Grażyna - Adam Mickiewicz (gdzie w internecie można czytać książki za darmo .TXT) 📖
- Autor: Adam Mickiewicz
- Epoka: Romantyzm
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Grażyna - Adam Mickiewicz (gdzie w internecie można czytać książki za darmo .TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Adam Mickiewicz
206. Ja się zemściłem, lecz ona nie żyje! — po tym wersie w pierwotnej wersji utworu fragment: „Ludy, słuchajcie! Dla waszej nauki / Powiem: słuchajcie i zważcie dokładnie! Wy, syny wasze, wnuków waszych wnuki / Niechaj to w sercu zachowają na dnie: / Co człowiek zbłądził, rażon gniewu jadem, / To książę wielkim naprawi przykładem!”. [przypis edytorski]
207. Ginie w płomieniach i dymu obłokach — Litwini w ciężkiej chorobie lub w wielkiem nieszczęściu zwykli byli żywcem palić się w domach. Najpierwszy ich król i arcykapłan Wajdewutas i jego następcy na stosach dobrowolną śmiercią pospolicie żywot kończyli. Takowe samobójstwo w mniemaniu ich bardzo zaszczytnem było. [przypis autorski]
208. snadź (daw.) — zapewne, prawdopodobnie. [przypis edytorski]
209. za co — tu: dlaczego. [przypis edytorski]
210. niewczesny — późny, spóźniony. [przypis edytorski]
211. własną wolą — z własnej woli; własnowolnie. [przypis edytorski]
212. przecz (daw.) — dlaczego. [przypis edytorski]
213. dostatni — tu: dostateczny, wystarczający. [przypis edytorski]
214. koniec się (...) dotoczy — koniec się dorzeźbi, dorobi. [przypis edytorski]
215. snadź (daw.) — widocznie, prawdopodobnie. [przypis edytorski]
216. podonczas (daw.) — wówczas. [przypis edytorski]
217. przytomny (daw.) — obecny (przy tym, o czym mowa). [przypis edytorski]
218. czyli — tu: konstrukcja z partykułą wzmacniającą -li; znaczenie: czy też. [przypis edytorski]
219. na rękę — na pojedynek. [przypis edytorski]
220. taras — nasyp ziemny. [przypis edytorski]
221. miasto (daw.) — tu: w miejsce, zamiast. [przypis edytorski]
222. podle (daw.) — obok. [przypis edytorski]
223. wrychle (daw.) — wkrótce. [przypis edytorski]
224. z uboczy (daw.) — z boku. [przypis edytorski]
225. Epilog wydawcy — we wcześniejszej wersji utworu epilog brzmiał: „Jeżeli ktoś te dzieje odczytał cierpliwie,/ I nierad z nich do końca — czemu się nie dziwię:/ Bo splątawszy się w wątku, resztą we mgle toną,/ Porzucając ciekawość twą niedosyconą/ Wiedzże, iż co się stało dawno i tajemnie,/ Po tylu wielkich latach, nie może być ze mnie / Do gruntu dziś wyśledzić a na jaw wysadzić,/ A fałszem nie chcę uszu łatwowiernych zdradzić!/ Więc za co księżna w polu zastąpiła męża,/ Przecz Litawor na Niemce imał się oręża:/ Nikt przyczyn dostatecznych a pewnych nie wyda,/ Bo nikt nie wiedział, oprócz starego Rymwida./ I ten niedługo zasię rozstał się z żywotem,/ A póki żył, nikomu nie powiedział o tem,/ Snać w przysiędze uwiązan albo w obietnicy./ Był jednak drugi człowiek, świadom tajemnicy:/ Giermek księżnej, naonczas we dworcu przytomny./ Ten, jako człowiek prostak, mniej w języku skromny,/ Co wiedział, co nie wiedział plótł tajemnie zrazu,/ Ale gdy strach ominął dawnego zakazu,/ (Bo zakazano było przed ludem rozplatać)/ Wieść tłumiona poczęła coraz szerzej latać;/ Przez tysiąc ust pędzona w nieśmiertelnym ruchu,/ Długie przepadłszy wieki, doszła nam do słuchu./ Ile w niej prawdy, niech każdy sam bada,/ A nie wyzwę na rękę, choć kto kłamstwo zada:/ Bo już nic zgoła swoją nie dostarczam głową,/ Co on giermek wyjawił, oddam słowo w słowo./ Giermek zaś tak powiadał: «Księżna sfrasowana,/ Iż nie mogła prośbami złamać gniewu pana,/ Sądziła go przekonać snadniej w innym czasie/ I kazała mnie posły zatrzymać w tarasie / Albo precz wygnać. Mnie się ten zamiar podoba:/ Wygnałem; ale grubo zbłądziliśmy oba!/ Bo Komtur, odpowiedzią twardą rozgniewany,/ Szedł na miasto, gotując ognie i tarany./ Kiedym o tej nowinie uwiadomił panią,/ Znowu biegła do męża, ja z daleka za nią,/ Weszliśmy. Ciemno było w komnacie i głucho;/ Książę strudzony zasnął na oboje ucho./ Stanęła podle łoża, lecz nie śmiała budzić,/ Czy nie chcąc darmo prosić, czy sennego trudzić;/ Ale wrychle na obrót rzuciła się nowy:/ Zdjęła szablę, wiszącą książęciu u głowy,/ Pancerz kładzie, mężowski płaszcz na piersiach zwiesza / I cicho drzwi przymknąwszy, na ganek pośpiesza;/ Mnie srogo zakazała o niczem nie gadać./ Wraz i konia podano; a gdy miała wsiadać,/ Mniemałem, nie ujrzawszy miecza przy jej boku,/ Że go miała zapomnieć lub zgubić w pomroku:/ Biegam, szukam, powracam — a zamknione wrota./ Patrzę w okna — niestety, już za bramą rota./ I strach mię ścisnął, jakobym obrzucon zarzewiem;/ Myślę, pocę się, kręcę, co mam począć, nie wiem?/ Wtem grzmot niemieckiej broni rozlega się w dali:/ Zrozumiałem, że w polu bitwę poczynali./ Wkrótce Litawor, czyli dosyć mając spania/ Czy zbudzony łoskotem, zerwał się z posłania./ Woła, klaszcze i woła: ja drżący ze strachu,/ Wsunąłem się na klęczkach w ciemny zakąt gmachu./ Widziałem, jako szukał oręża i zbroje,/ Kołatał we drzwi, skoczył na księżnej pokoje,/ Wrócił, wyłamał rygle, wyleciał na ganek./ Ja do okna (a już się zbierało na ranek):/ Książę spoziera wkoło i nadstawia uszy,/ I krzyczy; ale w zamku nie ma żywej duszy./ Potem na dół, jakoby nieprzytomny sobie,/ Skoczył, gdzie stały jego rumaki przy żłobie;/ Wyjechał na dziedziniec, wstrzymał się u wałów,/ Słuchał, z której zgiełk strony, gdzie ogień postrzałów:/ I zawróciwszy konia, lotem błyskawicy,/ Przez dziedziniec, most, wały, skoczył ku stolicy./ Jam oczmi stał, ciekawie oczekując końca:/ Alem niedługo czekał. Koło wschodu słońca/ Wraca Litawor, Rymwid i Grażynę z łęku/ Wysadziwszy, do gmachu dźwigali na ręku./ Strach wspomnieć! Kędy stąpią, krew strumieniem pryska,/ Bo pierś ciężko raniona i skonania bliska;/ Padła z łoża, to nogi ściskała książęce,/ To załamane k’niemu wyciągając ręce:/ »Przebacz mężu, to pierwsza i ostatnia zdrada!...«/ On, rzewnie płacząc, przy niej na kolana pada,/ Skonała... Wstał i odszedł, i rękami oczy / Zakrywszy, stał... ja wszystko widziałem z uboczy;/ A gdy z Rymwidem jęli kłaść na łoże ciało,/ Uciekłem... Wiecie wszyscy, co się potem stało»”. [przypis edytorski]
Wolne Lektury to projekt fundacji Nowoczesna Polska – organizacji pożytku publicznego działającej na rzecz wolności korzystania z dóbr kultury.
Co roku do domeny publicznej przechodzi twórczość kolejnych autorów. Dzięki Twojemu wsparciu będziemy je mogli udostępnić wszystkim bezpłatnie.
Jak możesz pomóc?
Przekaż 1% podatku na rozwój Wolnych Lektur:
Fundacja Nowoczesna Polska
KRS 0000070056
Dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur i pomóż nam rozwijać bibliotekę.
Przekaż darowiznę na konto: szczegóły na stronie Fundacji.
Ten utwór nie jest objęty majątkowym prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać. Jeśli utwór opatrzony jest dodatkowymi materiałami (przypisy, motywy literackie etc.), które podlegają prawu autorskiemu, to te dodatkowe materiały udostępnione są na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa – Na Tych Samych Warunkach 3.0 PL.
Źródło: http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/grazyna
Tekst opracowany na podstawie: Adam Mickiewicz, Pisma Adama Mickiewicza, t. 2, nowe wyd. zupełne, [wyd. Eustachego Januszkiewicza i Juliana Klaczki], E. Jung-Treutell, F. Wagner, Paryż-Leipzig 1861
Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.
Opracowanie redakcyjne i przypisy: Paulina Choromańska, Katarzyna Kwiatkowska, Marta Niedziałkowska, Aleksandra Sekuła, Wojciech Szczęsny.
Okładka na podstawie: Søren Niedziella@Flickr, CC BY 2.0
ISBN 978-83-288-3532-0
Plik wygenerowany dnia 2021-07-08.
Uwagi (0)