Darmowe ebooki » Tragedia » Pierścień Wielkiej Damy - Cyprian Kamil Norwid (gdzie czytać książki online .TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Pierścień Wielkiej Damy - Cyprian Kamil Norwid (gdzie czytać książki online .TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Cyprian Kamil Norwid



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
Idź do strony:
lecz telegram, 
— Więc naprzód mówmy już o tym punkcie, 
Zapisanym (jak widzę) w instrukcji... 
— Cóż nauczyć chcesz mnie o Szelidze? 
Którego raz — kiedyś, gdzieś — widziałam 
I odtąd słyszałam tylko ciągle, 
Że wielbi Cię — żeś dlań nieczuła: 
I że odtąd zwiedza Morze-martwe 
Tudzież gruzy spalenisk dokoła... 
Więcej zaś nic sama o nim nie wiem! 
  HRABINA
surowo:
Mieć sobie będę zawsze do wyrzucenia, 
Że popełniłam coś podobnego do kłamstwa, 
Ale ta Szeligi ziemska-miłość, 
Niekiedy podobna do uporu, 
Dała mnie myśl nasunąć mu wieści 
O możliwem mojem za mąż pójściu. 
— Odtąd, telegram tylko raz, ze Smyrny69, 
Przysłał mnie ten, arcynieczytelny! 
 
Wygłaszając napis telegramu:
«Wracając do Ziemi, nawiedzę ją...» 
  MAGDALENA
Skrócenia konieczne są w telegramie. 
«Do ziemi» znaczyć ma do dóbr swoich, 
«Ją» znaczy Ciebie, nie zaś ziemię... 
Słowem, wraca — i zechce Cię odwiedzić. 
Należałoby Ci tylko śpiesznie 
«Możliwe» Twe spełnić zamążpójście, 
Zamieniając zmyślenie na wieszczbę! 
— Wówczas, jak ją zowiesz, ziemska-miłość 
Upornego Szeligi — zapewne 
Przemieniłaby się w coś innego — 
Bo muszą też być i inne czucia 
Dla rozmaitości we wszech-świecie, 
I nie tylko sama, jak ją zowiesz, 
«Ziemska»-miłość... tyle Ci natrętna!... 
  HRABINA
zimno:
— Na boku zostawmy to... i wróćmy 
Do dziennego prac naszych porządku. 
  MAGDALENA
— Gdyby więc, pod Twoją nieobecność, 
Szeliga przybył — 
  HRABINA
— przyjm jak najgrzeczniej, 
Lecz nie uroń w rozmowie ani słówka 
Zbliżonego najmniej do nadziei — 
Całej to zręczności Twej polecam. 
Nie chcę, aby mnie co bądź wiązało, 
Odkąd się oddałam obowiązkom 
I znalazłam wielkie dobro: spokój! 
  STARY SŁUGA
wygłaszając:
Mak-Yks, Panią Hrabinę chce widzieć... 
  HRABINA
Nikogo nie przyjmę przed wyjazdem — 
 
do Magdaleny:
Mak-Yks! jakbym też go zapomniała... 
  MAGDALENA
Cóż ty z tego kuzynka chcesz zrobić? 
  HRABINA
Ja nic — On zaś sam co z siebie zrobi? 
Czasu nigdy nie miałam zapytać go. 
Dobre to chłopczysko... i lubiący 
Nieledwie że pustelnicze życie! 
— Raz, widząc go z brodą niestrzyżoną: 
Cóż by to był za śliczny kapucyn70 
W ermitażu71, pod zielonem drzewem!? 
Pomyśliłam... 
Lecz czyli to jemu 
Przyjdzie na myśl kiedy przed zwierciadłem! 
— Choć zapewne że szczęśliwszym byłby 
W cichej celi, hodując sobie kwiaty... 
Gdzie znalazłby dobro wielkie: Spokój! 
  MAGDALENA
To, co mówisz o człowieka losie, 
Przypomina mnie coś kapucynów, 
Które zastępują termometry... 
Lub tych, co z kart dla dzieci się robi: 
Tamte kaptur zdejmują w pogodę, 
Lubo się nią wcale nie obchodzą; 
Te się wszystkie społem wywracają, 
Skoro jeden z nich i jak się potknie!... 
  HRABINA
— Mogłabym go wreszcie i ożenić — 
Przecież małżeństwo... to Sakrament. 
— Lecz potrzeba wprzód posażnej panny 
Tegoż wieku, wzrostu, i tak samo 
Do cichego ułożonej życia... 
  MAGDALENA
— Naturalną znalazłszy harmonię 
Względów tylu: wieku! wzrostu! mienia! 
I temperamentów! i skłonności!... 
Jak w gałęziach dwóch jabłoni jednej 
— Spytać chce się... 
— czemu? jeszcze w górze 
Ponad-przyrodzonych szukać zręczyn? 
 
Dobitniej:
— Jaskółki dwie, całkiem równe sobie, 
Nie są-ż przez to samo ożenione — 
A jakaż byłaby ludzi wyższość...!? 
  HRABINA
— Zawsze umiesz jakieś... dać pytanie, 
O którem pierw z Ojcem Prowincjałem 
Radziłabym bardzo Ci pomówić... 
 
Patrząc na zegarek:
— Niewiele mnie czasu już zostawa72! 
 
do Magdaleny:
— O czemże to mówiliśmy dotąd? 
  MAGDALENA
— O Szelidze naprzód — i że jemu... 
  HRABINA
— Nie uronisz słóweczka nadziei. 
Moja luba! to jest arcyważne — 
  MAGDALENA
— I że przyjąć go mam jak najgrzeczniej... 
  HRABINA
— Jak to pięknie! że pamiętasz wszystko: 
 
Po chwili:
— Jak najgrzeczniej dlatego: by jemu 
Czemś osłodzić stanowczą odmowę. 
— Miłość bowiem, jakkolwiek bądź ziemska, 
Gdy ustaje... to nie jest rzecz miła...! 
(Przynajmniej tak sądzę, moja luba! 
Że to nie musi być najprzyjemniej...) 
  MAGDALENA
— A teraz, cóż dalej?... 
  HRABINA
— Czytaj w nocie... 
  MAGDALENA
krotochwilnie:
— Zrobiłam z niej, patrzaj: kapucyna! 
Który się wywraca za powiewem... 
 
Czyta dalej z kartki:
— «Numer drugi: parę taneczników»... 
Cóż to może znaczyć? proszę ciebie... 
  HRABINA
— Czytaj dalej... 
  MAGDALENA
czyta:
« — zaprosiłam panny 
Z całej pensji, kilku małych chłopców, 
I panią Durejko, ochmistrzynię, 
Z mężem swoim». 
  HRABINA
— Wszystko jak najgrzeczniej!... 
Zapraszalne listy, jedne, wyszły, 
Reszta leży owdzie — wyszlij73 i te — 
  MAGDALENA
z uśmiechem:
— Przejrzę tylko, czyli74 w nie przypadkiem 
Nie wtrąciłaś czego innej treści... 
  HRABINA
— Winisz mnie o błahe nieuwagi — 
A jednak może i jest niewiele 
Kobiet mojego położenia — które 
Byłyby w stanie tak dużo rzeczy 
Różnorodnych zgodzić i prowadzić. 
To — że w mojej Biblii, na rycinie, 
Znalazłaś raz, miasto przezroczego 
Papieru, bankowy-bilet; z tego 
Wyprowadzasz bezzasadne wnioski!... 
Fraszki zapomnieć mogę — nie celu: 
Są dnie, których godziny wszystkie 
Mam rozrachowane jak zegarek 
I spisane rzędem w wilię wieczór. 
Teraz!... jadę na Zbór-miłosierny... 
 
Porywa się — zawadza, i rozdziera suknię — — — MAGDALENA
— Gdzie... w sukni rozdartej niepodobna 
Brać głosu o biednych bez poddasza, 
Bo to wyglądałoby na komedię... 
  HRABINA
— To przypadek jest... i bez znaczenia — 
 
Dzwoni — służąca wbiega.
— Naprędce proszę fioletowy stanik. 
  STARY SŁUGA
Mak-Yks za sługą wchodzi sam.
— Mak-Yks się powtórnie anonsuje — 
  SŁUŻĄCA
podając stanik:
— Pani hrabino, nieco powolniej... 
  HRABINA
do sługi:
— Niechże wnijdzie75, jeśli jest w potrzebie... 
  MAGDALENA
Ten młodzieniec wchodził — lecz, gdy zobaczył, 
Że dopełniasz ubrania, cofnął się. 
  HRABINA
— Wina jego — a może jest w potrzebie? 
  MAGDALENA
— Mogłażbyś ubierać się przy ludziach?... 
  HRABINA
— To nie są ludzie — daj, proszę, szpilkę. 
  MAK-YKS
który niezupełnie cofnął się był:
— — «To nie są ludzie»! ah! nie, o! Pani... 
(Daruj, iż podnoszę słowa Twoje, 
Które byłbym pominął, jak może 
Wiele innych pominąłem mówień — ) 
To są «nie ludzie» — Pani!... to tylko 
Obowiązani Tobie, lub arcy 
Umiejący Cię cenić — nie ludzie!... 
Przy nich można sobie zapiąć guzik 
Bez zmylenia rzędu, akuratnie — — 
 
Ochłaniając76:
Daruj, przebacz, Pani i Kuzynko! 
Słowom, które się z ust wydzierają, 
Będąc silniejszemi niźli mówca. 
Daruj! ale więcej jeszcze powiem: 
Bywa, iż ci, co dziś ludźmi nie są, 
Pewnego dnia i godziny pewnej 
Właśnie że tylko oni zostają... 
Od tła to zależąc, nie przedmiotu. 
Gdy się tło odmienia, wraz i rzecz z niem. 
  HRABINA
silnie:
— Mak-Yks! ile zraniłam, przepraszam: 
Uczyniła wyrazów pośpieszność 
Sens, którego ani pomyśliłam! — 
  MAK-YKS
— Miałem Ci, o! Pani, nie to mówić — 
W innej treści i mało odwłocznej... 
 

 

Lecz ot!... pękło coś w toku myślenia, 
I nie jestem już w stanie dodać nic. 
  MAGDALENA
— Scenę zrobiliście, lub robicie, 
Dla jednego błahego wyrazu, 
Dla sposobu-mówienia, na świecie 
Przyjętego — — a który nie jest Jej, 
Wcale nie Jej... zaręczam to Panu. 
— To jest wyrażenie niewłaściwe, 
Mimowolnem przejmowane tchnieniem 
Od ogólnej świata atmosfery, 
Która, bez nas, naszą rządzi mową... 
  MAK-YKS
— Panie! ja szczerości nadużyłem, 
Wyrzucając niewstrzymalne słowa, 
I jeżeli to słabość, że muszę, 
Nie skończywszy rozmowy, stąd odejść: 
To słabość ta jest tylko ma własna, 
Osobista — — i nienależąca 
Do «ogólnej atmosfery świata, 
Która, bez nas, naszą rządzi mową!» 
  HRABINA
silnie:
— Mak-Yks! ja chcę... przyjdź dzisiaj wieczór. 
  MAK-YKS
ceremonialnie:
— Pani — kuzynko moja — — zapewne. 
 
Wychodzi. HRABINA
— podaj mi kamforę i zegarek... 
  MAGDALENA
— Zaskoczona zostałaś zdarzeniem, 
Wychodzącem za porządek-dzienny 
I nie-zanotowanem w książeczce — 
Świat albowiem nasz jest coś podobnym 
Do tych miernych artystów... co, ledwo 
Wyrobiwszy parę charakterów, 
Całą przyszłość sztuki chcą nakłonić 
Do zamknięcia się w ich korporacji. 
— Utyskują!... że Cezar Shakespeare’a 
Za wielki jest o głowę dla sceny... 
Alić77 kto od drugich chce postępu, 
Winien ciągle on sam postępować!... 
  HRABINA
niecierpliwie:
Racz mnie nie zaprzątać... czasu nie mam... 
Instrukcję Ci zostawiłam całą — 
 
Porywa się — wychodzi — zatrzymuje u drzwi i powraca, mówiąc:
Jeszcze coś... 
Zapomniałam mej książki 
Do nabożeństwa — biorąc w zamian 
Zeszłoroczny miejski kalendarzyk! 
  MAGDALENA
— Oto książka Twoja — — do widzenia. 
 
Hrabina wychodzi. MAGDALENA
w monologu:
— O! Ty... z zeszłorocznym kalendarzem 
W ręku — i z rozdartą Twą suknią, 
Lecz z oczyma niebem błękitnemi, 
Jesteś święta!... umiem Cię podziwiać — 
 
Głęboko:
Kto inny w ironię obróciłby 
Usterki Twe — — mnie są one cenne. 
Wzieram przez nie, jak ów więzień, który 
Przez szczeliny jasne patrzy w okno, 
Czy wolniejsi są ludzie na ziemi?! 
  Scena druga MAGDALENA
pozierając na kartkę — dzwoni:
Wypisane wszystko, co mam spełnić. 
Należy — bym zarządziła stosownie... 
 
Do Starego Sługi:
Cofnąć trzeba stół i krzeseł szereg, 
Czyniąc miejsce, jakby tańczyć miano; 
Podobnie i w dwóch salonach bocznych. 
A kto by tymczasem nadszedł — przyjmę. 
  NOWY SŁUGA
wchodząc:
— — Graf Szeliga! 
  MAGDALENA
Chwilkę — — 
 
Podchodzi pod zwierciadło, poprawia ubiór — zajmuje miejsce — i do sługi:
— teraz proszę. 
  Scena trzecia
Kiedy Graf wchodzi: MAGDALENA
uprzedzając rozmowę:
Marii Harrys zastępstwo nie-godne 
Zastaje pan w Magdalenie Tomir, 
Która miała jednakże przyjemność 
Nie być obcą Panu... lecz gdzie? kiedy? 
Nie zdołałaby odpomnić78 wiernie — 
  SZELIGA
Pani! było to lat temu parę 
W nieszczególnie poetycznem miejscu, 
Bo u Dworca żelaznej kolei... 
Gdzie mój krewny Pani towarzyszył. 
  MAGDALENA
— Ah! pan Lesław!... teraz pomnę wszystko. 
Odtąd, ni pierw, Pana nie spotkałam. 
  SZELIGA
Odtąd właśnie, od owego proga 
U kolei żelaznej odszedłszy, 
Nie wracam aż teraz do Europy — 
Którą opuszczając, i do której 
Gdy powracam, znów spotykam Panię... 
  MAGDALENA
Po raz drugi w życiu — i podobny. 
  SZELIGA
Tak, że jeśli atom fatalizmu, 
Ze wschodniego na mój mózg turbanu 
Spadłszy, usprawiedliwia zabobon: 
To na nowo winien bym się jeszcze 
Nie uważać jak przybyły stale, 
Lecz znów żegnać miejsce... 
  MAGDALENA
dwumyślnie:
Lub na nowo 
Prezentować się mnie, jak nieznanej — 
 
Silniej:
Lecz nic się tak ściśle nie powtarza. 
  SZELIGA
Z czego może więcej na tym świecie 
Pociechy, niż żałób!... 
  MAGDALENA
Prawda — 
  SZELIGA
Nie mówimy nic o Pani Domu... 
  MAGDALENA
smętnie:
Owszem, owszem, bo ktokolwiek duma 
Nad marnością... 
...ten myślą Jej bliskim! 
Ona więcej niż kiedy nadziemska! 
  SZELIGA
żywo:
A — podobno — — jeśli się nie mylę, 
Była bliską... lub jest bliską ślubu... 
  MAGDALENA
zabiegliwie:
To śluby są mistyczne!... mistyczne... 
I dlatego już jakby dopełnione, 
Że mistyczne... cóż mam więcej mówić? 
I czy mówić coś więcej miło jest...? 
  SZELIGA
smętnie:
Wydarzenia są, w których lakonizm 
Najmiłosierniejszą bywa formą. 
  MAGDALENA
stanowczo:
Lepiej często wiedzieć: tak, lub nie... 
  SZELIGA
stoicznie:
— Szczegóły są tylko anegdotką. 
  MAGDALENA
Rzecz główna, gdy kto istotnie przyjął 
Jedno z owych postanowień, które 
Całe reformują osobistość79 — 
Stałość, według mego rozumienia, 
Cennym, zaiste, jest klejnotem: 
Lecz i ona oszukiwać może. 
Bo na cóż stałym być względem komet, 
Których odmieniły się obroty — — ? 
  SZELIGA
z dziwnym akcentem:
Wdzięczny pani jestem ZA
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
Idź do strony:

Darmowe książki «Pierścień Wielkiej Damy - Cyprian Kamil Norwid (gdzie czytać książki online .TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz