Darmowe ebooki » Publicystyka » Kilka słów o kobietach - Eliza Orzeszkowa (życzenia dla biblioteki .TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Kilka słów o kobietach - Eliza Orzeszkowa (życzenia dla biblioteki .TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Eliza Orzeszkowa



1 ... 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24
Idź do strony:
class="paragraph">O szwaczkach i utrzymujących magazyny mód nie wspominamy tutaj, bo tych wszędzie jest dostateczna, a niekiedy i zbyteczna ilość.

Po zawodzie nauczycielek zawody szwaczek i modniarek, a szczególniej tych ostatnich, najwięcej przyciągają kobiet chcących pracować.

Jeżeli uboga kobieta dla jakichś przyczyn nie może być nauczycielką, nie widzi najczęściej przed sobą innej drogi, jak zostać modniarką. Stąd też każde prawie miasto prowincjonalne zapełnione jest magazynami mód, sporządzającymi wyłącznie damskie kapelusze i stroiki na głowę, zaledwie zaś jeden na kilka podobnych magazynów zajmuje się także i szyciem sukien. Jak na każdym polu pracy zbyt przepełnionym, tak i tu więcej jest zawodów i biedy niż pożytku i spokoju.

Tak jak przez zbytni natłok do nauczycielskiego zawodu istnieją nauczycielki tak zwane tanie, będące moralnie i materialnie najbiedniejszymi w świecie istotami, tak i między modniarkami znajduje się z tegoż samego powodu, bardzo wiele cierpiących niedostatek i do żadnych korzystnych rezultatów nie dochodzących ani dla siebie, ani dla innych.

Jeżeli w prowincjonalnym mieście średniej wielkości jest kilka magazynów mód, najczęściej połowa ich właścicielek nie otrzymuje dostatecznego zbytu na kapelusze i stroiki i po krótkim upływie czasu bankrutuje.

Wszakże na miejscu upadłych zakładów powstają wnet inne, aby równie prędko takiegoż losu doświadczyć lub pogrążyć weń tamte, które tryumfowały wprzódy.

Nie ujmuje to wcale wartości i godności magazynierek. Każda uczciwa praca, w jakimkolwiek kierunku podjęta i jakimkolwiek obdarzona powodzeniem, godna jest szacunku i uznania, a tym bardziej jeśli kobieta torując nieutartą jeszcze drogę, wybiera na pole do pracy którąkolwiek gałąź przemysłu: już same dobre chęci i odwaga, jaką spotrzebować na to musi, zaszczyt jej przynosi.

Wszakże tak jak nauczycielkom nie mogącym stanąć na wysokości swego powołania, życzyć by należało, aby obierały sobie inne drogi pracy, tak i magazynierki, których pole czynności zapełnione jest, jeśli nie przepełnione, więcej korzyści przyniosłyby sobie i innym, gdyby w znacznej części zwróciły się do innych rzemiosł, mało dotąd uprawianych albo nieuprawianych wcale. Ileż razy mieszkanka prowincjonalnego miasta potrzebująca obuwia, rękawiczek, pudełka do roboty, książki porządnie oprawnej lub jakiegokolwiek z podobnie potrzebnych lub niezbędnych przedmiotów, a zmuszona do nabywania ich za wielkie stosunkowo ceny, z westchnieniem mija liczne wystawy magazynów, pełne kapeluszy i stroików i z żalem myśli: czemu też to połowa przynajmniej tych pań nie zajmie się szewstwem, rękawicznictwem, introligatorstwem itp.

Handel bardziej jeszcze niż rzemiosła oddany jest na prowincji w ręce Izraelitów.

Jak każdy monopol przynosi to niezmierne straty i dla ogółu, i nawet dla tych, którzy na pozór z monopolu tego zdają się odnosić korzyści. Brak konkurencji zradza w handlu, tak jak i w rzemiosłach, niesumienność sprzedających, na którą ze wszech stron słyszeć można narzekanie ogólne.

Czy nie należałoby do kobiet tak licznie, a przeróżnie cierpiących z braku pola do pracy, stworzyć tę zbawienną konkurencję tak w handlu, jak i w rzemiosłach? Zdarza się nieraz słyszeć zdanie, że w handlu konkurencja z Izraelitami jest niepodobną, że każdy sklep powstający obok izraelskich prędzej lub później upaść musi. Zdanie to zupełnie błędne wyrobiło się w społeczności winą tych, którzy kiedykolwiek dotąd próbowali tworzyć tę konkurencję, biorąc się do tego nieumiejętnie albo nieuczciwie. Jako dowód zaś niezmiernego pożytku konkurencji takiej, przedstawia się mnóstwo razy powtórzony fakt, że wraz z powstaniem świeżego handlowego zakładu, w zakładach izraelskich ceny wprzódy wygórowane zniżały się: ale wtedy jeśli sklep nowo powstały umiejętnością prowadzenia interesów nie dorówna dawnym i ceny przedawanych przedmiotów podniesie o wiele wyżej nad ich słuszną wartość, rzecz bardzo prosta, że konkurencji ze sklepami izraelskimi nie wytrzyma i upadnie, upadek jednak ten nie czemu innemu publiczność przypisać winna, jak brakowi w przedsiębiorcy umiejętności i sumienności. Ile zaś razy sklep założony pomiędzy izraelskimi sklepami umiejętnie i sumiennie prowadził swe interesy, tyle razy utrzymał się i doświadczał powodzenia, na nieszczęście tylko, że wypadki podobne zdarzają się na prowincjach bardzo rzadko. Są to wszystko fakty, które każdy mieszkaniec prowincji zna dobrze i potwierdzić może.

Korzenne i galanteryjne sklepy, najpierwej pociągnąć powinny kobiety, które by miały chęć pracowania na handlowym polu, bo pierwotne założenie sklepu korzennego lub galanteryjnego daleko mniej potrzebuje zakładowego kapitału niż takież założenie sklepu łokciowych towarów, który wtedy tylko może mieć znaczne powodzenie w większym cokolwiek mieście, gdy jest stosunkowo do miejscowości na wielką skalę założony.

Po miastach gubernialnych widzimy wiele korzennych i galanteryjnych sklepów, które założone przez Izraelitów zrazu na bardzo małą skalę, z obrotowym kapitałem wynoszącym zaledwie kilkaset rubli, w przeciągu kilku lat rozrastają się i przychodzą do znacznych obrotów interesowych. Dlaczegóż by kobieta posiadająca za cały fundusz kilkaset lub tysiąc rubli, nie miała użyć tego małego kapitaliku na założenie w którymkolwiek z miast prowincjonalnych, sklepu galanteryjnych lub korzennych przedmiotów, aby umiejętnie i sumiennie prowadząc podobny zakład, dojść po krótkim stosunkowo upływie czasu do pomyślnych finansowych rezultatów?

Powie kto może, iż kobieta posiadająca jakikolwiek fundusik, choćby bardzo szczupły, stosowniej uczyni, jeśli zamiast zostania handlarką użyje swoich niewielkich zasobów ku dostarczeniu sobie błogiego farniente, ozdobionego pięknymi strojami i oczekiwaniem na męża, mającego spłynąć ku niej wraz z nieznaną przyszłością; albo jeśli zwróci się na doskonale przynajmniej utartą, a powszechnie przyjęta drogę, zostając choćby najmierniejszą z miernych nauczycielką.

Na taki zarzut odpowiedzieć można, iż podawana tu rada wstępowania na drogę rzemiosł i handlu, odnosi się tylko do kobiet zanadto rozsądnych i dumnych, aby miały się zgodzić na smutną rolę oczekiwania z założonymi rękami i rozmarzoną głową Mesjasza-męża — i zanadto uczciwych, aby bez wyraźnego powołania i stosownego wykształcenia mogły przyjmować na siebie ważne role przewodniczek młodych pokoleń.

W innych krajach kobiety częściowo przynajmniej osiągnęły już prawo i możność oddawania się zawodom, stojącym na czele działalności ludzkiej. Stany Zjednoczone posiadają już dziś 400 przeszło kobiet doktorów i bardzo liczny zastęp profesorów płci żeńskiej, nauczających z katedry nawet płeć męską: we Francji kobiety są urzędnikami poczt, archiwów, telegrafów; w Anglii Stuart Mill i całe stronnictwo, któremu on przewodził, dopomina się dla kobiet o prawo głosowania na członków Parlamentu, skąd już niedaleko do zostania jednej z wyborczyń jednym z członków tego prześwietnego zgromadzenia — a z tego znowu miejsca w logicznej konsekwencji odkrywa się zdolnościom i pracy kobiecej perspektywa teki ministerialnej...

Są to wszystko olbrzymie próby dokonywane przez społeczeństwo wysoko rozwinięte intelektualnie, politycznie i ekonomicznie, próby, w których wiele otrzymało już najzupełniejsze powodzenie.

Jak powiedzieliśmy wyżej, próby podobne u nas są albo zupełnie niepodobne, albo nadzwyczaj trudne, rzadkim zaledwie możebne wyjątkom: ale uczestniczenie kobiet w pracy około rzemiosł i handlu jest już w innych krajach wypróbowanym i stało się faktem zupełnie przyjętym i dokonanym.

U nas także fakt ten przyjętym i dokonanym został, ale w rzadkich tylko miejscowościach, głównie i wyłącznie prawie w Warszawie.

Śmiało twierdzić można, że jeżeli pominiemy kobiety izraelskie na całej przestrzeni kraju, rzemiosło i handel ani tknięte jeszcze zostały przez nasze kobiety. A jednak w rozległych i dotkniętych przeróżnymi materialnymi klęskami prowincjach, spoczywa cała waga tak ubóstwa kobiet, jak kwestii ich pracy. Tu jeszcze pole odłogiem pozostawione, ukrywa w sobie skarby, które by mogły nakarmić tyle zgłodniałych i podźwignąć z niedołężnej bierności tylu strapionych. Nikt dotąd nie pomyślał o tym, nikt pod tym względem nic dla prowincji nie zrobił, a jednak tu spoczywa główny węzeł zagadnienia.

Warszawa posiada szlachetnego ducha inicjatywy w tworzeniu zakładów, jakich potrzeby czasu wymagają; przykładem tego może być Instytut Gimnastyczny od wielu lat tam istniejący i mnożące się coraz tak świeże dla całej Europy a tak zbawienne dla młodych pokoleń zakłady, urządzane według metody Froebla.

Najświeższym zaś i najświetniejszym przykładem tego rodzaju jest nowo założona szkoła rzemieślnicza dla kobiet.

Ale obok ducha inicjatywy Warszawa posiada także ducha lokalizacji, to jest urządzania zakładów ściśle stosownych do potrzeb miejscowej, warszawskiej ludności.

Nie chcemy przez to bynajmniej czynić wyrzutu Warszawie, ani umniejszać w czymkolwiek zasługi ludzi, którzy dźwigają w niej pojęcia do wysokości czynów i faktów.

Jest to powszechna cecha miast wielkich, mało znających to, co się dzieje poza obrębem ich domowego gospodarstwa, jest to bardzo ogólny i naturalny egoizm stolic zakochanych w sobie.

Niemniej jednak wychodzi to często na szkodę sprawie i zakładom, które ją popierać mają.

Tak na przykład, szkoła rzemieślnicza świeżo założona w Warszawie urodziła się już ze wszystkimi cechami lokalizacji, ściśle do lokalnych potrzeb zastosowaną — lubo56 nie wyczerpującą je57 zupełnie.

W szkole tej wyłączywszy buchalterię i introligatorstwo, wszystkie inne działy mają za przedmiot sztuki lub rzemiosła mogące być praktykowanymi tylko w wielkim mieście, a na nic nieprzydatne prowincjom: jak np. zecerstwo, drzeworytnictwo. Nie utrzymujemy wcale, aby działy te były niepotrzebne, owszem, zawody, których nauczają, mogą być pożyteczne, ale jedynie w Warszawie; na prowincji chleba nie dadzą, cóż bowiem zecerka albo drzeworytniczka miałaby do roboty w miastach, gdzie mało albo nic wcale nie drukują i gdzie nie wydają ani pism, ani książek zilustrowanych?

Od samego początku istnienia w Warszawie szkoły rzemieślniczej dla kobiet, pisma periodyczne warszawskie nie przestają podawać cyfr dających smutny obraz jej prowadzenia. Zaprawdę, ze zdziwieniem przychodzi widzieć, jak mała ilość uczennic, stosownie do miejscowej ludności, korzysta z tak zbawiennego i wzorowo podobno urządzonego zakładu!

Najwybitniej przedstawia się fakt, że dział najbardziej, lubo zawsze niedostatecznie zapełniony jest ten, który ma za przedmiot introligatorstwo, to jest rzemiosło obejmujące najpewniejsze i najrychlejsze praktyczne korzyści. Czy nie nasuwa to przypuszczenia, że szkoła rzemieślnicza jako instytucja nowa u nas i potrzebująca wzbudzić dopiero dla siebie uznanie i zaufanie, czy szkoła ta nie miałaby od razu większego powodzenia, gdyby zawarła w sobie więcej podobnie praktycznych działów, szewiectwo np., rękawiczkarstwo, szmuklerstwo, tokarstwo, tapicerstwo, złotnictwo, rzeźbę na drzewie i kości słoniowej i tym podobne rzemiosła, będące w stosunku z codziennymi potrzebami mieszkańców nie tylko Warszawy, ale całego kraju?

Czy nie liczniej i spieszniej uczennice wstępowałyby do zakładu, gdyby wiedziały, że po skończeniu go nie zostaną specjalnością swoją na zawsze związane z Warszawą, ale że będą mogły rozwijać swą działalność wszędzie, gdzie ta pokaże się im najzyskowniejszą i gdzie jej najbardziej potrzebować będą? Czy ilość uczennic w szkole rzemieślniczej nie zdwoiłaby się osobami przybywającymi z prowincji dla wyuczenia się rzemiosła nieuprawianego wcale albo źle uprawianego w stronach, w których żyją?

Czy wielka ilość rodziców żyjących na wsi, zamiast oddawać córki swoje do lichych prowincjonalnych pensjoników lub chować je przy tanich guwernantkach, nie powierzyłaby je szkole rzemieślniczej, gdyby nie pewność, że zecerka i drzeworytniczka, nie mogąc lub nie chcąc pozostać w Warszawie, wszędzie indziej na nic się nie przyda?

Nie poważamy się stanowczo kwestii tych rozsądzać i dlatego przy każdej z nich położyliśmy znak zapytania. Co jednak wydaje się nam pewnym, to, że obecnie założona szkoła rzemieślnicza nie może rozszerzyć swego programu tak, aby nim objąć rzemiosła praktyczne, że się tak wyrazim, codzienne i powszechne, to już obok niej wznieść się powinna druga, rzemiosła te za cel mająca.

Bez tego szlachetna instytucja, mająca pragnienie szerzyć między kobietami propagandę pracy, nie dopełni swego celu albo dopnie go w sposób ciasny i wyjątkom tylko pożyteczny. Nie dość na tym; szkoły rzemieślnicze potrzebne są na całej przestrzeni kraju, każde większe prowincjonalne miasto posiadać je powinno, tak jak posiada żeńskie gimnazja i pensjony, i stan społeczności kobiecej, gdyby każda uczennica kończąca te gimnazja i pensjony, a nieczująca w sobie dość sił i uzdolnienia, aby sięgnąć po zaszczyty i powinności nauczycielskiego zawodu, znajdowała tuż obok siebie szkołę rzemieślniczą, ofiarującą jej możność przygotowania sobie w inny sposób spokojnej i wygodnej przyszłości.

Powstawaniu zakładów takich nic nie stoi na przeszkodzie; mają być one tylko wynikiem silnie poczutych potrzeb społecznych, uwolnionych od przesądów, pojęć i szlachetnej a gorącej inicjatywy ludzi dobrej wiary i woli.

Dla utorowania nowych dróg pracy kobiecej potrzebną jest przede wszystkim inicjatywa rodziców, pragnących córki swe sposobić na przyszłe pracownice, i kobiet, które samodzielnie szukają dla siebie sposobów pracowania.

Dziś rzemieślnicy, urzędnicy niemogący zapewnić córkom swoim posagu, mało zamożni, a licznym potomstwem obdarzeni właściciele ziemscy albo sposobią córki swe na nauczycielki, albo też i po największej części nie uczą je żadnej pracy, ale dawszy im tak zwaną edukację zasadzającą się na francuskim języku i grze na fortepianie, puszczają się na pełną trudów i niepowodzeń karierę poszukiwania zięciów. Jak często poszukiwania te bywają zawiedzionymi, ile przez podobne postępowanie rodziców wytwarza się szkód społecznych, świadczy o tym wielka ilość panien, które nie wyszedłszy wcale za mąż, stają się tak powszechnie wyśmiewanymi i unikanymi starymi pannami, i mnóstwo przykładów innych kobiet, które wyszedłszy za mąż dlatego, byle wyjść, z obawy niedostatku lub z powodu chwilowej zachcianki, stają się same nieszczęśliwymi żonami i unieszczęśliwiają swoich mężów.

Inaczej by wcale było, gdyby niebogaci rodzice kształcili córki swoje do rzemieślniczych lub handlowych zawodów.

Naturalnie że nie należy i niepodobna nalegać na to, aby zawód nauczycielski został zupełnie opuszczonym, ale w rodzeństwie złożonym z kilku sióstr rzadko wszystkie mogą mieć i powołanie, i stosowne środki do ukształcenia się na nauczycielki.

Dziś jednak całe rodzeństwa rzucają się do nauczycielskiego zawodu, a rodzice zdają się oprócz tego nie widzieć dla nich żadnej innej drogi.

Trudno pojąć, dlaczego by urzędnik lub posiadacz ziemi, zamiast w lichym pensjoniku kształcić córki swe na liche guwernantki, nie chciał posyłać je do jakiego rzemieślniczego zakładu, aby tam uczyły się pożytecznego i chlebodajnego zawodu?

Trudniej jeszcze pojąć, dlaczego by ojciec krawiec, szewc, introligator, zegarmistrz, jubiler, nie miał z córki swej uczynić z razu pomocnicy w swych pracach, a następnie spadkobierczynią jego zawodu i zakładu?

Dlaczego kupiec handlujący łokciowymi, korzennymi, galanteryjnymi przedmiotami, nie mógłby córki swej prowadzenia takiegoż handlu nauczyć?

Jeżeli ma on synów i dla nich pragnie zakład swój w dziedzictwie zostawić, nie przeszkodzi temu bynajmniej, jeśli i córki jego razem z synami wyuczą się rzemiosł lub handlu. Będą one mogły później stać się

1 ... 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24
Idź do strony:

Darmowe książki «Kilka słów o kobietach - Eliza Orzeszkowa (życzenia dla biblioteki .TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz