Kilka słów o kobietach - Eliza Orzeszkowa (życzenia dla biblioteki .TXT) 📖
Ta książka dawno powinna zastąpić na liście lektur Nad Niemnem lub należałoby czytać powieść jako zbeletryzowaną ilustrację niezwykle trzeźwej diagnozy społecznej przedstawionej przez autorkę w artykule z 1870.
Stanowi on fundamentalny tekst XIX-wiecznego feminizmu, realizującego się wówczas głównie poprzez ruch emancypacyjny i dążącego do usamodzielnienia się ekonomicznego kobiet. Ze zdumieniem dowiadujemy się, czym karmiono, czego uczono i w ogóle jak „hodowano” dziewczynki 150 lat temu oraz jakie były przyczyny takiego stanu rzeczy, który prowadził do reprodukcji niezawinionej głupoty i dojmującego nieszczęścia. Zdumiewa również to, że Orzeszkowa, która przecież nie podaje nawet w wątpliwość oczywistości powołania kobiet do macierzyństwa i prowadzenia gospodarstwa domowego, a więc jest dość zachowawcza, dopominała się jednak o pewne rzeczy, które i dziś nadal stanowią treść słusznych postulatów, jak np. równa płaca za takie same kwalifikacje bez względu na płeć.
- Autor: Eliza Orzeszkowa
- Epoka: Pozytywizm
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Kilka słów o kobietach - Eliza Orzeszkowa (życzenia dla biblioteki .TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Eliza Orzeszkowa
(La mere)
A w innym miejscu Pelletan dodaje te piękne słowa: „W dniu, w którym kobieta nauczyła się czytać, wyszła ona z cieniów i z książką w ręku wstąpiła do przybytku umysłowości ludzkiej, aby zawrzeć ścisłą znajomość z duchem świata całego. Wtedy niejeden zacofany mędrzec wołał w imię przeszłości: uczyć kobietę czytania! Wielki Boże! i cóż ona czytać będzie! Chyba to właśnie, o czym by wiedzieć nie powinna! Czytanie zmieni złote wieki kobiecej duszy na wiek fałszywej wiedzy, uzbroi ją do buntu, otworzy skrzynię Pandory!”.
Oto, co mówili naówczas zacofani mędrce i pragnęli zamknąć książkę w ręku czytelnicy; kobieta jednak czytać nie przestała, a dziś któż by ubolewał nad tym?
Legouvé następne wyrazy wkłada w usta rozumnego ojca: „gdy patrzę na młodą córkę moją, gdy w młodzieńczym wyrazie jej twarzy spostrzegam zapowiednie burzliwej duszy kobiecej i niespokojną zadumę widzę w jej pełnym do głębi spojrzeniu, zdjęty się czuję trwogą niewymowną a oświecony miłością ku niej wołam: pokarmu dla tej myśli młodej, zdrowego, żywotnego pokarmu! Im więcej kobieta wrażliwą jest istotą, im łatwiej władze jej naginają się ku złemu i ku dobremu, tym więcej i tym usilniej należy tworzyć równowagę w niej samej poważnym i gruntownym wychowaniem”.
(l’Histoire morale des femmes)
Do tego chóru głosów męskich dołączają się i głosy kobiece, a tak wymowne, że niedawno Akademia Liońska uwieńczyła na jednym ze swych konkursów piękne dzieło o kobietach panny Daubié. Miss Bucharett napisała: Pomoc własną dla młodych kobiet na wzór sławnego dzieła pod tym nazwaniem Smielsa i lubo46 mniej obszerna praca angielskiej autorki nie ustępuje jednak w niczym pracy Smielsa, a może nawet przewyższa ją pod względem ożywienia i filozoficznych na sprawy kobiece poglądów.
Spółpracowniczka francuskiego „Przeglądu dwóch światów” Dora d’Istria w książce swej o kobietach Des femmes par une femme utworzyła wspaniałą i systematycznie, a zajmująco przedstawioną galerię portretów znakomitych kobiet wszystkich krajów i wszystkich czasów.
Powszechnie znaną jest niedawna, a głośna sprzeczka tocząca się we Francji między ministrem oświecenia francuskim panem Duruy, a orleańskim biskupem Dupanloup.
Powodowany parciem opinii publicznej i wyraźnie objawiającymi się potrzebami czasu i kraju, minister wydał rozporządzenie dopuszczające kobiety do zdawania egzaminów na stopnie uniwersyteckie. Biskup Dupanloup miał pewne powody sprzeciwienia się temu, a jakimi były te powody wie każdy, komu nieobcą walka tocząca się pomiędzy klerykalnym a postępowym stronnictwem we Francji i dążenie pierwszego do pochwycenia i zagarnięcia pod swój wyłączny wpływ całego wychowania młodzieży.
Istotne te wszakże przyczyny, dla których partia klerykalna, a na czele jej biskup Dupanloup, sprzeciwiała się rozszerzaniu wiedzy między kobietami, a zatem i wraz za nim idącemu wyemancypowaniu się ich spod pewnych wpływów, były objawione w energicznym proteście biskupa przeciw rozporządzeniom ministra. Jego Eminencja fulminowała47 zarzuty swe w imię skromności i pokory niewieściej. „Nieprzyzwoitą byłoby rzeczą — pisze orleański biskup — aby młoda niewiasta występowała wobec licznie zgromadzonego towarzystwa dla zdania egzaminu, aby publicznie prezentowała swoją wiedzę wobec uczonych członków uniwersyteckiego ciała. Sprzeciwiałoby się to dziewiczej skromności i niewieściej pokorze!”
Temu, kto przedstawia taki argument przeciw publicznym egzaminom kobiet, jeśli chce być logicznym, powinien ogłosić podobnyż protest przeciw zebraniom publicznym, jakimi są: bale i tańcujące zabawy, przeciw wszelkim artystycznym zabawom jak koncerty i teatry.
Na balach bowiem kobieta prezentuje swoją piękność; w salach koncertowych i na deskach teatralnych talent swój, a zarazem i swoją osobę.
Jeśli zaś nikomu nie wydaje się rzeczą naganną i poniżającą godność kobiety pokazywanie pięknych ramion na balu, pięknego głosu na koncercie i silnych poczuć na scenie, czemuż ukazanie najszlachetniejszej części istoty ludzkiej rozumu miałoby sprzeciwiać się niewieściej skromności? Co zaś do pokory, to cnota ta jeśli nie płynie z rozumnego uznania małości jednostki wobec wszechświata i wszechwiedzy, jest brakiem osobistej godności albo fałszywym skromnisiostwem, niegodnym patronatu tak szanownych osób jak biskup Dupanloup.
Zresztą, i w tym leży jądro kwestii — należy rozważyć, czy przechowanie tak fałszywie tu nazwanej skromności i pokory, da w przyszłości kobiecie chleb powszedni? Czy gdy jest ubogą, pokora dostatecznym dla niej będzie pokarmem, mieszkaniem i odzieniem?
Czy przez brak umiejętności i możności pracowania skromność nie poniesie większych szwanków niż te, jakie by jej zadać mogły gruntowna nauka i publiczne nauki tej prezentowanie na egzaminach? Przy zastanawianiu się nad tymi usiłowaniami niby pobożnych osób, podejmowanymi w celu stłumienia umysłowości kobiet na korzyść ich cnót podaniowych, mimo woli przychodzi na myśl wiersz Moliera o ludziach, którzy:
Spór ten pomiędzy duchowną a świecką władzą we Francji, lubo daleko od nas się toczył, nie jest nam ani obojętny, ani obcy.
Prawda zwycięska w jednej stronie świata silniejszą staje się wszędzie, pobita słabnie, choćby tylko na chwilę.
Narody udzielają sobie wzajem nauki poprzez przestrzeń i czas. Mimo ubiegłych wieków rzymskie prawo jest dotąd pierwowzorem nowożytnych administracji państwowych, a mimo oceanu dzielącego Amerykę od Europy niejeden promień rzucający żywe światło na prawdy i stosunki społeczne przypłynął do nas ze Stanów Zjednoczonych. Jest to duchowa komunikacja ludzi wszystkich czasów i wszystkich miejsc; jest to wielka emanacja ducha całej ludzkości, rozlewająca się po wszechświecie i po wszechwiekach.
I u nas nie brakuje protestów przeciw szerszemu i gruntowniejszemu niż dotąd wychowaniu kobiet, podobnych temu, jaki przed publiczność francuską zaniósł orleański biskup.
U nas staną na drodze do wszelkiej w tym względzie reformy trzy walne przeszkody: tradycja, rutyna, obawa.
Co do pierwszej, są jeszcze dotąd ludzie, którym bezprzestannie stoi w oczach klasyczna kądziel i motowidło. Narzędzia te wielce szacowne i potrzebne były wtedy, gdy cały ustrój społeczny był taki, że kobiety mogły spokojnie i użytecznie pędzić istnienie pomiędzy prząśnicą a różańcem.
Ale aby dziś podobny zakres umiejętności i pojęć starczył im na życie, trzeba by odbudować warowne zamki z basztami, w których mieszkające kobiety zaledwie by oddalone echa burz i prac świata słyszały, nie biorąc w nich wcale udziału; trzeba by ubrać po dawnemu mężczyznę w przyłbicę i kożuch barani, a odebrać naukę i ogładę, z jakimi dzielić się on chce z towarzyszką swego życia.
Niegdyś królowa i pasterka jednakie miały zajęcia i jednaką prawie wiedzę.
Królowa i pasterka równie przędły, zwijały nici, szyły i tkały, bo też między królem a pasterzem zachodziła różnica więcej władzy i wypadkowego położenia, niżeli wiedzy i ogłady.
Starożytny kronikarz francuski Froissard uwiadamia nas, iż najpotężniejszy władca średnich wieków, cesarz Karol Wielki starannie się dowiadywał, ile na kuchnię jego codziennie jaj użytkowano. A któż by wiedząc o tym mógł się dziwić, jeśliby małżonka cesarska nic innego nad prząśnicę nie znała? Ale dziś fabryki i rękodzielnie wzięły na siebie zadanie przędzenia, szycia i tkania. Mężczyźni zdjęli przyłbicę i odrzucili oręż, a ujęli książkę, pióro, skalpel, mikroskop. Zamki o warownych basztach runęły, a z nich kobiety wyszły na świat, to jest pomiędzy walki i prace, z zamkniętych kasztelanek stały się zmuszonymi parciem epoki do czynu obywatelkami.
A gdy się postać wszystkiego na ziemi zmieniła, i stan umysłu kobiety zmienić się musiał koniecznie i zmienił się — i najzapaleńsi zwolennicy kołowrotka nie zdołają już wytrącić książki z ręki kobiety.
Możemy i powinniśmy czcić tradycję pełnym poszanowania wspomnieniem: możemy i powinniśmy czerpać z niej naukę i naśladować to, co godnym naśladowania było, ale oddając cesarzowi co cesarskiego, a Bogu co boskiego, nie mamy prawa w imię wieków minionych zapoznawać potrzeby wieku, w którym żyjemy.
Fakt to spełniony, że od czasu kołowrotków umysł kobiecy uległ zmianom, wszelkie więc usiłowania ku powrotowi niepowrotnej przeszłości, są utopią i marzycielstwem, a prawdziwym i rozumnym zadaniem może być tylko prostowanie i doskonalenie kierunku myśli kobiety, aby jak niegdyś z klasycznej kądzieli palce jej wysnuwały równą i lśniącą nić lnianą, tak dziś aby z jej umysłu i serca gładka i piękna roztaczała się nić spokojnego i użytecznego jej żywota.
W protestacjach przeciwko reformie wychowania kobiet ważniejszą jeszcze od zamiłowania tradycji rolę gra rutyna. Rutyna posiada drugie imię, którym jest lenistwo ducha.
Jeżeli człowiek nie chce zadać sobie trudu analizowania i rozważyć, jakie postępowanie byłoby względem zamierzonego celu najzbawienniejszym: jeżeli do umiejętnej świadomości czegokolwiek, nie chce dojść pracą uczenia się i rozważania, wtedy zrzuca z siebie ciężar odpowiedzialności i postępuje utartą drogą, jaką szli jego przodkowie, nie myśląc lub nie chcąc myśleć, iż powody prowadzące po niej przodków jego dla niego już nie istnieją.
Rutyna ma jeszcze inne imię, którym jest: ślepe naśladownictwo. Dlatego że ten lub ów tak czyni, wszyscy niezmiennie tak samo czynić powinni. Dlaczego powinni? Nikt nie znajdzie na to rozumnej odpowiedzi.
Rutyna ma jeszcze jedno imię, jakim jest lękliwość ducha. Podległy jej człowiek, lubo48 pojmuje, że sposób postępowania jego jest błędny, nie zmienia go przez obawę, aby odróżnienie się jego od innych nie ciągnęło nań czyjejkolwiek nagany.
Rutyna jest największym wrogiem postępu. Siłę swą czerpie ona z ujemnych stron ludzkiej natury: lenistwa, naśladownictwa i lękliwości. Analiza i nauka walczą z nią na każdym polu: w rolnictwie, ekonomii społecznej, piśmiennictwie i towarzyskich stosunkach. W kwestii wychowania kobiet jest ona też jedną z głównych do postępu przeszkód. Jak tradycja klasyczną kądziel i wrzeciono, tak rutyna w tym razie fortepian i francuszczyznę za godło sobie przyjęła. Aby móc odeprzeć szkodliwe wpływy rutyny na sprawę wychowania kobiet, trzeba zadać sobie pracę poznania jego złych stron i zdobyć się na samodzielną odwagę wprowadzania nowości. Trzeba przede wszystkim, aby sumieniem wychowujących był nie obyczaj publiczny, ale własny ich rozum i oświecona nim miłość dla tych, których wychowują.
Bardziej niż tradycja i rutyna usprawiedliwioną jest poniekąd obawa, aby takie rozumowe i do utylitarnych celów skierowane wychowanie kobiet nie odjęło im cech kobiecego wdzięku i słodyczy, nie stworzyło wielu, jak się niektórzy wyrażają, mędrców w spódnicy z wieczną a nudną mądrością na ustach, z surową zmarszczką na czole, z sercem wyschłym jak stary zwój pergaminu.
Sądzą niektórzy, że kobieta, która się znajomi z fizyką, chemią, historią, geometrią i społecznymi kwestiami, musi uczynić rozbrat ze słodkim wdziękiem kobiecej łagodności i prostoty.
Obawa ta więcej jest godną poszanowania jak ślepe trzymanie się tradycji i rutyny, bo z szanowniejszych wypływa źródeł, niemniej jednak zostanie całkiem mylną, jeśli naukowe wychowanie kobiet pojęte będzie nie jako pół-nauka i śmieszne poduczanie wszystkiego po trosze, ale jako nauka w szerokim i rozsądnym znaczeniu tego wyrazu. Kobieta, która umie trochę, może być pedantką; kobieta, która umie wiele, musi koniecznie być prostą i małą we własnych oczach.
Wszak człowiek zamknięty całe życie w ciasnym obrębie rodzinnego miejsca, gdy nic nie umie, może według słów Mirabego: brać krańce widnokręgu za koniec świata. Ale ten, co podróżował wiele, wie, że poza jego horyzontem są kraje dalsze i wielkie, wobec których kątek jego rodzinny jest malutkim kuli ziemskiej punkcikiem.
Co przywiązać może najbardziej kobietę do ciszy codziennego domowego życia? Praca umiłowana od młodości, a ozdobiona pojętną i umiejętną myślą. W czasie gdy mężczyzna długie godziny pędzi za domem oddany obowiązkom swego powołania, kobieta myśląca bez znudzenia i niecierpliwości oczekuje powrotu męża w towarzystwie swojej myśli nastręczającej jej zawsze miłe i użyteczne zajęcie. Gdy on wraca, ona nie spotyka go z milczącą i niezadowoloną twarzą, ale rada z dnia spędzonego, na ustach ma słowo uprzejme, na czole spokój i łagodność.
W najskromniejsze, najuboższe wnętrze domowe kobieta myśląca i pracowita potrafi wnieść promień wdzięku i światłości. W mieszkaniu jej ściany będą bielsze niż winnym, kwiaty u jej okna żywszą woń wydadzą, jaśniej zapłonie lampa na jej stole.
Kobieta taka bogactwo podniesie do ideału piękności, mierność potrafi przyodziać wdziękiem, a niedostatek nawet ustroi w uśmiech słodyczy i ładu. Poezja prawdziwa, dotykalna, w codzienne życie wpleciona może być udziałem tylko myślącej i oświeconej kobiety; poezja innej jest zbiorowiskiem mrzonek nieprzydatnych nikomu, rozstrajających jej nerwy, a wybornie zgadzających się z zakurzonymi ścianami mieszkania, szorstkim obejściem się i nieuczesaną fryzurą.
Szczęśliwszym zapewne może być mężczyzna, którego przy powrocie do domu spotyka żona z książką w ręku, niż taki, dla którego odrywa się ona od rozważania wdzięków swych w zwierciedle, od zachwycających narad z modystką lub od marzeń o gwiazdach pojętych jak oczy aniołów i bohaterach romansów pojętych jako kontrast z rzeczywistym towarzyszem życia.
Szczęśliwsze w przyszłości mogą być te dzieci, których matka przejęta wielkimi prawdami objawianymi jej nauką od pierwszych dni życia, śród macierzyńskich pieszczot i rozmów prawd tych je naucza, niźli te, które od kolebki przywykają do widoku próżnowania i targań się z nich powstałych albo do zrzędnego łajania służących i narzekań na wszystko, co otacza próżnych a bezmyślnych.
Kobieta z prawdziwie wykształconym umysłem nie zagłębi się nigdy w książkach tak, aby zapomniała o powinnościach swoich, bo rozum bezprzestannie ukazywać jej będzie czyn jako cel i najpiękniejsze uwieńczenie życia.
Kobieta nieumiejętna, jeśli nie będzie mogła zapełnić próżni swego życia tryumfowaniem na salonowych rydwanach, a nie poczuje w sobie skłonności do zatrudnienia się gderliwym gospodarowaniem i nieprodukcyjnym, lubo49 cały dzień pochłaniającym krzątaniem się po domu, zagłębi się niezawodnie w książce, włoży w nią życie swoje, serce, wyobraźnię, utonie w niej cała, ale książka ta będzie romansem. Z książki tej zamiast pojęć w czyn przerabianych wysnuje ona cały szereg mrzonek i chorobliwych pragnień, które przerobią się na znudzenie i niechęć do wszelkiej rzeczywistości.
W życiu domowym kobieta prawdziwie oświecona nie poczuje odrazy do najgrubszych choćby zajęć, bo rozum nauczy jej tej prawdy, że każda by najnieponętniejsza i najniższa praca uszlachetniona celem swym być może; że żyjąc na ziemi, poddać się trzeba ziemskiego życia warunkom. Ale te grube i niskie zajęcia pod jej ręką i pod jej okiem, odzieją się wdziękiem z jej myśli płynącym.
Spiżarnia i kuchnia inaczej wyglądają, gdy ich dogląda myśląca kobieta, niźli gdy są pod władzą gderliwej i nieoświeconej gospodyni. W domu kobiety myślącej
Uwagi (0)