Król Lear - William Shakespeare (Szekspir) (czy można czytać książki w internecie za darmo TXT) 📖
Tragedia Shakespeare'a z roku 1605. Fabuła oparta jest na legendzie o Llyrze, mitycznym królu Brytanii.
Król Lear postanawia rozdzielić swój majątek pomiędzy swoje trzy córki. Chce podzielić go według miłości córek do ojca. Postanawia dać majątek dwóm starszym córkom, po tym jak najmłodsza córka odmawia wyznania miłości ojcu. Wkrótce Lear przekonuje się, że podjął złą decyzje.
- Autor: William Shakespeare (Szekspir)
- Epoka: Renesans
- Rodzaj: Dramat
Czytasz książkę online - «Król Lear - William Shakespeare (Szekspir) (czy można czytać książki w internecie za darmo TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 William Shakespeare (Szekspir)
Czy tak sądzisz?
EDMUNDJeśli to uznasz za stosowne, milordzie, poprowadzę cię na miejsce, gdzie usłyszysz nasze w sprawie tej narady. Własnymi uszyma położysz koniec twojej niepewności, a to bez żadnej prawie zwłoki, bo jeszcze dziś wieczór.
GLOUCESTERNiepodobna, aby taką był potworą!
EDMUNDI nie jest nią, jestem pewny.
GLOUCESTERWzględem własnego ojca, który go kocha tak czule, tak serdecznie! O niebo i ziemio! Edmundzie, wyszukaj go, odsłoń mi jego tajniki, błagam cię! Kieruj tą sprawą wedle twojej własnej mądrości, bo nie byłbym ojcem, gdybym był panem siebie w takim położeniu.
EDMUNDWyszukam go natychmiast, milordzie. Pokieruję sprawą, jak będę mógł najlepiej i uwiadomię cię o wszystkim.
GLOUCESTERTe ostatnie zaćmienia słońca i księżyca nie rokują nam nic dobrego. Choć świadomi rzeczy przyrodzonych mogą je tak lub owak tłumaczyć, to przecie ich następstwa mącą przyrodzony porządek. Miłość stygnie, przyjaźń się zrywa, rozłączają się bracia; po miastach bunty, między narodami niezgoda, w pałacach zdrada; węzły między synem a ojcem rozcięte. Ten nikczemnik przeze mnie spłodzony sprawdza przepowiednie: to syn przeciw ojcu; król nie słucha głosu natury: to ojciec przeciw własnemu dziecku. Ubiegły już najlepsze nasze lata; spiski, obłuda, zdrada i nieład burzący wszystko będą nam towarzyszyć aż do grobu! Wyszukaj tego łotra, Edmundzie! Nic na tym nie stracisz. Bądź tylko ostrożny! — Szlachetny, wierny Kent wygnany, a jego występkiem uczciwość! O dziwy!
Zabawne ludzkie szaleństwo! Gdy nasza fortuna omdlewa, najczęściej przez własne nasze błędy, składamy winę naszej niedoli na słońce, księżyc i gwiazdy, niby że zostaliśmy łotrami z konieczności, głupcami przez niebieskie zrządzenie, hultajami, złodziejami i oszustami przez sfer przewagę, pijakami, kłamcami i cudzołożnikami przez wymuszone posłuszeństwo wpływom planetarnym; słowem, że wszystkie nasze występki są tylko bożym zrządzeniem. Doskonały wykręt wszetecznika zwalić swoje koźle pociągi na gwiazdy! Ojciec mój poznał moją matkę pod ogonem Smoka, moje urodziny przypadły pod Ursa Major, stąd idzie, że jestem surowy i lubieżny; ale byłbym ja, czym jestem, gdyby i najdziewiczejsza gwiazda firmamentu błyszczała nad moim bękarctwem. Edgar! Wchodzi Edgar. Przychodzi właśnie w porę jak katastrofa w starej komedii. Moją rolą jest obłudna melancholia z towarzyszeniem westchnień pensjonariusza bonifratrów. O, te zaćmienia przepowiadają nam te niezgody; fa, sol, la, mi.
EDGARCo się to znaczy, bracie Edmundzie, w jakichże to poważnych rozmyślaniach się zatopiłeś?
EDMUNDRozmyślam, bracie, o przepowiedniach, które tymi dniami czytałem, o następstwach tych zaćmień.
EDGARCzy się takiego rodzaju rzeczami zajmujesz?
EDMUNDMożesz mi wierzyć, że wypadki przepowiedziane sprawdziły się na nieszczęście: niezgoda przeciw naturze między dzieckiem a rodzicami; śmierć, głód, zerwanie starych przyjaźni, niesnaski w narodzie, przekleństwa i groźby królom i szlachcie; nieufność bez powodu, wygnanie przyjaciół, rozpędzenie wojsk, małżeńska niewierność i nie wiem, co tam jeszcze.
EDGAROd jakże to dawna zostałeś adeptem astronomii?
EDMUNDDajmy temu pokój. Kiedy widziałeś mojego ojca po raz ostatni?
EDGARPrzeszłej nocy.
EDMUNDCzy z nim rozmawiałeś?
EDGARPrzez dwie godziny.
EDMUNDI rozstaliście się w dobrej komitywie? Czy nie dostrzegłeś żadnego znaku niechęci w jego słowach lub twarzy?
EDGARNajmniejszego.
EDMUNDRozważ, czym mogłeś go obrazić. Radzę ci, unikaj jego obecności, póki czas nie ostudzi gniewu, który obecnie płonie w nim tak gwałtownie, żeby go ledwo śmierć twoja ugasiła.
EDGARPewno mnie jaki łotr oszkalował.
EDMUNDLękam się tego. Błagam cię, bądź cierpliwy i wyrozumiały, póki jego wściekłość nie zwolnieje. Słuchaj mojej rady; schroń się ze mną do mojego mieszkania, gdzie rzeczy tak urządzę, że sam usłyszysz moją rozmowę z milordem. Proszę cię, idź tam; oto mój klucz, a wychodząc na ulicę, wychodź zbrojno9.
EDGARZbrojno, bracie?
EDMUNDBracie, daję ci najlepszą radę. Jestem łotr, jeżeli się tam warzy co dobrego dla ciebie. Powiedziałem ci, com widział i co słyszałem, łagodząc tylko rzeczy, o ile można, bo nic ci dać nie potrafi dokładnego obrazu groźnej rzeczywistości. Proszę cię, oddal się.
EDGARTraktujcie jego rycerzy z większą oziębłością, mniejsza, co z tego wypadnie. Uprzedź o tym twoich towarzyszy. Chciałabym na tej drodze znaleźć sposobność wytłumaczenia się i znajdę ją. Napiszę bez zwłoki do mojej siostry, aby poszła za moim przykładem. Przygotujcie wszystko do obiadu.
Bylem nie czekał jednej chwili na obiad! Idź, każ go zastawić. Wychodzi Sługa. A to co się znaczy? Co ty za jeden?
KENTCzłowiek, panie.
KRÓL LEARJakie twoje rzemiosło? Czego od nas żądasz?
KENTMoim rzemiosłem jest nie być gorszym od tego, czym się być zdaję; służyć wiernie temu, który mi zaufa; kochać uczciwego; przestawać z mądrym a małomównym; lękać się sądu; bić się, gdy nie ma wyboru, a ryb nie jadać.
KRÓL LEARCo ty za jeden?
KENTUczciwe człeczysko, a ubogie jak król.
KRÓL LEARJeśli jesteś tak ubogi na poddanego, jak on na króla, to niewątpliwie dość jesteś ubogi. Czego żądasz?
KENTSłużby.
KRÓL LEARU kogo?
KENTU ciebie, panie.
KRÓL LEARCzy znasz mnie, człowieku?
KENTNie, panie, ale widzę coś w twojej twarzy, co mi daje chęć nazywać cię panem.
KRÓL LEARCo takiego?
KENTWładzę.
KRÓL LEARJaką możesz oddać mi usługę?
KENTMogę uczciwie zachować tajemnicę, cwałować na koniu, biegać, popsuć zabawną historię w opowiadaniu, a proste zlecenie po prostu wypowiedzieć. Wszystko, do czego są zdolni zwyczajni ludzie i ja potrafię wykonać, ale głównym moim przymiotem jest gorliwość.
KRÓL LEARJaki twój wiek?
KENTNie jestem ani tak młody, żebym się zakochał w kobiecie dla jej głosu, ani tak stary, żebym za nią szalał dla jakiej bądź przyczyny. Na moich barkach czterdzieści i osiem lat niosę.
KRÓL LEARChodź ze mną, będziesz moim sługą. Jeśli nie będziesz mi po obiedzie wstrętniejszy, nie tak prędko się rozstaniemy. Obiad! Hej tam, obiad! — Gdzie jest ten hultaj, mój błazen? Idź i przywołaj tu mojego błazna. Wchodzi Oswald. A, to ty, mopanku? Gdzie moja córka?
OSWALDZ przeproszeniem —
Co ten pachołek tam mruczy? Przywołaj mi tego ciurę! — Gdzie błazen mój? Hola! Zdaje mi się, że śpi świat cały. No, gdzie ten kundel?
RYCERZPowiada, panie, że córka twoja chora.
KRÓL LEARDlaczego niewolnik ten nie wrócił na moje zawołanie?
RYCERZWręcz mi odpowiedział, panie, że nie chce.
KRÓL LEARŻe nie chce!
RYCERZNie wiem, milordzie, co się tu święci, ale moim zdaniem wasza wysokość nie znajduje przyjęcia z tą samą uroczystą życzliwością, do której nawykła. Widoczny jest ubytek życzliwości tak we wszystkich sługach, jak w samym księciu i twojej córce.
KRÓL LEARHa, czy tak mówisz?
RYCERZPrzebacz mi, proszę, milordzie, jeśli się mylę, ale moja powinność milczeć mi zabrania, gdzie widzę krzywdę waszej wysokości.
KRÓL LEARPrzywodzisz mi na myśl moje własne spostrzeżenie; uderzyło mnie w ostatnich czasach pewne niedbalstwo; ale wolałem oskarżać moją własną, zbyt drażliwą niecierpliwość, niż widzieć w tym wyrachowaną i rozmyślną obrazę. Wglądnę ja w to bliżej. — Ale gdzie mój błazen? Od dwóch dni go już nie widziałem.
RYCERZOd czasu oddalenia się naszej młodej pani do Francji, błazen niemało podupadł na siłach.
KRÓL LEARNie mówmy o tym więcej; nie uszło to mojej baczności. Idź i powiedz mojej córce, że chciałbym z nią mówić. A ty przywołaj tu mojego błazna. Wraca Oswald. A, ty mopanku, przybliż się, mopanku! Czy wiesz ty, kto ja jestem, mopanku?
OSWALDPani mojej ojcem.
KRÓL LEAR„Pani mojej ojcem”! Pana twojego ciuro! ty psie sk...synie, ty niewolniku, ty kundlu!
OSWALDNie jestem ani tym, ani owym, milordzie, z przeproszeniem.
KRÓL LEARI ty śmiesz się ze mną mierzyć oczyma, ty hultaju?
Nie chcę, aby mnie tak traktowano, milordzie.
KENTI nie chcesz usiąść na podstawionym ci stołku, nikczemny piłkarzu?
Oddałeś mi usługę; zasłużyłeś na moją miłość.
KENTWstań, mospanie i zmiataj! Nauczę cię lepiej znać różnicę między ludźmi. Zmiataj, zmiataj! Jeśli chcesz zmierzyć powtórnie długość twojego głupiego kadłuba, zostań; ale radziłbym ci zmiatać. Czy masz choć trochę rozumu? Żwawo!
Raz ci jeszcze dziękuję, dobry mój przyjacielu. Weź ten zadatek twojej płacy.
Toć i ja go wezmę na służbę. Oto mój kapturek.
Piękny mój błazenku, jak się masz?
BŁAZENNajlepiejbyś zrobił, paniczu, gdybyś wdział mój kapturek.
KENTDlaczego, błazenku?
BŁAZENDlaczego? Dlatego, że stajesz po stronie, która wpadła w niełaskę. Wierzaj mi, jeśli nie możesz uśmiechać się, jak wiatr zawieje, zakatarzysz się niedługo. Weź przeto mój kaptur. Patrz, ten jegomość wygnał dwie ze swoich córek, a trzeciej dał błogosławieństwo mimo woli. Jeśli pójdziesz za jego przykładem, chcąc nie chcąc, musisz nosić mój kapturek. — Co tam nowego, wujaszku? Ale ja bym pragnął mieć dwa kaptury i dwie córki.
KRÓL LEARDlaczego, błazenku?
BŁAZENGdybym im dał całe moje mienie, zatrzymałbym przynajmniej moje kapturki dla siebie. Odstępuję ci mojego, a idź żebrać o drugi u twoich córek.
KRÓL LEARMiej się na baczności, mopanku, bo baty!
BŁAZENPrawda jest psem, który musi chować się w psiarni; wypędzają go batogiem; ale bonońskiej suczce wolno siedzieć przy ogniu i smrodzić.
KRÓL LEARGorzki to dla mnie kąsek!
BŁAZENNauczę cię, mopanku, pięknej gadki.
KRÓL LEARSłucham.
BŁAZENTo nie ma sensu, błazenku.
BŁAZENWięc to podobne do obrony niezapłaconego adwokata; za to nic, nic mi dałeś. Czy nie mógłbyś, wujaszku, wyciągnąć jakiej korzyści z niczego?
KRÓL LEARŻadnej, moje dziecko; trudno co zrobić z niczego.
BŁAZEN
Uwagi (0)