Rymy ulotne - Władysław Syrokomla (wypożyczalnia książek txt) 📖
Krótki opis książki:
Rymy ulotne to cykl wierszy pochodzący z tomu Gawędy i rymy ulotne wydanego w roku 1853 autorstwa Władysława Syrokomli.
Władysław Syrokomla, a właściwie Ludwik Władysław Franciszek Kondratowicz, herbu Syrokomla, to żyjący w XIX wieku poeta i tłumacz. Jest autorem utworów stylizowanych na sielanki oraz przyśpiewek ludowych. Zadebiutował w roku 1844 gawędą poetycką Pocztylion. Przypisuje mu się autorstwo tekstu piosenki Wlazł kotek na płotek, która bazuje na przyśpiewce ludowej. W swoich utworach w sposób ironiczny opisywał rzeczywistość, w szczególności zwyczaje szlachty.
Przeczytaj książkę
Podziel się książką:
- Autor: Władysław Syrokomla
- Epoka: Romantyzm
- Rodzaj: Liryka
Czytasz książkę online - «Rymy ulotne - Władysław Syrokomla (wypożyczalnia książek txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Władysław Syrokomla
class="verse">Gdym wbrew teorii — płakał... ej te łzy wieśniacze,
Biédny kto niémi płacze — szczęśliwy kto płacze. —
W pokoju na pół ciemno, tylko gdzieś z daleka.
Płynie światło i tony — czy to szelest drzewa,
Czy gdzie w dali pluchoce rozhukana rzeka?
Nie — to muzyka rzewna swój urok rozlewa.
Zwycięskie skrzypce leją dźwięk naczelny,
Flet miękkie trele wyprowadza rzewnie,
A bas grzmotliwy gdyby35 rycerz dzielny,
Sprawia36 swe wojsko błądzące niepewnie.
Nagle cały gwar się przetnie —
Flet przemaga i głuszy,
I piosenka z głosem fletnie,
Poleciała do duszy:
1.
«W ojczyźnie mojéj pustynie i skały,
Ziemia niepłodna, a chruściane domy,
We dnie nam skwarzą słoneczne upały,
A w nocy straszą pioruny i gromy.
W piasczystych zaspach kwiatka nie obaczę,
Piosnka słowicza ucha nie popieści,
Sam tylko potok gwałtowny szeleści,
I skalny orzeł na urwisku kraka;
Lecz miłe burze i śnieżne zamiecie,
Miły ojczysty grom i błyskawice,
Świat ten széroki i pięknie na świecie,
Lecz nié ma ziémi nad moją ziemicę».
2.
«Byłem w bogatych Germanów ojczyźnie,
Tam lud przemyślny gospodarzy dzielnie,
Tam pełno życia i ludno, i żyźnie,
Tam i zbytkowe kwitną rękodzielnie, —
Széroki handel, szybkie parowozy,
I murowane mieszkania człowiecze,
A u nas w górach chyba wilk się wlecze,
Lub się wałęsa pastérz przez wąwozy —
Lecz w moim kraju nic serca nie gniecie,
Wolniejszy oddech, swobodniejsze lice,
Świat ten széroki i pięknie na świecie,
Lecz nié ma ziemi, nad moją ziemicę».
Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do prapremier wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur: wolnelektury.pl/towarzystwo/
3.
«Szedłem do Rzymu — ej włoski mieszkańcze
Błogosław twoję ziemię starożytną!
Gdzie dojrzewają złote pomarańcze,
Gdzie rodzi wino i wawrzyny kwitną;
Tam niebo pełne dziewiczego blasku,
A w moim kraju prawie nié ma lata,
Tam jeno rodzi sosna karłowata,
I dziki porost ściele się na piasku. —
Mój kraj nieżyzny, a jednak czy wiécie?
Nigdzie się tyle szczęściem nie nasycę —
Świat ten széroki i pięknie na świecie;
Lecz nié ma ziemi nad moją ziemicę» —
4.
«Kraju mój, kraju! czego ja łzy ronię
Za dzikiem niebem, za pustkowiem naszém?
Czemu w bogatéj i kwitnącéj stronie
Tęsknię za moim chruścianym szałaszem37?
Czemu świst wichru naszego wygnańczy
Wolę niż nutę słowika miłośną?
Czemu mi lepiéj pod borową sosną
Niż w gajach mirtu albo pomarańczy?
Czemu przenoszę prostéj wioski dziécię
Nad czarnooką hiszpańską dziewicę?
Świat ten széroki i pięknie na świecie,
Lecz nié ma ziemi nad moją ziemicę...»
I wtem śpiéwak tony przetnie,
Silném graniem zagłuszy,
Bo i na cóż głosem fletnie38,
Zwabiać smutek do duszy?
On usłyszał szmer z daleka —
Szepcą starzy i młodzi:
— «Tu zabawy każdy czeka,
A on trele — wywodzi».
*
Sza! cóś huczy, pieje, brzęczy,
Ton za tonem bratnio dąży,
Szybkiéj polki takt młodzieńczy
Wirem, wirem szybko krąży...
Skacz szczęśliwcze! ruch tak świéży,
Chmury, chmurki giną z czoła,
Niech ci wirem w serce bieży —
Nuta skoczna i wesoła,
Gdy pierś tętni, — wzrok się żarzy,
Gdy harmonia złudzeń doda,
Choć na chwilę człek pomarzy —
Że jest miłość, szczęście, zgoda.
*
Ucichło... flet słodki czarodziéj na nowo
Rozpoczął świegotać urwiście i krótko,
Walc rzewny załechtał i krąży nad głową,
I o coś się pyta u duszy słodziutko —
Wnet struny gruchnęły i śmielsze już tony,
Jak miła odpowiedź tak rzeźwo się toczą,
O biédny mój duchu zginiony, zginiony, —
I żyć, i umiérać w tym wirze ochoczo.
*
Miło, wdzięcznie, chórem wrzasło,
Bas rycerski wydał hasło,
Krew zadrgała, ogniem pała,
Ha! to mazur nasz. —
Stary mazur, król omamień,
On poruszy zimny kamień,
Duch się wzrusza, hula dusza,
Płomienieje twarz!
Ho! mazurze! graj mi w serce!
Otom, oto przy tancerce,
Żwawy, gracki, tan sarmacki
Niech mi otrze rdzę; —
Lecz co słyszę, jęk tu rośnie,
Ha! i mazur gra żałośnie,
Ton uroczy, lecz na oczy
Gwałtem ciśnie łzę...
*
I łza ta nieprędko spłynęła,
Nieprędko otarło się oko,
Bo muzyka duszę ujęła,
I niosła wysoko, wysoko, —
Z nią szepce, raduje się, kwili,
Na skrzydłach pod niebem migota;
I serce uczuło w téj chwili,
Że jeszcze nie całkiem sierota;
Na oczach cóś rzewno zadrgało,
I święta polała się rosa,
Wspomnienie z westchnieniem się zlało,
I poszło poigrać w niebiosa.
Ta cisza, to światło, to ciemno,
To niebo, gdzie było tak błogo,
Nie już to w krainie téj ze mną
Nie było nikogo, nikogo?...
*
Krótka biesiada sercu... minęła jak we śnie,
Harmonia umilkła, duch upadł na ziemię,
O twardą rzeczywistość zawadził boleśnie,
Ale serce ocknione nieprędko zadrzemie. —
Cześć tobie szumny gwarze, cześć nocna pomroko,
Nikt nie widział, nie słyszał, co się we mnie budzi;
Uspokoiłem serce i otarłem oko,
I już w masce drewnianéj przyszedłem do ludzi. —
1847
Wariant z pieśni gminnej
Odżyła sosna, zakwitła kalina,
Rozpękła brzoza wiosnę przypomina:
«Wiosno ty, wiosno! — powtarzają wkoło —
Jak oczom miło, jak sercu wesoło!»
— Grzech pozazdrościć, lecz Boże mój! Boże,
Jak ten szczęśliwy kto wiosnę czuć może!
Bracia! Ja wiosnę podziwiałbym z wami,
Ale ja świata nie widzę za łzami,
Chciałbym odetchnąć, lecz zaparte łono,
Jak gdyby piersi kamieniem tłoczono;
Zielone moje łąki i pastwiska,
Krzewiste zboże na morgach połyska,
Lecz w sercu chwasty, żal duszę rozrywa,
Nie bierze chętka do kosy i żniwa.
Poszedłbym w pole świtającym dzionkiem,
By się pomodlić razem ze skowronkiem,
Lecz słaba ręka pługa nie udźwignie,
A w zaschłych piersiach modlitwa zastygnie.
Siadłbym na konia i leciał jak strzała,
Boleść by może z wiatrem uleciała:
Próżna ochota, bo w nieszczęsnéj dobie,
I koń mój dzielny zesmutniał przy żłobie,
Gdy go dosiędę, z wolna się pomyka,
Jak obciążony trumną nieboszczyka.
Ludzie wy, ludzie! W szczérym rozhoworze39,
Niech ja się spłaczę, niech duszę otworzę,
Lecz mowa smutna, zgorzkniała i sucha,
Odstrasza ludzi i nikt jéj nie słucha, —
Ojcze mój, ojcze! Poradź mi w niedoli,
O matko moja, jak mi serce boli40!
16 lipca 1848
Westchnienie majowe
Ot wesoły goniéc, pieszczoch boży — maj:
Ziemia z końca w koniec jak rozkoszy raj,
Kwitnie, woni, pieje, nosi wieniec z róż,
Rozrzewnienie leje do szczęśliwych dusz,
Wieszczy syn przyrody przyszedł serce wznieść —
Cześć ci gościu młody! uroczysta cześć!
Błękit, ziemia, drzewa, wszystko zrzuca pleśń,
Świéżą piękność wdziewa, nuci rzewną pieśń,
Błyszczy gwiazda złota, księżyc blaskiem drga,
Tu chruściel skrzekota, a tu słowik gra.
O poeto ptaszy! czarodzieju kniéj,
Piéj do duszy naszéj, piéj słowiku, piéj,
Przemień serce, przemień, uroń piosnkę twą,
Nasze serce krzemiéń, nasze oczy — szkło...
Bo nad nami pono zimne chmury szły,
Odrętwiły łono, zamroziły łzy.
O poeto ptaszy! czarodzieju kniéj,
Piéj do duszy naszej, piéj słowiku piéj,
Nuć twój śpiéw uroczy, moc twych czarów dwój —
Wróć mi łzy na oczy, wróć mi zapał mój.
Ejże szczęsno było póki młody szał,
Oko skrą świéciło w duszy ogień wrzał,
Czy skąd pocisk grzmotnie, czy zabraknie sił,
Człek spłakał ochotnie i cierpienia zmył —
Jam łzy szczęścia zlewał po odejściu chmur,
Kochał, dumał, śpiéwał, w twojéj pieśni wtór —
Dziś duch jakiś we śnie wionął we mnie chłód,
Miłość, łzy i pieśnie... skamieniały w lód...
O poeto ptaszy! czarodzieju kniéj!
Piéj do duszy naszej, piéj słowiku, piéj,
Piéj, szczebioc przyjemnie, upajaj mój słuch,
Rozbudź wtór twój we mnie, rozbudź spiący duch,
Bądź mi dobrym wieszczem, wieszczu wiosny ty,
Niech majowym deszczem z ocz mi trysną łzy —
O poeto ptaszy! czarodzieju kniéj,
Piéj dla duszy naszéj — będzie duszy lżéj.