Patryotyzm i kosmopolityzm - Eliza Orzeszkowa (biblioteki w internecie txt) 📖
Tekst publicystyczny Orzeszkowej z roku 1880, będący głosem w gorącej wówczas dyskusji pomiędzy zwolennikami kultywowania idei patriotycznych i tymi, którzy opowiadali się za kosmopolityzmem.
Eliza Orzeszkowa analizuje, jaka jest geneza narodu (czy jest on sztucznie wykreowanym tworem, dziełem przypadku, czy też może kategorią wpisaną w naturę człowieka), a następnie zastanawia się nad istotą patriotyzmu i możliwościami jego wynaturzeń. W ostatniej części wprowadza pojęcie kosmopolityzmu, dowodząc, że przy prawidłowym zdefiniowaniu analizowanych idei, obie postawy wzajemnie nie muszą się wykluczać, a wręcz przeciwnie, mogą się uzupełniać i wspólnie pracować dla dobra społeczeństw; człowiek może być zarazem patriotą, jak i kosmopolitą bez szkody dla swojej moralności.
- Autor: Eliza Orzeszkowa
- Epoka: Pozytywizm
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Patryotyzm i kosmopolityzm - Eliza Orzeszkowa (biblioteki w internecie txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Eliza Orzeszkowa
Obok ducha korporacyi, zauważyć tu należy interes pewnych stanów społecznych, — interes, który skłania je do wprowadzania w stosunki międzynarodowe urządzeń i utrudnień, przez wzgląd nie na pożytek społeczeństwa, którego część stanowią, lecz na własne swe nadzieje lub trwogi. Tak np., jeżeli przemysłowcy lub rolnicy kraju jakiego w zgromadzeniach prawodawczych czynią wnioski lub ustanawiają prawa, zmierzające do utrudniania przywozu lub wywozu pewnego działu wytworów pracy ludzkiej, więc do częściowego separatyzmu, z którego wynikają różne odcienia i stopnie międzynarodowych niechęci, — pobudką wniosków ich i postanowień głośno wyrażaną bywa zazwyczaj: pragnienie publicznego dobra, więc patryotyzm, istotną przecież, świadomie lub nawet bezświadomie niekiedy nimi rządzącą, nie jest nic innego, tylko interes osobisty lub stanowy, żądza uniknięcia strat lub zdobycia zwiększonych korzyści. Że zaś straty te nie przynoszą częstokroć krajowi istotnej szkody, ani korzyści istotnego pożytku, wiedzą o tém ekonomiści, dolegliwie odczuwa ogół, w imię którego dokonywały się patryotyczne niby usiłowania, rozumieją najczęściej ci także, którzy je dokonali.
Następnie, rzućmy okiem na jedno z najohydniejszych zjawisk ludzkości: na morderstwa, pożogi, rabunki i zadawania wyrafinowanych udręczeń, towarzyszące najczęściej międzynarodowym walkom, a dokonywane nie już w celach obrony lub zdobyczy, ale wprost przez szaloną żądzę niszczenia i poszukiwanie, w aktach okrucieństwa, dzikiej rozkoszy. Zjawisko to także bywa zazwyczaj przypisywaném patryotyzmowi. Jest to błąd, gdyż źródło jego spoczywa w fizyologicznym, zarówno jak i w psychicznym, ustroju człowieka, a objawia się i wybucha ono zawsze, ilekroć ustroj ten zostaje pod wpływami i w okolicznościach, które obezwładniają władze jego refleksyjne, a summę i natężenie wzruszeń wzmagają do stopnia najwyższego. Że nie sam tylko patryotyzm wyprowadza na jaw zjawisko to, świadczą o tém wojny domowe, w imię religijnych lub politycznych idei podejmowane, a w których summa okrucieństw i zniszczeń nie bywała wcale mniejszą od téj, którą wydały z siebie międzynarodowe walki. Dość tu będzie przypomnieć: Noc Ś-go Bartłomieja, tępienie Albigensów, niemiecką wojnę włościan z uprzywilejowanemi stanami w wieku XVI-m, Wandejską Szuaneryą, Wielką Rewolucyę francuską, a z czasów najnowszych: Hiszpańskich Karlistów i Paryzką Komunę. Wszystkie te, grozą przejmujące, wydarzenia dziejowe, odbywały się w imię idei religijnych i politycznych urządzeń, lub nawet pod sztandarem, noszącym imię pojedyńczej jakiejś osobistości, — patryotyzm zaś odegrywał w nich rolę niezmiernie pośrednią i podrzędną, wchodził tu w grę o tyle tylko, o ile indywidua, obudzające szalone te ruchy społeczne, mniemać mogły, iż przewaga pewnych idei religijnych i urządzeń politycznych, lub zdobycie władzy przez pewną osobistość, potędze i pomyślności kraju ich sprzyjać może. Tłumy przecież, dokonywające aktów szaleństwa, w chwili ich dokonywania, nie miały na pamięci ani idei żadnych, ani urządzeń, ani ogólnych narodowych pożytków. Czyliż bowiem podobna przypuszczać, ażeby wściekła tłuszcza, która w nocy Ś-go Bartłomieja uściełała ulice miasta trupami innowierców, czyniła to z samowiedném uznaniem, iż w sposób ten pracuje dla dobra religji? Czy można wyobrazić sobie, aby Szuan, piekący na wolnym ogniu podeszwy republikanina, w ciągu czynności tej, zastanawiał się nad urokami i zbawiennymi wynikami monarchicznej formy rządu, której był stronnikiem, lub, ażeby gromada sans-cullotów, która w dniach wrześniowych sprawiała rzeź arystokratów w paryskich więzieniach, składała się z republikaninów, zdających sobie sprawę z pobudek i następstw swych czynów? Wątpliwości też ulega, czy nafciarki paryskie, podpalające Tujlerye i bibljotekę, w chwili rozlewania na piękne wytwory cywilizacyi ludzkiej niszczącej materyi, miały na myśli uszczęśliwienie ludzkości za pomocą wprowadzenia w stan społeczny systemu gminowładztwa? Rzecz zawiera się w tém, że ideę, w głowach swych i sercach, noszą przywódzcy, a do walki o nią wzywają tłumy, tłumy, śród których niezmiernie wyjątkowe indywidua posiadają o idei téj jasne wyobrażenia i żywą dla niej miłość. Tłum zaś cały pociąganym zostaje ku walce wcale innemi pobudkami: duchem awanturniczości, żądzą korzyści lub chluby, głuchem niezadowoleniem z bytu swego, nadzieją jego poprawy, zawiścią lub nienawiścią, z osobistych doświadczeń najczęściej pochodzącą. W wirze zaś i odmęcie walki, w obec grożących niebezpieczeństw i w perypetyach zwycięztw i przegranych, i te nawet pobudki znikają z serc i umysłów, a gromada ludzi przemienia się w trzodę źwierząt, do pewnych tylko granic przywódzcom swym posłusznych, a despotycznie opanowanych przez instynkty samozachowawczości i nienawiści. Ilekroć w dziejach powstanie zjawisko to, tylekroć powtarza się fakt zwracania się natury ludzkiej, należącej do pewnego stanu społecznego, ku stanowi, daleko już wstecz przez ludzkość pozostawionemu; samozachowawczość i nienawiść wzbiera z taką siłą, z jaką panowała nad ludźmi, w czasach pierwotnego bytu ich na ziemi, i wznieca tę samą, co podówczas żądzę krwi, zniszczeń i zadawania męczarni. Psychiczna istota ludzi, w podobny stan wtrąconych, nie należy ani do czasu, w którym działają oni, ani do zbiorowego ciała, którego część stanowią, ani do idei, w imię której do walki zawezwanymi zostali. Jest ona wtedy, wprost i tylko, wybuchającem zbiorowiskiem źwierzęcych instynktów i żądz, które, zmodyfikowane i umniejszone przez pracę dziejów, wracają do pierwotnej surowości swej i siły. Cofnięcie się to ku odległemu w przeszłości stanowi, tłómaczy zwykle wydarzający się w wypadkach podobnych rozdział, pomiędzy inicyatorami i wykonawcami walki — rozdział, w którym inicyatorowie tracą stérownictwo obudzonego przez się ruchu i, jeśli sami porwać się przezeń nie dadzą, giną, a rozszalałego żywiołu w kierunek właściwy zwrócić i do miary właściwej sprowadzić nie mogą. Nie mogą oni dokonać tego, gdyż, w pełni lub części przynajmniej posiadając władze swe refleksyjne, przestają być rozumianymi przez tych, którzy władze te zatracili ze szczętem, a umysłem i dążeniami należąc do współczesnej fazy ludzkości, obudzają wstręt i wzgardę w tych, którzy wstąpili w stan psychiczny, całkowicie innej fazie właściwy. Dla tego to najsroższe wybuchy okrucieństwa i zniszczeń stawały się zawsze wbrew woli, a nawet przewidzeniu tych, którzy z pozoru stali na czele dokonywujących je tłumów, którzy pierwsi podnieśli sztandar idei jakiejś i wykrzyknęli hasło walki o jéj panowanie. Dla tego też idea żadna, za bezpośrednią przyczynę zjawisk powyższych uważaną być nie powinna, a patryotyzm odegrywa, względem nich, rolę bezpośredniego czynnika wtedy tylko, gdy jakieś ciało zbiorowe broni się od zagłady i zupełnej utraty bytu. W wojnach przecież międzynarodowych, niezmiernie tylko rzadko i wyjątkowo, waży się całkowity byt ludów, a zdobycie lub utrata prowincyi jakiejś, tryumf lub upadek tego lub innego dynastycznego interesu, rozstrzygnięcie tej lub innej kwestyi ekonomicznej, nie doprowadza nigdy patryotyzmu do tego stopnia natężenia, aby wprost i od razu utracił on wszystkie pierwiastki, złożone weń przez ciąg dziejów i wynaturzył się w pierwotny a samotny popęd samozachowawczości i nienawiści. Jeżeli wszystkie okropności i zbrodnie, towarzyszące wojnom, przypisywać mamy patryotyzmowi, czy jemu także przypiszemy owe finansowe nadużycia, które w czasach wojen wzbogacają jednostki, kosztem niedostatku i cierpień walczących wojsk i kosztem utrzymującego wojska te ogółu, i owe spadanie, na nocą okryte pola bitew, stad drapieżnych źwierząt w ludzkich postaciach, które odzierają rannych z odzieży, okrywającej zbolałe ich ciała i ściągają pierścienie z rąk trupów?...
Tu doszliśmy już do końca rozwag naszych: jak i o ile obwiniać należy patryotyzm o wzniecanie międzynarodowych nienawiści i niechęci, sprowadzających z kolei wojny, podboje i sztuczne tamowanie wzrostu i obiegu bogactw ludzkości. Widzieliśmy, że w obec, w szerokiej jeszcze mierze, istniejącego w stanie dzisiejszym społecznym pierwiastku nienawiści, patryotyzm nie odegrywa roli wytwórcy jego, lecz jest zjawiskiem współrzędném ze wszystkiemi zjawiskami innemi i wspólne z niemi, od pierwiastku tego właśnie, odbierającém wpływy. Z owego to pierwiastku nienawiści, trwającego w patryotyzmie, tak jak i w innych działach psychicznego życia ludzkości, wynikają fałszywe jego kierunki, lecz wynikają one nie inaczej, jak pod rozlicznemi wpływami, wywieranymi w celach, najczęściej patryotyzmowi postronnych, na uczuciowe władze tłumów, zostające z władzami ich umysłowemi w znakomitéj nierównowadze. Ujrzeliśmy następnie, że nie wszystko, co posiada najwybitniejsze nawet pozory patryotyzmu, a przedstawia go w świetle ujemném, jest nim istotnie; że szaty jego przywdziewają na się częstokroć: amibcya, duch korporacyi, osobisty lub stanowy interes. Nakoniec, przekonaliśmy się, że, względem wzniecania wojen i wszystkich towarzyszących im okrucieństw i zniszczeń, patryotyzm odegrywa rolę bezpośredniego czynnika nie zawsze, albo nawet wcale jéj nie odegrywa, lecz, że czynnikami takimi bywają najpowszechniej: mechanizm państwowego ustroju, interes i wola, mechanizmem tym rządzących, żądza osobistych lub stanowych korzyści i, nakoniec, pewien proces natury ludzkiej, wytwarzający, przy danych okolicznościach i wpływach, odpowiednie im stany psychiczne.
Zwróćmy się teraz ku drugiemu z punktów, rozwadze naszej przedstawionych, i postarajmy się rozstrzygnąć pytanie: jakie mianowicie modyfikacye i czynniki umysłowe, społeczne i obyczajowe, dokształcają patryotyzm do najdoskonalszej zgody z innostronnymi postępami ludzkości, a, uchylając go z pod wpływów ujemnych, fałszywym skierowaniem się jego zapobiegać mogą?
Pierwsza i źródłowa niejako modyfikacya taka spoczywa w poprawie nierównoważnego ustosunkowania uczucia i refleksyi, popędu i woli, tak jednostek składających społeczeństwa, jak, co zatem idzie, i samych społeczeństw; czynniki zaś, poprawę tę sprowadzić mogące, widzieć powinniśmy w kształceniu i wychowywaniu ludów. Kształcenie ludów znaczy w rozumieniu naszem: rozjaśnianie i wyprostowywanie pojęć ich umysłowych mocą oddziaływającej na nie nauki; wychowywanie ich, to potęgowanie i porządkowanie charakterów, a co zatem idzie, czynności i postępków, przez wzmaganie pewnych kategoryi wrażeń, a osłabianie kategoryi innych, przez poddawanie wrażeń i uczuć kontroli refleksyi i wodzy sumienia, będącego całokształtem pojęć umysłowych, rozświetlonych przez naukę i przyzwyczajeń moralnych, wyrobionych przez wrażenia.
Ktokolwiek wyobraża sobie naukę, jako zbiór wiadomości, służących tylko do zadowolenia właściwej człowiekowi umysłowej ciekawości lub ułatwiających mu zdobycie i upiększenie materyalnego jego bytu, — ten określa ją w sposób conajmniej niedokładny. Wiadomości, zdobywane i szerzone przez naukę, nie odegrywałyby w ludzkości roli przeważnej, gdyby cały zbiornik ich nie wytwarzał, w ostatecznym swym wyniku, sposobów pojmowania natury świata i ludzkości, a przez sposoby te pojmowania — nie przekształcał do głębi działania i wzajemnego na siebie oddziaływania różnych władz wewnętrznych człowieka. Bez pojęć umysłowych, wytworzonych przez naukę, czyli — przez poznanie natury świata i ludzkości, nie może istnieć owa: „narada różnych wzruszeń”, wspomniona powyżej, a w procesach psychicznych ludów pierwotnych, więc pozbawionych nauki, nie istniejąca; nie mogą też istnieć ani jasna świadomość wszechstronnej natury celów i pożądań społecznych, ani umiejętność wybierania dróg, któremi do osiągnięcia celów i zadowolenia pożądań dążyć należy.
Pojęcia, tak o naturze świata i ludzkości, jak o różnorodnych zjawiskach natury téj, wypracowywane i szerzone przez dzisiejszą naukę, sprzyjają w szczególności zaprowadzeniu równowagi pomiędzy istniejącym w patryotyzmie, tak jak i we wszelkich innych dziedzinach ludzkiego bytu, pierwiastkiem nienawiści, a powstrzymującą rozrost i wybuchy pierwiastku tego refleksyą. Tak np. pierwiastek nienawiści, zawarty w patryotyzmie, samoistnie niekiedy, częściej daleko pod naciskiem działających nań wpływów, najwybitniej i najpospoliciej jeszcze wybucha — w wojnach.
Zobaczmy, jakiem jest pojęcie o pochodzeniu, naturze i następstwach wojen, przez naukę dzisiejszą jednomyślnie zatwierdzone, a naprzeciw namiętności i popędu postawione. „Dopóki ludzkość podległą jest dzikości i pierwotnemu stanowi cywilizacyi, dopóty następstwem wojny jest: wytępianie społeczeństw słabych, a uwalnianie silnych od niedołężnych ich członków, — dopóty, w dwojaki sposób ten, odbywa się rozwój drogocennych władz fizycznych i umysłowych, przez wojnę, w grę wprawianych. Później jednak, w dalej już posuniętych fazach cywilizacyi, drugie z działań powyższych dokonywa się całkiem na odwrót. Skoro tylko rozwój i podział pracy ludzkiej dosięga stopnia tego, przy którym pewna tylko część dorosłych członków społeczeństwa obowiązaną jest do władania orężem, objawia się wnet dążność ku wybieraniu dla czynności tej osobników najsilniejszych i najpomyślniej utworzonych, a pozostawiania dla sprowadzania potomstwa najsłabszych i fizycznie najniższych. W Anglji, gdzie stosunkowo wojsko jest małoliczne, lekarze odrzucają znaczną część indywiduów, stających do poboru. Okazuje to, iż wojskowość działa niezbędnie w kierunku zesłabnięcia rasy. Gdziekolwiek przez kilka lat, z kolei, pobor wojskowy wyłącza z pośród ludzkości osobniki najpiękniejsze, — jak się to działo we Francyi, — potrzeba zniżenia miary wymagalnego wzrostu dowodzi szkodliwości wpływu, wywieranego, przez system ten, na owe przymioty zwierzęce, będące konieczną podstawą dla rozwijania się zalet wyższego rzędu. Jeżeli zaś sztuczny ten upust krwi społeczeństwu odbywa się i z innej jeszcze strony, jeżeli znaczna część prac najcięższych spada na ludność kobiecą, wyczerpywaną już przez trudy macierzyństwa, natenczas wstępuje w grę drugi jeszcze czynnik fizycznego upadku. I w ten to sposób, po przejściu pewnego, początkowego stadyum postępu, wojny, zamiast sprzyjać fizycznemu rozwojowi ludów, stają się dlań przyczyną upadania.”
„Następnie, w stosunku do pracy ludzkiej, wojny, sprzyjając pośrednio rozwojowi przemysłu, przez wytwarzanie wielkich agglomeratów ludnościowych, bezpośrednio wywierają nań wpływ pognębiający. Wpływ ten jest pognębiającym, przez zużywanie rąk i materyałów, które, w kierunek ten nie zwrócone, zasilaćby mogły przemysł; przez zmięszanie stosunków wzajemnej zależności pomiędzy czynnikami wytwarzającymi i konsumującymi; przez upłynięcie w koryto inne zdolności organizacyjnych i administracyjnych, które mogłyby stać się użytecznemi postępowi umiejętności i urządzeń przemysłowych. A gdy porównamy Spartę, urządzoną całkowicie na sposób wojskowy, z Atenami, które połowę zaledwie urządzeń tych posiadały, — albo, jeśli przypomnimy sobie wzgardę dla umiejętności wszelkich, wyznawaną przez epoki, odznaczające się duchem wyłącznie wojskowym, jak np. epoka feudalizmu, nie będziemy mogli zaprzeczyć temu, że wojny nie idą w parze ani z rozwojem przemysłu, ani z postępami umysłowymi wyższego rzędu, które wspomagają przemysł i wzajem są przezeń wspomaganymi.”
„Nie inaczej się dzieje z następstwami czysto już moralnej natury. Z jednej strony wojny wyrabiają wprawdzie przymiot karności, — przymiot zatem, który nietylko sam czasowo jest potrzebnym, ale, który jeszcze służy za środek do nabycia przymiotów, potrzebnych zawsze; z innej strony jednak, — wyrabiają one przymiot ten nie inaczej, jak kosztem przechowywania lub nawet wzmagania właściwości przeciwspołecznych. Wybuchy, spowodowywane przez pierwiastek egoizmu, niemogą być umniejszonymi przez nic innego, tylko przez pierwiastek współczucia, — otóż czynności wojenne niszczą współczucie, co więcej — rozwijają one egoizm do stopnia tego, na którym zło, sprawione innym, staje się rozkoszą. Członek społeczeństwa, który zokrutniał wśród zabijania i ranienia nieprzyjaciół, okrucieństwo to przynosi
Uwagi (0)