Darmowe ebooki » Tragedia » Książę niezłomny - Juliusz Słowacki (jak czytać książki przez internet .txt) 📖

Czytasz książkę online - «Książę niezłomny - Juliusz Słowacki (jak czytać książki przez internet .txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Juliusz Słowacki



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
Idź do strony:
szczerozłoty, 
Poważny? To nie groźba, ale cześć dla floty. 
Że potwory za nami wyzierały z morza? 
Że czarną chmurą ptaków migotała zorza?  
To nie przeciw nam wróżba, lecz strach na Araby; 
Wszakże tych ptaków nasze nie niosły koraby? 
Nie ciągnęły za sobą? Ale tu znachodzą15? 
Więc tej arabskiej ziemi owe wróżby szkodzą, 
Jeżeli są wróżbami. Maur niech patrzy na nie. 
Ale my, mój Henryku, oba chrześcijanie, 
My, cośmy nie dla marnej tu przyszli potęgi, 
Nie po to, aby nami zaczernione księgi 
Po wielu wiekach o nas do ludzi gadały; 
My, cośmy tu dla Boga i dla jego chwały, 
Abyśmy kościół jego szablami podparli; 
Z tą wiedzą, że zarówno oba byśmy zmarli, 
Choćbyśmy tylko szczęścia szukali jak drudzy; 
Czegoż się boim Boga? Wierni jego słudzy! 
Czemuż my się na wróżbach oparli, nie na nim? 
My, cośmy przyszli z naszej krwi ofiarowaniem. 
 
Wchodzi DON ŻUAN
Ale cóż to od pola?  
  DON ŻUAN
Książęta, 
Kiedym wasze wypełniał rozkazy, 
Tam, gdzie góra w łuk zagięta 
Łamie się w piętra dwa razy, 
Usłyszałem w strasznej wrzawie 
Pod nieba strefą niebieską 
Zlatującą konnicę fezką... 
Zdawało się, że żurawie, 
Na Pigmejów w wielkim gniewie, 
Szary klucz na niebie klecą16. 
Ziemia nie wie i wiatr nie wie, 
Czy oni biegną, czy lecą. 
  DON FERNAND
Idźmy powitać te wrogi. 
Niech strzelce staną na czoło. 
Siodłać konie, a wesoło! 
Wdziać kolczugi — od głów do nogi 
Zbroić się i stawać w szyku! 
O! Szczęśliwy dzień, Henryku, 
Zwycięstwo nam w ręce dane. 
  DON HENRYK
Ja, twój brat, przy tobie stanę, 
Piersi także mam niezłomne, 
O strasznych wróżbach zapomnę 
I pokażę, że śmierć mnie nie trwoży.  
 
Wychodzą i słychać odgłos walki. BRYTASZ
sam.
A ja tam, gdzie śmierć się sroży 
Nie pójdę... w każdym hazardzie17 
Ja stoję na ariergardzie18 
I wulkan ze mnie wybucha. 
Patrząc na walkę. 
Ach jaka tam zawierucha! 
Jaki blask, jaki bój srogi! 
Niech się biją — a ja w nogi! 
Ucieka.  
 
Wchodzą DON HENRYK i DON ŻUAN. DON HENRYK
Łatwo brać zwycięskie laury. 
Uciekają zbite Maury.  
  DON ŻUAN
Pole całe pełne łupów, 
Koni, mieczów, siodeł, trupów.  
  DON HENRYK
Gdzie Don Fernand?  
  DON ŻUAN
Z całą linią 
Arabów znika w obłoku.  
  DON HENRYK
Chodźmy za nim, Don Coutinio.  
  DON ŻUAN
Zawsze obaczysz mnie przy twoim boku. 
 
Wychodzą. ZMIANA II
Pustynia. Wchodzi na scenę DON FERNAND ze szpadą Muleja — i MULEJ rozbrojony, z tarczą tylko. DON FERNAND
Tu, na tej ogromnej puszczy, 
Co zdaje się grobem ludzi, 
Gdzie krew z ciał pobitych pluszczy,  
Koń leży i pan się nie budzi, 
Sam zostałeś, Maurze młody, 
Nad pobitymi narody. 
I twoje gdzieś orle źrzebie 
Przez pola pobiegło krwawe, 
Tocząc pianę i kurzawę, 
Pod sobą kurz, a pianę z siebie... 
I oddało cię bez broni 
Łupem tej rycerskiej dłoni. 
Horyzont, jak okiem objęty, 
Podobien19 do jednej trumny. 
A ja twoim wzięciem dumny, 
Więcej dumny, żeś ty wzięty, 
Niż że te pola oblane 
Są krwią, aż tam gdzieś w błękit giną, 
Tak, że oczy smętne tą ruiną 
I czerwienią tą jak obłąkane 
Odwracają się, nie wiedząc, gdzie natrzeć 
Ostrzem wzroku znużonych promieni; 
Aby ciągle na nieszczęścia nie patrzeć, 
Aby ciągle nie widziały czerwieni. 
Ja, gdym cię silnym ramieniem 
Wziął, mężnego tak wojaka, 
Wybrałem sobie rumaka 
Z próżnym siodłem i strzemieniem, 
Którego ojciec był burzą, 
A matka była płomieniem; 
Bo płomienie i wiatry mu służą, 
Równe jemu robiąc rodowody. 
A ja jeszcze powiem, że był z wody, 
Taką szerść miał i rzadkie tak piegi; 
I tę wodę przemienię na śniegi 
I znów powiem, że wody był synem. 
A co do prędkości — delfinem, 
A co do krwawości — był smokiem. 
Co do lotu — był, mówię, obłokiem, 
Co do nozdrza — był szczerym rubinem, 
A był orłem, gdy puścił się lotem, 
A gdy piersią uderzył — był grzmotem; 
A pod dumnym — szedł z dumą szlachecką,  
A pod starcem — jak starzec poważnie. 
A pod cichym — spokojnie jak dziecko, 
A pod silnym — jak rycerz odważnie: 
I na jego kark i siodło jego 
Siadłem z tobą, jak z broni kolegą; 
A on zda się, jak łódź, co się ślizga, 
Pruł się piersią przez krwawe bałwany 
I gniótł pole, co krwią naszą bryzga. 
Ale czy to jego wnętrzne rany? 
Czy ta myśl, zwyciężonych tak bliska, 
Że kark jego zwycięzca uciska, 
Czy nad tobą może zlitowany? 
Gdy pomyślał, że obu nas wiedzie, 
Obu włożył na kark swój niechętny: 
„A ten Hiszpan taki wesół gdzieś jedzie! 
A ten Arab jedzie taki smętny!” 
Ach i może ta myśl nie pozbyta; 
Że ojczyznę zdradza, mnie unosząc, 
Padł, oczyma litości nas prosząc 
I załamał się na cztery kopyta 
I dech oddał. 
I powiedz mi teraz. 
Czemuś taki smutny, przyjacielu? 
Gdy się zwracam — a obracam się nieraz — 
Choć mi taisz twą boleść, Arabie, 
Widzę jasno, żeś pełny trosk wielu. 
I podobnyś jest żelaznej sztabie 
I tej stali, co zgięta odskoczy... 
Lecz ból, wulkan, przez usta i oczy 
Ciągle z ciebie jak ogień wybucha: 
Niepodobna20! by takiego ducha 
Marna boleść poddała swej woli? 
Abyś cierpiał tak na tej niewoli, 
Ty, co wolność przedałeś tak drogo. 
Inna jakaś być musi przyczyna? 
Jeśli troski podzielić się mogą. 
Jeśli sądzisz, żem na to zasłużył, 
Mów, o! Maurze, dla trosk to jedyna 
Prawie ulga... a jam serca nie zużył 
I obaczę, widząc ranę twoją, 
Czy ta rana jest z tych, co się goją. 
  MULEJ
Widać, żeś równie szlachetny 
Jak odważny, mój Hiszpanie. 
Równie mieczem jak językiem 
Umiesz czynić zwyciężonych. 
Miecza twego niewolnikiem 
Było ciało, co nie boli... 
Teraz wziąłeś do niewoli 
Mego ducha. Doskonały 
Jesteś rycerz! Na dwie bronie; 
Moc masz i w ręku... i w łonie... 
Twoim jeńcem jestem cały. 
A ponieważ ty wzruszony 
Litością pytasz, Hiszpanie, 
Czemu ogień i żal słony 
Sypią mi z oczu perłami? 
Uczynię tobie wyznanie 
I sercu ulżę ustami. 
Nie dlatego, że mnie boli 
Serce i skarżyć się pragnie... 
Bo nieszczęście do skarg mnie nie nagnie. 
Ale, że to z twojej woli, 
Ażebym ci się poskarżył... 
Wiedz, że jestem urodzony 
Synowcem króla fezkiego, 
A zowią mnie Mulej Chekke21. 
Królewska krew płynie we mnie 
I serce mi wielkie grzeje, 
Bowiem ród mój uświetnili 
Różni basze22, belerbeje23. 
A rodziłem się w tym roku, 
Gdyście wy Gelwy24 tracili, 
I ze smutnego wyroku 
Matce kosztowałem życie, 
Smętne fortuny igrzysko! 
Gelwańskie, krwi pełne pole 
Było mi pierwszą kołyską. 
A odtąd... ciągłe niedole,  
Nieszczęścia mnie ciągle gonią 
I pokoju ciągle bronią. 
Albowiem, kiedym do Fezu 
Przybył, dziecko, z moim stryjem, 
Przyjechała tam dziewica 
I w bliskim domu, przez ścianę, 
Stanęła, i odtąd serce 
Zostało w niej rozkochane 
I do śmierci tak zostanie. 
Ach! Bo ta miłość, Hiszpanie! 
W zawiązkach swoich tak drobna, 
Zaczęta w dzieciach tak tkliwie, 
Taka, zda się, niepodobna, 
(Gdy sobie serce tłumaczy) 
Ani się skończyć szczęśliwie, 
Ani się skończyć inaczej, 
Ani się mogąca dźwignąć, 
Ani zerwać, ni ostygnąć... 
Z tą miłością wychowani 
Rośliśmy, panie, oboje. 
I dziś zarówno nas rani 
Ta miłość w serc naszych dwoje. 
Ciskając razy niemylne 
Na serce słabe i silne... 
Ach... z moim tak uczyniła, 
Jako woda z marmurami, 
W które ciągle bije łzami, 
I tak będzie ciągle biła, 
Ciągle biła, aż je strawi 
I w marmurze ślad zostawi; 
Tak łzy me nowe i nowe 
Na serce pięknej spadały, 
Aż serce twarde, ze skały, 
Serce jej dyjamentowe, 
Na które sto razy spadły, 
Przegryzły na wskroś i zjadły... 
Ach, i nie moje to cnoty, 
Że teraz serc naszych dwoje 
Są, jakoby dwa powoje, 
Wzajemnymi wite sploty.  
W tym stanie przeżyłem lata, 
Zapomniawszy prawie świata. 
Rozpływając się w jej wdziękach, 
W pierwszej miłości jutrzenkach, 
Pijąc pierwsze tajemnicze 
Troski i pierwsze słodycze... 
Gdy oto, w nieszczęsnej chwili, 
Rozstałem się z nią na czas krótki; 
I stąd idą moje smutki, 
Stąd płynie mój żal ogromny, 
Bo ją z drugim zaręczyli, 
Kiedym ja był nieprzytomny25. 
Teraz powiedz, czym szaleniec, 
Że klnę fortunie bogini? 
Tamten jest wolny... jam jeniec! 
Jam jest daleko... on przy niej! 
  DON FERNAND
Szlachetny Maurytańczyku, 
Dobrze mi smutki wykładasz. 
Jeśli tak kochasz... jak gadasz? 
Tak cierpisz?... jak w serca krzyku 
Słychać, gdy boleść malujesz, 
Jeśli tak z ognia usychasz? 
Ach! I tak tęsknisz — jak wzdychasz, 
Ach! I tak wzdychasz — jak czujesz, 
Widzę, że wiernie miłujesz. 
Więc honorowi nie skłamię, 
Wodzu maurytańskich galer, 
Idź i powiedz swojej damie, 
Że portugalski kawaler 
Przysłał cię za niewolnika, 
A ją ci daje za pana. 
A jeśli obligowana, 
(Bo to dziewic serce łechce) 
Skarby swoje poodmyka 
I płacić za ciebie mi zechce, 
Ten okup weź. Maurze młody, 
Bo będzie wielki, jak sądzę, 
Zmień na miłości pieniądze 
I miej z niego wieczyste dochody.  
A teraz jedź mi szczęśliwie, 
Oto koń twój własny wraca. 
Ja wiem, że kto kocha tkliwie, 
Temu czas płynie leniwie; 
Więc ci czasu, Arabie, ukraca 
Moja miłość, a ty się nie zmuszaj, 
Siadaj na koń, rycerzu, i ruszaj. 
  MULEJ
Słów mi teraz nie staje26 w potrzebie, 
Ale wdzięczność ma inne oznaki; 
Wiem, ze daru przyjęciem pochlebię. 
Lecz mi powiedz, proszę, ktoś ty taki?  
  DON FERNAND
Portugalczyk i szlachcic... nic więcej.  
  MULEJ
Pokazałeś to czynem i słowy. 
Bądź co bądź, w grunt nie siałeś jałowy. 
Twój niewolnik...  
  DON FERNAND
Ujeżdżaj co prędzej, 
Koń twój czeka.  
  MULEJ
Więc otwierasz mi szranki? 
Więc chcesz, aby serce w niewolniku 
Uderzyło znów przy sercu kochanki? 
 
Siada na koń za sceną. DON FERNAND
Tak, zaprawdę, szlachetnym być trzeba.  
  MULEJ
z poza sceny, z konia.
Hej! Szlachetny mój Portugalczyku! 
  DON FERNAND
Co mi powiesz?  
  MULEJ
Gdy pozwolą mi nieba, 
To ci kiedyś za dar taki odpłacę.  
  DON FERNAND
Bądź szczęśliwy!  
  MULEJ
Teraz ja się bogacę... 
Ale dar twój, panie, nie padł w wodę 
I na końcu, na ziemi odbierze 
Swoje żniwo i swoję nagrodę. 
Mój Hiszpanie, niech Allach cię strzeże.  
 
Odjeżdża. DON FERNAND
Jeśli Allach Bogiem, niech cię broni, 
Lecz cóż to za tętent koni? 
Co to za trąby i krzyki, 
Którym powietrze przyklasło? 
Tam, z drugiej strony kotły słychać Marsa hasło. 
Ha! Mój brat Henryk. 
 
Wchodzi DON HENRYK. DON HENRYK
Gdzie jesteś, Fernandzie? 
Dawno cię szukam.  
  DON FERNAND
Cóż tam za nowiny? 
  DON HENRYK
Bracie, Fezanie idą i Murzyni, 
Budząc te echa; Tarudant z wojskami 
Królowi Fezu przybył dla odsieczy. 
A król podparty z Maurytańczykami 
Zrobił wycieczkę, bije nam na czoło, 
Kiedy Tarudant nam odwrotu przeczy. 
Zewsząd straszliwe nieprzyjaciół koło 
W swoje żelazne objęło nas wieńce. 
Oblegający my i oblężeńce, 
Z tej ciemnej chmury, co się na nas toczy 
Błyskawicami bici w same oczy, 
Zmieszani... Cóż nam, Fernandzie, zostało? 
Powiedz, co czynić?  
  DON FERNAND
Co? Umierać z chwałą. 
Niech nacierają ci oba alianci, 
My na śmierć idźmy jako wojownicy, 
Jako dwaj mistrze, jako dwaj infanci, 
A choćby tylko jak Portugalczycy. 
Idźmy i krzyczmy hasło dwóch zakonów: 
Ave i Chrystus... hasło nasze stare,  
I stańmy oba na czele szwadronów, 
I umierajmy, mój bracie, za wiarę. 
 
Wchodzi DON ŻUAN. DON ŻUAN
Złe lądowanie jest wszystkiemu winą.  
  DON FERNAND
Nie czas się teraz zatrudniać przyczyną 
Złego... gdy zewsząd wróg i krew i jęki... 
Do poratunku trzeba użyć ręki 
Przeciwko siłom Tangieru i Fezu. 
Za mną!... W twe Imię Przenajświętsze, Jezu! 
Za mną!  
 
Wychodzą wszyscy, z drogiej zaś strony na pustą scenę wchodzi BRYTASZ BRYTASZ
Otóż i śmierć! Otóż i sztuka! 
Pięknie ten rycerz swoim hasłem puka 
W bramy niebieskie, klucze przenajświętsze 
Pewnie otworzą mu te wielkie gmachy, 
Gdzie święty mieszka aż na siódmym piętrze. 
Co do mnie, czuję nieśmiertelne strachy, 
Które mi sercem jak diabły szamocą, 
Rozmyślam na co my tutaj i, po co? 
A z rozmyślania to wynika mego, 
Że odtąd mam się już za umarłego. 
 
Pada na ziemię i udaje zabitego. Wchodzi DON HENRYK w pojedynku z MAUREM. MAUR
Kto się broni tak uparty? 
Szabla moja, piorun żywy, 
Który spada aż ze sfery czwartej.  
  DON HENRYK
depcąc Brytasza.
Choć co krok ja nieszczęśliwy 
Chrześcijańskie depcę ciała, 
Ręka moja nie omdlała, 
Nie straciłem mocy
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
Idź do strony:

Darmowe książki «Książę niezłomny - Juliusz Słowacki (jak czytać książki przez internet .txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz