Darmowe ebooki » Wiersz » Poezje dla dzieci do lat 10, część II - Maria Konopnicka (gdzie można przeczytać książkę za darmo .TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Poezje dla dzieci do lat 10, część II - Maria Konopnicka (gdzie można przeczytać książkę za darmo .TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Maria Konopnicka



1 2 3 4 5 6 7 8 9
Idź do strony:
class="verse">Ale Julcia ani pyta:  
— Co tam baje Tomaszowa!  
Niema Didka, wiem i kwita.  
Za lustrem się pająk chowa,  
Jak nie zmiotą pajęczyny...  
Didko?... Także! Czyste drwiny!  
 
Tomaszowa głową kiwa:  
— No, niech panna nie wyzywa,  
Bo jak kiedy co zobaczy,  
To zaśpiewa mi inaczej!  
 
Aż raz tata banię sprawił 
I w ogrodzie ją postawił.  
Szklana bania figle stroi:  
Jedno skraca, drugie dwoi,  
Tamto wydmie, to wypaczy,  
Słowem, wszystko w niej inaczej.  
Jaki taki tam przystanie,  
Jaki taki spojrzy w banię,  
Ramionami z śmiechem wzruszy;  
Bo też co to tam za uszy,  
Co za nosy, co za zęby,  
A nad wszystko — jakie gęby!  
 
Ale nasza Julcia mała 
Wcale o tem nie wiedziała.  
Wnet jej błyska myśl szczęśliwa:  
Lustro szklane, bania szklana,  
Więc zobaczy się jak żywa,  
Jak laleczka malowana!  
Biegnie, patrzy... Kto to taki?  
Nos ogromny, do tabaki;  
Uszy sterczą jak u sowy,  
Oczy ledwo widać z głowy,  
A od ucha aż do ucha 
Gęba brzydka, jak ropucha.. 
 
Patrzy, patrzy... aż nad głową 
Sterczy coś... ni to, ni owo...  
Może gałąź jakaś właśnie...  
Rusza się, jak kozie rogi...  
«Didko! Didko!» — Julcia wrzaśnie 
I puszcza się pędem w nogi.  
 
Próżno stara Tomaszowa 
Tuli Julcię i tłumaczy...  
Julcia zaraz oczki chowa,  
Kiedy lustro gdzie zobaczy.  
Lustro dobre jest w potrzebie:  
Czas w niem tracić jest rzecz brzydka.  
Kto się zbyt wpatruje w siebie,  
Prędzej, później ujrzy — Didka!  
 
 
Nad rzeką
Z kamyka na kamyk, aż nad samą rzeczkę,  
A gdzież to, panienko, pchasz swoją łódeczkę?  
Czy na bystrą falę, na modrą głębinę,  
Czyli między trawy i zieloną trzcinę?  
A na tej głębinie tam się rybka pluska,  
Tylko jej pod słonko świeci srebrna łuska...  
A między tą trzciną złoty kaczor pływa,  
Tylko się kaczuszkom u brzegu odzywa...  
A na tej głębinie słonko się przejrzało,  
Złotemi iskrami rzeczkę zasypało.  
A u tego brzegu trzcina szepce, gada,  
Prześliczne powieści dzieciom opowiada.  
Szumi wiater, szumi, żagielek wydyma,  
Braciszek się boi, za sukienkę trzyma.  
Nie bój się, braciszku, nie pójdę ja w wodę.  
Bo tam wodny dziadek ma zieloną brodę.  
Ma zieloną brodę, ma zielone oczy,  
Małe dzieci chwyta, jak je tylko zoczy.  
A te małe dzieci mają kłopot wielki,  
Muszą mu nawlekać perłami muszelki.  
Muszą mu nawlekać czerwone korale,  
A on jeszcze bije, jeść nie daje wcale.  
Nad tą modrą rzeczką, strzeż się, panieneczko,  
Bo cię porwie dziadek z tą twoją łódeczką.  
O, widać, już widać tę zieloną brodę,  
Strzeżcie się, dziateczki, nie chodźcie nad wodę!  
 
 
Piosenka dzieci
STAŚ. Chciałbym ja mieć dwa skrzydełka 
Z polotnemi pióry,  
Chciałbym bujać, jak skowronek,  
Do słonka! Do góry!  
 
ZOSIA. Chciałabym ja śpiewać cudnie,  
Jak słowiczek w lesie,  
Gdy srebrzystym się głosikiem 
Po rosie zaniesie.  
 
STAŚ. Chciałbym bujać, jak skowronek,  
Do samego nieba,  
A zaś wrócić na te pola,  
Co nam dają chleba.  
 
ZOSIA. Jak słowiczek, gdy się głoskiem 
Srebrzystym rozdzwoni,  
Chciałabym tak śpiewać cudnie,  
Na łące, na błoni.  
 
STAŚ. A na polach mroczne chaty,  
W chatach biedne dzieci,  
Przyniósłbym im trochę słonka,  
Co tam w górze świeci.  
 
ZOSIA. A jakby im smutno było,  
Na sercu żałośnie,  
Śpiewałabym taką piosnkę,  
Co z niej radość rośnie!  
 
Przekaż 1% podatku na Wolne Lektury.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
Boży dzwonek
Znam ja dzwoneczek, co w ranny czas 
Rozbrzmiewa głoskiem w pole i w las:  
— Ludzie i ptacy,  
Wstańcie do pracy,  
Świt woła was! —  
 
Znam ja dzwoneczek wieczornych zórz,  
Co wiosce dzwoni i wszerz i wzdłuż:  
— Dość trudu, pracy,  
Ludzie i ptacy 
Spocznijcie już! —  
 
I wyżej, wyżej, w błękitną toń 
Głos srebrny płynie nad naszą błoń:  
Miedzą zroszoną 
Kmieć idzie z broną 
I wznosi skroń.  
 
Ej ty ptaszyno, znam ja cię, znam!  
Wysoko latasz u słońca bram,  
Tyś skowroneczek,  
Boży dzwoneczek,  
Co dzwoni nam!  
 
 
Gosposia
Ach, Stasieńku mój złoty,  
Co też ja mam roboty!  
Czy uwierzysz, kochanie,  
Że mi czasu nie stanie?  
 
Ledwie oczy otworzę,  
Słucham — świergot na dworze,  
A na okno mi spada 
Głodnych wróbli gromada.  
 
Ani, ani się ruszyć:  
Zaraz bułkę im kruszyć,  
Zaraz godzić ich swary.  
Taki naród ten szary!  
 
Wyjdę, wyjrzę — przed domem 
Stoi z gardłem łakomem 
Żóraw, ślepy nieboże,  
Już nic widzieć nie może.  
 
Żóruś, Żóruś, biedaku! —  
Masz tu grochu w przetaku,  
Masz tu wody miseczkę,  
Podjedz sobie troszeczkę!  
 
Żóraw głos mój rozumie,  
I dziękuje, jak umie: —  
Krruu!... Krruu!... krzyczy, co znaczy:  
— Niech mi panna przebaczy!  
 
Ledwie odszedł, w te pędy 
Leci kokosz z swej grzędy,  
I prowadzi kurczęta,  
Gdacząc, jakby najęta.  
 
Kokosz lśniąca i czarna,  
Wiem ja dobrze, chce ziarna,  
A dla dzieci chce prosa,  
Oczkiem strzela zukosa...  
 
Ha! Niełatwo to będzie:  
Trza do Pawła w orędzie,  
Kiedy poślad odmierza 
Dla szafarki z śpichlerza...  
 
Mój Pawełku! Mój stary!  
Dajże prosa z pół miary,  
To nasypię dla kurki,  
Co ma żółte pazurki!... 
 
Stary Paweł marudzi:  
— Ej, panienka bo nudzi!  
I nie warta ta czarna,  
Co już zjadła nam ziarna!  
 
Niby gderze i stęka:  
— Ej, jak nudzi panienka! —  
Niby siwy wąs szczypie,  
Ale prosa nasypie!  
 
Zbędę jednej hołoty,  
A tu insze kłopoty!  
Jabłka lecą z jabłoni:  
Hej! kto pierwszy dogoni?  
 
Biorę fartuch Małgosi,  
Co od święta go nosi,  
Raz! dwa! I już fartuszek 
Pełen ślicznych jabłuszek...  
 
Myślisz, że je zjem może?  
Ale, gdzież tam! broń Boże!  
Do jednego je kładę 
W skrzynię, albo w szufladę.  
 
A dopieroż w śpiżarni!  
To rozpostrzyj, to zgarnij,  
Licz słoiki na półce,  
Dogódź każdej gomółce.  
 
Przebierz groszek łuskany,  
Odpędź muszki z śmietany,  
Miej o wszystkiem staranie,  
To nie żarty, mój panie!  
 
Myszka! Tuś mi, psotnico,  
Wczoraj w mleko z donicą,  
A dziś wpadłaś w pułapkę?  
Na słoninkę masz chrapkę?  
 
Ale ci się nie uda!  
Zatrzasnęła się buda...  
Trzeba wołać Franciszka:  
— Myszka! W łapce jest myszka!  
 
Lecę, biegnę, uciekam...  
Ani chwilki nie zwlekam.  
Ach, Stasieńku mój złoty,  
Co też ja mam roboty!  
 
Wesoły Janek
Czemu sobie nie mam śpiewać,  
Kiedy w sercu tak wesoło?  
Co się chmurzyć, czego ziewać,  
Gdy tak cudny świat wokoło:  
 
Hejże ha! piosnko ma!  
Ranny wietrzyk tobie gra!  
 
Pluszcze rybka w modrej wodzie,  
Bo słoneczko jasne czuje,  
Ptaszek cieszy się pogodzie,  
A ja sobie wyśpiewuję:  
 
Hejże ha! piosnko ma!  
Modra rzeczka tobie gra!  
 
Leci z ula złota pszczoła 
Na kwieciste łąk kobierce;  
A mnie cieszy myśl wesoła,  
Co jak miód się sączy w serce:  
 
Hejże ha! piosnko ma!  
Złota pszczółka tobie gra!  
 
Dosyć czasu, by się smucić,  
Gdy już będę stary, siwy;  
Czemu teraz nie mam nucić,  
Gdym wesoły, gdym szczęśliwy:  
 
Hejże ha! piosnko ma!  
Sama wiosna tobie gra!  
 
Muchy samochwały
U chomika w gospodzie 
Siedzą muchy przy miodzie.  
Siedzą, piją koleją,  
I z pająków się śmieją.  
 
Podparły się łapkami 
Nad pełnemi kuflami.  
Zagiął chomik żupana,  
Miód dolewa do dzbana.  
 
— Żebyś, kumo, wiedziała,  
Com już sieci narwała,  
Com z pająków nadrwiła,  
Tobyś ledwo wierzyła!  
 
— Moja kumo jedyna!  
Czy mi pająk nowina?  
Śmiech doprawdy mnie bierze...  
Pająk!... Także mi zwierzę!  
 
— Żebyś, kumo, wiedziała,  
Trzem pająkom bez mała,  
Jak się dobrze zasadzę,  
Trzem pająkom poradzę!... 
 
— Moja kumo kochana!  
(Chomik! dolej do dzbana!) 
Moja kumo jedyna,  
Czy mi pająk nowina?  
 
Prawi jedna, to druga,  
A tu z kąta coś mruga...  
Prawi czwarta i piąta,  
A coś czai się z kąta.  
 
Pająk ci to, niecnota,  
Nić — tak długą — namota!  
Zdusił muchy przy miodzie,  
W chomikowej gospodzie.  
 
 
W szkole CHŁOPCZYK
Ej ty szkoło, nudna szkoło!  
Wcale w tobie niewesoło.  
Tu rozmyślasz o zabawce,  
A tu siedź kamieniem w ławce 
I patrz w książkę z drobnym drukiem.  
  GŁOS
Ale brzydko być nieukiem! 
  CHŁOPCZYK
Rozwinęły się już drzewa,  
Lada wróbel sobie śpiewa,  
Lada motyl sobie leci,  
Gdzie mu kwiatek się zakwieci,  
A ty w szkole... w zimie, w lecie!  
  GŁOS
Ale głupim źle na świecie! 
  CHŁOPCZYK
Ławka twarda, niegodziwa...  
Czasem aż mnie coś podrywa,  
Żeby chociaż kilka chwilek  
Jak ptak bujać, jak motylek,  
Żeby wybiec w łąkę... w pole...  
  GŁOS
Próżniak, kto się nudzi w szkole!  
 
Na fujarce
A paścież mi się owieczki 
W tej bujnej trawce.  
Niechaj-że ja sobie pogram 
Na tej ligawce:  
Oj da dana! Oj da dana!  
Na tej ligawce.  
 
A tam w polu porykują 
Dwie krówki nasze,  
Dziwują się graniu memu,  
Choć mają paszę.  
Oj da dana! Oj da dana!  
Choć mają paszę.  
 
Dziękuję ci, mój braciszku,  
Mój ty jedyny,  
Żeś wykręcił fujareczkę 
Dla mnie z wierzbiny.  
Oj da dana!
1 2 3 4 5 6 7 8 9
Idź do strony:

Darmowe książki «Poezje dla dzieci do lat 10, część II - Maria Konopnicka (gdzie można przeczytać książkę za darmo .TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz