Darmowe ebooki » Tragedia » Mazepa - Juliusz Słowacki (książka czytaj online TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Mazepa - Juliusz Słowacki (książka czytaj online TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Juliusz Słowacki



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
Idź do strony:
przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
AKT V SCENA I
Sala w zamku, WOJEWODA, CHMARA. WOJEWODA
Czy syn już w trumnie? 
  CHMARA
W trumnie już panicz spoczywa. 
  WOJEWODA
Czy moja żona jeszcze nie umarła? 
  CHMARA
Żywa, 
Ale już jej nie długo. 
  WOJEWODA
Teraz, panie Chmaro, 
Cokolwiek się tu stanie z mą głową starą, 
Waćpan mnie nie opuścisz? 
  CHMARA
Przysięgam na krzyżu. 
  WOJEWODA
Więc ty widziałeś wojsko kwarciane w pobliżu? 
  CHMARA
Jadąc po trumnę, wojsko spotkałem i działa. 
Tu szli. 
  WOJEWODA
Stąd o dwie mile? 
  CHMARA
O dwie. 
  WOJEWODA
Bogu chwała, 
Dosyć mam czasu. Król chce wyjechać koniecznie, 
Ja króla puszczę; lecz paź tu zostanie, wiecznie, 
Choćby mi spadł łeb siwy. Idź, czekaj rozkazu. 
Chmara wychodzi. 
Proszę, nie zapłakałem jeszcze ani razu, 
Tak mi ta zemsta wszystkie łzy w oczach wypiekła. 
Lękam się tylko, by mi już z rąk nie uciekła. 
  SCENA II
WOJEWODA, KRÓL ubrany jak do podróży, MAZEPA — kilku pokojowych królewskich. KRÓL
Mój wojewodo, z naszą by to chęcią było 
Nad twojego chłopaka zapłakać mogiłą, 
Bo to nam i pancerny tęgi wojak ubył. 
Zaprawdę, że to smutna rzecz! On wczoraj tu był, 
Śmiał się z nami, rozmawiał, dziś już gdzieś przed Bogiem, 
A na nas tu spogląda z litością, i głogiem 
Nazywa róże świata. To rzecz jest głęboka, 
Kiedy tak nagle młodość nam schodzi sprzed oka 
I wynosi swe wszystkie za ten świat nadzieje. 
Dziwnie, że się i kiedy człowiek głośno śmieje, 
Będąc na takim świecie; lecz cóż robić z dolą! 
Stary mój druhu, jak ci te rany przebolą, 
Zapraszamy cię do nas, do stolicy, w gości. 
Dalipan, że mi smutno rzucać dom waszmości, 
Ale są interesa Rzeczypospolitej 
I te mnie bardzo naglą. 
  WOJEWODA
Pogrzeb nie odbyty 
A ty, panie, wyjeżdżasz? 
  KRÓL
Wierzaj, Wojewodo, 
Że gdyby to nie było z wielką kraju szkodą... 
  WOJEWODA
Ot — na co próżno gadać, miłościwy panie, 
Ty wyjeżdżasz; lecz syna mego kat zostanie. 
  KRÓL
Na Boga! Mości panie, na co? 
  WOJEWODA
By zdał sprawę. 
  KRÓL
Cóż to? Czy Waszmość sądną chcesz postawić ławę? 
A niechże się coś Waszmość na króla ogląda, 
Czy waszeć męki, czy waść krwi człowieczej żąda? 
Na Boga! A to może, gdy mi pryśniesz w oczy, 
I waćpana się głowa po trumnie potoczy. 
Śmiałżebyś tutaj zrobić rokoszową próbę? 
Czy waść myśli uwięzić królewską osobę? 
  WOJEWODA
Król stąd wyruszy — ale bez pazia wyruszy. 
  KRÓL
Zobaczymy, czy śmiesz nas trzymać? Waść się puszy, 
Ale waść nie śmie. 
  WOJEWODA
Żadnej nie użyję siły, 
Ale ci, królu, drogę zastąpią mogiły. 
  KRÓL
Do szabel, mospanowie. 
  WOJEWODA
Moja w pochwie leży. 
Kazałem zaszpuntować gardła mych moździerzy. 
Ja się nie oprę siłą; tylko w moim dworze 
Nieprzestąpiony jeden próg tobie położę... 
Próg dla królewskiej nogi. 
  KRÓL
Ba — gadzino dumna! 
 
Wojewoda wychodzi do bocznego pokoju i wraca, niosąc na ramionach trumnę syna, którą w drzwiach stawia poprzek. WOJEWODA
Oto jest, mości królu, syna mego trumna, 
Oto próg, mości królu, święty trup człowieka. 
Teraz że, najjaśniejszy panie, ojciec czeka. 
Niechaj twoja ostroga to ciało ubodzie,  
Niech będzie każda hańba znaną w moim rodzie. 
Daj pazia, lub idź, panie. 
  KRÓL
Odsuń tego trupa. 
  WOJEWODA
O! Teraz dobrze moja zamknięta chałupa. 
Cóż, panie paziu, ze mną zostajesz? Czy zgoda? 
Ja waćpana dzień jeden chcę mieć. Dzisiaj środa? 
W piątek wypuszczę, żywcem wypuszczę, niech zginę. 
Lecz cię żywego będę miał, choć przez godzinę. 
Na Matkę się najświętszą klnę, że wyjdziesz żywy, 
Ja tylko chcę mieć ciebie w rękach. 
  MAZEPA
na stronie.
O! Straszliwy. 
W ręce mnie chce wężowe owinąć jak bluszcze. 
  WOJEWODA
do króla.
Przysięgam, panie, że ci go żywcem wypuszczę.  
  MAZEPA
do króla na boku.
Panie, zostaw mnie, sam jedź. Twoje szyki blisko. 
Przyjedziesz tu, działami otoczysz zamczysko; 
Mnie się tu nic nie stanie, Król stracisz powagę. 
Mam szczęśliwe przeczucie, będę miał odwagę. 
Król wrócisz za godzinę. 
  KRÓL
namyśliwszy się, do Wojewody,
O! Starcze zacięty. 
Ja ci pazia zostawiam; lecz za jeden zdjęty 
Włosek z niego — za jedną plameczkę na części, 
Ty mi odpowiesz głową. 
  WOJEWODA
W tym domu boleści 
Paziowi będzie dobrze. 
  KRÓL
Zobaczym się, stary. 
 
Wojewoda trumnę bierze na ramiona, Król i pokojowce wychodzą. SCENA III
MAZEPA, potem Chmara i słudzy w żałobie. WOJEWODA
Nie wiem, czy do widzenia? Tu szerokie mary, 
Ja może pójdę z synem — tu śmierć ludzi ściga. 
O! Patrzajcie, jak człowiek krzyż Chrystusa dźwiga, 
Zmorduje się i gotów się powalić trupem. 
 
Kładzie trumnę na środku sali. MAZEPA
na przedzie sceny sam z sobą gada, Wojewoda zaś nad trumną, stoi i daje rozkazy.
Zostałem się więc teraz królewskim okupem. 
Stary zda się, że nie dba, ani na mnie patrzy. 
Lecz się w nim żółć gotuje strasznie, coraz bladszy, 
Coś żuje, jakby zemstę żuł. 
  WOJEWODA
Hej! Panie Chmara. 
Wchodzi Chmara i słudzy. 
Ustawić tu katafalk — trupów będzie para. 
  MAZEPA
Zimno mi trochę. 
  WOJEWODA
Rzędem postawić gromnice. 
  MAZEPA
Wolałbym jaką prędką śmierć — jak błyskawicę. 
  WOJEWODA
Na drugiej trumnie także przybić moje herby. 
  MAZEPA
To nie dla mnie. 
  WOJEWODA
do Mazepy, uderzając go po ramieniu.
Mospanie! 
  MAZEPA
Co? 
  WOJEWODA
Czy liczysz szczerby 
Na tym suficie? 
  MAZEPA
Patrzę na sufit bez celu. 
  WOJEWODA
Stary dom. 
  MAZEPA
Jeszcze potrwa. 
  WOJEWODA
Dłużej niż nas wielu. 
  MAZEPA
Życie jest w ręku Boga. 
  WOJEWODA
Waszmość mi pozwoli, 
Że zostawię samego, jest to dom niedoli, 
Ot zostawiam waćpana z nim. 
Pokazuje na trumnę syna i do niej mowę obraca 
A wstanże, śpiochu! 
Wstańże i baw. Co, nigdy już? Nigdy! Garść prochu! 
Kilka desek i wszystko! 
  MAZEPA
na stronie.
Biedny stary. 
  WOJEWODA
Proszę, 
Zostań waść z tym nudziarzem i baw się po trosze, 
Jak można, aż powrócę. 
  MAZEPA
Mam suplikę82 jedną 
Do ciebie, mości panie. 
  WOJEWODA
Co? Masz matkę biedną? 
Którą żywisz? Ja dam jej dławiącego chleba, 
Jak waść umrzesz. 
  MAZEPA
Tu mówić otwarcie potrzeba, 
Syn twój — wielmożny panie, nim skonał... 
  WOJEWODA
Nim? Dalej. 
  MAZEPA
Kilka mi próśb ostatnich zdał. 
  WOJEWODA
Starcze, oszalej! 
Syn go egzekutorem zrobił testamentu. 
  MAZEPA
Nie chcesz więc słuchać, panie, cierpliwie? 
  WOJEWODA
Bez wstrętu. 
  MAZEPA
Klnę się Bogiem i śmiercią, jak sądzę, już bliską, 
Że mam czyste zamiary. To biedne chłopczysko 
Polecił mi, bym widział się tu z matką panią. 
  WOJEWODA
Ja ci ją przyślę.  
 
Wychodzi. SCENA IV
MAZEPA, później AMELIA. MAZEPA
Boże! O jakże mnie ranią 
Słowa tego człowieka, próżno — cierpieć muszę. 
Warto by też i na śmierć przygotować duszę, 
I pomodlić się Pannie Najświętszej przy trumnie. 
To potem czoło moje będę nosił dumnie, 
I będzie mi pomocą Przenajświętsza Trójca. 
Wchodzi Amelia z rozpuszczonymi włosami, biało ubrana. 
Otóż i ona... Jaka ty blada? 
  AMELIA
dając mu znak, aby się nie przybliżał.
Zabójca! 
  MAZEPA
Pozwól mi się przybliżyć, biedna moja pani, 
Nie oddalaj mnie ręką, jesteśmy związani 
Łańcuchem tajemnicy, jak trzy cienie bratnie. 
Ja mam od umarłego zlecenia ostatnie. 
On ciebie kochał, pani. 
  AMELIA
On! 
  MAZEPA
Śmierć jego sama... 
Amelia pokazuje ze zgrozą na Mazepę.  
O! Nie, na czole moim krwi nie leży plama; 
Jam go nie zabił. 
Amelia postępuje krokiem ku niemu 
Słuchaj, gdyśmy byli w lasku 
Brzozowym, przy księżyca ujrzałem go blasku 
Bardzo smutnym i bladym. Co? Serce ci bije? 
Amelia daje znak ręką, aby mówił dalej. 
On mi się rzucił pierwszy z uściskiem na szyję, 
I położywszy głowę mi na pierś bijącą, 
Milczał długo i rękę moją trzymał drżącą. 
Niestety! W mojej ręce była broń nabita! 
Nagle strzał usłyszałem. Patrzę — on się chwyta 
Rękami za powietrze i na wznak się wali. 
Przybiegam — patrzę; mały sznureczek korali 
Zbiegał mu po puklerzu i plamił stokrocie. 
Otworzył oczy całe w księżycowym złocie, 
I rzekł... przebacz! Ty byłeś rycerzem zhańbionej, 
Ja ginę z ręki przez nią pobłogosławionej, 
Przebaczcie mi i razem pamiętajcie o mnie. 
Potem zaczął pacierze mówić nieprzytomnie, 
I zamknął oczy pełne łez — mówiąc o tobie. 
Amelia zaczyna płakać. 
O! Płacz! O! Płacz go, pani — ten, co leży w grobie, 
Godzien jest teraz naszej zobopólnej cześci83. 
Amelio — oto jestem ci bratem boleści; 
Jeśli kiedy ja biedny na dworze sierota... 
Wszak nie masz braci? Jeśli więc biedna istota, 
Dworskie pacholę, może być tobie pomocą? 
Otom jest na kolanach. 
  AMELIA
kładąc ręce na głowie klęczącego pazia i nachylając się nad nim.
Niech ci drogę złocą 
Matki Boskiej anieli. Ja umierająca. 
  SCENA V
CIŻ SAMI, WOJEWODA. WOJEWODA
chwyta za rękę Amelia i odrzuca ją od pazia.
Co? Wobec trupa? 
  AMELIA
Niech mnie waszmość nie odtrąca, 
Ja sama padnę — jestem otruta. 
 
Chwiejąc się, idzie i klęka przy trumnie. WOJEWODA
To dumnie! 
A nie kładź się waćpani tam; na dziecka trumnie, 
Bo ją splamisz. 
  MAZEPA
Okropność! Starcze, daj, niech skona. 
  WOJEWODA
Co? Trupie ty! 
  SCENA VI
Ciż sami, CHMARA, potem GONIEC od króla. CHMARA
Posłaniec króla. 
  WOJEWODA
Śmierci wrona, 
Niech wleci, ścierwo tutaj gotowe i świeże. 
 
Goniec wchodzi. GONIEC
Król jegomość, spotkawszy kwarciane żołnierze, 
Jest przed zamkiem i każe ci otworzyć wrota, 
O dworzanina się też upomina. 
  WOJEWODA
Złota 
Wolność szlachecka, zamku nie dam. Niech król bierze, 
Co zaś do dworzanina, na szlacheckiej wierze 
Król może polec, pazia mu wypuszczę żywcem; 
Ale król będzie dobrym, mopanku, myśliwcem, 
Jeśli go złowi. 
  GONIEC
Mości panie, są harmaty. 
  WOJEWODA
Da się to słyszeć — idź precz. 
 
Goniec i Chmara odchodzą. SCENA VII
WOJEWODA, MAZEPA i AMELIA, umarła na trumnie. WOJEWODA
Moje antenaty84, 
Cieszcie się, ja ostatni nie bez szlachetności 
Światowi daję habdank85. 
  MAZEPA
na stronie.
Mróz idzie przez kości. 
  WOJEWODA
zbliżając się do Amelii.
Cóż to? Na trumnie! — czy to cudzołożne łoże? 
Cóż to? Waćpani milczysz. Co? Ja ci otworzę 
Piersi i tam zobaczę twój strach. Wstań, obłudna. 
Waćpani mi tak była zawsze czysta, schludna, 
A teraz się nie lękasz popiołem powalać. 
A wstańże imość i precz! 
Zrzuca ją z trumny. 
Jak się można skalać, 
Dotknąwszy takiej rzeczy rękami — pfu! Zgroza! 
Do Mazepy, który klęczy nad ciałem Amelii. 
Słuchaj mnie ty, urwany wisielcze z powroza! 
Ty mi nie tykaj żony. 
  MAZEPA
wstając.
Starcze wściekły, siwy, 
Żałowałem cię, sądząc, żeś był nieszczęśliwy, 
Teraz pogardzam. 
  WOJEWODA
Mówisz, paniczu, rozumnie. 
Poczekaj — pogadamy — usiądę na trumnie. 
No — i cóż? 
  MAZEPA
Podłą duszę masz. Jać się nie
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
Idź do strony:

Darmowe książki «Mazepa - Juliusz Słowacki (książka czytaj online TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz