Darmowe ebooki » Tragedia » Fantazy - Juliusz Słowacki (biblioteka techniczna online TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Fantazy - Juliusz Słowacki (biblioteka techniczna online TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Juliusz Słowacki



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
Idź do strony:
style="margin-left: 12em">O Kasandro 
Przedkontraktowa! 
  RZECZNICKI
O ty, potrzebnicki 
Zdrowego sensu! 
  FANTAZY
O ty, sekaturo! 
Patrz — poszli wszyscy na ogród, a o nas 
Ani kto wspomniał! 
  RZECZNICKI
Bo ty jesteś pióro, 
Które sonety pisze... et andronas 
Scribit — i bawisz ludzi, gdy się nudzą, 
A nudzisz, gdy się bawią. 
  FANTAZY
To być może... 
  RZECZNICKI
Abyś się widział sam, weź głowę cudzą 
I włóż na swój kark. 
  FANTAZY
A moją położę 
Na twoim?  
  RZECZNICKI
W karty przegraj twoją głowę. 
Jeśli na stawkę szulery pozwolą 
Stawić wiatr, a nie pieniądze gotowe. 
Lecz pierwej złap ją tak, jak wróbla — solą 
Na ogon, bo ci z rąk samych wyleci! 
  FANTAZY
Prawdę ty mówisz: same jakieś światła 
Chodzą po mojej głowie — jak u dzieci — 
Zielone, jasne, czerwone — jak na tła 
Złote rzucone przez Wenecjanina 
Świętych postaci; różne jakieś tony, 
Z których ton każdy mi coś przypomina 
Smutnego, a ma niewytłómaczony 
Urok dla ducha. W powietrzu mi dzwonią 
Różne pamiątki miejsc; koło mnie chodzą, 
Każda ze swoją twarzą, swoją wonią, 
Zmieniona w Nimfę, w postać... Ach! jak szkodzą 
Uczuciom myśli nadto rozwinięte! 
Zda się, upiory piękniejsze, że smętne — 
Zdaje się, kwiaty smętniejsze, że ścięte — 
Zda się, że bóstwa — tak, krwią nie namiętne, 
Ale grzejące słonecznością lica —  
W wieńcach, w kameliach z gwiazd, których kolory 
Niepewne jako półtęcze księżyca 
Srebrzeją... Myśli me — już pół-upiory, 
A jeszcze myśli... 
  RZECZNICKI
Bądź zdrów, bałaguło, 
Który handlujesz końmi Apolina! 
  FANTAZY
Stój!  
  RZECZNICKI
A co? 
  FANTAZY
Serce moje coś uczuło. 
  RZECZNICKI
Fenomen!  
  FANTAZY
Słuchaj: — ta w czerni dziewczyna, 
Ta wybielona wiatrem na Sybirze 
Diana, która czarnemi oczyma 
Widzi tam jakieś mogiły i krzyże, 
Słyszy tam jakieś łańcuchy, i trzyma 
Ręce na piersiach, jak posąg słuchania 
I bolu — słuchaj! — ta Diana dumna, 
Co pod piorunem tu zatradowania, 
Pod ruinami gmachu, jak kolumna 
Ostatnia trzyma wysoko swe czoło — 
Ta, która patrząc na matki aktorstwo 
I na twarz ojca — zbladłą, a wesołą 
Dla ludzi... czuje całe gladiatorstwo 
Nędzy domowej, ze światem walczącej — 
Ona, co na mnie jako narzeczona 
Patrzeć tu musi, a w duszy gorącej 
Czuje, że będzie majątkiem kupiona, 
A cierpliwością wypłacić się musi — 
Ta panna — czuję, że to podłość we mnie! 
Ale mnie jakiś szatan wnętrzny kusi 
Popełnić taką podłość i nikczemnie 
Kupić ją złotych polskich pół-milionem! 
  RZECZNICKI
Rzecz ułożona.  
  FANTAZY
Tak — lecz jakim tonem 
Mówić z nią? 
  RZECZNICKI
Tonem kupca trzeciej gildy. 
 
Przychodzi STELLA STELLA
Mama przysyła mi zaprosić Panów 
Pod dąb, na małą wysepkę Matyldy. 
  FANTAZY
Z romansu Cottin...  
  STELLA
Bo do trzech kurhanów 
Pójdziemy potem na spacer. 
  FANTAZY
Cudownie! 
 
Fantazy i Rzecznicki wychodzą. SCENA SIÓDMA STELLA
sama.
Smutni dziś wszyscy! Dianka — tak blada, 
Jakby opłatek, wzdryga się gwałtownie 
I drży jak w febrze i z nóg, zda się, pada; 
Papa nie mówi anegdot, a mama — 
Kiedy spojrzałam na nią: tom się zlękła! 
Taka przy oczach szafirowa plama 
I taka wielka łza w jej oczach pękła 
I taka twarz się wydaje stroskana!... 
Wbiega do pokoju JAN. 
Ach! jakiś Baszkir! Baszkir! ach! w drzwi wpada! 
Baszkir!... Czego Pan chce! Ach! proszę Pana, 
Ja jestem sama... 
  JAN
Stelka mi nie rada? 
  STELLA
Ach! Pan Jan?! 
  JAN
Cyt! cyt! 
  STELLA
Ach! Pan Jan przebrany? 
  JAN
Moja Steluniu, cicho!... Jak urosła! 
Jaki z niej kwiatek biały i różany! 
  STELLA
Puść mnie, ażebym Diance doniosła, 
Że tutaj jesteś... 
  JAN
Moja dobrodziejko, 
Mój aniołeczku, o tem ani słowa! 
Pamiętaj, że mnie prosiłaś na mleko 
I miód z pasieki twojej, jak królowa 
Rusałek, kwiatów podolskich caryna. 
Bądźże mi teraz wierną i zaklętą, 
Jak czar — bo dla mnie ta cała kraina 
Musi być tylko snem i wizją świętą, 
Na którą muszę patrzeć tak jak we śnie — 
Z uśmiechem, ale w milczeniu... O! biada 
Tym, co stracili Ojczyznę!... 
  STELLA
Boleśnie 
Gadasz — i słyszę, jak za ciebie gada 
Głuchy sybirski wiatr, co tak okropnie 
Wył, w szyby bijąc brzęczące... 
  JAN
Milutka! 
Proszę cię — teraz postępuj roztropnie, 
Widząc mnie tutaj: jedna bowiem krótka 
Radość mogłaby mnie i dom wasz cały 
Strącić w nieszczęście... 
  STELLA
Pan zawsze w niewoli? 
  JAN
Zawsze — 
  STELLA
I wraca znów na Sybir biały? 
  JAN
Wracam.  
  STELLA
I Pan mi mówić nie pozwoli, 
Że Pan przyjechał?  
  JAN
Zgubiłabyś obu 
Mnie i Majora! 
  STELLA
Cóż mam robić? 
  JAM
Oto 
Ja, Stello, szukam jakiego sposobu, 
Abym Dianie tę obrączkę złotą, 
Zgubioną... dawno w śniegu, dziś wieczorem 
Oddał. — O wschodzie słońca wyjeżdżamy! 
  STELLA
Jakże to zrobić? — Ach! oto za dworem 
Jest staw i łódka, którą my pływamy — 
Niekiedy same nawet tylko panny — 
Na drugą stronę do ładnej pasieki. 
Lasek należy cały do Dianny; 
Lecz teraz, jak nam tutaj mnichy Greki 
Wzięli kościółek i parafią, w dworku 
Pasiecznym mieszka nasz ksiądz, ojciec Loga. — 
Otóż w tym — jak dziś zwiemy go — klasztorku 
Często z Dianką prosiłyśmy Boga 
Za ciebie, biedny Panie Janie; często 
Wieczorem, kiedy w łąkach derkacz krzyczy, 
A staw nakryty mgłą srebrną i gęstą, 
Pełny różowych smug, a głos słowiczy 
Po czarnym lasku girlandami spada 
Z dębów aż na staw, i za stawem jęczy: 
Często Dianka księdzu Lodze gada 
O tobie, o tej śnieżno złotej tęczy, 
Która świeciła, gdyście wy cyganki 
Na Sybirze się o wasz los pytali. — 
Nie wiem, czy równie ty nas, dwie wygnanki, 
Pamiętał? — Jak ty westchnąłeś! — Cóż dalej?... 
Cóż ja mówiłam? Ha!... więc do tej chaty, 
Jeśli chcesz, siostrę moją zaprowadzę. 
  JAN
Ale nic nie mów! 
  STELLA
Nic... 
  JAN
Ptaszku skrzydlaty! 
Zawsze jak widzę, masz rusałki władzę 
Nad twoją siostrą. 
  STELLA
O! zawsze mnie słucha! 
  JAN
Więc dobrze: będę wieczorem w pasiece. 
 
Wychodzi. STELLA
Powiem Diance, że zobaczy ducha. 
Żywo. 
Ducha zobaczy! ach! zaraz polecę 
I powiem Diani, że ducha zobaczy. 
 
Chce wychodzić — wchodzi hrabina Idalia. SCENA ÓSMA
STELLA i HRABINA IDALIA. IDALIA
Stelko! 
  STELLA
Ach! Pani hrabina — 
  IDALIA
Gdzie mama? 
  STELLA
Niech Pani chwilę tu zaczekać raczy! 
Pobiegnę, powiem... 
  IDALIA
Stój! — ja pójdę sama? 
Powiedz mi... 
  STELLA
Pani jesteś cała drżąca. 
  IDALIA
To nic... serce mi bije... jestem chora: 
Z podróży jestem... z wielkiego gorąca. 
Prędko jechałam pomimo doktora 
Rad... mimo własne stokrotne zakazy. 
Na stronie. 
O nieszczęśliwa ja!... ach, i szalona! — 
Głośno. 
Czy są tu goście? 
  STELLA
Jest hrabia Fantazy 
Z panem Rzecznickim. 
  IDALIA
Czy niepostrzeżona 
Mogłabym, powiedz, podejść tam, gdzie oni 
Są teraz wszyscy? 
  STELLA
Wszyscy są nad wodą... 
  IDALIA
Czy mnie tam jakie ukrycie zasłoni? 
Powiedz — czy jakie drzewa tam dowiodą 
Aż do nich — blisko — abym niewidziana 
Mogła dać jaki znak twej mamie? Stello! 
Patrzaj ty, jak drżą pode mną kolana, 
Jak moje oczy... 
Na stronie. 
Ach! piorunem strzelą 
Na czoło tego zmiennika! sztyletem 
Przebiją serce jego! 
  STELLA
Chodźmy, Pani! 
Staniemy za drzew tych oto bukietem 
W kłąbach georgiń — 
 
Wychodzą. SCENA DZIEWIĄTA
Pod dębem w ogrodzie.
HRABIA i HRABINA RESPEKTOWIE, DIANA, MAJOR, FANTAZY i RZECZNICKI. DIANA
nalewając w filiżanki.
Pan Major herbaty? 
  MAJOR
Dawno ja takie widział jasne kwiaty 
I takie drzewa! 
  HRABINA
Bez kultury rosną. 
  MAJOR
Wasz kraj ogrodem zdaje się i wiosną 
Temu, kto stoi w śniegach garnizonem. 
Nie dziw, że tęskno wam do waszej ziemi, 
Że wy wzdychali do niej pełnem łonem. 
Ja to czuł dobrze! 
  HRABINA
do Fantazego będącego w zamyśleniu.
Z uszkami złotemi 
Ta filiżanka grotesque się należy 
Panu Hrabiemu. Panie Hrabio, proszę 
  RZECZNICKI
Fantazy! 
  FANTAZY
Niechaj piorun mię uderzy! 
Chociaż amulet koralowy noszę 
Od złego oka, słyszałem za sobą 
Szelest... i znany krok... czyśćcowej duszy! 
  HRABINA
Ta dusza miłą być musi osobą, 
Że tak w Hrabiego sercu wszystko głuszy 
I tak daleko od nas odprowadza 
Myśli... i w taką nieprzytomność wtrąca! 
  FANTAZY
Przepraszam Panią — to mi nie przeszkadza 
Być tu — jak światło bladego miesiąca 
Nie szkodzi lampom. 
  HRABINA
Więc Pan Hrabia z nami? 
  FANTAZY
Duszą i ciałem, sercem i oczyma! 
  HRABINA
I nie zostało nic teraz z duchami?  
  FANTAZY
Ani włos jeden! 
  DIANA
podając filiżankę nieprzytomnemu Fantazemu.
Ale czy Pan trzyma? 
Niechże Pan trzyma! Ach! Pan puszcza z ręki! 
 
Filiżanka pada i tłucze się. HRABINA
To nic! Dyjanko, nalej Panu drugą! 
  FANTAZY
Na Chrystusowe zaklinam się męki, 
Że nie umyślnie! — Jestem Pani sługą 
Najpokorniejszym — przepraszam Ją za to; 
Ale w tej chwili... gdybyś była Pani 
W oczy mi lała gorącą herbatą: 
Byłbym nie poczuł. 
Na stronie. 
Sami tu szatani 
Grają komedię ze mną najsmutniejszą. 
  HRABINA
Dianko, nalejże Panu Hrabiemu, 
Ale herbatę daj mu jak najlżejszą. 
Daj cień herbaty. 
  FANTAZY
Cień jej? a to czemu? 
  HRABINA
Szanuję nerwy Pana... 
Widać za plecami Fantazego stojącą śród zarośli Idalię. 
Co ja widzę? 
  FANTAZY
Co to jest? komuż ukłon ten, Hrabino? 
 
Kłania głową. HRABINA
Nic... Stelka widząc na jednej łodydze 
Kwiat rzadki — za tą w gwiazdach georginią — 
Gestem pytała, czy zerwać pozwolę, 
A jam jej na to odkłoniła głową... 
Dawno Pan z Rzymu przybył na Podole? 
  FANTAZY
Pół roku — 
  HRABINA
Któż tam z naszych? 
  FANTAZY
Daję słowo, 
Że oprócz kilku wielkich dziwolągów 
Suchych, co jeden za drugim się wleką, 
Powysychani na kształt wodociągów 
I wydają się ruinom opieką, 
Jak mech i chwasty: nie ma w całym Rzymie, 
Kogo bym wspomniał. 
  HRABINA
Przecież dla nas sielan 
Wszystko ciekawe. 
  FANTAZY
Przy ruinach drzemie 
Jeden katolik Polak — i szambelan 
Cesarskiej Mości, wielki filharmonik: 
Rogaty złotą lirą Apolina, 
Śpiewa, ale tak, jak Egerii ponik 
Mrucząc: niteczka głosu tylko sina 
Z ust mu wypływa, młynów nie obróci, 
A jednak ciurka wciąż włoską ruladą; 
Milczenia anioł w nim siedzi i nuci; 
Pitagor z całą swych uczni gromadą 
Milczącą siedzi w nim; a rzec by można, 
Że swojej szkolnej zasady nie łamie. — 
  HRABINA
Któż więcej? 
  FANTAZY
Jedna hrabina pobożna, 
Której spadają loki aż na ramię, 
A w każdym włosa pierścieniu ukryty 
Albo kanonik, albo Monsignore. 
  HRABINA
Dewotka. — Jakież są więcej kobiety? 
  FANTAZY
Najwięcej blade są i bardzo chore, 
Ruiny kobiet, resztki Karlisbadu, 
Wód stalaktyty, zgasłe Wezuwiusze. 
  HRABINA
Zacytuj mi Pan jedną dla przykładu! 
  FANTAZY
Ach! jest tam, chora do głębi na duszę, 
Znajoma Pani — Hrabina Idalia, 
Rodzaj Pani Staël — machina parowa 
pisząca listy... 
  HRABINA
Czy ładna? 
  FANTAZY
Jej talia 
Jest do połowy z mgły, druga połowa 
Bez kości, sprężyn, samą siłą skrętu 
Idąca naprzód — zresztą w oczach cała... 
  HRABINA
Piękne?  
  FANTAZY
Dwie czarne plamy atramentu 
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
Idź do strony:

Darmowe książki «Fantazy - Juliusz Słowacki (biblioteka techniczna online TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz