruchu siedzi ta nędzarka, 
mówię: wstań! Pewno, myślę, to owa szafarka, 
o której mąż mi prawił; — lecz ona
1 ... 28 29 30 31 32 33 34 35 36 ... 51
Idź do strony:

Darmowe książki «Faust - Johann Wolfgang von Goethe (czy można czytać książki w internecie za darmo .TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz