Po męsku. Obyczaje silnej płci - 1. Mężczyzna na co dzień - Peter Post (biblioteka .TXT) 📖
- Autor: Peter Post
Czytasz książkę online - «Po męsku. Obyczaje silnej płci - 1. Mężczyzna na co dzień - Peter Post (biblioteka .TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Peter Post
Na szczęście istnieje rozwiązanie tego dylematu – można po prostu spytać przyjaciela, partnerkę lub współlokatora. Kiedy sam ich zapytasz, wówczas domyślą się, że mogą powiedzieć ci prawdę.
„Tom, od kilku miesięcy mieszkamy tu razem. Chciałbym cię o coś zapytać, wiem, iż to zabrzmi dziwnie, ale muszę się upewnić. Czy czuć brzydki zapach z moich ust? Zauważyłeś to kiedyś? Jeśli tak, to chciałbym temu jakoś zaradzić”.
Gdy z twoim oddechem jest wszystko w porządku, Tom po prostu powie ci to. Jeżeli natomiast brzydko pachnie ci z ust, z pewnością poczuje wielką ulgę, iż może w końcu zwrócić uwagę na ten problem i nie musi pierwszy poruszać tego tematu.
Dawniej świat należał do palaczy. Można było bezkarnie palić niemal wszędzie – w samolocie, taksówce, restauracji, sklepie lub w domu.
Dziś jest inaczej. Jeśli palisz, do ciebie należy obowiązek przestrzegania przepisów obowiązujących w miejscach publicznych. Nikomu nie imponuje osoba paląca tam, gdzie jest to zabronione. Kiedy jesteś gościem u kogoś w domu, nigdy nie wyciągaj papierosa, jeżeli najpierw nie poprosisz o pozwolenie i bądź przygotowany na to, że gospodarz może poprosić cię o wyjście na zewnątrz. Zapach dymu na twoich ubraniach lub w samochodzie może niektórym przeszkadzać. Wyobraź sobie, iż spryskujesz się wodą kolońską tuż przed randką, ale zanim spotkasz się z dziewczyną, zapalasz jeszcze papierosa. Witanie się z nią w oparach dymu będzie, delikatnie mówiąc, działało na twoją niekorzyść!
Czasem, zwłaszcza jeżeli mówimy o cygarach, mężczyźni zapominają, że wydychany przez nich dym może denerwować innych. Warto pamiętać, iż dla wielu osób woń cygara jest szczególnie odpychająca.
Jeśli chcesz je zapalić w domu lub w miejscu publicznym, w którym jest to dozwolone, upewnij się, że nikomu z najbliższego otoczenia nie będzie to przeszkadzać, a potem spytaj, czy ktoś nie chciałby poczęstować się papierosem czy cygarem (nie pomijaj kobiet).
Moja dobra przyjaciółka Becky niedawno bardzo się oburzyła. Ćwiczyła w klubie fitness, przemieszczając się od jednego urządzenia do drugiego i nagle zauważyła, że na ławeczce, na której właśnie miała usiąść, ktoś przyczepił starą gumę do żucia.
W takich sytuacjach zastanawiamy się, co sobie dana osoba myślała.
Żucie gumy to jak korzystanie z telefonu komórkowego; można to robić jedynie wtedy, gdy czynność ta nie wpływa negatywnie na znajdujące się w naszym otoczeniu osoby. Wydawanie dziwnych dźwięków, żucie gumy z otwartymi ustami albo dmuchanie balonów, to zachowania niegrzeczne wobec innych. Gdy jesteś w teatrze, na koncercie, pracujesz w bliskim kontakcie z ludźmi, stoisz w zatłoczonej windzie lub innym miejscu publicznym, żuj gumę po cichu, z zamkniętymi ustami, jeżeli w ogóle musisz to robić. Kiedy jesteś na randce, niezależnie czy jest to pierwsze spotkanie, czy wyjście z żoną lub partnerką, zapomnij o żuciu gumy.
Większość mężczyzn potrafi doskonale pluć. W podstawówce rozgrywaliśmy zawody, kto potrafi splunąć najdalej. Nie zastanawialiśmy się wówczas, co sobie o tym pomyślą dziewczyny. Dzisiaj, w dorosłym życiu,
wszystko wygląda inaczej. Kobiety uważają plucie za bardzo denerwującą czynność.
Pamiętaj, istnieje zasadnicza różnica między splunięciem na boisku sportowym, a sytuacją, kiedy na randce idziesz z dziewczyną pod rękę. Cała sztuka polega na tym, aby nie zamienić złych zachowań, którym ulegamy, kiedy jesteśmy sami na boisku lub z kolegami, w nawyk przeszkadzający nam, gdy przebywamy z kobietą lub w doborowym towarzystwie.
Jeśli przebywasz w towarzystwie i musisz oczyścić gardło, przeproś i zrób to na osobności. Jeżeli nie możesz wyjść, dyskretnie odchrząknij do chusteczki i wyrzuć ją do kosza.
Przy wytrzymałości i dobrej jakości produkowanych obecnie chusteczek higienicznych polecam stosowanie tych z materiału jedynie dla ozdoby. Wsuwanie zużytej chusteczki do kieszeni nie wygląda najlepiej, a wyobraź sobie, że miałbyś ją później komuś zaoferować!
Kolejnym etapem wchodzenia w wiek męski jest w gronie nastolatków mistrzowskie puszczanie wiatrów. Sztuka ta mogła zdobywać uznanie trzynastoletnich kolegów, ale z całą pewnością nie zaimponuje dorosłym z twojego otoczenia, zwłaszcza kobietom. W naszym badaniu, jedna na sześć ankietowanych wskazała tę czynność jako „najbardziej denerwującą kobiety u mężczyzn”.
Noś przy sobie paczkę chusteczek higienicznych
Noszenie przy sobie chusteczki higienicznej to jedna z najprostszych i najistotniejszych zasad dobrego wychowania. Posiadanie pod ręką jednorazowej chusteczki pozwoli nam w każdej chwili zadbać o swoje potrzeby albo przyjść z pomocą innej osobie, która nagle kichnie.
„Proszę, masz chusteczkę” – możesz grzecznie zaproponować. I nagle staniesz się „bohaterem”.
Co jednak zrobić, kiedy jesteśmy na randce i meczą nas wzdęcia?
A co robisz, jeśli musisz skorzystać z toalety? Zasada jest identyczna. Możesz szybko udać się do łazienki lub powstrzymać się. Jeżeli z jakiegoś powodu nie możesz wyjść, a już dłużej nie dasz rady wstrzymywać gazów, postaraj się zrobić to jak najdyskretniej i bądź w razie potrzeby przygotowany, aby przeprosić.
Moja żona zna się na muzyce. Wszystkie dzieci lubią z nią rozmawiać, ponieważ zna współczesne zespoły. Któregoś dnia zostawiła płytę CD w moim samochodzie. Była to Shaw Colvin. Miła melodia. Doskonały głos. Jedziemy sobie, aż nagle w moich uszach zaczyna dźwięczeć zwrot „f... off!”, śpiewany przez piosenkarkę bardzo wyraźnie.
Wówczas zrozumiałem, że przekleństwo jest dla słuchacza czymś, czego się nie spodziewa. Kiedy jakaś osoba klnie, słuchający przestaje zwracać uwagę na treść wypowiedzi, tylko skupia się na słowie, które go zszokowało.
Ogólnie rzecz biorąc, przeklinanie to kwestia kulturowa. W pewnych kręgach można bez skrępowania używać pewnych słów, podczas gdy w innych te same wyrazy mogą brzmieć obraźliwie. Ostatnio poproszono mnie o zorganizowanie seminarium w firmie, w której pracują ludzie należący do dwóch odmiennych kultur – „południowej” i „północno-wschodniej”.
Nakaz etykiety
Uważaj, co mówisz. Kiedy przeklinasz, słuchacz nie skupia się na tym, co chcesz powiedzieć, ale na sposobie w jaki to mówisz.
Pracownicy należący do tej ostatniej grupy mają zwyczaj przeklinania w sytuacjach służbowych, natomiast ich koledzy z południa USA nigdy nie używają wulgarnych słów. W związku z tym, często nie czują się swobodnie, kiedy rozmawiają z kolegami z kultury północnego wschodu kraju.
Ludzie często mają różne opinie odnośnie tego, co uważają za przekleństwo. Dlatego właśnie staram się nie włączać takiego słownictwa do prezentacji, nie chcę ryzykować, że urażę któregoś z uczestników, natomiast użycie przekleństwa nie poprawi jakości mojej wypowiedzi. Niedawno, podczas seminarium w Denver, w trakcie odpowiedzi na pytanie jednego z uczestników nieświadomie wykrzyknąłem: „O mój Boże!”. Nie zastanowiłem się, po prostu słowa same wyszły z moich ust. Później, gdy czytałem opinie na temat wystąpienia, zdumiał mnie komentarz, w którym zostałem skrytykowany za wzywanie imienia Pana Boga nadaremno. W innym miejscu wyrażenie to nikogo by nie zdziwiło. Jednak osoba ta uznała je za bardzo obraźliwe.
Uważaj więc na dobór słów, aby nie urazić słuchaczy. Jest to sytuacja, jaką od czasu do czasu przeżywa każdy z nas. Nawet będąc wśród dobrych znajomych, przyzwyczajonych do niecenzuralnego języka, jeśli stwierdzisz, że ktokolwiek z nich mógłby poczuć się urażony zbędnym słowem, ugryź się w język. Nawet jeżeli nie jesteś pewien... mimo wszystko powstrzymaj się.
Mężczyzna i jego samochód
JEST 17.45, KONIEC DŁUGIEGO DNIA. Cieszę się, że wracam do domu. Wiejskie drogi w Vermont są urocze i nie mogę doczekać się odprężającej przejażdżki. I nagle widzę go – poobijany dziesięcioletni sedan wlecze się tuż przede mną. Ograniczenie prędkości wynosi tutaj trzydzieści pięć mil na godzinę, a ten facet ledwie wyciąga trzydzieści. Z przeciwnej strony jedzie sznur samochodów, nie mogę go wyprzedzić i utknąłem, muszę hamować.
Jestem tak blisko, że nie widzę dzielącego nas kawałka asfaltu i czuję, jak adrenalina uderza mi do głowy. „No dalej, idioto, rusz się!” – warczę sam do siebie. Po kilku minutach, wierzcie mi lub nie, facet zaczyna zwalniać. Mnie natomiast stale wzrasta ciśnienie. Za chwilę skręt w prawo, jedziemy teraz dziesięć mil na godzinę, a we mnie aż gotuje się ze zniecierpliwienia. Dopiero kiedy rozpoczyna manewr skrętu, włącza kierunkowskaz.
Podjeżdżam obok, wciskam pedał gazu do podłogi i wyprzedzam go, myśląc: „Ale mu pokazałem”. Milę dalej skręcam na żużlową drogę, przy której mieszkam i jestem już w domu, choć nadal myślę o wcześniejszym zajściu.
Według ekspertów, nie należę do 35 procent Amerykanów, którzy przyznają się do agresywnego zachowania na drodze. Następnym razem, kiedy znajdziesz się za kierownicą, rozejrzyj się i przypomnij sobie tę statystykę – jeden na trzech kierowców przyznaje się do agresywnego zachowania na drodze, jednak prawdziwa liczba jest prawdopodobnie wyższa. Sześć na dziesięć badanych przez nas osób odparło, iż często są świadkami agresywnego lub bezmyślnego zachowania kierowców.
Nie zachowałem się aż tak źle, jak bym mógł, ostatecznie nie krzyczałem, nie przeklinałem (w każdym razie w taki sposób, by słyszał to tamten kierowca), ani nie robiłem gorszych rzeczy, ale i tak jestem w stanie wymienić kilka przykładów niewłaściwego zachowania, jakiego dopuściłem się w trakcie jazdy – zbyt bliskie podjeżdżanie do drugiego samochodu, niepotrzebna i gwałtowna zmiana prędkości, utrata kontroli nad nerwami oraz „wiązanka” słów, aby wyrazić frustrację.
Zdenerwowanie w czasie jazdy i agresywne zachowanie są niebezpieczne, głupie i nigdzie nas nie zaprowadzą. Jak się okazało, dotarłem do domu jedynie minutę lub dwie później niż zwykle. Wielkie rzeczy. Gdybym kilka razy odetchnął i zachował spokój, zamiast wpadać w szał, przyjechałbym do domu odprężony i zrelaksowany, a nie spięty i zirytowany.
Nigdy nie będziecie mieli wpływu na to, jak zachowują się inni kierowcy w samochodach, ale możecie zacząć zmieniać własne nawyki na drodze. Pierwszym koniecznym krokiem jest rozpoznanie, czy zachowujesz się w taki sam sposób. Spytaj sam siebie, czy:
wrzeszczę na innych kierowców?
myślę o swoim samochodzie jak o „narzędziu zemsty”?
zawsze mam rację, a inni się mylą?
podczas frustrującego zdarzenia na drodze czuję, jak gwałtownie skacze mi ciśnienie?
Kolejnym krokiem jest wypracowanie innego sposobu reakcji w sytuacjach, które normalnie wyprowadziłyby cię z równowagi. Zwolnij, weź kilka głębokich oddechów i ustąp innemu kierowcy. Jeśli nie dla siebie samego, to przynajmniej przez wzgląd na pasażerów, na osoby w sąsiednim pojeździe i ze względu na własne dzieci, które pewnego dnia też usiądą za kierownicą.
BADANIA MÓWIĄ
Agresywna jazda to czynnik odpychający kobiety
Kiedy w naszym badaniu poprosiliśmy kobiety, aby określiły, co najbardziej denerwuje je u mężczyzn za kierownicą, 50 procent respondentek odparło, że najbardziej przeszkadza im agresywne zachowanie, zbyt szybka jazda, najeżdżanie na inne samochody, wrzaski, przeklinanie, wykonywanie wulgarnych gestów, wciskanie się do ruchu i zajeżdżanie drogi innym.
Musisz świadomie pracować nad tym, aby być rozważnym i grzecznym w stosunku do pasażerów, których wieziesz i innych użytkowników drogi. Oto jak przezwyciężyć złość za kierownicą.
Oczywiście potrzeba na to trochę czasu. Sam ciężko nad sobą pracuję, ale nadal łapię się na tym, że wyzywam pod nosem lub obrzucam nienawistnym spojrzeniem wyjątkowo bezmyślnych kierowców. Myślę jednak, iż moje zachowanie poprawia się. Nie najeżdżam już na przykład nikomu na zderzak, aby wymusić pośpiech u kierowcy jadącego przede mną pojazdu (to i tak nie działa).
Chociaż agresywne zachowanie na drodze to najlepszy przykład bezmyślnej jazdy, istnieją także inne ważne kwestie, które myślący mężczyzna zawsze powinien brać pod uwagę.
Używaj kierunkowskazu
To zdumiewające jak wiele osób nie używa we właściwy sposób kierunkowskazów.
Uwagi (0)