Darmowe ebooki » Publicystyka » Kilka słów o kobietach - Eliza Orzeszkowa (życzenia dla biblioteki .TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Kilka słów o kobietach - Eliza Orzeszkowa (życzenia dla biblioteki .TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Eliza Orzeszkowa



1 ... 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24
Idź do strony:
dobrego tonu jest posiadanie Angielki.

Guwernantki Angielki są u nas arystokracją cudzoziemek. Francuzki stanowią stan trzeci (thiers état), a Szwajcarki i Niemki plebeję — wszystkie zaś razem stanowią cel pragnień przeważnej części matek, powodowanych zmysłem naśladownictwa, pragnieniem błyszczenia byle czym.

Nie jestże to śmiesznym i upokarzającym godność człowieczą i obywatelską matek naszych? Nie jestże to jeszcze ta sama płytkość i ciasnota pojęć, ta sama gotowość poświęcenia wszystkiego dla blasku i próżności, która rozstraja byt rodzinny, czyni kobietę niesposobną do zajęcia właściwego miejsca w społeczności?

Jakież mamy prawo żądać, aby kraj nasz posiadał ukształcone i doskonałe w zawodzie swym nauczycielki, kiedy sami najgorzej wpływamy na rozwój tego zawodu?

Zwyczaj przyjmowania nauczycielek do domów prywatnych wziął początek niedawno, bo dopiero w pierwszych dziesiątkach lat bieżącego stulecia.

Dawniejsze „ochmistrzynie” znaczyły wcale co innego i przebywały tylko w magnackich lub bardzo zamożnych domach; w rodzinach mniejszej zamożności lub średniego stanowiska społecznego, matki same przekazywały córkom swoim malutki zapas wiedzy, jaki był wówczas wymaganym od kobiet, a w najlepszym razie dziewczęta słuchały lekcji wykładanych ich braciom przez tak zwanych bakałarzy.

Odkąd zaś przejęty od zagranicy i sprowadzony potrzebami czasu powstał u nas zwyczaj przyjmowania do prywatnych domów stałych nauczycielek, cudzoziemki zaczęły być pożądane i sprowadzane. Tłumiło to od razu miejscowy rozwój nauczycielskiego zawodu, sprowadzało krajowe nauczycielki do najniższego stopnia płacy i znaczenia, a przez to poniżało ich skalę moralną.

Błąd ten mógł zrazu znaleźć tłumaczenie, tak w ogólnej przez pewien czas panującej u nas manii do cudzoziemszczyzny, jak też i w tym, że cudzoziemki dawniej niż nasze kobiety sposobiąc się na nauczycielki, mogły przedstawiać większą rękojmię wprawy i uzdolnienia w swym zawodzie. Ale dziś, gdy bezwzględne uwielbienie wszystkiego co zagraniczne stało się przestarzałą śmiesznością, a skądinąd nawet występkiem, gdy zawód nauczycielski przez długi czas istnienia wyrobił już sobie u nas prawo obywatelstwa, a kobiety kończące w kraju zakłady naukowe lub artystyczne przypuszczane bywają do zdawania egzaminów z różnych gałęzi nauk i sztuk, powody skłaniające przedkilkudziesięcioletnią społeczność ku cudzoziemkom istnieć przestały.

Dziś guwernantki cudzoziemki nie tylko nie są doskonalsze od tych, jakie w kraju mieć możemy, ale bardzo często, z Paryża mianowicie, przybywają do nas bez żadnej innej kwalifikacji jak paryski akcent mówienia — i zdarzały się fakty, że rodzice z największym zdumieniem i oburzeniem dowiadywali się, iż zamiast uczennicy sławnych zakładów Sacré Coeur lub St. Claire, zamiast kobiety z powołania usposobionej do nauczycielstwa, posiadają w swym domu paryską eks-praczkę lub eks-baletniczkę de bas etage52, której gdy ręce od prania albo nogi od tańczenia zabolały, przyszło na myśl wyjechać do nas dla kształcenia tam młodego pokolenia i otrzymywania, w zamian akcentu właściwego nawet paryskim gamenom53, wysokiej płacy i niemniej wysokiego poważania.

Tymczasem kobieta miejscowa, która sumiennie i pracowicie kształciła się na nauczycielkę, która umie niewiele może, ale wszystko, czego dziś przy najświetniejszym wychowaniu uczą się kobiety, z trudnością zdobywa możność pracowania za płacę wynoszącą czwartą część lub połowę tej, jaką otrzymuje paryska eks praczka.

Raz jeszcze: nie jestże to śmiesznym i upokorzającym? Jest to także niezmiernie zgubnym dla oświaty ogólnej, bo dopóki stan nauczycielski nie podniesie się wysoko w wartości swej i uznaniu publicznym, dopóty wychowanie młodych pokoleń pozostanie błędne i niedostateczne, a stać się to nie może przy ogromnej konkurencji, jaką sprowadzają tłumem przybywające do nas cudzoziemki.

Ponieważ jednak wielu rodzicom wolnym od wad, próżności i naśladownictwa może w istocie iść o to, aby ich dzieci biegle mówiły którymkolwiek z obcych języków, co jeśli nie przychodzi ze szkodą innych stron wychowania, bardzo jest pożytecznym i przyjemnym, należy przyznać użyteczność cudzoziemek bon piastujących dzieci od samego wyjścia ich z niemowlęctwa. Nigdy dziecię z taką łatwością nie wprawi się w obcą mowę, jak w tej pierwotnej porze swego życia, i jeśli umiejętność ta wchodzi koniecznie w program wychowania, to wczesne uczenie oszczędza nawet dziecku wielu trudów i zmarnowanego czasu w przyszłości.

Bony więc cudzoziemki, jeśli są starannie wybrane i doglądane przez same matki, w sposobie zajmowania się dziećmi nie tylko nie są szkodliwe, ale nawet mogą być pożyteczne, chociaż znowu nigdy tak koniecznie, aby niezbędnymi się stawały. Nie wspominamy tu o wypadkach, w których rodzice pozwalają, aby dzieci powierzone bonom cudzoziemkom zapominały ojczystego języka; wypadki te są i bardzo rzadkie u nas, i tak pogardy godne, że im wspomnienia nawet poświęcać nie warto. Ale skoro umysł dziecka z na wpół sennego życia budzi się i otwiera dla pojęć mających być podstawą przyszłego wychowania, skoro bona ma być zastąpioną przez nauczycielkę, wtedy przyjmowanie cudzoziemek do domów zamiast dobrze usposobionych krajowych guwernantek staje się śmiesznością, złym wpływem na młode pokolenie i grzechem popełnionym przeciwko rozwojowi jednej gałęzi miejscowej pracy kobiecej, a zatem jednej gałęzi miejscowej oświaty.

To samo prawie powiedzieć by można o pierwszeństwie dawanym przez rodziców zamieszkujących po miastach nauczycielom nad nauczycielkami. To przyznanie pierwszeństwa mężczyznom nie zawsze ma za podstawę przekonanie o doskonalszym ich nauczycielskim usposobieniu.

Jak w kwestii cudzoziemek, tak i w tym razie, przeważną rolę gra próżność i naśladownictwo. Mężczyzna nauczyciel, jak guwernantka cudzoziemka, uważany jest za rodzaj zaszczytu dla domu i uświetnienia edukacji dzieci.

Nie można zaprzeczyć, że są pewne gałęzie nauk, w których kobiety nauczycielki, oprócz rzadkich wyjątków, o wiele nie doścignęły mężczyzn profesorów. Takimi są mianowicie matematyka, nauki przyrodnicze, filozofia, dzieje rozumowane. Lecz iluż jest ojców lub matek, które by tych właśnie nauk dla córek swych pragnęły?

Niezmiernie małą jest liczba rodziców, którzy by sprowadzali do domów swych nauczycieli w celu uczenia swych córek matematyki, nauk przyrodniczych, filozofii itd., a najczęściej idzie tu o języki obce i sztuki piękne, a w znajomości tych przedmiotów jako stanowiących jedyną osnowę wychowania kobiet nauczycielki zawsze prawie dorównywają nauczycielom, a usuwane są przez rodziców tylko przez próżność i chęć chlubienia się nauczycielem, tak jak inni chlubią się guwernantką cudzoziemką. Byłoby niedorzecznością i grzechem przeciwko młodemu pokoleniu, aby rodzice zrzekali się korzyści, jakie dać może ich dzieciom nauczanie mężczyzny dlatego tylko, aby ułatwić zarobek kobiecie i protegować wyłącznie płeć osoby nauczającej. Ale właśnie chodzi o to, aby płeć nie wchodziła wcale w uwagę, nie służyła ani do podwyższenia, ani do poniżenia ceny i poważania udzielanej nauki. Jeżeli przedmiot żądanych lekcji wchodzi w zakres niedostępnych lub mało dostępnych kobietom nauk, bardzo jest naturalnym i chwalebnym, że rodzice wzywają mężczyzn stosownie w naukach tych wykształconych.

Ale gdy treścią lekcji mają być nauki lub sztuki wchodzące w program kobiecych naukowych lub artystycznych zakładów i egzaminów, wtedy bezwzględne i oparte na próżności i rutynie pierwszeństwo oddawane mężczyznom jest niedorzecznością, niesprawiedliwością i tłumieniem rozwoju nauczycielskiego zawodu kobiet.

Takież same prawie jest stanowisko nauczycielek dających lekcje po naukowych żeńskich zakładach względnie do stanowiska nauczycieli. Kobieta, która zdała egzamin z pewnej nauki i posiada dyplom na udzielanie jej innym, w teorii uważa się tak samo kompetentną do dawania lekcji na pensjach, jak mężczyzna takimże dyplomem opatrzony.

W praktyce jednak cena pracy kobiecej i męskiej pozostaje ogromnie różną, jak i łatwość w jej otrzymaniu. Kiedy profesorowie poszukiwani są i zapraszani przez przełożone pensji, nauczycielki muszą same starać się o lekcje, a często całe miesiące zostawać bez zajęcia. Pochodzi to stąd, że przełożone zakładów stosują się do opinii rodziców swoich uczennic, którzy za najlepszą pensję uważają taką, w której jak najwięcej nauk wykładają mężczyźni.

Stosowanie się to jest wielką nielogicznością u kobiet, które same stojąc na czele naukowych zakładów i godnie odpowiadając swemu zadaniu, przez to samo już dowodzą, że wykształcenie naukowe możebnym jest dla kobiety, bo jeśliby one były niezdolne do wykładania lekcji w jednym przedmiocie, jakżeby mogły obejmować kierunek całym zakładem, wymagający znajomości wszystkich wykładanych nauk, a zarazem i wielu innych umysłowych przymiotów. Przełożone zakładów naukowych jako najlepiej wiedzące, do jakiej miary przy trafnym kształceniu się może dojść umysł kobiety, jako główne przewodniczki młodego pokolenia i najczęściej bardzo oświecone osoby, powinny wziąć inicjatywę w dziele utworzenia zupełnej równości między nauczycielami obu płci.

Raz jeszcze powtórzyć należy, iż bynajmniej niepotrzebnym jest w tej sprawie potęgowanie jednej płci na niekorzyść drugiej, przeciwnie idzie tu właśnie o zniesienie protekcji, która teraz jest po stronie mężczyzn.

Nie płeć, ale zdolność osoby nauczającej powinna być normą udzielanej jej nagrody i szacunku.

Z powodu rozleglejszego programu naukowego kształcenia się mężczyzn, i rozlicznych przesądów utrudniających kobietom nawet samodzielne kształcenie się w pewnych gałęziach nauk, długo jeszcze zapewne mężczyźni pozostaną sami jedni zdolnymi do wykładania wielu umysłowych przedmiotów. Ale w tej dziedzinie umysłowości, w której postęp jednako już jest możebny, tak dla kobiet, jak dla mężczyzn, pierwsze mają prawo dopominać się o zupełną równość wobec opinii publicznej i nagrodę za pracę, równość, której na przeszkodzie stoi rutyna i chęć popisania się nauczycielem.

Kobiety sposobiące się na tanie nauczycielki na początki, nieuważające nauczycielskiego zawodu jako ciężką chwilę przejścia, którą co prędzej i jakkolwiek przebyć by chciały, ale sumiennie przygotowane do swego zadania i czujące całą jego ważność, posiadają pełną możność dorównania mężczyznom w znajomości języków, literatury i sztuk pięknych; nabyciu tej znajomości nie przeszkadza ani przesąd, ani brak odpowiednich zakładów, jak się to ma z matematyką i naukami przyrodniczymi.

Toteż w szczupłym wprawdzie tym zakresie umysłowość kobiet ma się do umysłowości mężczyzn zupełnie tak, jak jeden do jednego, albo sto do stu i nie ma najmniejszego powodu przesądzania, że kobieta posiadająca dyplom na wykładanie języków, literatury, sztuk pięknych, gorzej je wykładać będzie niż mężczyzna z takimże dyplomem przystępujący do pracy.

Jak nauczyciel może być człowiekiem wysoko oświeconym i w pracy swej sumiennym, tak oświeconą i sumienną może być nauczycielka, i również pierwszy jak druga mogą mimo posiadanych dyplomów nie odpowiadać godnie swemu zadaniu.

Zdolność więc tylko, talent, sumienność i pracowitość w większej objawione sile mogą słusznie mężczyznę nauczyciela podnieść nad kobietę nauczycielkę, ale i nawzajem, ona bez względu na to, że jest kobietą, większą siłą zdolności, talentu, sumienności i pracy, jeśli ją posiada, wzbudzać powinna w publiczności sprawiedliwe uznanie i tak w opinii, jak w nagrodzie za pracę prześcignąć mniej zdolnego i zasłużonego mężczyznę.

Taka tylko miara porównania została przyjętą pomiędzy różnymi klasami oświeconych narodów i na takiej tylko opartą jest polityczna równość obywateli. Pozostaje jeszcze zastosować ją do ogólnego stosunku dwóch płci i stanowiska ich wobec prawa i świata, a w szczególności przyjąć ją do oceny pracy kobiecej i męskiej w zawodzie nauczycielskim, przez co podniesioną zostanie intelektualna i moralna skala kobiet oddających się temu zawodowi, materialny ich byt zyska pewniejsze rękojmie, a młodemu pokoleniu przybędzie światłych i zacnych przewodniczek.

Ale jeżeli kobiety nauczycielki pragną zapewnić sobie i swoim następczyniom wysokie moralne stanowisko i łatwość w zdobywaniu materialnego bytu, powinny same przeważny wpływ na swe losy wywierać, nabywając taką sumę światła i cnót koniecznie do zawodu, jakiemu się oddały, potrzebnych, aby one zdobyły im zaszczytne i wygodne miejsce pod słońcem.

Ciągłe wzrastanie umysłowe, sumienność i obywatelskość są zaletami, jakie koniecznie odznaczać powinny nauczycielkę pragnącą godnie odpowiedzieć swemu zadaniu.

Często się zdarza, że młoda osoba usposobiona na nauczycielkę w domu rodziców albo w stosownym naukowym zakładzie, skończywszy wychowanie, poprzestaje na szczupłym zapasie nabytej wiedzy i czy to przez lenistwo ducha, czy przez zarozumiałość, czy przez niepojęcie obowiązków ogólnie ludzkich i wyłącznie z zawodu jej wynikających, zaprzestaje kształcić się dalej i samodzielną pracą postępować coraz wyżej. Kto nie postępuje, ten się cofa i człowiek powinien doskonalić się przez całe życie, są to dwie zbyt często powtarzane prawdy, ale zawierające w sobie zawsze świeżą, bo do każdego pojedynczego istnienia dającą się zastosować mądrość.

Szczególniej zaś kobieta, której choćby najświetniejsze stosunkowo wychowanie, wskutek ciasnego obrębu zakreślonego dla nauki kobiecej, nigdy zupełnie dostatecznym być nie może, a która oprócz tego podjęła się rozszerzać ten ścieśniony zakres dla młodego pokolenia, nie powinna poprzestawać na tym, co wyniosła z domu rodziców lub naukowego zakładu, ale ciągle a silnie samodzielną pracą dorabiać się coraz większej wiedzy. Nie znajomość samych suchych teorii naukowych, tych, można wyrazić się, szkieletów nauk, uczyni z niej dobrą nauczycielkę, ale pojęcia, jakie ona zdoła wysnuć z tych nauk, ale system, w jaki je ułoży, aby nie stawały się one próżnym ciężarem dla mózgu jej uczennic, lecz wyrabiały w nich silną i jasną inteligencję.

Aby tego dokonać, trzeba nie tylko umieć, ale umieć uczyć, a tę umiejętność nauczania może dać tylko praca umysłowa popensjonarska, samodzielna i cel swój znająca praca dojrzałego umysłu.

Przez taką pracę siły umysłowe rosną z szybkością matematycznego kwadratu i dlatego może najrozumniejsi są ludzie, którzy rozumu dorobili się o własnych siłach, lubo to dorabianie się przychodzi z nieocenionym trudem i nie dla każdego jest możebnym.

W ogóle zaś powiedzieć można, że ta tylko nauczycielka dobrą i pożyteczną być może, która sama ciągle się uczy.

Ta praca, wnikająca w coraz nowe światy umysłowości, wzbudzić musi koniecznie ciekawość umysłową, a przez to wleje w pracownice zamiłowanie w obranym nauczycielskim zawodzie, które pomoże jej do sumiennego spełnienia połączonych z nim obowiązków.

Po większej części nauczycielki oddają się zawodowi swemu dorywczo tylko i tymczasowo, mając ciągle w perspektywie zmianę położenia — wyjście za mąż. Stąd pochodzi, że niechętnie i niedbale czynią zadość zadaniu, które uważają dla siebie za chwilowe nieszczęście i którego rade by pozbyć się co najprędzej.

Szkody wynikające stąd już nie tylko dla młodego pokolenia, ale dla położenia społecznego samego stanu nauczycielskiego są nieobliczone. Niesumienność w pracy, odbywanie obowiązkowych godzin byle jak, a zajmowanie następnie całego pozostającego czasu marzeniami o zmianie położenia, najbardziej dyskredytuje nauczycielki w opinii publicznej i wraz z przesądem i innymi powodami wpływa na obniżenie ceny ich pracy.

Mężczyzna przynoszący do szkoły lub domu swych uczennic umysł trzeźwy i przejęty wielkością zadania, jakie mu spełniać przychodzi, mężczyzna, który czas pozostający mu od obowiązkowych zatrudnień zapełnia ciągłym uczeniem się i zdobywaniem

1 ... 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24
Idź do strony:

Darmowe książki «Kilka słów o kobietach - Eliza Orzeszkowa (życzenia dla biblioteki .TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz