Skąpiec - Molière (Molier) (czytanie ksiazek w internecie txt) 📖
Skąpiec to komedia Moliera, która po raz pierwszy została wystawiona w roku 1668. Początkowo nie spodobała się publiczności, jednak po pewnym czasie została dołączona do stałego repertuaru jednego z teatrów.
Główny bohater utworu to Harpagon, który ma dwójkę dzieci — Elizę oraz Kleanta. Eliza jest zakochana w Walerym (który jest zarządcą u Harpagona), zaś Kleant w Mariannie (nie jest ona zbyt bogata). Oboje ukrywają to przed swoim ojcem, ponieważ jest on bardzo skąpy i nie zgodził by się na małżeństwa dzieci. Ojciec chce, aby Eliza poślubiła bogatego wdowca Anzelma, a sam chce poślubić Mariannę. Innym wątkiem jest kradzież majątku Harpagona pomimo, że był on dobrze ukryty. Zostaje przeprowadzone śledztwo…
- Autor: Molière (Molier)
- Epoka: Barok
- Rodzaj: Dramat
Czytasz książkę online - «Skąpiec - Molière (Molier) (czytanie ksiazek w internecie txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Molière (Molier)
Co u diabla! to Żyd, czy Turek jaki! Ależ to więcej niż dwadzieścia pięć od sta!
STRZAŁKAW samej rzeczy; toż samo i ja powiedziałem. Musi się pan zastanowić.
KLEANTCóż tu się zastanawiać? Trzeba mi pieniędzy i muszę zgodzić się na wszystko.
STRZAŁKATaką też dałem odpowiedź.
KLEANTCzy jeszcze co więcej?
STRZAŁKAJuż tylko jeden punkcik.
„Z żądanych piętnastu tysięcy franków pożyczający dostarczy w gotowiźnie jedynie dwanaście, w miejsce zaś pozostałej kwoty osoba zaciągająca pożyczkę przyjmuje sprzęty, ubrania i kosztowności, których spis się dołącza, a które wierzyciel obliczył, wedle najlepszej wiary, po możliwie najniższej cenie.”
KLEANTCóż to ma znaczyć?
STRZAŁKANiech pan posłucha spisu.
„Po pierwsze, łóżko z bardzo kunsztownie haftowanymi zasłonami z sukna oliwkowego koloru; do tego sześć takichże krzeseł i kapa na łóżko; wszystko w bardzo dobrym stanie, podbite jedwabną czerwono-niebieską taftą. Nadto baldachim na łóżko, różowy, z czystej wełny z jedwabnymi frędzlami.”
KLEANTCóż ja mam począć z tym wszystkim?
STRZAŁKANiech pan czeka.
„Nadto dywan ścienny, przedstawiający umizgi Jowisza. Nadto stół orzechowy o dwunastu kręconych nogach, rozciągany, wraz z odpowiednią ilością krzeseł.”
KLEANTA cóż mnie, u diabła...
STRZAŁKANiechże pan będzie cierpliwy.
„Nadto, trzy muszkiety, wykładane perłową macicą, wraz z podpórkami. Nadto piec ceglany z dwoma alembikami i trzema zbiornikami, bardzo użyteczny dla amatorów destylacji.”
KLEANTDiabli mnie biorą!
STRZAŁKAPowoli.
„Nadto, lutnia bolońska, posiadająca wszystkie, lub prawie wszystkie, struny. Nadto, warcabnica z figurami, oraz gra w gąskę; zabawy stanowiące bardzo mile zajęcie w chwilach wywczasu. Nadto skóra jaszczurcza, półczwartej stopy długa wypchana sianem: osobliwość bardzo zdobiąca pokój, gdy się ją zawiesi u powały. Wszystkie wymienione przedmioty, łącznie warte między braćmi więcej niż cztery tysiące pięćset franków, oddaje się, przez szczególną względność, za sumę tysiąca talarów.”
KLEANTNiechże go zaraza zdusi razem z jego względnością, tego łotra, oprawcę! Słyszał kto kiedy o tak bezecnej lichwie? Nie dość mu jeszcze straszliwego procentu, jaki wyciska, ale chce mi jeszcze wmuszać, za trzy tysiące franków, stare rupiecie, zebrane diabeł wie skąd? Ani dwustu talarów za to nie dostanę, a jednak trzeba mi się zgodzić na wszystko, co zechce. W moim położeniu, do wszystkiego może mnie przymusić: wie dobrze ten łotr, że mam nóż na gardle!
STRZAŁKAZ przeproszeniem pańskim, widzę, że pan wchodzi na ten sam gościniec, po którym i imć Panurg8 kroczył do ruiny, wybierając pieniądze z góry, kupując drogo, sprzedając tanio i przejadając zboże na pniu.
KLEANTI cóż mam robić? Oto, dokąd prowadzi młodych ludzi przeklęle skąpstwo ojców: niechże się potem ktoś dziwi, że im życzą najrychlejszej śmierci!
STRZAŁKATrzeba przyznać, że ojciec potrafiłby swoim ohydnem skąpstwem oburzyć najspokojniejszego człeka. Nikt mi, Bogu dzięki, nie może zarzucić, abym sympatyzował z szubienicą; pośród moich kolegów, którzy nie bardzo przebierają w rzemiosłach, zawsze umiem się przyzwoicie wywinąć z każdej sztuczki, pachnącej choć trochę stryczkiem; ale muszę przyznać, że ten stary postępowaniem swoim budzi we mnie szaloną pokusę, aby go okraść; mniemam, iż taka kradzież byłaby naprawdę chwalebnym uczynkiem.
KLEANTDaj no mi tę notatkę; przejrzę jeszcze.
SCENA DRUGATak, panie; to młody człowiek, któremu gwałtem potrzeba pieniędzy; znajduje się w tego rodzaju położeniu, że zgodzi się na wszystkie warunki.
HARPAGONAle czy myślisz, Simonie, że nie ma żadnego ryzyka? Znasz jego nazwisko, stosunki, rodzinę?
SIMONNie. Dokładnych wiadomości nie mógłbym udzielić; wszedłem z nim w styczność jedynie przypadkiem; ale on sam dostarczy panu wyjaśnień. Służący upewnił mnie, że będziesz pan zupełnie zadowolony. Wszystko, co mógłbym powiedzieć, to iż pochodzi z rodziny bardzo bogatej, że matka już nie żyje, gotów zaś jest zobowiązać się, jeżeli pan zechce, iż ojciec umrze przed upływem ośmiu miesięcy.
HARPAGONHm, to by już coś było. Miłość chrześcijańska, Simonie, nakazuje wygodzie bliźnim, skoro to w naszej mocy.
SIMONRozumie się.
STRZAŁKACo to może znaczyć, przecież to nasz Simon rozmawia z pańskim ojcem?
KLEANTMoże mu ktoś powiedział, kto ja jestem? Czyżbyś ty mnie zdradził?
SIMONOho! tak wam było pilno! Któż panom powiedział, że to tutaj? (Do Harpagona) Niech mi pan wierzy, to nie ja wyjawiłem im pańskie nazwisko i mieszkanie; ale sądzę, iż nie stało się żadne nieszczęście; ci panowie są dyskretni, możecie się więc porozumieć i tutaj.
HARPAGONJak to?
SIMONOto właśnie osoba, która pragnie u pana pożyczyć owe piętnaście tysięcy.
HARPAGONJak to, obwiesiu! To ty się puszczasz na takie niecne sposoby?
KLEANTJak to, ojcze! To ty się plugawisz tak haniebnym rzemiosłem?
Więc to ty chcesz się zrujnować takimi niegodziwymi pożyczkami?
KLEANTWięc to ty starasz się wzbogacić tak zbrodniczą lichwą?
HARPAGONTy śmiesz jeszcze potem stawać tu przede mną?
KLEANTA ty, ojcze, śmiesz jeszcze pokazywać się oczom ludzkim?
HARPAGONNie wstydzisz się, powiedz, grzęznąć w takich łajdactwach, brnąć w straszliwą rozrzutność i trwonić haniebnie majątek, z trudem uzbierany przez rodziców?
KLEANTCzy ojciec się nie rumieni poniżać swą godność tego rodzaju rzemiosłem? Poświęcać honor i dobre imię nienasyconej żądzy zbijania talarów? Zdzierstwem swoim przewyższać najniegodziwsze sztuczki, wymyślone kiedykolwiek przez najsłynniejszych lichwiarzy?
HARPAGONPrecz z moich oczu, łotrze! Precz z moich oczu!
KLEANTKto jest większym zbrodniarzem według ciebie, ojcze: czy ten, kto drogo nabywa pieniądze, których potrzebuje, czy ten, kto kradnie pieniądze, nie mając ich na co użyć?
HARPAGONRuszaj stąd, mówię, nie doprowadzaj mnie do ostateczności! (Sam) Swoją drogą, rad jestem z tego spotkania; to dla mnie przestroga, abym bardziej niż kiedy miał oko na jego czynności.
SCENA CZWARTAPanie...
HARPAGONZaczekaj tu chwilę; mam z tobą do pomówienia. (Na stronie) Muszę troszeczkę zajrzeć do moich pieniędzy.
SCENA PIĄTAZdarzenie doprawdy paradne! Musi mieć stary widocznie gdzieś jakiś duży skład rupieci, z domowych rzeczy bowiem nic nie zauważyłem w tym spisie.
FROZYNAEjże! to ty, poczciwy Strzałko? Skądże cię tu spotykam?
STRZAŁKAHe, he! to ty, Frozyno. Cóż ty tu porabiasz?
FROZYNATo samo, co wszędzie; pośredniczę w interesach, oddaję ludziom przysługi i korzystam jak mogę z moich talencików. Wiesz dobrze, że na świecie trzeba umieć sobie dawać radę; takim jak ja niebo dało w posagu jedynie obrotność i głowę na karku.
STRZAŁKAMasz tu jakie konszachty z pryncypałem?
FROZYNATak. Załatwiam dlań pewną drobnostkę i spodziewam się niezłej nagrody.
STRZAŁKAOd niego? Ho, ho, musiałabyś wstać bardzo rano, aby coś wydobyć; ostrzegam cię, że pieniądze w tym domu są bardzo kosztowne.
FROZYNASą usługi, za które płaci się sowicie.
STRZAŁKAUpadam do nóg, widzę, że nie znasz jeszcze imć Harpagona. Pan Harpagon jest ze wszystkich ludzkich istot najmniej ludzką pod słońcem, najtwardszym i najbardziej nieużytym ze śmiertelnych. Nie ma usługi, która by doprowadziła jego wdzięczność aż do rozwiązania sakiewki. Podziękowań, pochwał, życzliwych słówek, przyjaźni, ile zapragniesz; ale pieniędzy — oho! Nic suchszego i bardziej jałowego, niż jego czułości; do słowa zaś dawać ma taki wrodzony wstręt, że nie dziwiłbym się, gdyby zamiast: daję słowo mówił pożyczam słowo.
FROZYNAMój Boże, już ja wiem, jak się doi ludzi; znam sekret zjednywania sobie względów, głaskania po sercu i trafiania w tkliwą strunę.
STRZAŁKAFraszki. Założę się, że, gdy chodzi o pieniądze, nic tutaj nie wskórasz. To istny kamień, granit; gdyby człowiek konał w jego oczach, nie drgnąłby nawet. Słowem, pieniądze kocha więcej, niż honor, cześć i cnotę. Żądać od niego pieniędzy, znaczy przyprawić go o konwulsje, ugodzić w śmiertelne miejsce, przeszyć mu serce, wydzierać wnętrzności. Ale już wraca; umykam.
SCENA SZÓSTAWszystko w porządku. (Głośno). I cóż, Frozyno?
FROZYNAAch, Boże! doprawdy, jak pan doskonale wygląda! To się nazywa zdrowie!
HARPAGONKto? ja?
FROZYNANigdym pana nie widziała tak świeżym i dziarskim.
HARPAGONDoprawdy?
FROZYNAJakże! w życiu pan chyba nie wyglądał tak młodo; znam ludzi, którzy w dwudziestym piątym roku starsi są od pana.
HARPAGONJednakże, Frozyno, mam już pełną sześćdziesiątkę.
FROZYNANo, i cóż to jest sześćdziesiąt lat? Wielkie rzeczy! Teraz dopiero zaczyna się dla pana najpiękniejszy wiek mężczyzny.
HARPAGONTo prawda; jednakże jakieś dwadzieścia latek mniej nic by nie zaszkodziło, jak sądzę.
FROZYNAŻartuje pan? Co panu po tym, kiedy pan i tak dożyje co najmniej setnego roku.
HARPAGONMyślisz?
FROZYNAZ pewnością. To widać na oko. Niech pan przystanie na chwilę. O, nie mówiłam! Między oczyma jaki wspaniały znak długiego życia.
HARPAGONZnasz się na tym?
FROZYNAJakżeby! Niechże pan pokaże rękę. Mój Boże, co za linia życia!
HARPAGONJak to?
FROZYNANie widzi pan, o, tutaj, tej linii?
HARPAGONNo i cóż to ma znaczyć?
FROZYNADaję słowo, mówiłam sto lat, ale pan dociągnie stu dwudziestu.
HARPAGONCzy podobna?
FROZYNABędą musieli pana dobijać, mówię panu; pochowasz pan dzieci, wnuki i prawnuki.
HARPAGONChwała Bogu! Jakże nasza sprawa?
FROZYNACzy można pytać? Widział kto, aby mi się nie udało doprowadzić do końca rzeczy, do której się zabiorę? Zwłaszcza co do małżeństwa talenty mam niepospolite. Nie ma na świecie pary, której bym, raz, dwa, nie umiała skojarzyć: ot, gdybym się uparła, ożeniłabym samego sułtana tureckiego z Rzeczpospolitą Wenecką. Tutaj nie miałam aż takich trudności. Ponieważ jestem z tymi kobieciętami w stosunkach, rozgadałam się jak należy o panu i zwierzyłam matce zamiary, jakie pan powziął względem Marianny, znając ją z ulicy i widując w oknie.
HARPAGONCóż odpowiedziała?
FROZYNAPrzyjęła z radością; gdym zaś powiedziała, że pan pragnie, aby Marianna wzięła dziś udział w uroczystości małżeńskiego kontraktu pańskiej córki, zgodziła się bez trudności i oddała mi ją w tym celu pod opiekę.
HARPAGONBo widzisz, Frozyno, muszę dziś wydać wieczerzę dla pana Anzelma i bardzobym pragnął, aby i ona była na tej uczcie.
FROZYNAMa pan słuszność. Marianna wybiera się po obiedzie w odwiedziny do pańskiej córki, potem chciałaby zajrzeć na chwilę na jarmark i wrócić tu na wieczerzę.
HARPAGONDobrze, mogą pojechać moim powozem; pożyczę im.
FROZYNADoskonale.
HARPAGONAle, Frozyno, czyś mówiła też z matką w sprawie posagu? Czyś wytłumaczyła jej, że powinna by o tym pomyśleć, trochę się ścisnąć, krwi sobie upuścić trochę przy takiej okazji? Bo, ostatecznie, nikt się nie żeni z panną, aby bodaj czegoś nie miała.
FROZYNAJak to! Ależ ona wniesie panu ze dwanaście tysięcy franków rocznie.
HARPAGONDwanaście tysięcy!
FROZYNATak. Przede wszystkim jest z domu przyzwyczajona do bardzo oszczędnego stołu. Ta dziewczyna nawykła żyć samą sałatą, mlekiem, serem i ziemniakami; nie będzie się trzeba wysadzać na wykwintny stół, na kosztowne smakołyki ani desery, jakich wymagałaby inna kobieta: a to wcale nie drobnostka, to najmniej jakie trzy tysiące franków rocznie. Dalej — włożona jest do wielkiej skromności i prostoty w ubraniu, nie lubi kosztownych sukien, wspaniałych klejnotów, zbytkownych mebli, do których jej rówieśnice wzdychają zazwyczaj tak gorąco: to warte przeszło cztery tysiące rocznie. Brzydzi się grą, co dziś nie często się przytrafia u kobiet. Znam sąsiadkę, która w trente et quarante przegrała dwadzieścia tysięcy franków w tym roku. Ale liczmy tylko czwartą część. Pięć tysięcy rocznie na grze, cztery tysiące na strojach i kosztownościach, to czyni dziewięć
Uwagi (0)