Miarka za miarkę - William Shakespeare (Szekspir) (czytanie ksiazek online txt) 📖
Miarka za miarkę — komedia Williama Shakespeare'a z roku 1603.
Akcja osadzona jest w Wiedniu, którego książę deklaruje opuszczenie miasta (w rzeczywistości pozostając w nim w przebraniu zakonnika), a swoją władzę tymczasowo oddaje w ręce surowego sędziego Angela. Ten swoją pierwszą decyzją odnawia stare prawo karzące śmiercią za cudzołóstwo. Wkrótce jednak sam pragnie złamać to prawo, gdy przychodzi do niego Izabela, piękna siostra skazanego na śmierć Klaudia. Komplikacje fabularne rozwiązuje w końcu przebrany książę.
- Autor: William Shakespeare (Szekspir)
- Epoka: Renesans
- Rodzaj: Dramat
Czytasz książkę online - «Miarka za miarkę - William Shakespeare (Szekspir) (czytanie ksiazek online txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 William Shakespeare (Szekspir)
Dziękuję waszej dostojności za wyrok. Widzisz, rozpustny hultaju, na co ci przyszło, musisz brnąć teraz, hultaju, tak jest, musisz brnąć, hultaju, w twoich rzeczach.
ESKALUSGdzie się rodziłeś, przyjacielu?
PIANKATu w Wiedniu, panie.
ESKALUSCzy masz osiemdziesiąt funtów rocznej intraty?
PIANKAMam, z pozwoleniem waszej dostojności.
ESKALUSJakie twoje rzemiosło?
POMPEJSzynkarczyk, szynkarczyk w służbie u biednej wdowy.
ESKALUSNazwisko twojej pani?
POMPEJPani Przepieczona.
ESKALUSCzy miała więcej niż jednego męża?
POMPEJDziewięciu, panie, ostatni był Przepieczony.
ESKALUSDziewięciu! — Zbliż się tu, panie Pianko. Panie Pianko, nie życzyłbym sobie, żebyś zabierał znajomość z szynkarczykami, oni cię odszumują, panie Pianko, a ty ich poprowadzisz na szubienicę. Idź teraz z Bogiem i niech nie słyszę o tobie więcej.
PIANKADziękuję waszej dostojności. Co do mnie, moja noga nie postanie w szynkowni, żeby mnie tam kto nie pociągnął.
ESKALUSDosyć na tym, panie Pianko, żegnam cię. Wychodzi Pianka. Teraz na ciebie kolej, panie szynkarczyku. Twoje nazwisko, panie szynkarczyku?
POMPEJPompejusz.
ESKALUSPompejusz, a potem?
POMPEJZad, z przeproszeniem waszej dostojności.
ESKALUSSprawiedliwie cię nazwano od rzeczy, którą celujesz, tak więc w najbestliwszym znaczeniu wyrazu jesteś Pompejusz Wielki. Pompejuszu, jesteś trochę rajfurem, choć osłaniasz twoje rzemiosło szynkarskim fartuchem. Czy nie prawda? Bądź ze mną szczery, nic na tym nie stracisz.
POMPEJUznaję, panie, że biedny ze mnie chudeusz, że chcę na kawałek chleba zarobić.
ESKALUSChcesz na kawałek chleba zarobić, Pompejuszu, rajfurując? Co myślisz o twoim rzemiośle? Czy to prawne rzemiosło?
POMPEJGdyby prawo pozwoliło.
ESKALUSAle prawo nie pozwoliło; rzemiosło to zakazane w Wiedniu.
POMPEJCzy wasza dostojność zamierza owałaszyć i okapłonić wszystką młodzież naszego miasta?
ESKALUSBynajmniej.
POMPEJTo wedle mojego biednego sądu młodzież pójdzie, gdzie chodziła. Niech tylko wasza dostojność weźmie w dobrą ryzę jejmościanki i birbantów, a nie będzie miała potrzeby obawiać się rajfurów.
ESKALUSPrzedsięwzięte są już środki zaradcze, możesz wierzyć mojemu słowu: miecz i szubienica.
POMPEJJeżeli tylko przez lat dziesięć będziecie ścinać i wieszać tego rodzaju przestępców, to radzę wam zawczasu za granicą świeży transport głów zapisać. Niech to prawo utrzyma się w Wiedniu przez lat dziesięć, to ja najpiękniejszy dom wynajmę po trojaku od łokcia fasady. Jeśli wasza dostojność dnia tego dożyje, niech powie: Pompejusz mi to przepowiedział.
ESKALUSDziękuję ci, dobry Pompejuszu, a słuchaj, co ci powiem w nagrodę twoich przepowiedni: Strzeż się, żebym cię znowu nie obaczył przed sobą oskarżonego o cokolwiek bądź, choćby tylko o dalszy pobyt w twoim dzisiejszym mieszkaniu, bo inaczej przepędzę cię do twoich namiotów i będę dla ciebie niemiłosiernym Cezarem, a tłumacząc się jaśniej, każę cię wychłostać. Na teraz, żegnam cię, Pompejuszu.
POMPEJDziękuję waszej dostojności za dobrą radę; o ile jej usłucham, będzie to zależało od ciała i fortuny. Wychłostać! Chłop cham swego niech wychłoszcze osła: Kij nie odstraszy męża od jego rzemiosła.
Zbliż się, panie Łokciu, zbliż się, panie konstablu. Od jak dawna piastujesz godność konstabla?
ŁOKIEĆOd siedmiu lat i sześciu miesięcy, panie.
ESKALUSDomyślałem się z twojej zręczności w pełnieniu urzędu, że go sprawowałeś czas długi. Powiadasz więc, całych lat siedem?
ŁOKIEĆI sześć miesięcy.
ESKALUSAch, niemały to być musiał krzyż dla ciebie! Źle, że tak często obarczasz się tą godnością. Czy nie ma w twoim cyrkule zdolnych do tego ludzi?
ŁOKIEĆMało, panie, mających dość sprytu do takich rzeczy; wybrani radzi wybierają mnie na zastępcę. Podejmuję się obowiązku za trochę grosiwa, a starczę wszystkiemu.
ESKALUSSłuchaj, przynieś mi listę imienną sześciu lub siedmiu najzdolniejszych ludzi twojej parafii.
ŁOKIEĆDo mieszkania waszej dostojności?
ESKALUSDo mojego mieszkania. Żegnam cię. Wychodzi Łokieć. Która teraz, jak sądzisz, godzina?
SĘDZIAJedenasta.
ESKALUSProszę cię z sobą na obiad.
SĘDZIAPokornie dziękuję.
ESKALUS