Kamień pełen pokarmu - Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki (gdzie czytać książki online za darmo txt) 📖
Krótki opis książki:
Kamień pełen pokarmu. Księga wierszy z lat 1987–1999, stanowi podsumowanie najwcześniejszych publikacji poety. Książka zawiera wiersze z tomików Nenia i inne wiersze, Peregrynarz, Młodzieniec o wzorowych obyczajach i Liber mortuorum, a także garść utworów nowszych.
Przeczytaj książkę
Podziel się książką:
- Autor: Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki
- Epoka: Współczesność
- Rodzaj: Liryka
Czytasz książkę online - «Kamień pełen pokarmu - Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki (gdzie czytać książki online za darmo txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki
wybiegają nad miasto
z ust jego wyrywa się krzyk a zatem
bardzo ciemna woda która bulgocze
gdy się dobrze wsłuchać w sen i w komunikat
wydobyty ze snu o jaki trudno w radiu
i w ustach jego ta woda co w ciemnościach gada
wielkie rzeczy o jakie znowu trudno w radiu
iż wyłoniliśmy się z jednej sadzawki która jeszcze
dzisiaj śmierdzi w nas po wypiciu dykty2
LXII
przyjechałem do Lublina ponieważ tu jest
moje legowisko gdzie indziej również
mam siennik jeszcze nie wytrzęsiony po Leszku
i zapukałem do drzwi mojej dziewczyny
to dobrze przynajmniej znajduję
jego siki kiedy przyjeżdżam znikąd
zatem nie ulotnił się zapach moczu
odkąd uwierzyłem w świętość plam
przyjechałem do Lublina ponieważ tu jest
moje legowisko gdzie indziej również
znać plamy na materacu w które wierzę
kiedy wracam znikąd i chce mi się żyć
LXIII
od dwóch dni sposobię się
do drogi coraz więcej
węzełków i przerażenia tym
co kryją papiery
od dwóch dni zawiązuję i rozwiązuję
coraz więcej przerażenia
kiedy potykam się o coś niezbędnego
a to są znowu kamienie
tylko bym dźwigał wszystek dobytek
wyimaginowany i utracony zaś rękopisy z miejsca
na miejsce przenosił i przeglądał z dala
od ciebie i ognia: nic bym nikomu nie zostawił
LXIV. Piosenka dla burmistrza
przyszła śmierć do naszego miasteczka
i zatrzymała się z kancelarią w ruinach
piastowskiego zamku albo na błoniach
lecz dla takich jak ja brakło nawet ugoru
przyszła śmierć do naszego miasteczka
i zatrzymała się dla chłopców na piastowskim
zamczysku zaś dla dziewczyn na pastwiskach
by przypomniały sobie wszystkich mężczyzn
zakradła się śmierć do naszego miasteczka
i nie chciała z nami rozmawiać o telefonizacji
i gazyfikacji odsyłając nas znowu do burmistrza
lecz dla takich jak ja brakło nawet ugoru
LXV
czas jest ślepy i ślepe są wnętrzności
moje które wybiegają w przyszłość
czas jest bez przyczyny i ja jestem
bez przyczyny odkąd zachorowałem
który uwierzyłem iż zobaczę ciemność
w jej początkach i jasność
zarania na szpitalnym łóżku: „tutaj,
gdzie obracam swoje wnętrzności
jak młyńskie koło, mimo iż wybiegają
przed siebie, i nie wzywam pomocy”
czas jest ślepy i ślepe są wnętrzności
moje odkąd pozbyłem się choroby
LXVI. Elegia in obitum3
tę książkę czytał stary Bęski
który wczoraj został pochowany
ach Bęski Bęski coś ty czytał
zanim poszedłeś na Powązki
ach Bęski Bęski coś ty czytał
kiedy się ciemny wicher miotał
teraz leżysz na Powązkach
i nachylasz ku sobie gałązki
nachylasz ku sobie śpiew ptaków
zgarniasz listki papierki i piórka
ach Bęski Bęski czyś ty nie zdurniał
od tej jednej przeczytanej książki
Liber mortuorum4
LXVII. Odpowiedzialność
mój przyjaciel jest martwy
i z martwych nie wstanie dzisiaj
mimo iż jest gotów
do dźwigania rzeczy utraconych
jutro znowu pójdę za nim
w głęboki oczodół tego samego
co ujrzałem wczoraj
i jeżeli zaniewidzę to dla garstki
łachmanów w których już go nie zobaczę
jutro znowu będę źrenicą
obróconą strasznie na siebie jak wtedy
kiedy się rodził i kiedy umierał
LXVIII. Nagły deszcz
martwy jest mój przyjaciel
a mój oddech z niego
a moje kości i moje ciało rozszczepione
nawet gdy nie wychodzę z domu
i nieprzygwożdżone są ręce moje
do rąk jego wysupłanych stamtąd
kiedy się chwytam braku powietrza
i nieprzygwożdżone będą fruwać
jak zapomnienie będą kaleczyć
moje ciało kiedy pójdę precz
i odczepiły się kości moje od kości
jego wpojonych w nagły deszcz
LXIX. Wycieczka do lasu
jak przyjedziesz od umierającej matki
(teraz mam usta pełne poziomek)
jak wreszcie wrócisz do swojego umierającego
gdzieżeś był zawołasz w progu domu
przez te wszystkie dni kiedy chorowałeś
(teraz mam usta pełne poziomek) więc gdy już
wrócisz uwalniając się od szpitalnych
prześcieradeł matki w które spowijałeś siebie
gdzieżeś był zawołasz kiedy moja matka
chorowała: będę milczał jakbyś mi nie śmierć
uczynił lecz świństwo tym zniknieniem swoim
a uczyniwszy nie wziął na wycieczkę do lasu
LXX. Wiadomość z ostatniej chwili
nie po to kończy się sierpień by umarła
moja matka której kupiłem perukę
nie mogę przyjechać i wierzgać przeciwko śmierci
która załatwiła sobie perukę tyle że nie nową
nie po to kończy się sierpień by umarła
moja biedna matka dla której śmierć
zechce rozczesać splot swoich niegdysiejszych
i teraźniejszych włosów jakimi porasta
powiadam iż śmierć nie przychodzi po matkę
lecz po włosy jakie nam od dawna wypadają
nie po to kończy się sierpień by wypadły nam włosy
które zresztą ile sił wpychamy sobie do gardła
LXXI. Źle skrywana wstydliwość
matka myje chore bardzo chore
nogi i mówi od rzeczy
zeświniłeś się mój synku
przeto zeświniło się
moje ciało i wycieka zeń woda
jaką we mnie wlałeś
mówi o czarnej wodzie na dnie
miednicy którą sprzątnąłem
przeto na dnie miednicy sposobi się
trochę czarnej wody to śmierć się rozbiera
i za chwilę ujawni parę żylaków
odbytu których nie lubi nikomu pokazywać
LXXII
wszystko to są rzeczy niepewne ziemia
i niebo to są wszystko rzeczy niepewne
od których uciekaj póki jeszcze
jest dokąd albowiem ta ciemność teraz
i ta ciemność potem jakiej nie próbuj
zawczasu dotknąć to zaiste dwa
przeróżne światy do których nie przykładaj
ręki jeżeli chcesz ujść cało
bo ta ciemność teraz i ta ciemność potem
to są wszystko rzeczy nie do pogodzenia
z którymi niechaj nic cię nie łączy chyba ze jest
coś o czym nie wiem
Informacje o nowościach w naszej bibliotece w Twojej skrzynce mailowej? Nic prostszego, zapisz się do newslettera. Kliknij, by pozostawić swój adres e-mail: wolnelektury.pl/newsletter/zapisz-sie/
LXXIII. Na rogu Farbiarskiej i Szymonowica
na rogu Farbiarskiej i Szymonowica
sławnego lwowianina śpiewam tę pieśń
daj mi miłość korzeń wonny
jeżeli jesteś starcem i poradzisz sobie
z moimi kośćmi które są do pochwycenia
dopiero od paru lat jeżeli więc
jesteś starcem i podobam się twoim kościom
spocznij we mnie przed daleką drogą
i nic nie mów o zmęczeniu jakie cię
teraz czeka zaprawdę powiadam wam
kości tego starucha są nie do udźwignięcia na
Szymonowica i gdziekolwiek indziej
LXXIV
jesień już Panie a ja nie mam domu