Wesołe kumoszki z Windsoru - William Shakespeare (Szekspir) (książki dostępne online TXT) 📖
XV-wieczna Anglia. Sir John Falstaff poszukuje miłosnych wrażeń. Jego ofiarami padają dwie mężatki, pani Page i Pani Ford, które postanawia uwieść.
Nie wie jednak, że panie przyjaźnią się i bardzo szybko odkryją jego niecne zamiary. Kobiety decydują, że dokonają zemsty na Falstaffie. Uwodziciela spotykają niemiłe — choć dla przyjaciółek i dla czytelnika bardzo zabawne — sytuacje. Przy okazji miłosne rozterki związane z zazdrością i wielością adoratorów przeżywają bliscy wesołych kumoszek.
Wesołe kumoszki z Windsoru to jedyny dramat autorstwa Szekspira, którego akcja rozgrywa się we współczesnej mu rzeczywistości. Poza wartością rozrywkową i kunsztem artystycznym posiada również walor poznawczy — jest doskonałym obrazem obyczajowości epoki. Pierwsza publikacja tej komedii przypada na 1602 rok, ale wystawiana była zapewne już wcześniej. Była inspiracją dla innych artystów, m.in. dla twórców oper, np. Giuseppe Verdiego.
- Autor: William Shakespeare (Szekspir)
- Epoka: Renesans
- Rodzaj: Dramat
Czytasz książkę online - «Wesołe kumoszki z Windsoru - William Shakespeare (Szekspir) (książki dostępne online TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 William Shakespeare (Szekspir)
Czy jest tam kto? Hola!
ŻWAWIŃSKAKto tam woła? Zbliż się do domu, mój panie, bardzo proszę.
Co tam nowego, dobra kobieto? Jakże zdrowie?
ŻWAWIŃSKATym lepiej, że tak dostojny pan pytać się o nie raczy.
FENTONJakie masz dla mnie nowiny? Jak się ma piękna panna Anna?
ŻWAWIŃSKAO, nie ma co mówić, piękna to panna, i uczciwa, i słodka, a do tego twoja przyjaciółka, mój panie, mogę ci to powiedzieć mimochodem, za co dziękuję panu Bogu.
FENTONCzy się to przyda na co? Jak myślisz? Czy nie próżne moje zaloty?
ŻWAWIŃSKAPrawda panie, że wszystko jest w ręku tego, który mieszka tam w górze; lecz mimo tego, panie Fenton, gotowam przysiąc na Biblię, że cię kocha. Czy nie masz, panie, brodawki nad okiem?
FENTONMam, i cóż stąd?
ŻWAWIŃSKAO, długa o tym historia. Oj, prawda, że to niewinne stworzenie jak dziecko w pieluchach, ale uczciwsza od niej nigdy nie łamała chleba. Miałyśmy co gadać przez całą godzinę o tej brodawce. Nigdy się tak nie uśmieję, jak w towarzystwie tej dziewczyny; tylko muszę wyznać, że zbyt sobie upodobała w alikolii41 i dumaniu. Lecz co do ciebie, panie Fenton, oj, to nie żarty!
FENTONDobrze, będę się z nią dziś widział. Weź to dla siebie; nie omieszkaj mówić w moim interesie, jeśli ją zobaczysz przede mną; poleć mnie jej przyjaźni.
ŻWAWIŃSKAMoże nie polecę? Oj, że polecę, to polecę! A co do brodawki opowiem panu więcej przy pierwszym widzeniu; powiem też i o innych gachach42.
FENTONWięc dobrze; a teraz bądź zdrowa, bo mam pilne i ważne interesa. (Wychodzi)
ŻWAWIŃSKABądź zdrów, dobry panie! — Na uczciwość, uczciwy to szlachcic; szkoda tylko, że go nie kocha Anusia, bo znam tak dobrze myśli Anusi, jak kto inny. A tam do kata! Co ja zapomniałam! Wychodzi
Co? Ja, com uniknęła miłosnych listów w świątkach mojej piękności43, mam teraz być ich przedmiotem?
Czyta„Nie pytaj mnie o rozumne powody, dla których cię kocham, bo choć miłość bierze czasami rozum za swojego tłumacza, nie bierze go nigdy za swojego radcę. Nie jesteś młoda, i ja też nie dzisiejszy; z tej więc strony jest między nami sympatia. Jesteś wesoła, ja też nie płaksa; Ha! ha! tym przeto więcej jeszcze między nami sympatii. Lubisz wino, ja go też za kołnierz nie wylewam; mogłażbyś pragnąć więcej sympatii? Niech więc to wystarczy, pani Page, (jeśli miłość żołnierza może wystarczyć) aby ci wytłumaczyć, dlaczego cię kocham. Nie powiem: lituj się nade mną, bo to nie żołnierskie wyrażenie, ale powiem: kochaj mnie.
John Falstaff”
A cóż to za Herod żydowski? O grzeszny, grzeszny świecie! Człowiek prawie na kawałki poszarpany wiekiem chce uchodzić za młodego galanta44! Jakież u diabła nierozważne słowo ten flamandzki45 pijak w mojej rozmowie ułowił, aby śmiał atakować mnie w ten sposób? Toć on nie znajdował się trzy razy w moim towarzystwie! Co ja mogłam mu powiedzieć? Nie byłam przecie podówczas szczodrą w śmiechu; odpuść mi, panie Boże! Wniosę prawo do parlamentu o wytępienie tłustych ludzi. Jak mam się pomścić na nim? Bo pomścić się muszę tak niewątpliwie, jak niewątpliwie brzuch jego ulepiony z puddingu46.
Pani Page, daję słowo, że szłam do ciebie.
PANI PAGEA ja do ciebie, na uczciwość. Ale coś źle mi dziś wyglądasz.
PANI FORDNie, nie mogę temu wierzyć, bo mam dowody, że tak nie jest.
PANI PAGEA jednak zdaje mi się, że źle wyglądasz.
PANI FORDNiechże i tak będzie, choć, powtarzam, mogłabym dać dowody, że nie wszyscy tak o mnie myślą. O, pani Page, daj mi proszę dobrą radę!
PANI PAGEO co tu chodzi, kobieto?
PANI FORDGdyby nie pewne, mało znaczące skrupuły, jakiego mogłabym dostąpić honoru!
PANI PAGEWygoń skrupuły za drzwi, a weź honor. Co to za sprawa? Nie uważaj na drobnostki. Co to za sprawa?
PANI FORDGdybym tylko zdecydowała się pójść do piekła na chwilkę wieczności, lub coś podobnego, mogłabym zostać rycerką.
PANI PAGECo? Nie, nie, kłamiesz! Sir Alina Ford! Wkrótce będzie rycerzy więcej niż śmieci. Zrobisz więc lepiej, nie zmieniając twego rodowodu.
PANI FORDPalimy świecę w południe. Patrz i czytaj, czytaj! Dowiedz się, w jaki sposób mogłabym zostać rycerką. Będę najgorsze miała wyobrażenie o tłustych ludziach, dopóki oczu mi stanie na rozróżnienie ludzkich figur. A jednak człowiek ten nie klął, uwielbiał kobiecą skromność, a tak pięknie i grzecznie wszelką nieprzystojność potępiał, iż byłam gotowa przysiąc, że jego postępowanie kłamstwa nie zada jego słowom; ale teraz widzę, że nie więcej między nimi zgody, i że nie lepiej do siebie przystają jak setny psalm do nuty Zielone rękawki. Co za burza wyrzuciła na windsorskie brzegi tego wieloryba z tylu beczkami tranu w brzuchu? Jak pomszczę się na nim? Zdaje mi się, że byłoby najlepiej łudzić go nadzieją, dopóki grzeszny ogień rozpusty nie stopi go we własnej jego tłustości. Czy słyszałaś kiedy co podobnego?
PANI PAGESłowo w słowo list jednakowy, tylko imię Page na Ford zmienione. Na twoją wielką pociechę w tej tajemnicy złych o tobie myśli, spojrzyj na tego bliźniaka twojego listu. Ale niech twój zabierze dziedzictwo jako starszy, bo przysięgam, że mój nigdy się o nic nie upomni. O zakład, że on ma tysiąc podobnych listów już gotowych, z próżnym miejscem na zapisanie różnych nazwisk. Może nawet ma ich i więcej, a te należą do drugiego już wydania. Ani wątpię, że da je do druku, bo on nie troszczy się wcale o to, co kładzie pod prasę, skoro nas dwie chciał tam umieścić. Wolałabym raczej być olbrzymką i leżeć pod górą Pelion47. Widzę, że łatwiej by mi było znaleźć dwadzieścia rozpustnych turkawek48, niż jednego czystego mężczyznę.
PANI FORDAleć to słowo w słowo rzecz ta sama; ta sama ręka, te same wyrazy. Za kogo on nas bierze?
PANI PAGENie wiem; ale jestem gotowa z moją własną uczciwością rozpocząć proces. Muszę postępować sama z sobą, jak z kobietą, której nie znam, bo nie wątpię, że gdyby nie był odkrył we mnie jakiejś złej skłonności, której nie znam, nigdy by nie śmiał abordować49 mnie z taką furią.
PANI FORDNazywasz to abordażem? Co do mnie, jestem pewna, że się nigdy nie dostanie na pokład mojej nawy50.
PANI PAGEI ja twojej jestem myśli. Jeśli się wciśnie do mojej kajuty, wyrzeknę się morza na zawsze. Pomścijmy się na nim. Dajmy mu rendez-vous51, łudźmy go pozorami nadziei dobrego skutku w jego zamiarach, a zwłoką dobrze zanęconą wabmy go, dopóki nie zastawi swoich koni u gospodarza spod Podwiązki.
PANI FORDGotowa jestem użyć przeciw niemu wszystkich, choćby najgorszych nawet środków, byleby nie zostały plamy na naszej uczciwości. O, gdyby mąż mój list ten zobaczył! Byłby on wieczną podnietą jego zazdrości.
PANI PAGECzy widzisz, jak się zbliża w towarzystwie mojego męża? On tak daleko od zazdrości, jak ja od dania mu do niej powodów, a odległość ta, jak myślę, jest nieskończona.
PANI FORDSzczęśliwa z ciebie kobieta.
PANI PAGEIdźmy naradzić się, co zrobić z tym zaszmalcowanym rycerzem. Idźmy.
Mam nadzieję, że tak nie jest.
PISTOLNadzieja — z uciętym to ogonem kundel w pewnych sprawach. Powtarzam, sir John zagiął parol52 na twoją żonę.
FORDBędę cierpliwy; sprawę tę muszę wyświecić.
NYMWszystko prawda. Do pana Page Nie lubię kłamliwego humoru. Pokrzywdził mnie w pewnym humorze; chciał, żebym poniósł jego bilet pełny humoru; ale ja mam szablę przy boku, w biedzie nią wolę się posłużyć. Kocha się w twojej żonie, i na tym koniec. Moje imię kapral Nym, a Falstaff kocha twoją żonę. Bądźcie zdrowi. Nie do smaku mi humor chleba i sera, i to jest humor tej sprawy. Żegnam wychodzi.
PAGEI to jest humor tej sprawy, powiada. To człowiek zdolny wystraszyć humor z rozumu.
FORDBędę miał na oku Falstaffa.
PAGENigdy jeszcze nie zdarzyło mi się słyszeć z większą przesadą cedzącego słówka hultaja.
FORDA jak się o prawdzie przekonam, zobaczymy!
PAGENie uwierzę takiemu Chińczykowi, choćby mi go własny pleban zalecał jako uczciwego człowieka.
FORDDobre to, niegłupie człeczysko. Zobaczymy.
Co tam nowego, Małgosiu?
PANI PAGEDokądże to, Jerzuniu? Słuchaj tylko.
PANI FORDCo ci się stało, słodki Franusiu? Skąd ci przyszła taka melancholia?
FORDMelancholia? Ani mi się marzyło o melancholii. Wracaj do domu.
PANI FORDWidzę, że ci się znowu coś w głowie ubrdało. Czy chcesz iść ze mną, pani Page?
PANI PAGEChętnie — Czy wrócisz na obiad, Jerzuniu? Do pani Ford na stronie Czy widzisz, kto się tam zbliża? To będzie nasz posłaniec do tego kapcana rycerza.
I ja też o niej myślałam; to właśnie kobieta do takiej sprawy.
PANI PAGEIdziesz w odwiedziny do mojej córki Anusi?
ŻWAWIŃSKATo był mój zamiar. Powiedz mi, proszę, jak się ma moja dobra panna Anna?
PANI PAGEChodź z nami, a sama zobaczysz. Będziemy miały o czym gadać z tobą przez jaką godzinę.
O czym tak dumasz, panie Ford?
FORDCzy nie słyszałeś, co mi ten łotr powiedział?
PAGESłyszałem, a i ty zapewne słyszałeś, co mi powiedział jego kompan?
FORDJak myślisz, jestże w tym co prawdy?
PAGENa szubienicę z tymi hajdamakami! Nie przypuszczam, aby kawaler podobne miał zamiary. Panicze, którzy go oskarżają o zasadzkę na nasze żony, to parka sług jego odegnanych; wierutne hołysze54 od czasu, jak są bez kondycji55.
FORDTo byli jego ludzie?
PAGENie ma wątpliwości.
FORDMimo tego nie lepiej sprawa mi ta smakuje. Czy mieszka pod Podwiązką?
PAGEJak powiedziałeś. Gdyby zamierzył wyprawę na moją żonę, wypuściłbym ją na niego, a jeśli zyska od niej co więcej, jak ostre słowa, będę to nosił na głowie.
FORDI ja też nie podejrzewam mojej żony, nie chciałbym jednak zostawić ich sam na sam. Zbytek ufności szkodzi nieraz; nie chcę nic nosić na głowie; nie mogę tak łatwo się uspokoić.
PAGECzy widzisz? Zbliża się nasz paliwoda spod Podwiązki. Musi mieć albo garniec wina w czuprynie, albo worek talarów w kieszeni, skoro tak wesołą ma minę. Co tam nowego, panie gospodarzu?
Tylko żwawo, dzielny mój zuchu! Rodowity z ciebie szlachcic, cavalero sędzio, tylko żwawo!
PŁYTEKIdę, panie gospodarzu! Idę. Dobry wieczór, dwadzieścia razy dobry wieczór, dobry panie Page! Panie Page! czy chcesz nam towarzyszyć? Czeka na nas wyśmienita krotofila56.
GOSPODARZPowiedz mu, cavalero sędzio! Powiedz mu, mój zuchu, co się tam święci.
PŁYTEKMa się odbyć pojedynek między sir Hugonem, walijskim plebanem, a Kajuszem, francuskim doktorem.
Uwagi (0)