Darmowe ebooki » Rozprawa » Patryotyzm i kosmopolityzm - Eliza Orzeszkowa (biblioteki w internecie txt) 📖

Czytasz książkę online - «Patryotyzm i kosmopolityzm - Eliza Orzeszkowa (biblioteki w internecie txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Eliza Orzeszkowa



1 ... 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23
Idź do strony:
skeptyczny na nie pogląd, a jednocześnie metafizyka wywijała się z łona religji w szkole filozofji Aleksandryjskiej, — wszystko to, co stawało się i działo podówczas, było początkowaniem stanu ludzkości nowego, początkowaniem, które przez wiele wieków postępowało tuż, obok zanikania religijności i wojowniczości, czyli: stanu tego, który przemijał. Toż samo ze stosunkiem epoki nowożytnej do średniowiecznej. Przed Franciszkiem Baconem, któremu nauka zawdzięcza wzrost swój, przez zdobytą na rzecz jéj, metodę doświadczalnego dochodzenia; przed Lutrem i spółczesnymi mu reformatorami, którzy metafizykę, będącą wmięszanym do religji pierwiastkiem myślenia, zastąpili rozbiorem prawd religijnych, czyli swobodą myśli; przed filozofją wieku 18-go, wypracowującą pojęcia o innych, niż przedtem, formach organizacyi państwowych, istnieli ludzie, zjawiały się pomysły, dokonywały się dążenia i usiłowania, będące świtami niby stanowczych zmian. Świty takie epoki nowej, czyli zmienionego stanu rozwoju ludzkości, widzieć możemy w zgnębionych niby a jednak pełnych następstw dążeniach, dokonywanych w wieku 13-m jeszcze, przez Abelarda np. lub Alberta, zwanego Wielkim, ku wyświetleniu i uproszczeniu zawiłych, a w pustce krążących, dochodzeń filozofji scholastycznej; widzieć je możemy następnie w bohaterskiem łamaniu przeszkód, stawionych wzrostowi nauki, dokonywanych przez mężów takich, jak np. filozof Jordano Bruno, chemik Paracelsus, anatom Vesaljusz, genjalny i nieszczęsny, a zbyt mało znany, poprzednik wielkiego Franciszka Bacona, francuz i mnich, Roger Bacon i mnóstwo im podobnych; widzieć je możemy jeszcze w szerzącej się wciąż skłonności do sekciarstwa i odszczepieństw, w potężnieniu i o pewną kategoryę praw im przynależnych, energicznem od czasu do czasu upominaniu się średnich a pracowitych, miejskich przedewszystkiem i przemysłem trudniących się, ludności. Świty te błyskały i coraz stalej a silniej rozpalały się w czasie tym samym, gdy mniemania, ustawy i formy bytu epoki mijającej, zdawały się zostawać jeszcze w pełnej swej sile. Nowe stadyum rozwoju i uspołecznienia wschodziło i coraz wyżej wstępowało na horyzont ludzkości, a słońce mijającego, zstępując ku zachodowi, silnem jeszcze i może nawet jaskrawszym, niż kiedykolwiek, świeciło blaskiem.

W taki to sposób dwa, następujące po sobie, stany ludzkości zachodzą wzajem na siebie i przez czas jakiś, długi zazwyczaj, równolegle z sobą istnieją. Ilekroć zaś zjawisko to ma miejsce w życiu społeczeństw, tylekroć powtarza się tak zwana epoka przejściowa, czyli: powolne i mozolne przechodzenie społeczeństw ze stanu mijającego w stan nadchodzący, — epoka, odznaczona zazwyczaj niezmiernem zmięszaniem i nieźmierną sprzecznością panujących wyobrażeń, wierzeń, ustaw i dążności. „W przejściowym tym stanie społecznym istnieją jeszcze pojęcia i urządzenia, właściwe stanowi mijającemu, lecz niewłaściwe już temu, który, wyradzając się zeń, nadchodzi. Pojęcia te i urządzenia umożliwiły powstanie stanu nowego, a zniknąć nie mogą, dopóki ten ostatni nie wypracuje sobie własnych swych pojęć i urządzeń. Lecz, dopóki istnieją one, dopóty ścierać się muszą z temi, które istnieć zaczynają, a starcie się to wytwarza niezbędne sprzeciwieństwo myśli i postępków ludzkich.” (H. Spencer, Intr. à la science sociale p. 428). I oto, gdzie jest źródło, panującej w epokach przejściowych, więc i w epoce nam spółczesnej, skłonności do powątpiewania, niedowierzania, krytyki i rozbioru wszech zjawisk, pojęć i urządzeń. Na trwające dotąd stadyum rozwoju zachodzić poczyna, — od dość dawna, — stadyum rozwoju nowe. Zmienione już do stopnia pewnego, sposoby i procesy ludzkiego myślenia i czucia stoją naprzeciw sposobów i procesów dawnych, w roli przeciwników, których miejsce zająć usiłują, w roli żywiołu, niszczącego to, co go zrodziło. Jest to powolnie dokonywający się, a pospolity w naturze akt metamorfozy, przez który gąsiennica mozolnie przemienia się w istotę skrzydlatą, a ulatując w przestrzeń, w pył potrąca skorupę, wśród której rozwinęły się jéj skrzydła.

Dotąd przecież wyświetliliśmy tylko te przyczyny, z których powstaje skłonność pewnej części ludzkości ku zaprzeczeniom, niedowierzaniu, krytycyzmowi. Pozostaje nam jeszcze zbadać: dla czego zaprzeczanie i niedowierzanie owe, dla czego krytycyzm ów sięgnął ku patryotyzmowi, tu i ówdzie wytwarzając antypatryotyczne uczucia i pojęcia. Idźmy więc dalej. Przypatrzmy się sprzeciwieństwom, dzielącym ludzkość epok przejściowych i sprzeciwieństw tych koniecznym następstwom. W epokach przejściowych, czyli w czasach wzajemnego zachodzenia na siebie dwu stadyów rozwoju ludzkości, większość ludzi, usposobieniami swemi, należy zarazem i jednocześnie do zanikającej przeszłości i do przyszłości nadchodzącej, zachowując w sobie cóś z tamtej, i cóś z téj sobie przywłaszczając. Z tąd właśnie powstają, niezmiernie dziś rozpowszechnione, nieloiczności i niekonsekwencye w sposobach myślenia i postępowania, owa wiara i cześć wyznawana dla przedmiotów jednych, obok zwątpienia i lekceważenia dla innych, tęż samą zupełną naturę posiadających; owe przechowywanie zwyczajów pewnych, obok zamiłowania w innych, a całkiém z tamtemi niezgodnych; owa nakoniec chwiejność i niekompletność zasad i prawideł życia, będące wynikiem sprzecznych, a jednocześnie doświadczanych wpływów i pociągów. W ten sposób przecież kształtują się tylko ludzie przeciętni, rządzeni niezrównanie więcej, przez wrażenia i popędy, niż przez refleksyę i wiedzę; po za nimi zaś istnieje kategorya ustrojów ludzkich, obdarzona większą ciągłością myśli, większą wyraźnością uczuć i stanowczością woli, bardziej więc loicznych i zgodnych z sobą. Kategorya ta ludzi, loicznych i zgodnych z sobą, stosownie do przeważających właściwości natury swej, jak też do wpływów wychowania, umieszczenia i innych życiowych czynników, rozpada się na dwie połowy: jedna z których pozostaje całkowicie w stadyum mijającém i do niego wszystkiemi stronami istoty swej należy, druga przyswaja sobie właściwości stadyum nadchodzącego, przyjmuje w siebie wszystkie, przynoszone przezeń, pojęcia, uczucia i dążności wraz z najbardziej oddalonemi i rozległemi ich następstwami. Obie gruppy te, z jednaką usilnością i na wszelkich polach działalności społecznej: w ustawodawstwie, piśmiennictwie, obyczaju prywatnym i publicznym, w samej nawet sztuce, pracują nad pociąganiem społeczeństw w dwa różne kierunki, a śród pracy tej usposobienia ich, wręcz sobie przeciwne, zderzają się z sobą i przez prawo reakcyi odpychają się wzajem ku dwom najprzeciwleglejszym krańcom. Zwolennicy mijającej przeszłości stają się bezwzględnymi zachowawcami, miłośnicy nowej fazy cywilizacyi, fanatycznymi i radykalnymi nowatorami. W obozie jednych panuje przekonanie, że natura ludzka, a zatém i formy bytu i uspołecznienia ludzkiego, nie zmieniają się i zmieniać się nie powinny nigdy; — obóz drugi głosi i dowieść usiłuje, że zmieniać się one mogą, i że zmieniać je należy szybko, nagle i bez żadnego względu na wszystko, co istniało w przeszłości. Z jednej strony panuje tu ślepa i głucha cześć i miłość: dla tradycyi, wiary i obyczaju dawnego; w stronie drugiej, wyradza się również ślepa i głucha względem nich nienawiść i wzgarda. Strony obie, we wzajemnych spotykaniach się i starciach, cierpią i trwożą się, a cierpienia te i trwogi, obudzając w zachowawcach żądzę pognębiania przeciwników, środkami przymusu i obezwładniania, budzą z kolei w nowatorach gwałtowną skłonność do czynienia protestów, oblewania żółcią gniewu i octem krytyki wszystkiego, cokolwiek przeciwnicy ich szanują i miłują. Ztąd pochodzi, że nowatorstwo à outrance, stając naprzeciw, również do krańców posuniętego konserwatyzmu, jednostajném niedowierzaniem i lekceważeniem, jednym odrzucającym ruchem obejmuje i to, co istotnie do mijającej lub minionej przeszłości należy, a szanowanem być powinno tylko jako gleba, która wydała z siebie rzeczy nowe, i to także, co, należąc do mijającego stadyum, należy zarówno do natury ludzkiej we wszelkich fazach jéj rozwoju i modyfikowane, ulepszone zapewne, stać się musi dziedzictwem czasów przyszłych tak, jak było właściwością tych, które przechodzą lub przeszły. I tu są przyczyny, które sprawiły, że protest, zanoszony przeciw wszystkim bezwarunkowo, dotychczasowym czynnikom i formom bytu ludzkości, objął sobą także i patryotyzm; że ci, którzy naturę ludzką i wyrobioną przez nią formę wszechstronnego bytu rdzennie i nagle przetworzyć pragną i ku tej także składowej ich części skierowali niszczące swe usiłowania.

Do owej fanatycznej, a przez prawo oddziaływania ku ostatecznym krańcom partej, miłości i czci dla rzeczy nowych, a nienawiści i wzgardy dla tych, które wprzód już istniały, łączyć należy zapał i pośpiech, towarzyszące zwykle działaniom ludzi, którym się zdaje, że są odkrywcami nieznanych dotąd światów mądrości i szczęścia, wynalazcami i posiadaczami Archimedesowej dźwigni świata. Zapał ten i pośpiech, wytryskujące z najwyższych może stron istoty ludzkiej, bo ze wzmożonego niezmiernie pierwiastku współczucia i wyprężonej żądzy dążenia ku ideałowi, sprowadza przecież to następstwo, że w upojonych nimi ustrojach refleksya milknie i wrażeniami sterować przestaje; wrażenia zaś nie sterowane przez refleksyę przechodzą w stan namiętności lub rojeń, — namiętności, które wskazówki przez naukę, na drogach ludzkich umieszczane, porywają w kierunki własnych prądów, rojeń, które, z pod stóp oddających się im ludzi, usuwają grunt rzeczywistości, — stały i żyzny jakkolwiek twardy grunt, na którym panuje możliwość, a unosi ich w ponętne, lecz marne, mgły ideologji. Ideologją nazéwamy wszelkie szematy, dla natury ludzkiej i ustroju społecznego tworzone, na podstawach subjektywnych, tylko pragnień i wyobrażeń, a połączone z zapoznaniem tejże natury ludzkiej i wytwarzanego przez nią naturalnego rozwoju historyi. Ideologją jest: postępowanie, idące nie od człowieka ku idei, lecz od idei ku człowiekowi, zmierzające nie do urzeczywistnienia ideałów na rzecz ludzkości, lecz — do przetworzenia ludzkości dla tryumfu ideałów.

Pośród idei, które w czasach naszych wzmogły się w czar i potęgę, przeważne może miejsce zajmuje powszechna między-ludzka zgoda i miłość, a z niéj wytwarza się pojęcie ukochania i służenia ludzkości całej, — pojęcie, które, wedle ideologów, wykreślić ma szkodliwy mu jakoby patryotyzm. Nie wchodzą tu bynajmniej w grę wątpliwości i pytania: ażali takie ogarnięcie sercem, myślą i czynem ludzkości całej możliwém jest dla ograniczonej wielce w środkach swych natury ludzkiej? ażali unicestwianie uczuć i pojęć patryotycznych nie pozbawia istot ludzkich strun, przez samą naturę we wnętrzach ich naciągniętych, a do nieskończoności pomnażać, modyfikować i przeciągać mogących drgania swe i pieśni? ażali nakoniec unicestwianie to nie odbiera istotom ludzkim tych właśnie środków, za pomocą których najłatwiej i najbezpieczniej dochodzić one mogą do umiłowania i służenia ludzkości całej? Wątpliwości te i zapytania bynajmniej tu w grę nie wchodzą, gdyż ideologja, zrodzona z zapału i pośpiechu, warunki możliwości i wybór środków pozostawia na stronie, a skrzydlata i rozogniona, ku celowi swemu leci na oślep, dla ziemi pracując i nieraz nawet oddając się na męczeństwo, a przecież — ziemi nie widząc.

Ideologowie znajdują się w obozach wszelkich. Są nimi: bezwzględni zachowawcy, którzy, nosząc w sercach i głowach ideały, na firmamencie ludzkości już gasnące, pragną i usiłują znieruchomić ludzkość, a wierzą, iż uczynić to można, iż czynić to należy; są też nimi krańcowi nowatorowie, którym się zdaje, że, na rzecz ulubionych pojęć swych, naturę ludzką przetworzyć i rozwój dziejów na drogi, wbrew dotychczasowym przeciwne, pchnąć potrafią. Ideologja tych ostatnich niespodzianką jest, tak dla przeciwników ich, jak dla nich samych; przeciwnicy ci bowiem, wiedząc, że ścigają oni ideały, im niezrozumiałe, a opuszczają te, w które oni sami nieruchome wlepiają wzroki, zanoszą przed sąd ludzkości skargę o poniewierkę i zatratę ideałów wszelkich; ci zaś, przeciw którym skierowaną jest skarga ta, wierzą najmocniej i głoszą najusilniej, że sztandarem, pod którym stoją, jest realizm i racyonalizm, że ku poznaniu prawdy dążą, przez krytykę i pilny rozbiór wszechrzeczy. Są to ideologowie zapoznani i bezwiedni.

Trzebaż dodawać, że jedni i drudzy zostają w srogiem omamieniu? że słuszność i prawda znajduje się tylko po stronie tych, którzy wiedzą i wierzą, iż ludzkość idzie i iść musi naprzód, przemienia i przemieniać musi wagę i ustosunkowanie składników życia swego; lecz, którzy zarazem wiedzą też i wierzą, że pochodem jéj rządzić nie może wola jednostki żadnej, ani żadnej nawet gruppy jednostek, bo postępuje on według warunków i właściwości własnej jéj i świata natury; że zachodzące w niej przemiany odbywają się zwolna i pracowicie, a wszelkie zadawane im gwałty, wszelkie niecierpliwe przeskakiwanie szczebli, w celu dorazowego dostania się na szczyt najwyższy, plącząc łańcuch przyczynowości, mącą proces przemiany i rozwoju.

Obu powyższym kategoryom ideologów zarówno przydatną być może parabola następna, w nowożytną formę ujęta i pogląd na ludzkość, wyrobiony przez nowożytną naukę, zawierająca.

„Czy widzicie ten arkusz blachy, niezupełnie gładki, lecz ze strony lewej wzdymający się nieco. Czego potrzeba, aby go wyprostować? — Potrzeba tu rzeczy wielce prostej. Weźmiemy do ręki młot i uderzymy nim w wypukłość. — Bardzo dobrze; oto jest młot; czynię, jak mówicie. Uderzam! — Uderzaj silniej! — Silniejsze uderzenie skutku nie wywiera. — Każecie uderzać jeszcze. — Dobrze. Cóż, kiedy wypukłość nie umniejszyła się, owszém — powiększyła się raczej a w dodatku: czy uważacie, że, w skutek uderzeń moich, blacha wykrzywiła się ze strony innej. Wydęła się ona i tam, gdzie wprzódy gładką była. Ślicznieśmy się urządzili. Zamiast poprawić wadę pierwotną, przyczyniliśmy jeszcze drugą. Otóż, gdybyśmy byli wezwali robotnika umiejętnego, w wygładzaniu blachy, powiedziałby on nam, że nie uczynimy nic dobrego, uderzając w punkt najwydatniejszy, że powinniśmy byli uderzać kędyś dalej, w kierunkach rozmaitych i w sposób pewien, a wychylenie prostować nie bezpośrednio, lecz pośrednio. Widzicie więc, iż rzecz ta nie była tak prostą, jakeście mniemali.”

Znaczenie przenośni téj wyraża się w słowach następnych: „Metody postępowania, w których tak zupełną pokładacie ufność, niewystarczającemi są nawet dla naprawienia kawałka metalu”. Cóż ze społeczeństwem? „Czy myślisz, że łatwiej jest grać na mnie, jak na flecie?” zapytuje Hamlet. Czy myślicie, że łatwiej jest wyprostować ludzkość, jak arkusz blachy? (Herb. Spencer, Intr. à la science sociale, p. 292–293).

Ideologowie epoki nowej, którzy, dla ustanowienia powszechnego międzyludzkiego pokoju i braterstwa, godzą w patryotyzm i unicestwić go usiłują, podobni są do owych nieumiejętnych wyrabiaczy blachy, którzy, przez niewłaściwie skierowane ciosy, szkodliwych wypukłości nie umniejszają, lecz wydymają i krzywią blachę ze stron innych. Ci znowu, którzy czuwają nad gasnącemi ideałami przeszłości, wzbraniają dotykać garbów i skaz, przez przeszłość wytworzonych, a oporem swym utrudniają rozwój i doskonalenie się idei wszelkich w ogóle, a patryotyzmu w szczególności, wywołują w stronie przeciwnej tę zapalczywość, ten pośpiech i tę bezwzględność, których uderzenia ślepe są i błędne, które o działaniu, w kierunkach rozmaitych i sposobami pewnemi, wiedzieć nie chcą i nawet — nie mogą.

Na obustronne błędy te i omamienia jakąż jest rada? Któż wie? niema jéj może wcale. Może starcia te i krańcowości koniecznym są wypływem natury ludzkiej, a niezbędnym warunkiem dla postępowania jéj naprzód; może jeszcze są one nieodebralną właściwością czasów naszych, w których pierwiastek nienawiści dalekim jest jeszcze od wygaśnięcia, a ci nawet, którzy śnią o powszechnej miłości, przez nienawiść i z nienawiścią iść ku niej muszą? Rzeczą naszą było: wykazać podstawowe zjawiska, z których tu i ówdzie wynika antypatryotyzm, a także — zanieść przeciw wynikowi temu protest, w imię natury ludzkiej, istotnej nauki i społecznego szczęścia sformułowany. Rzeczą już będzie samozachowawczego zmysłu, trzymającego straż nad społeczeństwami, które w samych sobie posiadają jeszcze zadatki

1 ... 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23
Idź do strony:

Darmowe książki «Patryotyzm i kosmopolityzm - Eliza Orzeszkowa (biblioteki w internecie txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz