Darmowe ebooki » Dramat szekspirowski » Wiele hałasu o nic - William Shakespeare (Szekspir) (jagoda cieszynska ksiazki .TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Wiele hałasu o nic - William Shakespeare (Szekspir) (jagoda cieszynska ksiazki .TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 William Shakespeare (Szekspir)



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 14
Idź do strony:
i szaleje z miłości. Takim właśnie człowiekiem jest Klaudio. Pamiętam czasy, w których nie znał innej muzyki jak bęben i piszczałkę53, teraz woli przysłuchiwać się bębenkowi i fletni. Pamiętam czasy, w których gotów był zrobić dziesięć mil piechotą, żeby zobaczyć dobrą zbroję, teraz przepędzi dziesięć nocy bezsennych, żeby wymyślić nowy krój kamizelki. Zwyczajem jego było mówić po prostu i do rzeczy, jak uczciwemu człowiekowi i żołnierzowi przystoi; teraz wyszedł na stylistę, słowa jego są ucztą fantastyczną, gdzie każdy wyraz dziwaczną przedstawia potrawę. Czy się i na mnie kiedy zmiana taka pokaże, czy i ja kiedyś takimi patrzeć będę oczyma? Nie mogę powiedzieć, ale nie myślę. Nie chcę przysiąc, że miłość nie zrobi ze mnie ostrygi; ale przysięgam, że dopóki miłość ostrygi ze mnie nie zrobi, nigdy wprzódy na takiego dudka mnie nie wystrychnie. Jedna kobieta jest piękna, ja zdrów przecie; inna znów mądra, ja zdrów przecie; inna znów cnotliwa, ja zdrów przecie; nie, dopóki wszystkie czary nie zbiorą się w jednej kobiecie, dopóty nie oczaruje mnie jedna kobieta. Musi ona być bogata, to nie podpada wątpliwości; mądra, lub nie chcę żadnej; cnotliwa, bo inaczej i targować jej nie myślę; piękna, inaczej bowiem spojrzeć nawet na nią nie chcę; łagodna, lub niech się do mnie nie zbliża; szlachetnego rodu, nie chcę jej inaczej, choćby aniołem; do tego musi być wymowna, doskonała muzykantka, a włosy jej będą miały kolor, jaki się Bogu podoba. Ha, książę i monsieur Miłość. Skryję się w altanie.
Wychodzi.
Wchodzą Don Pedro, Leonato, Klaudio. DON PEDRO

Przychodzę słuchać; czy koncert gotowy?

KLAUDIO
Wszystko gotowe. Jak cichy jest wieczór! 
Jakby harmonii dodać chciał uroku.  
  DON PEDRO

Czyś widział, gdzie się Benedyk nasz schronił?

KLAUDIO
Widziałem dobrze; jak się skończy koncert, 
Łatwo złapiemy lisa w jego jamie. 
 
Wchodzi Baltazar z muzyką. DON PEDRO

Dalej, Baltazar, powtórz nam piosenkę.

BALTAZAR
Nie chciej, o panie, żebym lichym głosem 
Dwa razy jedną szkalował melodię.  
  DON PEDRO
To prawdziwego znakiem jest talentu 
Poniżać słowem własną doskonałość. 
Zaczynaj; dłuższych nie czekaj umizgów.  
  BALTAZAR
Więc śpiewam, skoro o umizgach mowa; 
Iluż kochanków zaczyna umizgi, 
Wiedząc, że panna umizgów niegodna, 
Mimo tej wiedzy miłość jej przysięga! 
  DON PEDRO
Skończmy lub, jeśli chcesz rozprawiać dalej, 
Notuj54 twe słowa. 
  BALTAZAR
Zanotuj wprzód, panie, 
Że nie ma nuty w wszystkich moich nutach 
Godnej notaty. 
  DON PEDRO
Ten człowiek, jak widzę, 
Wiązaną tylko zdolny mówić mową. 
Zanotuj nuty, nutę i notaty. 
 
Muzyka. BENEDYK
na stronie

Otóż i „pieśń niebieska”. Dusza jego ku niebu ulata. Czy to nie dziwne, że baranie kiszki wyciągają duszę z ludzkiego ciała? A gdy wszystko się skończy, nie zostaną jak baranie rogi.

BALTAZAR
śpiewa
I
O, przestań szlochać, moja niebogo, 
Chłopiec był zawsze zwodnikiem; 
Nogą na morzu, na lądzie nogą, 
A wiary nie znajdziesz w nikim. 
Puść go, gdzie chce, 
Osusz łzy twe, 
Rozjaśnij myśli twych noc, 
I gorzkie „ho!” i smutne „he!” 
Przemień w wesołe „hoc, hoc!” 
  II
Więc dosyć westchnień i dosyć żali, 
Idź za radami moimi; 
Bo chłopcy zawsze, zawsze zdradzali 
Od pierwszej wiosny na ziemi. 
Puść go, gdzie chce, 
Osusz łzy twe, 
Rozjaśnij myśli twych noc 
I gorzkie „ho!” i smutne „he!” 
Przemień w wesołe „hoc, hoc!” 
  DON PEDRO

Na honor, doskonała piosenka.

BALTAZAR

Ale zły śpiewak, mój książę.

DON PEDRO

Bynajmniej, bynajmniej; śpiewasz doskonale na amatora.

BENEDYK
na stronie

Gdyby to był pies, a wył tak szkaradnie, powiesiłbym go na pierwszej gałęzi. Daj tylko Boże, żeby głos tak straszliwy nieszczęścia jakiego nie zapowiadał! Równie chętnie przysłuchiwałbym się hukaniom puszczyka, jakakolwiek spadłaby potem na mnie klęska.

DON PEDRO
do Klaudia

Tak właśnie.

do Baltazara

Słuchaj, Baltazarze, wystaraj się o doskonałą muzykę, bo jutrzejszej nocy zamierzamy wydać serenadę pod oknami pokoju Hero.

BALTAZAR

Zbiorę, co będę mógł najlepszego.

DON PEDRO

Zrób tak. Żegnam cię teraz.

Wychodzi Baltazar z muzyką.

Zbliż się, Leonato. Czy nie mówiłeś przed chwilą, że twoja synowica Beatryks zakochała się w Benedyku?

KLAUDIO
na stronie do Don Pedra

Posuwaj, posuwaj śmiało naprzód krowę, mój książę, zwierzyna siedzi w trawie.

głośno

Nie przypuszczałem nigdy, aby ta panienka mogła go kochać.

LEONATO

I ja też nie przypuszczałem; lecz to najdziwniejsze, że zakochała się właśnie w Benedyku, do którego, sądząc z pozorów, zdawała się czuć niezwyciężoną odrazę.

BENEDYK
na stronie

Czy być może? Czy naprawdę wiatr wieje z tej strony?

LEONATO

Wyznaję, mój książę, że nie wiem, co o tym myśleć, ale że kocha go z całym szaleństwem namiętności; to przechodzi wszelką wiarę.

DON PEDRO

Może też w końcu udaje tylko.

KLAUDIO

Tak bym myślał.

LEONATO

Przez Boga, udaje? Nigdy udana namiętność nie była tak podobna do żywej namiętności jak ta, którą w niej widzę.

DON PEDRO

W jakiż się sposób namiętność jej objawia?

KLAUDIO
na stronie

Zanęć dobrze haczyk; niewątpliwie ryba go połknie.

LEONATO

Jak się objawia, mój książę? Będzie ci siedzieć.

do Klaudia

Słyszałeś od mojej córki, jak będzie siedzieć.

KLAUDIO

Słyszałem.

DON PEDRO

Jak, jak, powiedzcie mi, proszę? Rozbudziliście moją ciekawość. Mnie się zdawało, że duch jej był silniejszy od wszelkich napaści uczucia.

LEONATO

I ja także byłbym na to przysiągł, mój książę, zwłaszcza co do Benedyka.

BENEDYK
na stronie

Myślałbym, że stroi ze mnie drwiny, gdyby nie jego biała broda: trudno, żeby szalbierstwo pod taką się kryło powagą.

KLAUDIO
na stronie

Połknął. Wyciągaj!

DON PEDRO

Czy dała poznać Benedykowi swoje uczucia?

LEONATO

Nie, i przysięga, że nigdy tego nie zrobi; to właśnie jest jej męczarnią.

KLAUDIO

Prawda, to własne są jej słowa: „Mamże ja, co go tak często wzgardliwie przyjmowałam, pisać do niego teraz, że go kocham?”

LEONATO

Tak mówi, ilekroć pisać do niego się zabiera; bo co noc dwadzieścia razy wstaje i w koszuli przy biurku siedzi, aż całą kartę zapisze. Moja córka opowiadała mi to wszystko.

KLAUDIO

Teraz, gdy mówisz o karcie, przypominasz mi żarcik, który od twojej córki słyszałem.

LEONATO

O! Gdy skończyła kartę, córka moja powiedziała jej z uśmiechem: „Beatryks, jak widzę, kartuje się55 z Benedykiem”.

KLAUDIO

To właśnie.

LEONATO

I poszarpała natychmiast list na tysiąc kawałków; urąga się sama sobie, iż do tego stopnia jest nieskromna, że pisze do człowieka, o którym wie, że śmiać się z niej będzie. „Miarę o nim z siebie biorę — powtarza — a ja śmiałabym się z niego, gdyby do mnie pisał, tak jest, śmiałabym się, choć go kocham”.

KLAUDIO

A potem na kolana pada, płacze, szlocha, bije się w piersi, rwie sobie włosy, to modli się, to złorzeczy i woła: „O słodki Benedyk! O Boże, daj mi cierpliwość!”

LEONATO

Wszystko prawda, co do słowa, i ja wszystko to od mojej córki słyszałem. Egzaltacja jej do tego doszła stopnia, iż córka moja boi się czasami, żeby rozpacz nie przywiodła jej do samobójstwa.56

DON PEDRO

Byłoby dobrze, żeby z was który uwiadomił o wszystkim Benedyka, skoro ona sama nic powiedzieć mu nie chce.

KLAUDIO

A po co? Żeby sobie żarty stroił i utrapienia biednej dziewczyny powiększał?

DON PEDRO

Gdyby się tego dopuścił, powiesić go dobrym byłoby uczynkiem. Beatryks jest doskonała, słodka dziewczyna, a cnota jej nad wszelkie podejrzenia.

KLAUDIO

A do tego rzadka roztropność.

DON PEDRO

We wszystkim wyjąwszy tę miłość dla Benedyka.

LEONATO

Ach, mój książę, ilekroć roztropność i krew rozpoczną wojnę w tak delikatnym ciałeczku, mamy dziewięć dowodów przeciw jednemu, że krew odniesie zwycięstwo. Żal mi jej, a mam do tego słuszne powody, bo jestem jej wujem i opiekunem.

DON PEDRO

Pragnąłbym z całej duszy, żeby dla mnie miłością tą pałała; rzuciłbym na bok wszystkie inne względy i zrobiłbym z niej drugą samego siebie połowę. Proszę cię, powiedz o wszystkim Benedykowi, zobaczymy, co ci odpowie.

LEONATO

Czy sądzisz, mój książę, że się to na co przyda?

KLAUDIO

Hero lęka się bardzo o jej życie. Beatryks powtarza, że umrze, jeśli jej Benedyk nie kocha, a woli raczej umrzeć niż mu swą miłość wyjawić; a gdyby się nawet on sam z miłością oświadczył, woli umrzeć raczej niż na jotę od dawnych kaprysów odstąpić.

DON PEDRO

Dobrze robi. Gdyby mu oświadczyła się z miłością, bardzo być może, że odrzuciłby ją z pogardą, bo wiecie dobrze, że wzgardliwy ma charakter.

KLAUDIO

Zresztą, jest to człowiek niepospolity.

DON PEDRO

Zgadzam się, że ma powierzchowność ujmującą.

KLAUDIO

O ile mi się zdaje, pełen jest dowcipu.

DON PEDRO

Prawda, że sypie czasami iskry, które wyglądają na dowcip.

LEONATO

A zdaje mi się, że jest waleczny57.

DON PEDRO

Jak Hektor58, wierzaj mojemu słowu; a do tego w załatwieniu zwad niepospolitą objawia roztropność, tak że albo unika ich z wielką dyskrecją, albo je podejmuje z chrześcijańską obawą.

LEONATO

Jeśli ma bojaźń Bożą, powinnością jego jest strzec pokoju; a jeśli pokój kłóci, powinnością jego jest podejmować zwadę z obawą i drżeniem.

DON PEDRO

Tak właśnie postępuje, bo się boi Boga, choć często swawolnym żartem wątpić o tym pozwala. Ale wracając do rzeczy, ubolewam nad losem twojej synowicy. Mamyż pójść do Benedyka i powiedzieć mu jej miłości?

KLAUDIO

Nigdy, nigdy, mój książę; niech czas i dobra rada miłość jej zużyją.

LEONATO

To być nie może; wprzódy serce się jej zużyje.

DON PEDRO

Wysłuchajmy wprzódy, co nam nowego córka twoja powie; niech czas zapał ten ostudzi. Kocham serdecznie Benedyka i pragnąłbym, żeby skromnie sam się ocenił i dostrzegł, jak jest niegodny tak dobrej żony.

LEONATO

Racz, książę, wejść do sali, obiad już gotowy.

KLAUDIO
na stronie

Jeśli teraz gorącą nie zapali się do niej miłością, przestanę ufać własnemu sądowi na przyszłość.

DON PEDRO
na stronie

Podobną sieć załóżmy teraz na nią; będzie to sprawa twojej córki i jej pokojowej. Zabawna rzecz będzie, jak jedno uwierzy w gorącą miłość drugiego, a wszystko będzie zmyśleniem. Wyborną zobaczymy komedię, całą w pantomimach. Wyślemy ją, żeby go zawołała na obiad.

Wychodzą Don Pedro, Leonato, Klaudio. BENEDYK
wychodząc z altany

To nie mogą być żarty; cała rozmowa zbyt się poważnie toczyła. O prawdzie dowiedzieli się od Hero. Zdają się litować nad panną, której miłość dosięgła szczytu. Kocha mnie. Miłość należy odpłacić miłością. Słyszałem, jak surowo mnie sądzą: utrzymują, że nadmę się pychą, skoro postrzegę miłość jej ku sobie; dodają, że ona woli umrzeć niż dać najmniejszy znak przywiązania. Nie myślałem nigdy o małżeństwie — nie pokażę pychy. Szczęśliwy, kto usłyszy, jakie ma wady, i poprawić się z nich może! — Mówią, że panna jest piękna, to prawda, i ja mogę za świadka im służyć; i cnotliwa, nie ma wątpliwości, nikt temu zaprzeczyć się nie odważy.59; i roztropna, wyjąwszy tę ku mnie miłość. Na honor, jeśli to nie dowodzi jej rozumu, to przynajmniej nie będzie wielkim dowodem jej szaleństwa, bo się okrutnie w niej zakocham. Być może, że mi wypadnie nieraz biegać przez rózgi resztek starych konceptów dlatego, że tak długo szydziłem z małżeństwa. Ale czy gust się nie zmienia? Człowiek lubi w młodości potrawę, której znieść nie może w podeszłym wieku. Mająż żarty i sentencje, i papierowe gałki dowcipu odstraszyć człowieka od wykonania swoich postanowień? Nie, nigdy. Trzeba świat zaludnić. Kiedy mówiłem, że umrę kawalerem, nie myślałem, że dożyję dnia, w którym pojmę żonę. Właśnie zbliża się Beatryks. Na światło dzienne, piękna z niej dziewka! Dostrzegam na jej twarzy pewne ślady miłości.

Wchodzi Beatryks. BEATRYKS

Mimo mojej woli wysłano mnie, żeby was zawołać na obiad.

BENEDYK

Piękna Beatryks, dziękuję ci za twoją fatygę.

BEATRYKS

Nie więcej zadałam sobie fatygi, żeby na to podziękowanie zasłużyć, niż wy sobie zadajecie, żeby mi dziękować. Gdyby to było fatygą, nie byłabym przyszła.

BENEDYK

Więc znalazłaś przyjemność w swoim poselstwie?

BEATRYKS

Tyle właśnie, ile się zmieści na końcu waszego noża; nie udusiłoby i kawki. Jeśli nie jesteście głodni, żegnam wam, signor Benedyku.

Wychodzi. BENEDYK

Ha! „Mimo mej woli wysłano mnie, żeby was zawołać na obiad”. Podwójny jest sens w tych wyrazach. „Nie więcej zadałam sobie fatygi, żeby na to podziękowanie zasłużyć, niż wy sobie zadajecie, żeby mi dziękować”. To tak dobrze, jak gdyby powiedziała: „Wszelka fatyga, którą sobie dla ciebie zadaję, jest mi tak łatwa jak podziękowanie”. Jeśli się nad nią nie ulituję, jestem hultaj; jeśli jej nie kocham, jestem Żyd60. Pójdę wystarać się o jej portret.

Wychodzi.
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 14
Idź do strony:

Darmowe książki «Wiele hałasu o nic - William Shakespeare (Szekspir) (jagoda cieszynska ksiazki .TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz