Darmowe ebooki » Publicystyka » Kilka słów o kobietach - Eliza Orzeszkowa (życzenia dla biblioteki .TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Kilka słów o kobietach - Eliza Orzeszkowa (życzenia dla biblioteki .TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Eliza Orzeszkowa



1 ... 7 8 9 10 11 12 13 14 15 ... 24
Idź do strony:
są może dowodem dobroci natury ludzkiej, ale zarazem i jej słabości, gdy nie jest wspartą na światłej i kierowniczej myśli — są piękną na chwilę, lecz krótko trwającą iluzją.

Zwierzęce skłonności, egotyczne instynkty poszeptujące wciąż człowiekowi rady ku jego interesowi go skłaniające, plątaniny społeczne stawiające go w różnych częstokroć trudnych i zawikłanych położeniach stanowią możne przyczyny ciągnące go ku złemu. Aby oprzeć się tym podszeptom i pociągom, trzeba człowiekowi pewnego a niezachwianego punktu oparcia się, czyli zasad. A zasady te to przekonania, to światło rozumu, to rozwój umysłowy będący jedyną opoką, na jakiej wesprzeć się może człowiek, pod stopami którego grunt drży poruszony jego własnymi i otaczających go ludzi namiętnościami.

Dlatego ażeby dziecko odnosiło korzyść z moralnego wychowania, trzeba, aby jasno widziało, dlaczego tak a nie inaczej ma postępować. To dlaczego ma towarzyszyć myśli ludzkiej od kolebki do grobu; bez niego nie ma prawdziwej i trwałej dobroci ni prawości.

Ale aby dziecię umiało odpowiedzieć sobie na to: dlaczego? — jakie wciąż myśli jego nasuwać należy w dzieciństwie, jakie wciąż samo przez się nasuwać mu się będzie w latach późniejszych, należy oznajamiać je ze stosunkiem wzajemnym wszystkich na świecie rzeczy, z naturą i potrzebami wszystkiego, co dziecię wokół siebie spostrzega, należy skłaniać myśl dziecka do rozwagi, kombinacji i wniosków, słowem, rozwijać je umysłowo.

Dobry lub zły kierunek rozwoju umysłowego, na którym ma spocząć warstwa moralności przyszłego człowieka, zależy od trafnie lub nietrafnie użytych trzech warunków nauczania: czasu, jakości, celu; czyli od tego: kiedy dziecię się uczy? czego i dlaczego?

Mężczyzna, aby wykształcić się umysłowo i nabyć zapasu wiedzy dostatecznego na to, aby nm ona była wsparciem moralnym i materialnym zapewnieniem egzystencji, uczy się do lat dwudziestu, niekiedy i najczęściej do dwudziestu kilku.

Kobieta, która również jak on jest członkiem społeczeństwa, obowiązanym do poniesienia wszystkich jego cierpień i powinności, która więc również jak on potrzebuje posiadać w sobie dźwignię i pociechę moralną, i punkt oparcia materialny, uczy się do lat 17 często do 15 zaledwie.

Wprawdzie nauka rozpoczyna się dla niej wcześniej jak dla mężczyzn, nie równoważy to wszakże bynajmniej strat i pożytków, bo wczesne to uczenie się szkodzi częstokroć fizycznej stronie, nie tylko umysłowej, nie pomagając do wzrostu — ale niekiedy tłumiąc ją lub całkiem paraliżując przez wczesne znudzenie, zniechęcenie i machinalne nabycie wiadomości, które tylko dokładnie zrozumiane korzyść przynosić mogą. W zamian za kilka najlepszych lat od 17 roku życia do 20 i dalej, w których umysłowe kształcenie swe potęguje i uzupełnia mężczyzna, kobietom dają na zdobywanie wiedzy dziecięce i najniewdzięczniejsze dla umysłowej pracy lata od 5. do 10. roku.

Krótki ten zakres pory przeznaczonej dla nauk kobietom dobrym i stosownym był niegdyś, kiedy kobiety, zostając całe życie małoletnimi, przez całe też życie zamknięte w ściśle zakreślonym domową i gospodarską sferą kole, nie potrzebowały oprócz bardzo wyjątkowych razów ani przekonań do oparcia się pokusom i stawienia mężnego czoła cierpieniom tak osobistym, jak społecznym, ani umiejętności i energii dla zdobycia sobie materialnego bytu.

Zakres ten stosowny był wtedy, gdy przy prząśnicy lub kołowrotku kobieta spędzać mogła spokojnie porę oczekiwania na powrót z wojaczki męża, który sam zaledwie czytać umiał, a który wróciwszy, nie czuł potrzeby ani podzielenia się z nią myślą światłą, ani wezwania jej porady a często i pomocy w człowieczych swych lub obywatelskich działaniach.

Stosownym mógł być on i wtedy, gdy w dostatkach i pomyślności opływająca społeczność nasza, każdej z kobiet zapewniała byt materialny zbytkowny, a przynajmniej wygodny, potrzebując od niej w zamian tylko pięknej twarzy, aby przyświecała świetnym zebraniom, i uprzejmego szczebiotania o niczym, aby uprzyjemniała goszczenie w salonach.

Ale zmieniły się czasy. Zamknięcie kobiety w sferze codziennych li zatrudnień i salonowego szczebiotania należy już do przeszłości, a potrzeby i pojęcia ludzkości coraz więcej ją wprowadzają w świat szerokich społecznych myśli i działań. Dziś mężczyzna myślący i działający potrzebuje mieć w niej nie tylko gospodynię zatrudnioną powszednimi życia potrzebami, ale żonę w prawdziwym i najwyższym słowa tego znaczeniu, to jest towarzyszkę, przyjaciółkę, współpracownicę w przedsięwziętym dziele.

Jeżeli kobieta nie jest żoną, potrzebuje zapasu myśli, wiedzy i energii, aby znaleźć sobie cel życia i to spokojne szczęście wewnętrzne, jakie człowiek o własnych siłach w piersi swej wytworzyć może, aby zapracować sobie na byt powszedni, na ten kawałek codziennego chleba, którego brak pogrąża w przepaść moralnej nawet, nie tylko materialnej nędzy. A jeżeli jaszcze kobieta jest matką! Niech się znajdzie pióro mistrza i określi, czym w społeczności naszej — w społeczności dzisiejszej jest, a czym winna być matka.

Imię to od początku świata znaczyło wiele, dziś znaczy ono stokroć więcej jeszcze.

Dawniej matka dawała dziecku życie fizyczne, a w moralnym zakresie wlewała weń tylko religijną wiarę: dziś ile jest w mowie ludzkiej świętych imion, wszystkie z jej ust w myśl dziecka spłynąć powinny: ile jest na świecie wiar i miłości służących w życiu opoką, wszystkie ma posiąść matka, aby dziecię, gdy oderwie się od jej łona i w daleką podróż życia pójdzie, wziąć je od niej i unieść z sobą mogło.

Więc jako towarzyszka myślącego i działającego mężczyzny, jako matka dzieci powołanych do trudnych a wielkich zadań społecznych, jako nareszcie człowiek potrzebujący celu życia i umiejętności działania, aby to życie utrzymać w moralnej godności i materialnym dostatku, kobieta weszła w obywatelstwo świata i zarówno z mężczyzną potrzebuje wiedzy.

Potrzebuje ona wiedzy, aby brakiem umysłowego rozwoju nie odtrącić męża od domowego ogniska, i nie stać się dlań kulą u nogi zamiast pomocą; aby umieć dzieci swoje wychować w równowadze fizycznej, moralnej i umysłowej; aby mieć cel życia, gdy nie zostanie żoną ni matką, aby zdobyć sobie kawałek chleba, gdy jest ubogą.

Potrzebuje ona wiedzy na to jeszcze, aby nie runęła mozolnie zbudowana wieża jej moralności, aby cierpienia życia, równoważone spokojem płynącym z myśli światłej, nie podkopały fundamentu jej fizycznego zdrowia.

Spójrzmy teraz na cały ten zakres potrzeb i działań dzisiejszej kobiety i na to, jakie ważne miejsce zajmuje w nich wiedza, i powiedzmy, czy do 15. lub 17. roku życia kobieta ma dość czasu do zdobycia całego potrzebnego wiedzy tej zapasu?

Chcąc się o tym dostateczniej przekonać, zwrócimy uwagę na drugie pytanie zadane dzisiejszemu umysłowemu kształceniu kobiety i zobaczywszy już kiedy się uczy kobieta, zobaczmy czego się ona uczy?

Tu wszakże, rozważając kierunek, jakim postępują umysły kobiet, rozdzielić je należy na dwie klasy: 1) Kobiety bogate sposobiące się na delikatne kwiatki i świetne królowe salonów. 2) Kobiety niebogate lub całkiem ubogie, sposobione na dobre gospodynie, a w razie niewyjścia za mąż na nauczycielki.

Biorąc pod rozwagę kierunek umysłowy kobiet w ten sposób podzielonych, dojdziemy do rozwiązania dwóch zarazem pytań: czego się uczą kobiety? i dla czego się one uczą?

Bo wedle różnicy celu, dla jakiego uczą się kobiety bogate i niebogate, zachodzi pewna różnica w rodzaju udzielanych im nauk, różnica drobna wprawdzie, nieprowadząca wcale do ważnych rezultatów, niemniej jednak zasługująca na uwzględnienie.

Już to głównym ogólnym celem uczenia się jednych i drugich jest wielkie dzieło zdobycia męża. Bogate wszakże panny, niezależne od własnych umiejętności ku temu posługujących, posiadając znakomite słowo posiłkowe: posag — mniej potrzebują zręczności w gonitwach małżeńskiej ślepej-babki. Za to koniecznym jest dla nich zdobycie sztuki błyszczenia, za pomocą której mogłyby przez całe życie, a raczej przez całą młodość godnie spełniać zadanie królowania w świecie na sposób Merowingów.

Innych celów uczenia bogatych kobiet trudno jest zaprawdę dopatrzyć, toteż nomenklatura udzielanych im nauk nie utrudzi niczyjej pamięci. Imiona tych nauk wymienione porządkiem według przypisywanej każdej z nich wagi i niezbędności są następujące: jeden lub dwa języki obce, muzyka na fortepianie, maniera, wyszywanie na kanwie, haftowanie na batyście, taniec, nomenklatura geograficzna, chronologia historyczna, rachunki doprowadzone aż do czterech działań arytmetycznych, z których jeszcze ostatnie, dzielenie, jako najtrudniejsze, wątpliwe zajmuje miejsce.

Oto i wszystko. Niekiedy tylko jeszcze, jak się wyraża Pelletan „żądna chluby matka rzuca swoją córkę w naukę angielskiego lub włoskiego języka”, ale najczęściej jednak: „ten wielojęzykowy zbytek zostawia się hrabinom i guwernantkom”.

Niekiedy także wspaniały ten szereg umiejętności powiększa się nauką śpiewania lub rysunku i wielce nawet pożądaną jest zwykle rzeczą, aby młoda osoba mogła błysnąć w salonie wokalnym wykonaniem jakiej arii lub zebranej kompanii ukazać wiszący na ścianie malowany bukiet lub pejzaż jako dzieło rąk swoich. Okazy te posiadanych przez młodą osobę talentów mogą zdobyć jej jaką świetną partię w postaci młodego mężczyzny, noszącego przy sobie słowo posiłkowe: majątek; a do tego pochylą przed nią czoła mnóstwa wielbicieli sposobiących się lub sposobionych na magistrów salonowej filozofii i doktorów praw obojga płci.

W kształceniu kobiet niebogatych z powodu różnicy położenia, a zatem i po części celów uczenia się, drobne zachodzą różnice.

Pierwsze w nim miejsce znajdują zawsze języki obce, a mianowicie francuski, i gra na fortepianie.

Ale maniera zastosowana do saloników lub po prostu do pokojów zamiast do salonów, jest daleko mniej skomplikowaną i wymagalną; haftowanie na kanwę ustępuje przed użyteczniejszą umiejętnością szycia; nomenklatura geograficzna i chronologia historyczna, pozostając tylko nomenklaturą i chronologią, bywa przecie w obszerniejszych udzielaną rozmiarach; arytmetyka przechodzi granice ułamków i dochodzi niekiedy do reguły trzech31.

A oprócz tego panna niebogata, otoczona najczęściej niebogatymi też ludźmi, aby między nimi znaleźć męża, posiadać winna pewne uzdolnienie praktyczne, jakimi są: chodzenie z kluczykami, urządzanie herbaty itp. okazy gospodarskich umiejętności.

Wychowujący ją przypuszczają niekiedy, lubo z obrazą i obawą słuszną nawet poniekąd, iż pomimo tak starannego i wszechstronnego jej wychowania, może nie znajdzie się nikt, kto by dla niej zapalił pochodnię hymenu. W takim razie będzie ona nauczycielką. Czy dlatego powinna się więcej uczyć? Nie. Bo wprawne mówienie obcymi językami i gra na fortepianie są dostatecznym patentem doskonałości guwernantki, a jeśli jeszcze w konwersacji potrafi ona zacytować parę dat historycznych lub parę nazwisk geograficznych, imponujących odległością miejsca, będzie uważaną za wzór guwernantek.

Nauczycielstwo zresztą nigdy, a przynajmniej rzadko bywa wytkniętym celem umysłowego kształcenia kobiety. Nie przeszkadza ono istnieniu jedynego wielkiego, wszystkie inne pochłaniającego celu, jakim jest wyjście za mąż: przyjmuje się jako epokę przejściową, którą przebyć trzeba jako tako, nim się dojdzie do celu upragnionego, nigdy nie spuszczanego z oka. W taki więc sposób rozumiejąc nauczycielstwo, wychowujący nie zadają sobie wcale trudu wnikania w przywiązane doń powinności, w granice wiedzy, jakiej ono wymaga.

Tak jak trudno jest dopatrzyć innych celów uczenia kobiety bogatej, jak zdobycie męża i błyszczenie w salonach, tak i celami wychowania kobiet niebogatych są: znowuż to samo zdobycie męża, a w najgorszym razie nauczycielstwo jako prezerwatywa32 od głodowej śmierci, potrzebna, dopóki się nie zjawi upragniony Mesjasz.

Są zapewne i w znacznej liczbie ludzie najzupełniej zadowoleni z takiego stanu rzeczy, znajdujący, że wiedza udzielana dotąd kobietom jest zupełnie dostateczną, może i zbyteczną nawet.

Tacy dzielą się na dwa obozy; jedni, pożyczywszy okularów od doktora tym gorzej, uważają kobietę za istotę nieudolną z natury, której przywar wrodzonych nic poprawić i moralnej godności nic podnieść nie zdoła. Inni, spojrzawszy na kobiety przez szkiełka doktora: tym lepiej, okrzyknęli je tak doskonałymi, anielskimi z natury istotami, że dość im wrodzonej piękności, mianowicie wrodzonej im dobroci i miękkości serca, aby spełnić mogły godnie swoje na ziemi zadania. Ale ci, którzy wolni od pesymistycznych i optymistycznych poglądów patrzą na kobiety oczami zdrowego rozsądku, przez chwilę tylko potrzebują przyjrzeć się opłakanym skutkom, jakie przynosi dla kobiet, a zatem i dla społeczeństwa, to nie w porę, niedostateczne i błędnie pojęte ich kształcenie, aby wyrzec, czy należy i jakich należy użyć środków ku poprawieniu złego.

„W imię rodziny i jej zbawienia, w imię macierzyństwa, małżeństwa i domowego ogniska winniśmy dopominać się dla kobiet o męskie i poważne wychowanie. Bo nareszcie dajmyż stanowcze określenie szanownym mianom żon i matek. Nikt zapewne z większym od mego szacunkiem nie schyli czoła przed tymi gospodarskimi codziennymi czynnościami, podrzędnymi na pozór, wzniosłymi w rzeczy, bo zawierającymi się w słowach: myśleć o innych!

Ale czy te czynności stanowią już całe zadanie, jakie ma do spełnienia kobieta?

Aby żoną być i matką, dosyć że jest umieć zarządzić obiadem, przypilnować sługi, czuwać nad dobrobytem domowych? Dosyć że jest kochać i modlić się? Nie. Jest to wiele, ale nie wszystko. Trzeba jeszcze przewodniczyć i wychowywać, a zatem: umieć. Bez wiedzy nie ma matki, prawdziwej matki, bez wiedzy nie ma żony, prawdziwej żony.

Nie idzie zatem, abyśmy wszystkie córki nasze kształcili na astronomów lub fizyków, ale winniśmy silnie zaprawiać władze ich myślenia przez zetknięcie ich umysłów z nauką; powinniśmy uczynić je zdolnymi do pojęcia wszystkich idei ich mężów, wszystkich nauk, jakie będą otrzymywać ich dzieci.

Często słyszeć się daje wyliczanie szkodliwych skutków uczenia kobiety, a nigdy prawie nikt nie zwraca uwagi, na śmiertelne niebezpieczeństwo ich nieumiejętności.

Wykształcenie umysłowe stanowi węzeł między małżonkami: nieumiejętność sprawia między nimi rozdział. Wykształcenie jest pociechą, nieumiejętność męczarnią. Nieumiejętność wtrąca kobietę w tysiące wad, tysiące błędów. Dlaczego na przykład ta lub owa kobieta śmiertelnie się nudzi? Bo nic nie umie. Dlaczego tamta zalotna jest, kapryśna, próżna? Bo nic nie umie. Dlaczego inna jeszcze oddaje na błyskotki owoc długiej a ciężkiej pracy męża? dlaczego rujnuje go zaciąganymi długami? dlaczego pociąga na zabawy, które go nudzą i męczą? Bo nic nie umie, bo na pokarm jej duchowi nie dano żadnej pożywnej myśli, bo świat pojęć wielkich i pięknych zamknięty jest przed nią. Dla niej więc świat próżności i bezładu... Niejeden mąż, który szydzi z nauki w stosunku jej do kobiet, przez nią zbawiony byłby od hańby”. (Er. Legouvé Histoire morales des femmes).

A jeśli tak opłakane są skutki nieumiejętności żon, matek i gospodyń, cóż dopiero mówić o kobietach, które tych

1 ... 7 8 9 10 11 12 13 14 15 ... 24
Idź do strony:

Darmowe książki «Kilka słów o kobietach - Eliza Orzeszkowa (życzenia dla biblioteki .TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz