Mazepa - Juliusz Słowacki (książka czytaj online TXT) 📖
Krótki opis książki:
Mazepa to dramat polskiego poety Juliusza Słowackiego z 1840 roku. Autor, obok Mickiewicza i Krasińskiego, określany jest jako jeden z Wieszczów Narodowych.
Słowacki uznawany jest za jednego z największych przedstawicieli polskiego romantyzmu. Pomimo tego, że zmarł młodo, pozostawił po sobie duży dorobek: 13 dramatów, 20 poematów, setki wierszy, listów oraz jedną powieść.
Mazepa to historia przedstawiająca zaloty miłosne oraz ich konsekwencje, które mają miejsce podczas wizyty Jana Kazimierza na zamku wojewody w XVII wieku.
Przeczytaj książkę
Podziel się książką:
- Autor: Juliusz Słowacki
- Epoka: Romantyzm
- Rodzaj: Dramat
Czytasz książkę online - «Mazepa - Juliusz Słowacki (książka czytaj online TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Juliusz Słowacki
SCENA VIII
SCENA IX
SCENA X
AKT V
SCENA I
SCENA II
SCENA III
SCENA IV
SCENA V
SCENA VI
SCENA VII
SCENA VIII
SCENA IX
Przypisy
Wesprzyj Wolne Lektury
Strona redakcyjna
Mazepa
Tragedia w 5 aktach.
OSOBY:
KRÓL JAN KAZIMIERZ.
MAZEPA, dworzanin Króla.
WOJEWODA.
AMELIA, żona Wojewody.
ZBIGNIEW, syn Wojewody z pierwszego małżeństwa.
CHMARA, dworzanin Wojewody.
CHRZĄSTKA, dworzanin Wojewody.
KASZTELANOWA.
Pokojowi królewscy, Szlachta, ludzie Wojewody, Ksiądz, itd.
Scena w zamku Wojewody.
Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do prapremier wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur: wolnelektury.pl/towarzystwo/
AKT I
SCENA I
Sala oświecona jak na bal. WOJEWODA, ZBIGNIEW, potem KASZTELANOWA.
WOJEWODA
A przy moździerzach trzymać zapalone lonty.
Waść mi, panie Zbigniewie, synu, zajrzyj w kąty,
Czy wszystko jak potrzeba na królewskie gody1?
Do wchodzącej Kasztelanowej.
Mościa kasztelanowo, mam wielkie powody
Cieszyć się, że cię widzę w zdrowiu i w świeżości.
KASZTELANOWA
Jakże mi pięknie zamek wygląda waszmości,
Co lamp! Co pozłotowin! — A gdzie aści2 żona?
WOJEWODA
Dotychczas nie gotowa i nie przystrojona —
A to mój syn zastąpi ją tu przy asindźce3.
Pójdę tymczasem z wieży zajrzeć na gościńce,
Czy się już król nie toczy po drodze lipowej.
Zbigniewie, atentuj4 się waść kasztelanowej
I baw jaśnie wielmożną.
KASZTELANOWA
do Zbigniewa.
Waść przyjeżdżasz z Padwy?
ZBIGNIEW
Nie, mościa dobrodziejko, już z wojska.
KASZTELANOWA
Doprawdy?
Waść w wojsku?
ZBIGINIEW
Tak, rotmistrzem zostałem pancernym.
KASZTELANOWA
Strzeż mi się waść, bo zaraz zostaniesz niewiernym,
Płochym5 uwodzicielem, jak wszyscy rotmistrze.
ZBIGNIEW
Broń Boże!
KASZTELANOWA
Masz oczęta, co się błyszczą bystrze,
Ale coś trochę mgliste i afekcjonalne6.
I cóż to jest waćpanu... ot, w pancerz cię palnę
Wachlarzykiem i wszystko serduszko wyśpiewa.
Mówże mi co o Włoszech asińdziej.
Słychać zgiełk za sceną.
WOJEWODA
Cholewa!
Panie Cholewa, co tam za wrzask? Panie Chmara!
Mości Chrząstko! Czy wszystkich diabli wzięli? — Wiara!
Szablice dzwonią, trzeba iść pacyfikować.
Wychodzi.
SCENA II
ZBIGNIEW, KASZTELANOWA, PAN CHRZĄSTKA wchodząc innymi drzwiami.
CHRZĄSTKA
Gdzie Wojewoda?
KASZTELANOWA
Chciej nas waść zainformować,
Co to za krzyk?
CHRZĄSTKA
Zdarzenie, mościa dobrodziejko,
Bardzo smutne.
KASZTELANOWA
A powiedz że?
CHRZĄSTKA
Bryka za bryką
Wjechała na dziedziniec, mościa dobrodziejko.
Z tych bryk wysiadło szlachty, panów co niemiara.
Jednych prowadził pan marszałek ziemski Szczara,
Lubomirszczyk7 zajadły, rokoszanin8, śmiałek;
Drugim pan Olgopolski przywodził, marszałek,
Babińcowym nazwany, bo trzyma z królową.
Zeszli się, mościa pani, przed bramą zamkową
Owi dwaj marszałkowie, a każdy jak patron
Caudy9 swej przyjacielskiej, amicus10 i matron.
KASZTELANOWA
Proszę Waćpana, nie leź w łacinę jak w błoto.
CHRZĄSTKA
Obu więc tym marszałkom przeciwnym szło o to,
Który z nich krok najpierwszy ma mieć do przedsienia;
Lecz jako oba grzeczni, więc bez ubliżenia
Jeden drugiemu, oba, mając czapki w rękach,
Nuż się kłaniać, we dwoje giąć się, jak na mękach;
Próżno obu łysiny mroził księżyc chłodny,
Jeden krzyczał: niegodny — i drugi: niegodny!
I byłyby na wieki trwały te respekta,
Gdyby jeden z baczących na te kontrefekta11
Jezuickiej grzeczności nie był krzyknął z brzucha:
A weźże, panie Szczara, krok i nakryj ucha.
Co słysząc Olgopolski, jak piorun z obłoku
W bramę — co widząc, równie accelerans12 kroku
I pan Szczara uczynił. — Waćpani się spytasz,
Co się stało? Jak razem wstąpili w korytarz,
Tak i razem ugrzęźli, brzuch z brzuchem, nos z nosem;
Próżno ich szlachta częstym szturchańcem i głosem
Podżega i na dalsze zaprasza pokoje —
Nie mogą — więc myśl wzięto seccare13 na dwoje
Zaciętych inimicos14, więc błysnęły szable.
Jako więc w ciasnym porcie dwa wielkie korabie15,
Które fortunam16 niosą przed burzliwym gromem...
WOJEWODA
za sceną.
Rozbić mur, niechaj wejdą Ichmoście wyłomem.
Panie Chmara! Rozwalić mur.
KASZTELANOWA
O! Krotochwila17.
Chrząstka wychodzi.
SCENA III
ZBIGNIEW, KASZTELANOWA, wchodzi AMELIA.
KASZTELANOWA
Cóż to jest za dzieweczka? Ze skrzydeł motyla
Trzewiczki ma; na głowie bez żadnego fiocha18.
ZBIGNIEW
To, mościa dobrodziejko, jest moja macocha.
KASZTELANOWA
Ta młodziutka? To jeszcze dziecko!
Do Amelii.
A proszę cię,
Bądźże mi przyjaciółką, moje piękne dziecię.
Uważaj mnie jak swoją. — Cóż? Jaka ty ładna!
A to, panie Zbigniewie, cud! Z sąsiadek żadna
Nie wyrówna. Nie płoń się, starej wolno mówić.
Trzeba ci było muszek wiosennych nałowić,
Oberwać im skrzydełka i upstrzyć twarzyczkę.
Nadto białą we włosach zatknęłaś różyczkę,
Nadto białą. To jeszcze dzieciątko niewinne.
Panie Zbigniewie, czy masz respekta19 powinne20
Dla takiej młodej matki? Jakże wy z nią razem?
To dziwnie, waszeć mi się zdajesz zimnym głazem,
Atentujże się wasze tej młodziutkiej matce.
Do Amelii
Tobie tu jak białemu gołębiowi w klatce:
Ten zamek bardzo smutny, tobie trzeba słońca.
Cóż — czy cię nudzi starej gawęda bez końca?
Powiem ci coś miłego: tu z królem przybywa
Pan Mazepa.
AMELIA
Któż to jest?
KASZTELANOWA
Jak to, nieszczęśliwa!
Ty nigdy nie słyszałaś o panu Mazepie?
AMELIA
Nie, mościa dobrodziejko.
KASZTELANOWA
Ja ciebie oślepię,
Jak ci zacznę o złotym mówić sowizdrzale21,
A może twoje czyste serduszko rozpalę
Ogniem nieugaszonym. — Obaczysz go sama.
Serce jego otwarte jak przejezdna brama,
Jedna wjeżdża, a druga wyjeżdża za wrota.
Spojrzenia jego na kształt kowalskiego młota,
Ciągle w biedne serduszka uderzają, tłuką
Na miazgę. Niech to będzie asińdźce nauką.
Walą z dział.
AMELIA
O Boże, król!
KASZTELANOWA
Nim wejdzie, mamy czasu dużo,
Tam na ganku pan Pasek, z powagą papużą
I z wielkim stał papierem — Ba! To mówca śliczny,
Przygotował dla króla wiersz makaroniczny22.
O czym że ja mówiła, mościa dobrodziejko?
Ha — otóż paź Mazepa — jeszcze mu czuć mleko
Pod nosem, a już o nim tyle rzeczy plotą.
SCENA IV
CIŻ SAMI. Mazepa włazi oknem nie widziany przez aktorów.
KASZTELANOWA
Wystaw23 ty sobie, co to za sowizdrzał! Co to
Za urwis ten Mazepa.
MAZEPA
na stronie.
Ba, tu o mnie mowa.
KASZTELANOWA
Wystaw sobie, co to jest za przewrotna głowa!
Co to za wróg niewieści! Węża wziął za godło.
Paź kochanek włosami kazał wypchać siodło.
MAZEPA
kłaniając się kasztelanowej, nagle.
Fałsz, mościa dobrodziejko, proszę nie dać wiary.
KASZTELANOWA
Jakże tu pan przyszedłeś?
MAZEPA
Z księżycem przez szpary.
Lecz w czas24 przychodzę bronić własnego honoru.
KASZTELANOWA
Lecz jak tu pan przyszedłeś?
MAZEPA
Jak motylek dworu
Przez okno, mościa pani.
KASZTELANOWA
Ba, kłamcy masz minę;