Nędza filozofii - Karol Marks (czytelnia online za darmo .TXT) 📖
Wydana w 1847 Nędza filozofii stanowi krytykę poglądów ekonomicznych i filozoficznych francuskiego anarchisty Pierre'a Proudhona wyrażonych w książce System sprzeczności ekonomicznych, czyli filozofia nędzy. Rzeczowo, a przy tym uszczypliwie analizując argumenty Proudhona, Marks przedstawia podstawy własnych teorii, które później rozwinął w Kapitale.
W niniejszym wydaniu razem z Nędzą filozofii zamieszczono kilka innych tekstów Marksa. Pierwszy z nich to mowa O wolnym handlu, wygłoszona w Towarzystwie Demokratycznym w Brukseli w związku ze zniesieniem w Anglii ceł na zboże. Przystępne omówienie podstaw ekonomii politycznej, jakim jest Praca najemna i kapitał, powstało na podstawie wykładów Marksa w Niemieckim Towarzystwie Robotniczym i ukazywało się drukiem w kolejnych numerach „Neue Rheinische Zeitung” do czasu zamknięcia tej gazety przez władze. Tekst zatytułowany Proudhon zawiera ocenę dorobku tego autora, dokonaną po jego śmierci na prośbę redakcji jednego z lewicowych pism.
- Autor: Karol Marks
- Epoka: Romantyzm
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Nędza filozofii - Karol Marks (czytelnia online za darmo .TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Karol Marks
W Anglii strajki były z reguły powodem do wynajdowania i stosowania nowych maszyn. Maszyny, można powiedzieć, były bronią, jakiej używali kapitaliści, aby tłumić bunt wykwalifikowanych robotników. Self-acting mule130, największy wynalazek nowożytnego przemysłu, usunął z pola walki zbuntowanych przędzarzy. Gdyby koalicje i strajki miały tylko ten skutek, że pociągały za sobą skierowane przeciw nim wysiłki geniusza mechaniki, już wywierałyby one ogromny wpływ na rozwój przemysłu.
„Czytam — ciągnie dalej p. Proudhon — w artykule ogłoszonym przez p. Leona Faucher we wrześniu 1845131 — że od pewnego czasu robotnicy angielscy odwykli od koalicji, co jest bez wątpienia postępem, którego im można powinszować; to podniesienie się moralności robotników pochodzi głównie z ich ekonomicznego wykształcenia. »To nie od przemysłowców — wołał na meetingu w Boltonie jeden z przędzarzy — zależy płaca robocza«. W czasach zastoju fabrykanci dzierżą bicz, w jaki ich uzbraja konieczność, i chcąc nie chcąc, muszą bić. Zasadą regulującą jest stosunek podaży i popytu, a przemysłowcy tej władzy nie mają. Doskonale — wykrzykuje p. Proudhon — oto są dobrze wytresowani robotnicy, robotnicy wzorowi, itd., itd. Tej nędzy brakowało jeszcze Anglii: nie przekroczy ona Kanału”(t. I, str. 261 i 262).
Ze wszystkich miast Anglii w Boltonie radykalizm jest najbardziej rozwinięty. Robotnicy Boltonu są znani jako najzawziętsi rewolucjoniści. Podczas wielkiej agitacji, jaka miała miejsce w Anglii przeciw prawom zbożowym, fabrykanci angielscy nie czuli się dość silni, by mogli sami podołać walce z właścicielami ziemskimi, nie wysuwając naprzód robotników. Ale ponieważ interesy robotników i fabrykantów nie były mniej sprzeczne niż interesy fabrykantów i właścicieli ziemskich, było zatem naturalne, że fabrykanci musieli usuwać się na drugi plan na meetingach robotniczych. Cóż zrobili fabrykanci? Aby ocalić pozory, organizowali meetingi złożone w większości z majstrów, z małej liczby oddanych im robotników oraz z właściwych przyjaciół handlu. Kiedy następnie prawdziwi robotnicy próbowali, np. w Boltonie i w Manchesterze, brać w nich udział, aby zaprotestować przeciwko tym sztucznym demonstracjom, zabroniono im wstępu, mówiąc, że to był ticket-meeting, to znaczy taki, na który mają prawo wejścia tylko osoby zaopatrzone w karty wstępu. Jednak ogłoszenia rozlepione na murach oznajmiały o meetingach publicznych. Ilekroć odbywał się jeden z tych meetingów, dzienniki fabrykantów dawały pompatyczne, szczegółowe sprawozdania z wygłaszanych tam mów. Rozumie się, że były to mowy samych majstrów. Dzienniki londyńskie przytaczały je dosłownie. P. Proudhon ma nieszczęście brać majstrów za zwykłych robotników i surowo zabrania im przekroczyć Kanał.
Jeżeli w latach 1844 i 1845 strajki mniej się rzucały w oczy niż przedtem, to dlatego, że były to pierwsze dwa pomyślne lata dla angielskiego przemysłu od 1837 roku. Tym niemniej żaden z trade-unions (związków zawodowych) nie został rozwiązany.
Posłuchajmy teraz majstrów z Boltonu. Według nich fabrykanci nie są panami płacy robotniczej, ponieważ nie są panami ceny produktu; a nie są panami ceny produktu, ponieważ nie są panami rynku światowego. Z tej przyczyny dali do zrozumienia, że nie należy robić koalicji, aby wymusić na fabrykantach podwyżkę płacy roboczej. P. Proudhon przeciwnie, zakazuje im koalicji z obawy, aby po koalicji nie nastąpiło podwyższenie płacy, które by pociągnęło za sobą ogólną drożyznę. Nie potrzebujemy mówić, że co do jednego punktu panuje serdeczna zgoda między majstrami a p. Proudhonem, a mianowicie, że podwyżce płac towarzyszy podwyżka cen produktów.
Lecz czy obawa drożyzny jest prawdziwą przyczyną urazy p. Proudhona? Nie. On się gniewa na majstrów z Boltonu, ponieważ określają wartość przez podaż i popyt i nie troszczą się wcale o wartość ukonstytuowaną, o wartość, która była w stanie ukonstytuowania, o ukonstytuowanie wartości, łącznie ze stałą wymienialnością i wszystkimi innymi proporcjonalnościami stosunków i stosunkami proporcjonalności ofiarowanymi przez Opatrzność.
„Strajk robotników jest bezprawiem; nie tylko kodeks karny tak powiada, ale system ekonomiczny, konieczność ustanowionego porządku... Można tolerować, żeby każdy robotnik miał wolną wolę rozporządzania swoją osobą i rękami, ale społeczeństwo nie może pozwolić, aby robotnicy za pomocą koalicji gwałcili monopol” (t. I, str. 235 i 237).
P. Proudhon chce nam przedstawić pewien artykuł kodeksu karnego jako konieczny i ogólny rezultat stosunków produkcji burżuazyjnej.
W Anglii koalicje są dozwolone aktem parlamentu i to właśnie system ekonomiczny zmusił parlament do wydania tego pozwolenia jako prawa. W 1825 roku, kiedy za ministerstwa Huskissona parlament był zmuszony zmienić prawodawstwo, aby je lepiej pogodzić ze stanem rzeczy wynikającym z wolnej konkurencji, trzeba było z konieczności znieść wszystkie prawa, które zabraniały robotnikom koalicji. Im więcej rozwijają się współczesny przemysł i konkurencja, tym więcej jest czynników wywołujących i wspierających koalicje, a gdy tylko koalicje stają się faktem ekonomicznym, zyskującym z dnia na dzień na znaczeniu, muszą stać się faktem prawnym.
Zatem artykuł kodeksu karnego dowodzi co najwyżej, że nowoczesny przemysł i konkurencja nie były należycie rozwinięte za czasów Zgromadzenia Konstytucyjnego132 i za czasów Cesarstwa133.
Ekonomiści i socjaliści134 zgadzają się ze sobą na jednym punkcie, tj. co do potępienia koalicji. Tylko inaczej motywują akt potępienia.
Ekonomiści mówią do robotników: Nie twórzcie koalicji. Tworząc koalicje, tamujecie prawidłowy rozwój przemysłu, przeszkadzacie fabrykantom wykonywać zamówienia, zakłócacie handel i przyspieszacie wprowadzenie maszyn, które sprawiają, że część waszej pracy staje się niepotrzebna, i zmuszają was do zgody na jeszcze niższą płacę. Zresztą daremne wasze wysiłki. Waszą płacę będzie zawsze określał stosunek popytu do podaży rąk roboczych, a próby buntowania się przeciw wiecznym prawom ekonomii politycznej są równie śmieszne jak niebezpieczne.
Socjaliści mówią do robotników: Nie twórzcie koalicji, bo co ostatecznie na tym wygracie? Podwyżkę płacy? Ekonomiści wam dowiodą z całą dokładnością, że te kilka groszy, które w razie powodzenia moglibyście na jakiś czas zyskać, wywołują następnie trwałą zniżkę płac. Zręczni rachmistrze dowiodą wam, że potrzebowalibyście lat całych, aby podwyżka płacy zwróciła wam koszty poniesione na organizację i utrzymanie koalicji. A my jako socjaliści, my wam powiemy, że niezależnie od tej kwestii pieniężnej pozostaniecie tak samo robotnikami jak przedtem, a wasi przełożeni zawsze waszymi przełożonymi. Zatem żadnych koalicji, żadnej polityki! Bo czyż tworzyć koalicje to nie jest politykować?
Ekonomiści chcą, aby robotnicy pogodzili się z takim społeczeństwem, jakie ono jest w obecnym czasie i jakie nakreślili i zatwierdzili w swoich podręcznikach.
Socjaliści radzą robotnikom pozostawić w spokoju stare społeczeństwo, aby łatwiej im było wejść do nowego społeczeństwa, które oni im przygotowali z taką troskliwością.
Pomimo jednych i drugich, mimo podręczników i utopii, koalicje nie przestawały ani na chwilę rozwijać się i rosnąć w siły wraz z rozwojem i wzrostem nowoczesnego przemysłu. Obecnie stopień, do jakiego doszła koalicja w danym kraju, oznacza dokładnie stopień, jaki ten kraj zajmuje w hierarchii rynku światowego. Anglia, gdzie przemysł osiągnął najwyższy stopień rozwoju, posiada najobszerniejsze i najlepiej zorganizowane koalicje.
W Anglii nie poprzestano na koalicjach cząstkowych, które miały na celu tylko czasowe strajki i które wraz z nimi znikały. Utworzono koalicje stałe, trades-unions, które służą robotnikom za szańce obronne w walce z przedsiębiorcami. W chwili obecnej wszystkie te trades-unions miejscowe łączą się z sobą w „National Association of United Trades”, którego komitet centralny zasiada w Londynie i które liczy już 80 000 członków. Urządzanie strajków, koalicji, trades-unions odbywało się jednocześnie z prowadzeniem walk politycznych przez robotników, którzy tworzą teraz wielką partię polityczną pod nazwą czartystów135.
Pierwsze próby łączenia robotników między sobą zawsze przybierają postać koalicji.
Wielki przemysł gromadzi w jednym miejscu masę obcych sobie ludzi. Konkurencja rozdziela ich ze względu na odmienne interesy. Ale utrzymanie dotychczasowych płac, ten wspólny interes, przeciwny do interesu fabrykantów, łączy ich w jednej myśli oporu — w koalicję. Zatem koalicja ma zawsze podwójny cel, a mianowicie zaniechać konkurencji pomiędzy sobą, aby móc przeciwstawić wspólną konkurencję kapitaliście. Jeżeli pierwszym celem oporu było utrzymanie płac, to w miarę tego, jak kapitaliści ze swojej strony łączyli się w jednej myśli represji wobec robotników, koalicje, z początku odosobnione, formowały się w grupy, a wobec zawsze zjednoczonego kapitału utrzymanie ich zjednoczenia staje się dla nich ważniejsze od utrzymania płac. To jest do tego stopnia prawdą, że ekonomiści angielscy są wręcz zdumieni, widząc, jak robotnicy poświęcają znaczną część swej płacy na rzecz swoich zrzeszeń, które zdaniem tych ekonomistów były zakładane wyłącznie w celu obrony płacy roboczej. W tej walce — prawdziwej wojnie domowej — łączą się i rozwijają wszystkie żywioły niezbędne do przyszłej walki. Raz doszedłszy do tego punktu, zrzeszenie przybiera charakter polityczny.
Warunki ekonomiczne zamieniły najpierw masy ludności w robotników. Panowanie kapitału stworzyło dla tych mas wspólne warunki bytu, wspólne interesy. Zatem te masy stanowią już klasę wobec kapitału, ale nieświadomą jeszcze samej siebie. W walce, której kilka faz zaznaczyliśmy powyżej, masy łączą się i tworzą klasę świadomą siebie. Interesy, których bronią, stają się interesami klasowymi. Ale walka klasy z klasą jest walką polityczną.
W burżuazji rozróżniamy dwie fazy: fazę, podczas której konstytuowała się ona w klasę pod panowaniem feudalizmu i monarchii absolutnej, oraz fazę, kiedy już ukonstytuowana jako klasa obaliła feudalizm i monarchię, aby dawne społeczeństwo przekształcić w społeczeństwo burżuazyjne. Pierwsza z tych faz była dłuższa i wymagała największych wysiłków. Rozpoczęła się także od częściowych koalicji przeciw panom feudalnym.
Przeprowadzono wiele poszukiwań, aby prześledzić rozmaite fazy historyczne, przez jakie przeszła burżuazja, od komuny miejskiej począwszy, a skończywszy na ukonstytuowaniu się jako klasy.
Ale kiedy chodzi o zdanie sobie dokładnie sprawy ze strajków, koalicji i innych form, w jakich proletariat dokonuje na naszych oczach swojego organizowania się jako klasy, jednych opanowuje prawdziwy strach, drudzy okazują transcendentalną pogardę.
Klasa uciskana jest warunkiem bytu każdego społeczeństwa opartego na antagonizmie klasowym. Wyzwolenie klasy uciśnionej pociąga koniecznie za sobą nowy ustrój społeczny. Aby klasa uciśniona mogła się wyzwolić, trzeba, by osiągnięte siły wytwórcze i istniejące stosunki społeczne nie mogły nadal egzystować obok siebie. Ze wszystkich narzędzi produkcji największą siłą wytwórczą jest sama klasa rewolucyjna. Zorganizowanie się żywiołów rewolucyjnych jako klasy zakłada istnienie wszystkich sił produkcyjnych, jakie mogły się zrodzić w łonie dawnego społeczeństwa.
Czy to znaczy, że po upadku dawnego społeczeństwa nastąpi panowanie nowej klasy wyrażające się w nowej władzy politycznej? Nie.
Warunkiem wyzwolenia klasy pracującej jest zniesienie wszelkich klas, tak jak warunkiem oswobodzenia stanu trzeciego, stanu burżuazyjnego, było zniesienie wszystkich stanów136.
Klasa pracująca w ciągu swego rozwoju zastąpi dawne społeczeństwo burżuazyjne zrzeszeniem, które zniesie klasy i ich antagonizmy, i nie będzie więcej władzy politycznej, ponieważ władza polityczna jest właśnie oficjalnym wyrazem antagonizmu w społeczeństwie burżuazyjnym.
Tymczasem antagonizm między proletariatem i burżuazją jest walką klas, walką, która osiągnąwszy swój najwyższy wyraz, stanie się całkowitą rewolucją. Czyż można się zresztą dziwić, że społeczeństwo oparte na sprzeczności interesów klasowych dochodzi do brutalnej sprzeczności, do fizycznej walki jako ostatecznego rozwiązania?
Nie mówcie, że ruch społeczny wyklucza ruch polityczny. Nie ma ruchu politycznego, który by nie był zarazem ruchem społecznym.
Tylko przy takim stanie rzeczy, gdzie nie będzie więcej klas i antagonizmu klasowego, ewolucje społeczne przestaną być rewolucjami politycznymi. Do tych czasów, w przeddzień każdej ogólnej przebudowy społeczeństwa, ostatnim słowem nauki społecznej będzie zawsze:
WALKA ALBO ŚMIERĆ; KRWAWA WALKA ALBO NICOŚĆ. TAK NIEUBŁAGANIE TA SPRAWA STOI.
George Sand.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
Autor artykułu Karol Marks przed sądem p. Żukowskiego jest, jak widać, człowiekiem dowcipnym; gdyby więc był znalazł w moim tekście o pierwotnym nagromadzaniu bogactw choć jeden ustęp na poparcie swych wniosków, byłby go zacytował. Z braku takiego ustępu czuje się zmuszony zaczerpnąć skądinąd, mianowicie ze zwrotu polemicznego wymierzonego przeciw beletryście rosyjskiemu, a zamieszczonego w dodatku do pierwszego niemieckiego wydania Kapitału.
Cóż zarzucam rosyjskiemu pisarzowi? To, że odkrył komunizm nie w Rosji, lecz w dziele Haxthausena, pruskiego radcy stanu, i że w gminie rosyjskiej widzi argument mający dowieść, iż stara, zgniła Europa powinna być odrodzona przez zwycięstwo panslawizmu.
Moje zdanie o wzmiankowanym publicyście może być słuszne lub mylne, w każdym jednak razie nie może ono służyć za klucz do moich poglądów na „usiłowania Rosjan w poszukiwaniu dla swej ojczyzny drogi rozwoju różnej od tej, jaką szła i idzie zachodnia Europa”.
W przypisie do drugiego wydania niemieckiego Kapitału mówię o wielkim uczonym i krytyku rosyjskim z całym uznaniem, na które zasługuje. Uczony, o którym mowa, w szeregu wybitnych artykułów roztrząsał kwestię, czy Rosja powinna zacząć od zniesienia gminy wiejskiej (obszczyny), jak tego chcą ekonomiści liberalni, i przejść do porządków kapitalistycznych, czy też przeciwnie, mogłaby ona, nie przechodząc przez tortury tego ustroju, przyswoić sobie jednak wszystkie jego korzyści przez rozwój swych własnych danych historycznych. Autor nasz oświadcza się za tym ostatnim rozwiązaniem.
I mój szanowny krytyk byłby równie uprawniony do wnoszenia z mego poważania dla wielkiego uczonego i krytyka rosyjskiego, że podzielam jego zapatrywania na tę kwestię, jak i do wywnioskowania z mej polemiki przeciw beletryście i panslawiście rosyjskiemu, że te poglądy odrzucam.
Ostatecznie, ponieważ nie lubię pozostawiać rzeczy domysłom, będę więc mówił bez ogródek.
By móc sądzić z całą znajomością rzeczy o ekonomicznym rozwoju współczesnej Rosji, nauczyłem się języka rosyjskiego i następnie długie lata studiowałem publikacje urzędowe oraz inne odnoszące się do tej kwestii. Oto rezultat do jakiego doszedłem: jeżeli Rosja nadal nie przestanie iść w kierunku, w którym od roku 1861 stale zmierza, to straci najpiękniejszą sposobność, jaką historia kiedykolwiek
Uwagi (0)