Darmowe ebooki » Komedia » Don Juan - Molière (Molier) (bibliotek a .TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Don Juan - Molière (Molier) (bibliotek a .TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Molière (Molier)



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 12
Idź do strony:
słowa. KAROLKA

O, panie, niech pan zaczeka, aż się pobierzemy. Potem to już będę pana całowała, ile tylko pan zechce.

DON JUAN

Dobrze więc, piękna Karolciu; zgadzam się na wszystko, co każesz; daj mi tylko swą małą rączkę, i pozwól, abym tysiącem pocałunków wyraził zachwyt i szczęście, którego w tej chwili doznaję.

SCENA TRZECIA
DON JUAN, SGANAREL, PIETREK, KAROLKA. PIETREK
odpychając don Juana, który Karolkę całuje w rękę:

Powoli, panie, powoli; niech no pan zwolni troszeczkę. Zanadto się pan gorącuje; jeszcze pan frybry26 dostanie.

DON JUAN
odpychając gwałtownie Piotrusia:

Czego tu chce ten bałwan?

PIETREK
między don Juanem a Karolką:

Mówię, żeby się pan odczepił i nie dobierał się do cudzego ogródka.

DON JUAN
odtrącając ponownie Piotrusia:

Ciszej no trochę!

PIETREK

Do kaduka! Cóż to za potrącanie!

KAROLKA
biorąc Piotrusia za ramię:

Ależ bo zostawże go, Piotrusiu.

PIETREK

Gdzie go mam zostawić? Ani mi się śni.

DON JUAN

Ej!

PIETREK

Do paralusza! Dlatego, żeś pan jest pan, będziesz nam tu pod nosem obcałowywał nasze dziewczęta? Idź pan obcałowywać swoje.

DON JUAN

Co?

PIETREK

A to! Don Juan uderza go w twarz. Do licha, nie bij pan. Drugi policzek. O Jezu! Jeszcze policzek. Do choroby! Jeszcze policzek. Do kaduka! Milion diabłów! To niepięknie tak bić ludzi. To ma być nagroda, żem się panu nie dał utopić?

KAROLKA

Piotrusiu, nie gniewaj się.

PIETREK

Właśnie, że chcę się gniewać; a ty, ty jesteś szelma, że mu się pozwalasz wyściskiwać.

KAROLKA

O Piotrusiu, to nie tak, jak ty myślisz. Ten pan chce się żenić ze mną; nie powinieneś się na niego złościć.

PIETREK

Jak to, u czarta! Przecież ty jesteś ze mną zmówiona27?

KAROLKA

To nic, Piotrusiu. Jeśli mnie kochasz, czyś nie powinien się cieszyć, że zostanę wielkomożną panią?

PIETREK

A nie, do paralusza! Wolałbym żebyś zdechła, niż żebyś miała być czyją inną.

KAROLKA

Czekaj, czekaj, Piotrusiu, nie trap się. Jak zostanę panią, to i ty przy tym coś zarobisz; będziesz do nas przynosił ser i masło.

PIETREK

Do stu czartów! Nigdy nic nie przyniosę, choćbyś mi za wszystko dwa razy tyle płaciła. Więc ty słuchasz tego, co on ci baje? Ej, do licha! Gdybym ja to naprzód wiedział, nie byłbym głupi wyciągać go z wody, jeszcze bym go tęgo wiosłem po łbie obdzielił na drogę.

DON JUAN

zbliżając się do Piotrusia aby go uderzyć: Co ty tam mruczysz?

PIETREK
chowając się za Karolkę:

Do choroby! Nie boję się nikogo.

DON JUAN
idąc ku niemu:

Poczekaj no trochę.

PIETREK
umykając na stronę:

Kpię sobie ze wszystkiego.

DON JUAN
biegnąc za nim:

Zaraz zobaczymy.

PIETREK
kryjąc się znów za Karolkę:

Nie takich ja już widziałem.

DON JUAN

Ejże!

SGANAREL

Ech, panie, zostaw pan w spokoju tę mizerotę. Grzech doprawdy bić takiego. Do Piotrusia, stając między nim a don Juanem: Słuchaj, chłopaczku, umykaj lepiej pókiś cały i nie stawiaj się panu.

PIETREK
przechodząc przed Sganarelem i hardo patrząc na don Juana:

Właśnie, że chcę mu powiedzieć...

DON JUAN
zamierzając się, aby mu wymierzyć policzek:

Ha! Ja cię nauczę. Piotruś uchyla głowę, a policzek dostaje się Sganarelowi.

SGANAREL
patrząc na Piotrusia:

Niech licho porwie ciemięgę!

DON JUAN
do Sganarela:

Ot, masz zapłatę za swoje współczucie.

PIETREK

Czekaj; pójdę powiedzieć ciotce, co się tu święci.

SCENA CZWARTA
DON JUAN, KAROLKA, SGANAREL. DON JUAN
do Karolki:

A więc, dzięki tobie, wkrótce stanę się najszczęśliwszym z ludzi. Wierz mi, szczęścia swego nie pomieniałbym na nic pod słońcem. Ileż czeka mnie rozkoszy, skoro zostaniesz moją żoną, i skoro...

SCENA PIĄTA
DON JUAN, MAŁGOSIA, KAROLKA, SGANAREL. SGANAREL
spostrzegając Małgosię:

Oho!

MAŁGOSIA
do don Juana:

Panie, cóż pan tu robi koło Karolki? Czy może jej pan także mówi o kochaniu?

DON JUAN
po cichu do Małgosi:

Nie. Przeciwnie, to ona mówiła mi właśnie, że miałaby ochotę wydać się za mnie, a jej powiedziałem, że jestem już zmówiony z tobą.

KAROLKA
do don Juana:

Czego od pana chce ta Małgośka?

DON JUAN
po cichu do Karolki:

Zazdrosna jest, że z tobą rozmawiam. Chciałaby się wydać za mnie; ale ja jej powiadam, że chcę tylko ciebie.

MAŁGOSIA

Jak to! Karolka...

DON JUAN
po cichu do Małgosi:

Co bądź jej powiesz, wszystko na próżno; tak już sobie to wbiła do głowy.

KAROLKA

Co znowu? Ty, Małgośka...

DON JUAN
po cichu do Karolki:

Szkoda słów tracić daremnie; nie wyleczysz jej z tego urojenia.

MAŁGOSIA

Czy ona...

DON JUAN
po cichu do Małgosi:

Nie ma sposobu dogadać się z nią rozsądnie.

KAROLKA

Ja muszę...

DON JUAN
cicho do Karolki:

Uparta jak wszyscy diabli.

MAŁGOSIA

Ale...

DON JUAN
cicho do Małgosi:

Nic do niej nie mów, to istna wariatka.

KAROLKA

Ja tak myślę, że...

DON JUAN
po cichu do Karolki:

Zostaw ją, ona jest trochę pomylona.

MAŁGOSIA

Nie, nie, muszę się z nią dogadać.

KAROLKA

Chcę wiedzieć, co ona ma na myśli.

MAŁGOSIA

Co!...

DON JUAN
cicho do Małgosi:

Założę się, powie ci, że przyrzekłem się z nią ożenić.

KAROLKA

Ja...

DON JUAN
cicho do Karolki:

Załóżmy się, będzie tu dowodzić, żem przysiągł pojąć ją za żonę.

MAŁGOSIA

Ejże, Karolka, to bardzo nieładnie włazić tak na cudzą grzędę.

KAROLKA

To bardzo niepięknie, Małgosiu, zazdrościć mi, że pan ze mną rozmawia.

MAŁGOSIA

Mnie pan pierwszą zobaczył.

KAROLKA

Ciebie zobaczył pierwszą, a mnie drugą i przyrzekł się ze mną ożenić.

DON JUAN
cicho do Małgosi:

A co? Nie mówiłem?

MAŁGOSIA
do Karolki:

Całuję rączki! Nie z tobą, ale ze mną obiecał się ożenić.

DON JUAN
cicho do Karolki:

A co? Nie zgadłem?

KAROLKA

Gadaj to komu innemu; mówię ci, że ze mną.

MAŁGOSIA

Kpisz, czy o drogę pytasz? Ze mną, i po wszystkiemu.

KAROLKA

Jest tu: niech powie, czy nieprawdę mówię.

MAŁGOSIA

Jest tu: niech zaprze, jeżelim skłamała.

KAROLKA

Czy to z nią, panie, przyrzekł się pan ożenić?

DON JUAN
cicho do Karolki:

Żartujesz chyba.

MAŁGOSIA

Czy to prawda, panie, że pan dał jej słowo?

DON JUAN
cicho do Małgosi:

Możesz nawet przypuszczać?

KAROLKA

Słyszy pan, co ona baje?

DON JUAN
cicho do Karolki:

Niech sobie mówi.

MAŁGOSIA

Jest pan świadkiem, jak ona, w żywe oczy...

DON JUAN
cicho do Małgosi:

Niech sobie gada...

KAROLKA

Nie, nie, prawda musi wyjść na wierzch.

MAŁGOSIA

Musi pan nas tu rozsądzić.

KAROLKA

Czekaj, Małgośka, dowiesz się od pana, jakaś głupia sroka.

MAŁGOSIA

Czekaj, Karolka, już pan ci przytrze nosa.

KAROLKA

Panie, niechże pan powie, która z nas ma rację.

MAŁGOSIA

Niechże pan nas pogodzi, jeśli łaska.

KAROLKA
do Małgosi:

Zaraz zobaczysz.

MAŁGOSIA
do Karolki:

Ty sama zobaczysz.

KAROLKA
do don Juana:

Niechże pan powie.

MAŁGOSIA
do don Juana:

Niechże pan przemówi.

DON JUAN

Cóż chcecie, abym wam powiedział? Obie utrzymujecie, iż przyrzekłem pojąć was w małżeństwo. Czyż każda z was nie wie dobrze, jak się rzeczy mają? Trzebaż, abym się jaśniej tłumaczył? Po co mnie zmuszać, abym dwa razy powtarzał to samo? Czyż ta, której to przyrzekłem, istotnie nie czuje w duchu, iż może śmiać się z tego, co tamta gada, i czy ma sobie czym zaprzątać głowę? Chodzi o to, bym dotrzymał obietnicy: wszystkie rozprawy do niczego nie prowadzą; trzeba działać, a nie rozprawiać, a czyny lepiej mówią niż słowa. Toteż w ten sposób jedynie pragnę was pogodzić, a skoro pójdziemy do ślubu, cały świat się dowie, która z was posiadła me serce. Cicho do Małgosi: Niech sobie myśli, co jej się żywnie podoba. Cicho do Karolki: Niech sobie brnie w swojej wariacji. Cicho do Małgosi: Ubóstwiam cię. Cicho do Karolki: Jestem twoim na wieki. Cicho do Małgosi: Każda twarz przy twojej wydaje mi się szpetną. Cicho do Karolki: Od chwili, gdy cię ujrzałem, nie mogę patrzeć na inne kobiety. Głośno: Muszę wydać małe zlecenie, wrócę za chwileczkę.

SCENA SZÓSTA
KAROLKA, MAŁGOSIA, SGANAREL. KAROLKA
do Małgosi:

Mnie jedną kocha, wiem.

MAŁGOSIA
do Karolki:

Ze mną się ożeni, zobaczysz.

SGANAREL
wstrzymując Karolkę i Małgosię:

O, biedne wy dziewczęta, litość mnie bierze, gdy widzę wasze zaślepienie! Nie mogę patrzeć, jak samochcąc pędzicie do zguby. Wierzajcie mi, jedna i druga: nie zaprzątajcie sobie głowy bajeczkami, które on wam opowiada, siedźcie spokojnie w swojej wiosce.

SCENA SIÓDMA
DON JUAN, KAROLKA, MAŁGOSIA, SGANAREL. DON JUAN w głębi na stronie:

Ciekaw jestem, czemu Sganarel nie pospieszył za mną.

SGANAREL

Mój pan to arcyszelma, chce was tylko wywieść w pole, jak już wywiódł tyle innych; gotów się ożenić z całym światem, byle... spostrzegając don Juana: To fałsz; ktokolwiek to wam powie, krzyknijcie mu w twarz, że skłamał. Mój pan nie jest gotów ożenić się z całym światem, nie jest szelmą, nie ma zamiaru wywieść was w pole i nie wywiódł jeszcie nikogo. A, otóż i on; spytajcie najlepiej jego.

DON JUAN
patrząc na Sganarela podejrzliwie:

Hę?

SGANAREL

Panie, ponieważ świat jest pełen oszczerców, chciałem przeto z góry wszystkiemu zapobiec: tłumaczyłem im, że gdyby im kto źle mówił o panu, nie powinny wierzyć ani słowa i powinny mu wręcz oświadczyć, że kłamie.

DON JUAN

Sganarelu, oj!

SGANAREL
do Karolki i Małgosi:

Tak, mój pan jest uczciwy człowiek; ręczę za niego.

DON JUAN

Hm!

SGANAREL

Tylko kłamcy bezczelni...

SCENA ÓSMA
DON JUAN, RÓZECZKA, KAROLKA, MAŁGOSIA, SGANAREL. RÓZECZKA
po cichu do don Juana:

Panie, przychodzę pana ostrzec, że nie bardzo tu dla pana bezpiecznie.

DON JUAN

Jak to?

RÓZECZKA

Dwunastu konnych szuka pana, przetrząsając okolicę i będą tu lada chwila; nie wiem, w jaki sposób mogli dotrzeć aż tutaj, lecz, że tak jest, wiem z wszelką pewnością od wieśniaka, którego się wypytywali i któremu skreślili twój rysopis. Czas nagli; im wcześniej się pan ulotni, tym lepiej.

SCENA DZIEWIĄTA
DON JUAN, KAROLKA, MAŁGOSIĄ, SGANAREL. DON JUAN
do Karolki i Małgosi:

Ważna sprawa zmusza mnie do chwilowego odjazdu; lecz proszę was, chciejcie pamiętać o słowie które wam dałem, i bądźcie pewne, iż otrzymacie ode mnie wiadomość jeszcze jutro przed wieczorem.

SCENA DZIESIĄTA
DON JUAN, SGANAREL. DON JUAN

Siły nierówne, trzeba tedy uciec się do podstępu i przebiegłością ratować się z nieszczęścia. Każę Sganarelowi przebrać się w moje ubranie, a sam...

SGANAREL

Panie, pan chyba żartuje. Narażać mnie na to, iż w pańskim ubraniu mogą mnie zabić i...

DON JUAN

Dalej, prędko; czynię ci tym aż nazbyt wiele zaszczytu; szczęśliwy sługa, któremu danym jest zginąć za swego pana.

SGANAREL

Ślicznie dziękuję za ten zaszczyt. Sam: O nieba! Tu idzie o śmierć i życie; nie pozwólcież, aby się dopuszczono pomyłki w osobie.

Informacje o nowościach w naszej bibliotece w Twojej skrzynce mailowej? Nic prostszego, zapisz się do newslettera. Kliknij, by pozostawić swój adres e-mail: wolnelektury.pl/newsletter/zapisz-sie/
AKT TRZECI
Scena przedstawia las. SCENA PIERWSZA
DON JUAN w wiejskim przebraniu, SGANAREL w stroju lekarza. SGANAREL

No, i niechże pan przyzna: nie miałem słuszności? Obaj jesteśmy wprost cudownie przebrani! Pański pierwszy pomysł bynajmniej nie był szczęśliwy; w ten sposób daleko jesteśmy pewniejsi, niż z tamtym konceptem.

DON JUAN

W istocie, wyglądasz wspaniale. Gdzieżeś ty wygrzebał te rupiecie?

SGANAREL

Prawda? To ubiór pewnego starego lekarza, oddał go po prostu

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 12
Idź do strony:

Darmowe książki «Don Juan - Molière (Molier) (bibliotek a .TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz