Kilka słów o kobietach - Eliza Orzeszkowa (życzenia dla biblioteki .TXT) 📖
Ta książka dawno powinna zastąpić na liście lektur Nad Niemnem lub należałoby czytać powieść jako zbeletryzowaną ilustrację niezwykle trzeźwej diagnozy społecznej przedstawionej przez autorkę w artykule z 1870.
Stanowi on fundamentalny tekst XIX-wiecznego feminizmu, realizującego się wówczas głównie poprzez ruch emancypacyjny i dążącego do usamodzielnienia się ekonomicznego kobiet. Ze zdumieniem dowiadujemy się, czym karmiono, czego uczono i w ogóle jak „hodowano” dziewczynki 150 lat temu oraz jakie były przyczyny takiego stanu rzeczy, który prowadził do reprodukcji niezawinionej głupoty i dojmującego nieszczęścia. Zdumiewa również to, że Orzeszkowa, która przecież nie podaje nawet w wątpliwość oczywistości powołania kobiet do macierzyństwa i prowadzenia gospodarstwa domowego, a więc jest dość zachowawcza, dopominała się jednak o pewne rzeczy, które i dziś nadal stanowią treść słusznych postulatów, jak np. równa płaca za takie same kwalifikacje bez względu na płeć.
- Autor: Eliza Orzeszkowa
- Epoka: Pozytywizm
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Kilka słów o kobietach - Eliza Orzeszkowa (życzenia dla biblioteki .TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Eliza Orzeszkowa
Z tego wszystkiego zaś widzimy, że wychowanie umysłowe kobiety nie tylko zdobycie męża i możność błyszczenia powinno mieć na celu, ale że zadaniem jego jest uczynić z kobiety przede wszystkim człowieka, człowieka z jasną i szeroką myślą, z uzdolnieniem do pracy i z mocą do samoistnego życia. Widzimy, że nie dość jest uczyć kobietę dla tego, aby ona mogła podobać się i wyjść za mąż, ale aby po wyjściu za mąż umiała być żoną, matką, gospodynią i obywatelką.
Rozważywszy więc trzy pytania zasadnicze zwrócone do sposobu umysłowego wychowania kobiety, 1) kiedy uczą się kobiety? 2) czego się one liczą? 3) dlaczego się uczą? — inaczej odpowiedzieć nie podobna jak: 1) kobiety uczą się za krótko, 2) za mało, 3) dla ciasno pojętych lub błędnie wybranych celów.
IVStosując stopniowe rozwijanie umysłu do takiegoż rozwijania władz fizycznych, wyraźnie zakreślają się dla uczenia dziewczynki trzy epoki: 1. od lat ośmiu do trzynastu, 2. od trzynastu do osiemnastu, 3. od osiemnastu do dwudziestu lub nieco dalej.
W pierwszej epoce dziewczynka fizycznie i moralnie jest jeszcze dzieckiem. Zbyt systematyczne, zbyt przymuszające do ciągłego siedzenia nauki szkodliwe są jej ciału odbywającemu najżywszy proces przerabiania się i wzrostu, niepożyteczne umysłowi niezdolnemu jeszcze ogarnąć i pojąć żywotnej treści nauk.
Toteż zdobyte przez nią w tej porze wiadomości są zaledwie słabym początkiem dalszego jej kształcenia.
Od lat 13 i fizyczne i umysłowe władze dziewczynki wstępują w drugą fazę. Jeszcze dziecko, zaczyna już stawać się dziewicą. Ze stanowiska nawet fizjologicznego kilka lat życia kobiety od 13. do 18. uważane są za odrębną i stanowiącą w sobie pewną całość — epokę.
W epoce tej szybko już rozwija się i kształci ciało, umysł winien już także wejść na szerokie drogi gruntownego a pilnego zdobywania wiedzy. Ale nie dosyć na tym.
W 18. roku życia umysł kobiety w poprzedzających latach dobrze kierowany i niewytrącony z dróg właściwych zaniedbaniem strony fizycznej, dochodzi do pewnego stopnia dojrzałości. W owej porze jak ciało jej ma już pewne stanowcze kształty i zarysy, tak i myśl z większą niż wprzódy łatwością skupia się i rozszerza, analiza i kombinacja z pomocą uprzednio nabytych wiadomości potęgują się ciągle. Wszakże jak dla ciała, tak dla umysłu nie jest to jeszcze stan zupełnej dojrzałości, ale pewien tylko jej stopień. Zewnętrzne formy ciała są zda się już dojrzałe i rozwinięte, ale wewnętrzny proces fizyczny, nieujawniający się na zewnątrz, nie dochodzi jeszcze do pełni siły i rozwoju. Umysł także, szczególniej po trafnym dotychczasowym kształceniu, wydaje się na pozór dostatecznie rozwiniętym, a w istocie musi być jeszcze chwiejnym i słabym.
Tak więc jak epoka od lat 13 do 18 prowadziła stopniowo od pierwszego dzieciństwa do młodzieńczości czyli adolescencji, druga, od 18 do 20 lub dalej, prowadzi stopniowo tę pierwszą młodość do młodości dojrzałej i silnej, do jedynej pory, w której kobieta stać się może człowiekiem.
Z tego określenia czasu, w jakim odbyć się ma zupełny proces umysłowego kształcenia kobiety, samo przez się wypływa pytanie, czego się ona przez tak długie na pozór lata uczyć powinna?
Ludzie bezstronni i rozsądni, którzy nie patrzą na kobiety przez okulary doktorów tym gorzej i tym lepiej, odpowiedzą: wszystkiego.
Wszystkiego, czego się uczą mężczyźni, wszystkiego, co z kobiety uczynić może prawego i rozumnego człowieka, wszystkiego na koniec, na czym wesprzeć się ma przyszły jej byt moralny i materialny. A jedynym ograniczeniem, jedynym prawidłem w tym razie mogą być tylko osobiste zdolności i popędy albo wyłączne potrzeby, wynikające z położenia i przewidywanych dróg uczącej się kobiety.
Najważniejszymi zaletami umysłu, bez których niepodobna prawie stać się światłym i prawym człowiekiem, są: logika, praktyczność, szeroki na rzeczy pogląd i prostota. A ponieważ mózg dziecka giętkim jest i skłonnym do ukształtowania się według zewnętrznych wpływów, jakich doświadcza, samo z siebie wypływa, że te nauki pierwsze w wychowaniu miejsce zająć powinny, których wpływy nagiąć i ukształtować mogą umysł tak, aby posiadł: logikę, praktyczność, szeroki na świat pogląd i prostotę.
Nielogiczność i niekonsekwentność33 słusznie i często zarzucają kobietom. Być może i tak jest najpewniej, że fizyczna często przyczyna leżąca w delikatniejszym i drażliwszym systemie nerwowym kobiet, mianowicie gdy ten nie jest wzmocnionym przez jędrne i silne wychowanie fizyczne, czyniąc je zbyt wrażliwymi, ujmuje im mocy do stosowania myśli i postępków z pewnymi stałymi prawidłami.
Są jednak dowody, że nie tylko przez staranne kształcenie i wzmacnianie w nich tej słabej strony, ale nieraz tylko przez własną intuicję i samodzielne wysilenia, kobiety przychodzą do ścisłej logiczności pojęć i postępków.
Ale intuicja taka i samodzielność mogą być udziałem tylko szczególniej bogatą naturą obdarzonych istot, ogół zaś potrzebuje kształcenia tej strony tym staranniejszego, im słabszą ona jest z powodów wynikających z fizycznego organizmu. A jeśli logika jest linią, w jakiej idą po sobie przyczyny i skutki w różnych kierunkach, lecz zawsze prawidłowie34, toć dla nagięcia umysłu do pojmowania tej linii i nie zbaczania z niej, czy nie byłaby bardzo pomocną nauka o linii: geometra?
Ten użytek i wpływ na umysł geometrii, musiał w ten sposób zrozumieć Froebel, gdy położył przed oczy niemowląt jeszcze prawie kulę, walec i sześcian — a potem za główną osnowę dziecinnej nauki i zabawy podał ten sam sześcian rozebrany na mnóstwo części, z których układa się mnóstwo kształtów.
W ogrodach Froebla dziecię, przy najpierwszym otworzeniu się oczu na światło zaledwie powstającej w nim myśli, spotyka się z geometrią. Nad kolebką zawieszają mu piłkę i uczą go poznawać kierunek, czyli linię, w jakiej kołysze się ona w powietrzu.
To kołysanie się w różnych kierunkach piłki nad kolebką i późniejszy sześcian, z którego rozebranych sześćdziesięciu kilku części dziecię uczy się układać przeróżne kształty, wzory, litery, wymownie przemawiają w systemie Froebla za pożytkiem, jaki dziecięcemu umysłowi przynosi geometria. Znakomity myśliciel i pełen miłości badacz umysłów dziecięcych uznał znać, że nauka ta lepiej prostuje i koncentruje władze myślenia dziecka, jak gramatyka Szapsala i Noela35.
Po nielogiczności, kobietom najbardziej zarzucają niepraktyczność to jest: marzycielstwo, nieznajomość rzeczywistości, rojenie światów nadprzyrodzonych, przywiązywanie się do tych kreacji wyobraźni swoich tak bardzo, iż odrywa je to od ziemi z wielką szkodą tych, którzy je otaczają. Tejże niepraktyczności kobiet przypisują wielką ich skłonność do wierzenia przesądy i zabobony, w nadzwyczajne zjawiska i tym podobne rzeczy zasłaniające przed nimi prawdę.
Niepodobna zaprzeczyć, że słaba ta strona bywa w kobietach niezmiernie wybitna i częsta. Ale czyli nie pochodzi ona z zupełnej nieznajomości natury i świata, w którym kobieta żyje? Czy aby jej zapobiec, nie należy oznajamiać kobiety ze wszystkim, co istnieje na niebie i ziemi, z tym, czego dojrzeć nie może, bo istnieje gdzie indziej, ale o czym wiedzieć i co rozumieć powinna? Czy nie należy ukazać jej stosunku wzajemnego tych wszystkich rzeczy, ich istotę, odbierane i wywierane wpływy — odkryć przed nią nareszcie ten najwspanialszy i najwyżej pouczający obraz, jaki przed oczyma człowieka roztaczają nauki przyrodnicze?
Dotąd jeszcze większość trwa w tym przekonaniu, że uczenie się fizjologii lub anatomii jest najwyższą nieprzyzwoitością dla kobiety, dla której jeden tylko fenomen wykazany pierwszą z tych nauk ma pewną wartość, a tym jest, że: serce znajduje się z lewej strony piersi.
Z astronomii za dostateczną dla kobiety uznano wiadomość, że ziemia ma kształt kuli z dwóch boków spłaszczonej i że gwiazdy są oczami aniołów patrzących z góry na ten padół płaczu. W fizyce największe stosunkowo uczyniono postępy, boć każda już kobieta mniej więcej, wie, dlaczego w pokoju zimnym para z ust wychodzi, skąd się deszcz bierze, czym są obłoki itd.
Wprawdzie wiedzieć, że serce umieszczone jest z lewej strony piersi, umieć na pamięć, że ziemia ma kształt kuli z dwóch stron spłaszczonej i rozumieć, że deszcz pochodzi z nagromadzenia w górnych strefach obłoków złożonych z ziemskich wyziewów, znaczy niewiele jeszcze posiadać z dziedziny nauk przyrodniczych. Lecz jakkolwiek mało to jest, toż jednak wyjąwszy wiadomość o gwiazdach pojętych jako oczy aniołów lub otwory w niebie jest to już coś — niby początek tego, co ma być i być winno. W istocie od pewnego czasu daje się postrzegać dość wyraźny zwrot w wychowaniu kobiet, prowadzący je ku naukom przyrodniczym, zwrot słaby jeszcze, nieśmiały, a jednak dowodzący, że zaznajomienie kobiety z tym, co ją otacza, za pożyteczne dla niej, jeśli już nie za konieczne zaczyna być uważanym. A zaprawdę umysł nieposiadający wzniosłej o naturze wiedzy, wiecznie będzie się tłukł w ciasnym obrębie, nie dosięgnie nigdy możebnej sobie skali, ani zdobędzie dostatecznej jasności.
Dopóki człowiek ciekawym i pojętnym okiem nie wpatrzy się w naturę, wszystko mu będzie obce i nieznane, i to, co widzi, i to, na czym stoi, i to, czego się dotyka, i to, czym jest sam. Nie znając stosunku wzajemnego wszech rzeczy i stosunku do wszech rzeczy swego, nie wiedząc o wpływach, jakich doświadcza, ani o tych, jakie sam wywiera, błąka się w przypuszczeniach, w przesądach błędnych i nierozumnych często śmiesznych, a często też i szkodliwych wierzeniach. Ta ciasnota pojęć zabija go w życiu duchowym, szkodzi w życiu codziennym. Przez nią uciskany umysł jego nic nie zrozumie dokładnie, nie zda sobie sprawy z fenomenów najpowszedniej wkoło niego się zdarzających. Dzieje ludzkości zostaną dla niego na zawsze suchą chronologią i ogołoconą ze znaczenia historią królów i wojen, bo z dziejami ducha narodów wiąże się ściśle znajomość natury, śród której rozwijały się one w danych epokach i miejscach, która była bodźcem i pierwszą przyczyną złych lub dobrych działań składających je jednostek.
Stosunki społeczne będą mu tylko znane z dotykalnej zewnętrznej strony; filozofii ich nie zrozumie, bo łączy się ona z filozofią całego przebiegu dziejów niepodobną do pojęcia bez znajomości praw natury.
Potrzeby powszedniego nawet życia kierować on będzie, tłumaczyć i zaspokajać z pomocą rutyny i wedle tradycji ślepo przyjętej i uswojonej36, szkodliwej może bo błędnej.
Mogą istnieć zapewne dziwnie bogato obdarowane jednostki, które samą intuicją, niewspomaganą przez naukę i znajomość rzeczy, dochodzą do jasnych poglądów i rozumieją wiele, nic nie umiejąc, ale są to i będą zawsze wielce rzadkie wyjątki, ogół zaś kobiet ulega śmiesznym przesądom i zabobonom, ciasnemu zapatrywaniu się na sprawy świata, nieudolności w zarządzeniu codziennymi potrzebami życia, wskutek zupełnej nieznajomości nauk przyrodniczych.
Jako gospodynie do umiejętnego i samowiednego zarządu domem, potrzebują one znajomości pierwszych przynajmniej prawideł fizyki i chemii; jako matki do fizycznego wychowania swych dzieci winny rozumieć fizjologię, higienę a może i farmaceutykę — jako obywatelki na koniec potrzebują rozumieć zjawiska i wpływy natury, aby móc zrozumieć dzieje, bez których filozoficznego pojęcia stosunki społeczne, wzajemne względem siebie pozycje różnych klas ludności, niedostatki i cnoty narodu, którego są obywatelkami, ciemnymi i niezrozumiałymi dla nich zostaną. Wprawdzie można by tu zarzucić, że mimo małego, żadnego prawie miejsca, jakie nauki przyrodnicze zajmują w wychowaniu kobiet, bywają między nimi wzorowe matki, gospodynie i obywatelki.
Ale takie albo późniejszą a mozolną, bo własnymi tylko siłami podjętą pracą, doszły do pewnego wyższego stopnia wykształcenia, albo posiadają intuicję wyjątkowo bogato obdarzonej natury; w każdym razie nie stanowią ogólnego prawidła, nie mogą służyć za przykład logicznego następstwa umiejętności i samowiedzy, a najczęściej moralna ich strona bywa wieżą wystawioną na filigranowych ścianach, nieodpowiadających strukturą ciężkości wierzchołka, wieżą, która za pogody jaśnieje pod słońcem i piętrzy się dumnie a prosto, lecz przy lada powiewie wiatru runie i w proch się rozsypie.
Obok nauk przyrodniczych i z ich pomocą, wielkie miejsce w rozwijaniu umysłu kobiety zająć winny dzieje ludzkości, nie przedstawione jej chronologicznymi cyframi i abecadłowym spisem imion, ale roztoczone przed nią jako wielki obraz trudnego pochodu narodów ku światłu i jako źródło i przyczyny obecnego ich stanu. Taka nauka historii może do najwyższego stopnia zająć i rozmiłować w sobie bardzo młody nawet umysł, bo w niej znajduje się wszystko: filozofa, poezja, dramat, obrazy natury, starcia się namiętności w walkach między różnymi klasami społeczeństwa, cierpienie, praca, chwała i zbrodnie jednostek.
Młoda wyobraźnia znajdzie w niej dostateczną karmę, pojęcia rozszerzą się i uszlachetnią na widok bezmiernej przestrzeni, w jakiej od początku wieków obracał się duch ludzki wiecznie przykuwany do skały jak Prometeusz, wiecznie jak on walczący z Tytanami złych mocy, wiecznie spragniony światła i ściągający je ku sobie z olbrzymimi trudami.
Tą długą, olbrzymią, tak rozmaitą, a jednak tak jednolitą i logiczną w przyczynach i skutkach przeszłością tłumaczona teraźniejszość zrozumiała stanie się umysłowi, sprowadzi mu tysiąc dobrych natchnień — wskaże mu mnóstwo do umiłowania przedmiotów, postawi go na wysokim szczycie, z którego tłum spółbraci ogarnie on okiem miłości i przebaczenia.
Są ludzie, którzy dziwią się ciasnocie pojęć kobiecych o tym wszystkim, co przekracza granice salonu i spiżarni, powiadają oni, że w kwestiach dotyczących spraw obywatelskich i publicznych kobiety powodują się kastowymi przesądami, rozognieniem wyobraźni niewzmocnionej przekonaniami rozumu; że zasady polityczne ich są chwiejne i ustępują przed lada naciskiem osobistej namiętności lub zachcianki.
Nie wchodzimy w to, o ile zarzut ten słusznym jest, gdy spada wyłącznie na kobiety, i o ile on i w płci drugiej zastosowanie znaleźć może, ale pewni jesteśmy, że te kastowe przesądy, ta ciasnota pojęć, ta próżna egzaltacja, ta chwiejność opinii politycznych są skutkami nieznajomości dziejowego ducha narodu, którego kobiety są przecie żyjącymi i działającymi członkami.
Wprawdzie historia rodzinnego kraju szerokie na pozór zajmuje miejsce w wychowaniu naszych kobiet, od niej nawet zaczyna się zwykle to wychowanie, jest ona jego pierwszym, jeżeli nie ostatnim słowem. Ale czymże jest ta nauka historii? Spisem nazwisk królów i wojowników, nomenklaturą miejsc, w których odniesione zostały zwycięstwa lub poniesiono porażki, szeregiem cyfr gubiących się w drobiazgach.
Znajomość tego wszystkiego potrzebną jest zapewne jako ułatwienie pamięciowe, jako techniczna nieledwie strona nauki, ale wyuczenie się jej choćby najpilniejsze nie rozszerza jeszcze pojęć, nie daje żadnego wyobrażenia o istocie tego, co
Uwagi (0)