Darmowe ebooki » Dramat szekspirowski » Wesołe kumoszki z Windsoru - William Shakespeare (Szekspir) (książki dostępne online TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Wesołe kumoszki z Windsoru - William Shakespeare (Szekspir) (książki dostępne online TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 William Shakespeare (Szekspir)



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 15
Idź do strony:
class="paragraph">Przybywaj, panie Chudziaku, przybywaj! Na ciebie tylko czekamy. CHUDZIAK

Nic do ust nie wezmę; dziękuję.

PAGE

Terefere! Nie ma tu wyboru, musisz iść z nami.

CHUDZIAK

Więc proszę, pokaż mi drogę.

PAGE

Idźmy!

CHUDZIAK

Panno Anno! Tobie się należy pierwszeństwo.

ANNA

O nie, nie, panie, bądź naszym przewodnikiem.

CHUDZIAK

Na uczciwość, nie wejdę pierwszy, na uczciwość, nie, nie wejdę. Nie chcę ci robić tej krzywdy, panno Anno!

ANNA

Ale proszę.

CHUDZIAK

Wolę być niegrzecznym, niż nudnym. Sama się krzywdzisz, panno Anno! I na tym koniec, tak.

Wychodzą SCENA II
Przed domem pana Page
Wchodzą: sir Hugo Evans, Głuptas EVANS

Ruszaj, a pytaj o trogę to tomu toktora Kajusza. Mieszka tam niejaka pani Żwawińska, która jest nipy jego mamką, alpo jego niańką, alpo jego kucharką, alpo jego praczką, alpo jego szwaczką.

GŁUPTAS

Dobrze, panie.

EVANS

Słuchaj tylko, a powiem ci coś lepszego. Ottaj jej ten list, po to jest kopieta serteczna przyjaciołka panny Anny, a list ten ją prosi, żepy poparła intencje twojego pana do panny Anny Page. Więc proszę, śpiesz się, a ja tymczasem idę skończyć mój opiat, po przyjtą jeszcze pórsztówki i ser.

Wychodzą SCENA III
Izba w oberży pod Podwiązką
Wchodzą: Falstaff, Gospodarz, Bardolf, Nym, Pistol i Robin FALSTAFF

Panie gospodarzu Podwiązki!

GOSPODARZ

Co mówi dzielny mój zuchter20? Wytłumacz się uczenie a mądrze.

FALSTAFF

Naprawdę, panie gospodarzu! Muszę odprawić część moich ludzi.

GOSPODARZ

Odgoń, junaku, Herkulesie, degraduj! Niech idą w świat, der, der!

FALSTAFF

Siedzę tu gospodą za dziesięć funtów na tydzień.

GOSPODARZ

Drugi z ciebie cesarz, Cezar, Kajzer i Fizar21. Biorę na mój rachunek Bardolfa; będzie mi beczki odszpuntowywał i ściągał butelki. Czy zgoda junaku, Herkulesie?

FALSTAFF

Zrób tak, dobry panie gospodarzu!

GOSPODARZ

Powiedziałem; niech idzie za mną. Zobaczę, czy będziesz w stanie zarobić na kawałek chleba, szumując. Słowny ze mnie człowiek. Idź za mną. (Wychodzi)

FALSTAFF

Idź za nim, Bardolfie. Piwniczy! Dobre to rzemiosło. Ze starego płaszcza można wykroić nową kurtkę, a z wywiędłego sługi świeżego piwniczego. Idź za nim i bądź zdrów!

BARDOLF

Jest to rzemiosło, za którym od dawna wzdychałem. Urosnę! (Wychodzi)

PISTOL

Plugawe cygańskie plemię! I ty chcesz czopem obracać?

NYM

Po pijanemu był poczęty; czy koncept niedobry? Nie ma w jego duszy nic heroicznego, i na tym koniec.

FALSTAFF

Rad jestem, żem się na koniec żagwi22 tej pozbył. Kradzieże jego zbyt były jawne; jego wędzenie było jak śpiewak niećwiczony — nie trzymało miary.

NYM

To mi talent — kraść w krótkich pauzach.

PISTOL

Mądrzy ludzie nazywają to subtylizowaniem. Kraść! Fe, figa za takie wyrażenie!

FALSTAFF

Nie chcę dłużej taić wam prawdy, panowie: już prawie świecę piętami.

PISTOL

Przygotuj się więc na odmrożenie.

FALSTAFF

Nie ma lekarstwa; czas zacząć tumanić, muszę kierować się przemysłem.

PISTOL

Młode kurczęta muszą mieć strawę.

FALSTAFF

Czy zna który z was Forda, tutejszego mieszczanina?

PISTOL

Znam tego jegomościa, pięknej to człowiek substancji23.

FALSTAFF

Uczciwe moje chłopaki, powiem wam teraz, co u mnie za pasem —

PISTOL

Dwa sążnie obwodu i coś w przysypku.

FALSTAFF

Schowaj żarty na później, Pistolecie! Prawda, że mam w pasie coś około dwóch sążni; lecz nie o pasie teraz myślę, ale o zapasie. Krótko węzłowato, zamierzam stroić koperczaki24 do żony Forda. Czuję nosem zwierzynę. Jej słowa, jej uśmiechy, jej zalotne spojrzenia, wszystko daje mi zachętę. Mogę jasno tłumaczyć całe znaczenie poufałego jej stylu, a najsurowsze słowo jej postępowania znaczy dobrą angielszczyzną: jestem sir Johna Falstaffa.

PISTOL

Studerował, widzę, jej chęci i przetłumaczył je z języka uczciwości na angielski.

NYM

Głęboko zarzucił kotwicę. Jak wam się zdaje ten humor?

FALSTAFF

Otóż, jak powiadają ludzie, rozrządza ona po swojej woli workiem swojego męża, a w tym worku siedzą pułki aniołów.

PISTOL

Przywołaj więc na pomoc równą liczbę diabłów i ruszaj do szturmu, to moja rada.

NYM

Humor rośnie; doskonale; shumoruj mi tych aniołów.

FALSTAFF

Napisałem tu sobie list do niej, a ten list drugi do żony pana Page, która także strzelała do mnie oczyma, chwila temu, i doświadczonym wzrokiem badała moje doskonałości. Promień jej źrenicy to ślizgał się po moich nogach, to krążył po moim majestatycznym brzuchu.

PISTOL

To więc słońce świeciło na kupie gnoju.

NYM

Dziękuję ci za ten humor.

FALSTAFF

O, błąkała się po mojej osobie tak łakomym spojrzeniem, że chętka jej oka zdawała mi się dopiekać jak szkło palące. Oto jest drugi list, do niej wystosowany. I ona też nosi sakiewkę; to druga Gujana — samo złoto i dostatek. Będę obu zwodnikiem, a one obie będą mi płatnikiem, moimi Wschodnimi i Zachodnimi Indiami25, będę z obydwiema handlował. Idź więc i ponieś ten list do pani Page, a ty ponieś ten do pani Ford. Odrosną nam pióra, chłopaki, odrosną nam pióra!

PISTOL

Z szablą przy boku mam twym być Pandarem26? Nigdy! Niech wprzódy diabli wszystko wezmą!

NYM

Nie chcę być winnym podłego humoru; trzymaj sobie twój list humorystyczny, bo ja chcę żyć, jak szlachcicowi przystoi.

FALSTAFF
do Robina
Więc ty, pachołku, nieś list ten co żywo,  
Bądź łódką moją do złotych wybrzeży.  
— Precz stąd, kapcany! Precz! Jak grad się stopcie! 
Więc nogi za pas, szukajcie kwatery! 
Choć ciężkie czasy, Falstaff nie utonie  
I jeszcze z paziem swym na wierzch wypłynie. 
 
Wychodzą: Falstaff i Robin PISTOL
Niech sępy twymi karmią się flakami! 
Jeszcze mi moje pozostały kostki,  
Jeszcze oskubię biednych i bogatych. 
Wprzód ty, frygijski Turku, umrzesz z głodu,  
Nim mej kieszeni na tynfach27 zabraknie. 
  NYM
Mam ja tu planik, który zemstą pachnie.  
  PISTOL

Chcesz się zemścić?

NYM

Na niebo i gwiazdy!

PISTOL

Sprytem czy stalą?

NYM

Obydwoma humorami: uwiadomię Forda o humorze tej miłości.

PISTOL
A ja drugiemu wydam tajemnicę,  
Powiem, jak Falstaff, to fałszywe błoto,  
Chce jego białą uwieść gołębicę,  
Splamić mu łoże i wykraść mu złoto. 
  NYM

Mój humor nie ostygnie. Podbudzę Forda, żeby się wziął do trucizny; nabawię go żółtaczki, bo gniew mój niebezpieczny: to mój prawdziwy humor.

PISTOL

Czysty z ciebie Mars malkontentów: rachuj na moją pomoc, marsz!

Wychodzą SCENA IV
Pokój w domu doktora Kajusza.
Wchodzą: pani Żwawińska, Głuptas i Rugby ŻWAWIŃSKA

Słuchaj, Janku Rugby, proszę cię, idź, wyjrzyj oknem i zobacz, czy nie ujrzysz wracającego mego pana, pana doktora Kajusza, bo na uczciwość, gdyby wrócił, a znalazł kogo w domu, narobiłby harmideru i na straszną wystawił próbę bożą cierpliwość i królewską angielszczyznę.

RUGBY

Stanę na czatach wychodzi.

ŻWAWIŃSKA

Idź więc, Janku, a za to dziś wieczór napijemy się krupniku, kiedy ogień ziemnego węgla zacznie gasnąć. Uczciwy to i pełny dobrych chęci pachołek, sługa, jakiego życzę każdemu domowi, a do tego, możesz mi wierzyć, nie plotka i nie hałaburda28. To najgorsza jego wada, że za długo odmawia modlitwy; to jego słaba strona; ale cóż robić, każdy ma swoje wady; dajmy temu pokój. Więc, jak powiadasz, imię twoje Piotr Głuptas?

GŁUPTAS

W braku lepszego.

ŻWAWIŃSKA

A pan Chudziak twoim jest panem?

GŁUPTAS

Wyznaję.

ŻWAWIŃSKA

Czy nie nosi on wielkiej, okrągłej brody, jak rękawicznika nożyce?

GŁUPTAS

Nie, na uczciwość; on ma malutką twarzyczkę, z małą żółtą bródką, bródką kainowego koloru.

ŻWAWIŃSKA

Łagodnego charakteru człowiek, czy nieprawda?

GŁUPTAS

O, co to, to prawda. Ale mimo tego ma on pięść tak twardą, jak ktokolwiek, co by mu śmiał spojrzeć w oczy; bił się niedawno z gajowym.

ŻWAWIŃSKA

Co powiadasz? O, przypominam sobie teraz doskonale. Czy nie trzyma głowy do góry, że tak powiem, a chodząc, czy się nie puszy?

GŁUPTAS

I bardzo.

ŻWAWIŃSKA

Niechże niebo gorszej nie spuści fortuny na pannę Annę! Powiedz księdzu plebanowi, że zrobię, co będzie można dla twojego pana. Anusia dobra to dziewczyna i pragnę — wchodzi Rugby

RUGBY

Umykaj! Pan mój idzie.

ŻWAWIŃSKA

Toż da się nam wszystkim we znaki! Dalej! Co żywo, młodzieniaszku, schowaj się do tej komory. Zamyka Głuptasa w komorze Nie długo tu zabawi. — Hej tam, Janku Rugby! Janku! Czy słyszysz? Ruszaj, Janku, wywiedz się o twoim panu; boję się, żeby mu się co nie przytrafiło, że dotąd nie wrócił jeszcze do domu śpiewa. Tra, la, la! Wchodzi doktor Kajusz

KAJUSZ

Co to szpiewalem za trele? Ja nie lubial takie rozpusty. Proszę, poszukaj w moja komora un boitier vert29, pudelko, zielony pudelko. Czy rozumial, co ja mówil? zielony pudelko.

ŻWAWIŃSKA

Rozumiem bardzo dobrze; zaraz je przyniosę. Na stronie Dzięki Bogu, że sam szukać go nie poszedł, bo gdyby tam znalazł młodego pachołka, wściekłby się od złości. Wychodzi

KAJUSZ

Fe, fe, fe, fe! Ma foi, il fait fort chaud. Je m’en vais à la cour, la grande affaire30.

ŻWAWIŃSKA

(Wraca z pudełkiem) Czy to, panie?

KAJUSZ

Oui, mette le au mon31 kieszonka; dépêche32, żwawo! A gdzie ten hultaj Rugby?

ŻWAWIŃSKA

Hej, Janku Rugby! Janku!

RUGBY

Jestem, panie.

KAJUSZ

Ty, Janek Rugby, lub Gawel Rugby, ruszaj, weź twego miecza i maszerowal za mój pięta na zamek.

RUGBY

Szabla moja czeka gotowa w sieni.

KAJUSZ

Na honor, za dlugo bawię. Tam do kata! Qu’ ai-je oublié?33 Są tam pewne ziółka w mój komora, którychbym nie chcial zapomnial za cały globus ziemski.

ŻWAWIŃSKA

O, Boże! Znajdzie tam młodego pachołka i wścieknie się.

KAJUSZ

O, diable, diable! Co tam siedzi w mój komora? Rozbój! Larron!34 Wyciąga z komory Głuptasa Rugby, mój szpada!

ŻWAWIŃSKA

Uspokój się, dobry panie.

KAJUSZ

Na co mam uspokój się?

ŻWAWIŃSKA

To młody, uczciwy pachołek.

KAJUSZ

Co mial do roboty uczciwy pacholek w mój komora? Uczciwy pacholek nie wlazilbym w mój komora.

ŻWAWIŃSKA

Proszę cię, panie, nie bądź tak flegmatyczny; powiem ci szczerą prawdę; pachołek ten przyszedł do mnie w posły od księdza plebana Hugona.

KAJUSZ

Bon35.

GŁUPTAS

To prawda, panie, z prośbą —

ŻWAWIŃSKA

Cicho! Proszę cię, cicho!

KAJUSZ

Cicho z twego języka! A ty opowiadaj twój historia.

GŁUPTAS

Z prośbą do tej uczciwej szlachcianki, a twojej, panie, gospodyni, żeby powiedziała dobre słowo pannie Annie Page za moim panem w interesie małżeństwa.

ŻWAWIŃSKA

I na tym koniec, Bóg świadkiem, no! Ale nie wścibię palca w ogień, gdzie nie potrzeba.

KAJUSZ

Ksiądz pleban Hugo cię poslalem? Rugby, baillez moi36 papieru. Zaczekaj tu kwilka (pisze).

ŻWAWIŃSKA

Cieszę się, że tak jest spokojny, bo gdyby się wedle zwyczaju w gniewie zaciekł, tożbyś się nasłuchał krzyków i melancholii! Mimo tego jednak, człowieku, zrobię, co będę mogła, w interesie twojego pana; ale żeby ci wszystko powiedzieć, ten francuski pan mój — mogę go nazywać moim panem, bo widzisz, jestem jego gospodynią, piorę, prasuję, warzę, piekę, szoruję, przyrządzam jadło i napitek, ścielę łóżka, a wszystko sama.

GŁUPTAS

Wielki to ciężar na dwie ręce.

ŻWAWIŃSKA

Poznałeś się na tym? Przyznać musisz, że wielki to ciężar być wcześnie na nogach, a kłaść się późno. Mimo tego jednak, powiem ci pod sekretem, bo nie chciałabym, żeby o tym ludzie paplali, pan mój jest sam zakochany w pannie Annie; mimo tego jednak, znam myśli Anusi, nie będzie z tej mąki chleba.

KAJUSZ

Ty dureń, oddalem list ten ksiądz Hugo. Morbleu37, to kartel. Zakole go w parku. Nauczyłem tego parszywy kleka mieszać się w nie swoje sprawy. Marsz! Nie zdrowy dla ciebie dlużej tu kwaterować. Parbleu38, utnę mu wszystkie jego dwa uszy, że będzie szelma.

Wychodzi Głuptas ŻWAWIŃSKA

Ach, dobry panie, on się tylko wstawia za przyjacielem.

KAJUSZ

To nic nie znaczylo: czy nie powiedzialeś, że dostałem pannę Annę dla siebie? Na honor, zakolę tego Gawel kleka; już nominowalem gospodarza de la Jarretière39, żeby nasze szpada wymierzyl. Na honor, kcialem sam wziąć pannę Annę Page.

ŻWAWIŃSKA

Dziewczyna szaleje za tobą, dobry panie, i wszystko pójdzie jak po mydle40. Trudno przeszkodzić ludziom, żeby nie paplali; tak zawsze bywało i tak będzie.

KAJUSZ

Rugby, marsz za mną do dwora. Morbleu, jak nie mam Anusia Page, to twój glowa przez okno wyrzucę. Marsz za moja pięta, Rugby.

Wychodzą: Kajusz i Rugby ŻWAWIŃSKA
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 15
Idź do strony:

Darmowe książki «Wesołe kumoszki z Windsoru - William Shakespeare (Szekspir) (książki dostępne online TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz