Darmowe ebooki » Tragedia » Sen srebrny Salomei - Juliusz Słowacki (biblioteka komiksowo .txt) 📖

Czytasz książkę online - «Sen srebrny Salomei - Juliusz Słowacki (biblioteka komiksowo .txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Juliusz Słowacki



1 ... 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
Idź do strony:
łabędzie 
Spłynę na krwi czerwieni? 
Czyli mi się odmieni 
Ten skrwawiony poranek 
W wieczór słodkiej tęsknoty, 
Cichy, księżycem złoty, 
Tak miły dla kochanek! 
A dla pijaków panów 
Tak wesoły po wojnie! 
Świecący tak spokojnie 
Dla starych gdzieś kurhanów! 
A dla dziś osądzonych, 
Mogił świeżo czerwonych 
Taki pełny spoczynku! 
Włos mam w listkach barwinku 
A chociaż z wróżek szydzę, 
Taką się dzisiaj widzę, 
Jakąm się ach! widziała 
W przyszłych myśli szafirze, 
Kiedym dziesięć lat miała, 
A dumkarz grał mi dumki na lirze. 
 
Wchodzi REGIMENTARZ, LEON, SEKRETARZ sądu i orszak SZLACHTY. REGIMENTARZ
Czemuś, moja panno, dziś nie w czerni? 
W dzień tak straszny, tu, gdzie kryminały 
Będę sądził... Towarzysze pancerni 
Zasiadajcie... Żupan wdziałem dziś biały, 
Gdy go zrzucę, to będzie czerwony...  
Kazać w cerkwi uderzyć we dzwony 
I wprowadzić tu herszty407 rzezunie.  
 
Zasiada na krześle... Polscy wojacy wprowadzają okutego w łańcuchy SEMENKĘ i kilku z naczelników rzezi. PIERWSZY Z CHŁOPÓW
kłaniając się.
Daruj, pane...! Taj czart niechaj splunie 
Czarną krew, co my z panów wylały. 
Taj bądź ty nam jak car biały, 
Bądź litosny. 
  REGIMENTARZ
Bóg to widzi! Nie mogę. 
Uderzyliście w trąby na trwogę, 
Zapaliliście wioski i dwory, 
Świat was widział jak krwawe upiory 
Tańcujące w pożarach, ohydni! 
Niech wam Pan Bóg po śmierci rozwidni 
Piorunami i drogę pokaże... 
Ja nie mogę... Ja was śmiercią ukarzę, 
Jako wężom jad czarny odbiorę 
A na waszę408 udaną pokorę 
Nie uważam... Ściąć im łby, i w kawały 
Poćwiartować... 
  CHŁOPY
Taj szczob bisy proklały 
Twij dom czarny409. 
  REGIMENTARZ
Egzekwować410 ich zaraz. 
Do Semenki. 
A ty? 
  SEMENKO
Ze mną nie będzie ambaras411, 
Cienką szyję mam...  
  REGIMENTARZ
Słuchaj, Semenko. 
Jak ty jeszcze tu niedawno 
Mój chleb jadł...! 
  SEMENKO
Taj mi niestrawno. 
  REGIMENTARZ
A dzisiaj pod kata ręką? 
Pod ręką sprawiedliwości...? 
  SEMENKO
Taj proszę ja jegomości 
O śmierć, a nie o naukę.  
  REGIMENTARZ
Znałem cię za śmiałą sztukę412; 
Lecz za takie diable szczenię 
Nie mógłbym nigdy osądzić. 
Jak ty mógł tak rozporządzić 
Buntem? I takie płomienie 
Zapalić...? 
  SEMENKO
Jak...? Sercem, panie... 
  REGIMENTARZ
Syna ty mego, gałganie, 
Jak smok uwiodłeś na zgubę...  
  SEMENKO
Oj, dzieciątko twoje lube! 
Jemuż to i rosa szkodzi...! 
Nie czart... no, on czarty wodzi. 
Szczob ja jego miał był oczy, 
Jego serdeczną przynętę, 
Byłby ja wiódł życie święte, 
Uciekł z nią do Pawołoczy413. 
Byłby ja gdzieś o hetmanach 
Śnił na trawie, na kurhanach, 
Choćby przyszło pod Kozyrą 
Zostać w Siczy414 tabuńczykiem415, 
Albo lud obchodzić z lirą; 
Byle nie być niewolnikiem, 
Nie żyć sercem przez połowę, 
A położyć dumną głowę 
Na kochanki wierne łono. 
Że ja nie z tą się koroną 
Co twój syn urodził, panie, 
Toż ja za to na majdanie416 
Stał jak czart w pożarach czarny; 
A dziś ty mi, pan bezkarny, 
W domu twoim zetniesz głowę. 
No, zobaczysz ciało zdrowe, 
Żyły, jak krwią jasną trysną;  
No, zobaczysz, jak się ścisną 
Moje zęby, a nie zgrzytną; 
No, zobaczysz twarz błękitną, 
A nie strachem śmierci bladą; 
No, rozporzesz przed gromadą 
I rozedrzesz na dwie szmaty: 
Taj poznasz, że ja chłop z chaty, 
A nie tchórz na dokumentach. 
  REGIMENTARZ
Myśl teraz o sakramentach.  
  SEMENKO
Pan Bóg bez tego oczyści.  
  REGIMENTARZ
Cherubinowie417 ogniści 
Najczystsze duchy uwodzą; 
Lecz kto stoi aż do końca 
Pod aniołów takich wodzą, 
Ten zaprawdę nie wart słońca. 
Semenko, ty Boga bliski, 
Zamódlże się teraz w duchu... 
Zakneblować jemu pyski, 
Nogi zostawić w łańcuchu, 
Zawiesić mu kir418 na czoło, 
Ręce wznieść, słomą okręcić 
I całego oblać smołą; 
Potem przez księdza poświęcić 
I czarną figurę smolną 
Podparłszy, gdy zechce się walić, 
Na samym wierzchu — zapalić 
I przez wieś prowadzić wolno, 
Jako świecznik zapalony: 
A ciągle niech biją w dzwony, 
Póki zgore żywa świéca419, 
Okropna ludu gromnica 
Świecąca buntu trupowi. 
 
Wyprowadzają Semenkę. KSIĘŻNICZKA
do Regimentarza.
Ach! Strach mię przeleciał mrowi! 
Panie! 
  REGIMENTARZ
Cicho mi bądź, dziewko, 
Bo ci żupana podszewką 
Krwawą zamaluję usta.  
  KSIĘŻNICZKA
Ach, blada jestem jak chusta! 
Jaka to czarna godzina!  
  REGIMENTARZ
Sąd się od drugich zaczyna 
A zakończy się na sobie... 
Wiedzcie zaś, że to, co robię 
W imieniu swojem i syna, 
Z aniołów idzie nakazu: 
Którym nie tylko wyrazu 
Wnętrznego trzeba od ludzi, 
Lecz i kształtu, co żal budzi, 
Skruchą serce zadawalnia420, 
A przed sądem już aniołów uwalnia. 
Daje rozkaz, wnoszą ciało Gruszczyńskiego i opierają trupa na krześle, z którego zszedł Regimentarz; ten zaś, wziąwszy syna za rękę, klęka przed umarłym i mówi: 
Szkolny mój niegdyś kolego, 
Przyjacielu dziś nieżywy, 
Tyś był zawsze sprawiedliwy, 
Sądź mnie i syna mojego. 
Zaprawdę! obaśmy winni! 
Ja twojej, człowieku, zguby 
A on hańby: my istynni421 
Zabójce422 twojej rodziny. 
Choć w tobie już żadne szruby423 
Martwej ręki nie poruszą, 
Weź ten miecz ognisty duszą, 
Jeśli to uczynić zdolna, 
I na karki spuść nam z wolna, 
I każ odnieść na swój cmentarz. 
Boś ty wielki Regimentarz, 
Sędzia Pana Boga święty; 
A my twoje delinkwenty424, 
Leżym w prochu... Zetnij! zetnij...! 
Lecz co mówię? Przebacz, stary.  
Ja wiem, żeś ty, pełny wiary, 
Od nas czyściej żył, szlachetniéj425... 
Czy ja cię nie znam, człowieku? 
Starego druha i kuma426? 
Czy ja nie wiem, co trup duma? 
Trup, jednego ze mną wieku, 
Trup, jednego ze mną serca, 
Jak ja niegdyś śmiały, butny427, 
Jak ja teraz blady, smutny, 
Na tym krześle zamyślony. 
Wstaje i mówi do przytomnych. 
Panowie! Ja nie morderca... 
Oto boleścią szalony 
Rzucam się w okropnej męce 
Przyjacielowi na ręce... 
Czy nie widzicie? Że ściska, 
Że ściska mnie, nie odpycha? 
Ta twarz jego smętna, cicha, 
Patrzcie, niby słońcem błyska. 
Wzywam was wszystkich na świadki428, 
Że to jak twarz smętna matki, 
Nie twarz, która sądem grozi... 
  JEDEN ZE SZLACHTY
Ten trup powietrze zamrozi... 
Daje znak i wynoszą umarłego. 
A ty, nasz Regimentarzu, 
Ze smętnych myśli otrzeźwiej 
I z żywymi staw się rzeźwiej. 
  REGIMENTARZ
Coraz więcej na cmentarzu 
Mogił, a śmierć ciągle kosi, 
I tam wszystko się przenosi 
A tu coraz puściej co dnia; 
I dla nowego przychodnia 
Coraz obszerniej przy stole... 
Sumienie zaś w sercu kole. 
I to najgorsza z boleści! 
Najstraszniejsza! Jak widzicie, 
Gdy człowiek łez w oczach nie zmieści, 
Smutku nie dożuje skrycie;  
Ale żal otwarcie głosi, 
Na zimne kamienie pada 
I o przebaczenie prosi; 
A śmierć mu nie odpowiada, 
Cichą będąc tajemnicą. 
Więc tak pogodziwszy siebie 
Z tą jasną duchów różycą, 
Która pośmiertny na niebie 
Kościół osłonecznia nieco, 
By się oczy ducha pasły 
Blaskiem serc, które tu zgasły, 
A w anielskiej róży świecą... 
Wiem i to, że mi koniecznie 
Z światem się godzić należy 
I biec razem, jak czas bieży, 
Bo stanąć jest niebezpiecznie... 
Jakoż pogrzebowe świeczki 
Gęstym zagasiwszy płaczem, 
Afektów będę tłumaczem 
Mego syna dla księżniczki. 
  KSIĘŻNICZKA
na stronie.
Otóż znów spod rysiej burki 
Szlacheckie pokazał ucho. 
  REGIMENTARZ
Mogęż cię imieniem córki 
Powitać? Mogęż z otuchą 
Wnosić, że mi jedynaka 
Uszczęśliwisz? 
  KSIĘŻNICZKA
Ja niezmienna. 
  REGIMENTARZ
I cóż?  
  KSIĘŻNICZKA
Ja zawsze jednaka. 
  REGIMENTARZ
Zgadzasz się?  
  KSIĘŻNICZKA
Jestem kamienna, 
Nieskruszona.  
  REGIMENTARZ
Pókiż tego? 
  KSIĘŻNICZKA
Aż pierścienia czerwonego 
Dostanę...  
  REGIMENTARZ
Dalejże synu! 
Pierścień z jasnego rubinu 
Wypal na bielutkiej dłoni 
Pocałunkiem, aż się skłoni 
Być twoją...  
  LEON
Mój ojcze drogi, 
Pozwól, żeć uścisnę nogi 
I powiem także tej pani 
Pokornie, żem nie jest dla niéj429 
Dzisiaj nic więcej prócz brata 
I sługi... bo także muszę 
Odejść od krwawego świata 
I za tamtej pani duszę, 
Przysypany od popiołów, 
Odpokutować w klasztorze. 
Bo moje serce nie może, 
Przeklęte raz przez aniołów, 
Ofiarować się nikomu. 
  REGIMENTARZ
Jakiś czar na moim domu... 
Lękam się, że runie w gruzy.  
  KSIĘŻNICZKA
To jest coś na kształt rekuzy430, 
Na kształt grochowego wieńca. 
  REGIMENTARZ
do syna na boku.
Patrz na nią, w zorzach rumieńca 
Stoi, na pół zagniewana, 
Jak księżyc srebrno-różana; 
W koronie ze złotych szpilek, 
Na których siadają kwiatki 
Jak przy motylku motylek, 
A spodem buk i bławatki 
Ciemności rzucają silne,  
Alabastrom lic przychylne, 
Szmaragdom oczu zazdrosne, 
Rubinom ust nieszkodzące. 
Patrz, te piersi, dwa miesiące 
W staniku ze złotej lamy. 
Dwa słońca, dwa kręgi głośne, 
Które, gdy jej ust słuchamy, 
One do ust niosą głosy, 
Jak harfy sercem dotknięte. 
Patrz na jej leciuchne włosy 
Spod zieleni... Na te wcięte 
A pełne tajemnych zacisz 
Gorsy, te łabędzie chody... 
Patrz i pomyśl, co ty tracisz? 
Na Boga! Gdybym był młody, 
Pomyślałbym o tem dwa razy. 
  KSIĘŻNICZKA
Ach! senne moje obrazy 
Biorą kształt. 
 
Wchodzi Wernyhora w płaszczu dziada z lirą. REGIMENTARZ
Czemu tu gwary 
Ucichły jak wroni skir? 
Co to za siwy dziad stary? 
Wygląda jak dawny król lir. 
Parobku, z jakiej ty chaty? 
  WERNYHORA
Z mohił, panie.  
  REGIMENTARZ
Bardzo wierzę, 
Boś podobny do upiora.  
  WERNYHORA
Ja stepowy Wernyhora.  
  REGIMENTARZ
Szukają ciebie rycerze.  
  WERNYHORA
Rycerze błądzą po drodze, 
Ja sam na słowo przychodzę.  
  REGIMENTARZ
Więc jesteś mi w domu święty. 
Siadaj, staruszku, na ławie.  
  WERNYHORA
Za żadne ja dyjamenty 
Z wami długo nie pobawię, 
Nie usiądę tu na ławie 
Jako człowiek z wami bratni, 
Bo ja lirny król ostatni 
Pójdę... duchy jak żurawie 
Odprowadzać do hetmanów. 
Słyszeli wy, jak z kurhanów 
Dobył ja stepowej liry? 
Jakie płacze, jakie skwiry 
Wron i orłów słychać było, 
Gdy ta lira, pod mogiłą 
Ręką Lacha zakopana, 
Odezwała’ś431 spod kurhana 
W blask miesiąca czerwonego: 
Jak córka do ojca swego, 
Jak zaklęta upiornica, 
Jako Lachów niewolnica, 
Jak duch srebrny do księżyca. 
A gdy ja rozkopał doły 
I przytulił ją na ręku, 
Słyszał jej duch cały w brzęku 
Jak pierś u brzęczącej pszczoły; 
A gdy otrząsł z niej popioły 
I w klawisz ręką zatętnił, 
To się ja sam aż zasmętnił432, 
Usłyszawszy pierwsze granie 
I rozpłakał na kurhanie, 
Jakby w księżycowym raju. 
Wże ja teraz ne zahraju, 
Pany433...! Idę w sen, na ciszę...! 
Oj liro! Twoje klawisze, 
Gdzieś ze srebra dawniej lane, 
Nogą pieśni wydeptane, 
Jakby stare sęki drzewne, 
I kamienie przedcerkiewne 
I zapadłe w dół mogiły 
Świadczą, że pieśni chodziły 
Po klawiszach, pieśni chyże434!  
I siadały na sen w lirze, 
W krąg siadały pieśni tłumy; 
Posążnice435 — stare dumy, 
Piorunnice — stare krzyki, 
Szumki lotu — konie kare, 
Szumki płaczu — dum słowiki, 
Błyskawice — myśli stare, 
Rusałczanki — dzwony szklanne, 
Smętne dumy podkurhanne, 
Kędyś aż od Zaporoża. 
Taj dla wszystkich dom uprzejmy... 
Siądą w lirze, jak na sejmy; 
A pośrodku duma boża, 
Krwią Chrystusa purpurowa, 
Siedzi jakby dum królowa 
I radzi świat podbić cały... 
Darujcie, pany, ja biały 
Dziad... ja trochę szalony, 
Może co złego powiedział? 
  REGIMENTARZ
Zagrałeś nam w dziwne tony, 
Jakbyś na kurhanie siedział. 
Czego chcesz? Tłumacz się jaśniéj436. 
  WERNYHORA
Pane, ot po krwawej waśni, 
Gdyś ty ludu krwią czerwony, 
Przyszedł ja ci w moje dzwony 
Zagrać głucho, tuż nad uchem 
I pożegnać ciebie duchem 
Mego ludu.  
  REGIMENTARZ
Gdzież idziecie? 
  WERNYHORA
Ot ja, panie, miał na świecie 
Jeden futor gdzieś pod borem: 
Dom bez złota, adamaszków, 
I trzy brzozy pełne ptaszków, 
I trzy źródła pod futorem, 
Jak ze srebra tarcze lane, 
Jak kąpiele rusałczane.  
Taj póki lud był szczęśliwy, 
Póki duch żył, ja był żywy; 
Teraz, pane, Boh ze mnoju437...! 
  REGIMENTARZ
Czegóż ty chcesz?  
  WERNYHORA
Ot w pokoju 
Rozstać się z wami, panicze. 
Jeszcze spojrzeć wam
1 ... 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
Idź do strony:

Darmowe książki «Sen srebrny Salomei - Juliusz Słowacki (biblioteka komiksowo .txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz