Skąpiec - Molière (Molier) (czytanie ksiazek w internecie txt) 📖
Skąpiec to komedia Moliera, która po raz pierwszy została wystawiona w roku 1668. Początkowo nie spodobała się publiczności, jednak po pewnym czasie została dołączona do stałego repertuaru jednego z teatrów.
Główny bohater utworu to Harpagon, który ma dwójkę dzieci — Elizę oraz Kleanta. Eliza jest zakochana w Walerym (który jest zarządcą u Harpagona), zaś Kleant w Mariannie (nie jest ona zbyt bogata). Oboje ukrywają to przed swoim ojcem, ponieważ jest on bardzo skąpy i nie zgodził by się na małżeństwa dzieci. Ojciec chce, aby Eliza poślubiła bogatego wdowca Anzelma, a sam chce poślubić Mariannę. Innym wątkiem jest kradzież majątku Harpagona pomimo, że był on dobrze ukryty. Zostaje przeprowadzone śledztwo…
- Autor: Molière (Molier)
- Epoka: Barok
- Rodzaj: Dramat
Czytasz książkę online - «Skąpiec - Molière (Molier) (czytanie ksiazek w internecie txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Molière (Molier)
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
Niech pan się na mnie spuści; znam moje rzemiosło, Bogu dzięki. Nie pierwszyzna mi łapać złodziei; chciałbym mieć tyle razy po tysiąc franków, ilu ludzi posłałem na szubienicę.
HARPAGONWszystkie władze poruszyłem, aby się zajęły tą sprawą. Jeśli mi nie odnajdą moich pieniędzy, sądy przed sąd zawezwę.
KOMISARZNależy dopełnić wszelkich formalności. Ile pan powiada, że było w szkatułce?
HARPAGONOkrągłe dziesięć tysięcy talarów.
KOMISARZDziesięć tysięcy talarów.
HARPAGONDziesięć tysięcy talarów!
KOMISARZWcale poważna kradzież!
HARPAGONNie ma dość straszliwej kary za tak potworną zbrodnię; gdyby to miało ujść bezkarnie, żadna świętość nie byłaby bezpieczna.
KOMISARZW jakiej walucie była ta suma?
HARPAGONW nowiutkich luidorach i pistolach pełnej wagi.
KOMISARZKogo pan podejrzewasz?
HARPAGONWszystkich; żądam, byś pan aresztował całe miasto i przedmieścia.
KOMISARZNajlepiej będzie, niechaj mi pan wierzy, nie płoszyć nikogo i starać się ostrożnie wyłapać jakieś poszlaki, a potem dopiero z całą surowością przystąpić do wydobycia skradzionych pieniędzy.
SCENA DRUGAZaraz wrócę. Tymczasem niechaj go zarżną, niech przypieką mu nogi, wpakują go do wrzącej wody i powieszą u powały.
HARPAGONKogo? Złodzieja?
JAKUBMówię o prosiaku, którego rządca mi przysłał, a którego chcę na dziś przyprawić wedle mego przepisu.
HARPAGONNie o to teraz chodzi; jest tu właśnie pan, z którym trzeba pomówić o innych rzeczach.
KOMISARZProszę się nie przestraszać. Jestem człowiek bardzo wyrozumiały: wszystko pójdzie jak po maśle.
JAKUBPan także proszony na kolację?
KOMISARZZatem, mój przyjacielu, nie trzeba nic zatajać.
JAKUBDaję słowo, wystąpię, jak zdołam najlepiej, i ugoszczę was, jak należy.
HARPAGONNie o to chodzi.
JAKUBJeżeli państwa nie uraczę tak, jak bym pragnął, to wina rządcy, który podcina mi skrzydła nożycami oszczędności.
HARPAGONŁajdaku! o co innego idzie, nie o kolację; gadaj natychmiast, co wiesz o pieniądzach, które mi skradziono.
JAKUBSkradziono co panu.
HARPAGONTak, łotrze, i każę cię natychmiast powiesić, jeżeli nie oddasz!
KOMISARZMój Boże! niechże mu pan nie wymyśla. Widzę z twarzy, że to uczciwy człowiek i że nie czekając, aż go wpakują do więzienia, opowie dobrowolnie wszystko. Tak, mój przyjacielu, jeśli wyznasz całą prawdę, nie stanie ci się nic złego i otrzymasz od pana sowitą nagrodę. Okradziono go dzisiaj: niepodobna, byś nie wiedział czegoś.
JAKUBWyborna sposobność, aby się zemścić na rządcy... Odkąd wkręcił się do domu, wszystko tańcuje, jak on zagra, nikt już ani pisnąć nie może. A i kije dzisiejsze także dobrze pamiętam.
HARPAGONCóż ty mamrotasz?
KOMISARZNiech mu pan da pokój. Zbiera widocznie myśli, aby uczynić zadość pańskim chęciom; mówiłem panu, że to porządny człowiek.
JAKUBPanie, jeśli mam powiedzieć całą prawdę, myślę, że to rządca wypłatał tę sztukę.
HARPAGONWalery?
JAKUBTak.
HARPAGONOn! który zdawał się tak wierny?
JAKUBWłaśnie. Jestem przekonany, że to on ściągnął.
HARPAGONZ czegóż tak myślisz?
JAKUBZ czego?
HARPAGONTak.
JAKUBMyślę... z tego, co myślę.
KOMISARZTrzeba wskazać wyraźnie, na czym to opierasz.
HARPAGONWidziałeś go może, jak krążył koło miejsca, gdzie były ukryte pieniądze?
JAKUBOczywiście. Gdzież były?
HARPAGONW ogrodzie.
JAKUBWłaśnie widziałem, jak krążył po ogrodzie. A w czym były schowane?
HARPAGONW szkatułce.
JAKUBTo, to, to. Widziałem u niego szkatułkę.
HARPAGONJakżeż wyglądała ta szkatułka? Przekonamy się zaraz, czy to ta sama.
JAKUBJak wyglądała?
HARPAGONTak.
JAKUBWyglądała... No... jak szkatułka.
KOMISARZTo się rozumie. Ale opisz ją nieco dokładniej.
JAKUBNo, taka duża szkatułka.
HARPAGONTa, którą skradziono, była mała.
JAKUBNo tak, niby mała, jeśli brać rzecz z tej strony, ale mówię, że duża, przez wzgląd na zawartość.
KOMISARZJakiego koloru?
JAKUBKoloru?
KOMISARZTak.
JAKUBKoloru... niby koloru... może mi pan podda wyrażenie.
HARPAGONNo?
JAKUBNie była czerwona?
HARPAGONNie, szara.
JAKUBWłaśnie; czerwono-szara, to chciałem powiedzieć.
HARPAGONNie ma wątpliwości; z pewnością ta sama. Pisz pan, panie komisarzu. Zapisz pan jego zeznanie. O nieba! komuż dzisiaj zaufać! Nie można już za nikogo ręczyć; po tym, co zaszło, wierzę, że byłbym zdolny okraść sam siebie.
JAKUBPanie, właśnie rządca nadchodzi. Niechże mu pan nie powie bodaj, że to ja go wydałem.
SCENA TRZECIAZbliż się tu, wyznaj najczarniejszy postępek, najniegodziwszy zamach, jaki kiedykolwiek popełniono na ziemi!
WALERYO co chodzi?
HARPAGONJak to, zdrajco! Nie rumienisz się za swą zbrodnię?
WALERYJaką zbrodnię?
HARPAGONJaką zbrodnię, bezwstydny! Nie wiesz niby, o czym mówię! Próżno udawać; cała rzecz odkryta; dowiedziałem się o wszystkim. Jak śmiałeś nadużyć mej dobroci, wciskać się w dom, aby mnie zdradzić, aby mnie podejść w sposób tak haniebny?
WALERYPanie, skoro więc wszystko odkryto, nie będę szukał wykrętów, nie chcę się niczego wypierać.
JAKUBEj, ej, czyżbym, sam o tym nie wiedząc, trafił w sedno?
WALERYZamiarem moim było mówić z panem, i czekałem tylko pomyślniejszych okoliczności; ale, skoro tak się stało, zaklinam, byś się nie unosił i raczył wysłuchać mego usprawiedliwienia.
HARPAGONI cóż za usprawiedliwienie możesz przytoczyć, złodzieju nikczemny?
WALERYOch, panie, nie zasłużyłem na takie nazwisko. To prawda, zawiniłem ciężko względem pana, ale, zważywszy wszystko, błąd mój jest do przebaczenia.
HARPAGONJak to? Do przebaczenia! Taka zasadzka! Taki bezczelny rabunek!
WALERYPrzez litość, nie unoś się pan takim gniewem. Skoro mnie wysłuchasz, przekonasz się, że zło nie jest tak wielkie, jak się wydaje.
HARPAGONNie tak wielkie, jak się wydaje! Jak to! To moja krew, moje wnętrzności, ty wisielcze!
WALERYKrew pańska nie dostała się w niegodne ręce. Osoba moja i pochodzenie nie przynoszą jej bynajmniej wstydu; nie stało się zgoła nic, czego bym nie mógł naprawić.
HARPAGONTego też żądam, abyś oddał to, coś zrabował.
WALERYHonor pański otrzyma pełne zadośćuczynienie.
HARPAGONTu nie chodzi o żaden honor. Ale powiedz, co cię popchnęło do takiego czynu?
WALERYOch! i pan pyta?
HARPAGONOczywiście, że pytam!
WALERYBóstwo, niosące z sobą uniewinnienie błędów, do których przywodzi: miłość.
HARPAGONMiłość?
WALERYTak.
HARPAGONŁadna miłość, słowo daję: miłość do moich dukatów!
WALERYNie, panie, nie bogactwa mnie skusiły; nie to mnie wcale olśniło. Przysięgam zrzec się wszelkich pretensji do twego majątku, bylebyś mi zostawił to, co posiadam.
HARPAGONNie zostawię, u wszystkich diabłów! Nic nie zostawię! A to szczyt bezczelności: chcieć zatrzymać owoc kradzieży, jakiej się na mnie dopuścił!
WALERYCzyż pan to nazywasz kradzieżą?
HARPAGONCzy ja to nazywam kradzieżą? Taki skarb!
WALERYPrawda, skarb najcenniejszy, jaki pan posiadasz, to pewna; ale nie tracisz go przecież, zostawiając go w moich rękach. Błagam pana na kolanach o ten skarb tak pełen uroku; jeśli masz trochę serca, nie możesz mi go odmówić.
HARPAGONAni mi w głowie! Cóż to wszystko ma znaczyć?
WALERYPrzysięgliśmy sobie wiarę i uczyniliśmy ślub, że nic nas nie rozdzieli.
HARPAGONZnakomita przysięga! Paradne śluby!
WALERYTak, przyrzekliśmy sobie, że będziemy do siebie należeć na zawsze...
HARPAGONJuż ja ci to wybiję z głowy, bądź pewny!
WALERYŚmierć tylko jedna zdoła nas rozłączyć.
HARPAGONA to się zapalił do moich pieniędzy!
WALERYMówiłem już, nie chciwość popchnęła mnie do tego. Nie te sprężyny, które pan przypuszcza, poruszały mym sercem; pobudki szlachetniejszej natury stały się źródłem tego postępku.
HARPAGONOn chce tu we mnie wmówić, że przez miłość chrześcijańską dybie na moje pieniądze. Ale ja dam sobie z tobą radę, bezczelny obwiesiu! Sąd zrobi z tobą należyty porządek.
WALERYUczynisz pan, jak zechcesz; jestem gotów przecierpieć wszystko z twojej ręki; ale błagam pana, bądź przekonany, że jeśli stało się złe, mnie jednego należy oskarżać. Córka pańska nie ponosi w tym żadnej winy.
HARPAGONMyślę sobie! Doprawdy, to byłoby dość szczególne, gdyby córka miała maczać palce w takim łajdactwie. Ale, przede wszystkim, chcę odebrać mą własność: zaraz mi tu śpiewaj, gdzie ją ukryłeś.
WALERYJa? Jest jeszcze tu, u pana.
HARPAGONO moja droga szkatułka! (Głośno) Mówisz, że nie opuściła domu?
WALERYNie, panie.
HARPAGONNo, a powiedz teraz: nie naruszyłeś jej?
WALERYJa, naruszyć? Ach, krzywdę pan jej robisz, tak samo jak i mnie; pałałem dla niej jedynie uczuciem niewinnym i pełnym szacunku.
HARPAGONPałał do mojej szkatułki!
WALERYWolałbym raczej umrzeć, niż obrazić ją by myślą najlżejszą: zbyt jest na to czysta i uczciwa.
HARPAGONMoja szkatułka zbyt uczciwa!
WALERYJedynym mym pragnieniem było posiadać szczęście jej widoku; żadna zbrodnicza myśl nie skalała uczucia, jakim natchnęły mnie jej cudne oczy.
HARPAGONCudne oczy mojej szkatułki! Mówi jak kochanek o kochance.
WALERYPani Claude wie wszystko i może zaświadczyć, jak się rzeczy miały.
HARPAGONCo? Ona jest wspólniczką tej sprawki?
WALERYTak, panie; była świadkiem naszych wzajemnych zobowiązań i dopiero upewniwszy się o uczciwości mych zamiarów, pomogła mi nakłonić pańską córkę, aby przyjęła me słowo i dała mi swoje.
HARPAGONA to co znowu? Czyżby obawa przed sądem pomieszała mu zmysły? (Do Walerego) Cóż ty tu bredzisz o jakiejś córce?
WALERYMówię, panie, że zaledwie z największym trudem zdołałem nakłonić jej skromność do pragnień mej miłości.
HARPAGONCzyją znów skromność?
WALERYCórki pańskiej; i zaledwie wczoraj dała się namówić do podpisania wzajemnych przyrzeczeń małżeństwa.
HARPAGONCórka podpisała przyrzeczenie małżeństwa?
WALERYTak, panie, i ja podpisałem je również.
HARPAGONO nieba! nowe nieszczęście!
JAKUBPisz pan, panie komisarzu.
HARPAGONO cóż za zbieg niedoli! Cóż za nawał rozpaczy! (Do komisarza) Dalej, pełń pan obowiązki swego urzędu; opisz go w protokóle, jako opryszka i uwodziciela.
JAKUBJako opryszka i uwodziciela.
WALERYNie zasłużyłem na te imiona, i, gdy się wykryje, kim jestem...
SCENA CZWARTAHa, córko wyrodna! córko niegodna takiego ojca! Tak wypełniasz nauki, jakich
Uwagi (0)