się artyście dramatycznemu wyrazów i zwrotów mowy. Tu następnie idzie wzmiankowanie i tego, że wygłaszanie mowy, dla niejakiego braku życia społecznego, jest nieumiejętnem. Z wyjątkiem, przyzwoitością określonym, rzec można, iż nie umieją czytać głośno. Zaradzić tak żmudnemu brakowi nie jest trudno. Wystarczy dać parę głównych i stanowczych zaleceń: jako to — —
Wygłaszanie rymu zależy od umiejętności czytania krementów8. Kto krementu czytać nie umie, nie wygłasza piękności wiersza. Wiersz bez-rymowy wymaga poprawniejszego czytania dlatego, że i w pisaniu musi być od wiązanego poprawniejszym. A to z tej przyczyny, iż można by powiedzieć: że bez-rymowy wiersz rytmuje się na całą swą długość, nie zaś w końcowem jednem zebrzmieniu wyrazów!
Do szeregu tych to trudności technicznych policzyć godzi się, że jakoby zupełnie o tem przepomniano9, iż w dnie stanowczej próby wszyscy Dramaturgowie znamienici, przytomnymi bywając onemu, że tak się wyrażę: przymierzeniu nowo uzupełnionej sukni, nie pozostawiali przechodzących dzieł na scenę bez tych a owych, niewielkich, ostatecznych zlepszeń — i że częstotliwie coś o mało zdłużyć lub niewiele uskąpić, coś wypadało domocnić lub ulżyć. Ostatecznej tej, dla autora, a dla aktorów pierwszej, pracy świadomi są wszędzie, gdzie, że tak znowu wyrażę się: nie chodziło się arcydługo w szatach pierwej dla kogo innego utrafionych!...
Trudnościom powyżej nadmienionym jeden utwór i jedne10 nie poradzi pióro, ale utwór jeden i pióro pojedyncze otworzyć, i wskazać, i uprzykładnić kierunek nie tylko że mogą, lecz powinny. Aliści i to jeszcze łatwiej się sprawuje we społecznościach, w których, do ważenia i używania prawdy nawyknąwszy, rozeznawać na pierwszy oka rzut umieją kapitalną różnicę, jaka trwa pomiędzy naśladownictwem a zbudowaniem. Drugie, będąc obowiązującem i w ład-postępu wchodzącem, jest przeto początkującemu pożądanem i pomocnem, gdy pierwsze, to jest, naśladownictwo, przeciwnem będąc samej nawet ducha-naturze, przeciąża zarazem naśladowanego i naśladującego w konieczny wprowadza obłęd. Zaś dostrzegać daje się, że im mniej jakie społeczeństwo jest żywe, tem niejaśniejsze ma ono pojęcie o różnicy pomiędzy zbudowaniem się i naśladowaniem! A uszczerbek z tego wielki bywa... Bowiem, skoro nie umieją się budować, tedy muszą co niejaki period fenomenalnej pożądać indywidualności i, od onej jeszcze wszystkiego i wszelakiego początkowania wymagając, a z żadnego statecznej korzyści nie odnosząc... aż nareszcie i same one11 źródło niweczą. —
Piękną na koniec, dla Dramaturga, trudnością u nas Polaków jest to, co zarazem przedstawuje się jako głębokie dla psychologii społecznej pytanie — — to jest, że artyzm polski nie potrafił dotąd uznać kobiet!... Profile owe duże, i jakoby stadia idealne, które (że pominę starożytnych) przedstawują w niewiastach: Dante, Kalderon, Shakespeare, Byron... z wyjątkiem (dla przyzwoitości zastrzeżonym), nie istnieją wcale w pięknej literaturze polskiej. Nie ma tam, mówię, kobiet istotnych i całych: Wanda, co «nie-chciała Niemca», nie wiemy, czego chciała?? — jest ona o jednej, acz pięknej, nodze. Telimena (może najzupełniejsza jako utwór artystyczny!) nie jest dość transcedentalną... Zosia dopiero panną z pensji, a prześliczna Maria Malczewskiego rozwinąć się w zupełną postać nie miała czasu, będąc wrychle poduszkami zaduszoną czyli w trzęsawisku pogrążoną.
Smętnych takich trudności nieco, we wstępie do mojej Białej-Tragedii, skreślić za słuszne uważałem, dla tej przyczyny, iż, jakkolwiekbądź szeroko zasiadłą być może kompetencja, nie należy jej pogardzać temi po szczególe uwagami, które się spotyka, gdy się robi. —
1872 r.
Sługa rzetelny
C. N.
OSOBY:
Hrabina Maria Harrys (wdowa)
Mak-Yks, daleki krewny jej męża
Magdalena Tomir, poufna Hrabiny
Graf Szeliga
Sędzia Klemens Durejko
Klementyna, żona sędziego [Sędzina]
Salome, odźwierna
Majster ogni-sztucznych [Sztukmistrz]
Komisarz-policji [Urzędnik]
straż
stary-sługa
nowy-sługa
służąca
panienki z pensji
goście
Rzecz dzieje się w dziewiętnastym wieku w Willi-Harrys i jej pobliżu.
Podoba Ci się to, co robimy? Wesprzyj Wolne Lektury drobną wpłatą: wolnelektury.pl/towarzystwo/
AKT I
POD-DASZE — wnętrze, założone księgami — okna dają na12 zieloność, ale nieco są przysłonięte — ranek.
Scena pierwsza
MAK-YKS
przerywając czytanie:
Oto pierwszy promień, z tych, co rażą...
Posuwa zasłonę w oknie.
Jakby jedne były nam znajome,
Drugie obce — i te szły w szyby,
Jak ktoś obcy lub obcych zwiastujący...
Zatrzymując się u okna, porzuca nieco chleba.
Ci — swoi — z owąd... powietrzni bracia,
Którym ostatnia chleba starczy kruszyna,
I jeszcze są za nią szczebiotliwi...
Wracający i nadlatujący...
— nie wzięli mnie nigdy więcej czasu,
Ani życia więcej, niż ile dałem!
Wracając do czytania:
— Ptaszek taki odlata13 z kruszyną chleba
I nie pozostawia chwili bólu —
Godziny wstrętu — dnia cierpienia
Roku niewiary w społeczeństwo!
— Przybył i odszedł w lazur oka
Niebieskiego — — jak mimowiedna łza
Ludzi dobrych...
— podobnie płaczącą
Raz, dostrzegłem JĄ... PRZYCZYNY NIE WIEM.
Scena druga
SALOME
oględnie wchodząc:
— O godzinie niezwykłej, tak rano
Wchodzę, ażeby Pana uprzedzić,
Że właściciel, Sędzia Durejko,
Cały dziś dom osobiście zwiedza.
Stąd dawno jesteśmy już na nogach,
Nieco się lękając o nas samych,
W jakimkolwiek wszystko jest porządku.
Starannie i czule:
— Wiem, że Pan z nim teraz ma rachunek
nieco opóźniony... ale... cóż stąd!
Hrabina HARRYS, pokrewna pańska
(Istny anioł!), czyliż nie jest główną
Całego tu placu właścicielką?
Oględnie:
— Pan nawet mnie daruje tę wątpliwość,
Iż w rozumie gminnym moim nie wiem,
Dlaczego Pan tu mieszka?... nie owdzie,
W pawilonie, obok krewnej swojej?
— Nie byłożby to Panu przyjemnie
Anioła takiego mieć przy sobie — —
Spostrzegając wrażenie na twarzy Mak-Yksa:
To, co mówię, niechże Pan wybaczy
Starej kobiecie i starej matce,
Która, o synu myśląc rodzonym
(A lat tyle zwłaszcza go nie widząc!...),
W każdym młodym człowieku spomina
Macierzyńskie swoje obowiązki.
Po chwili:
— Myślałam też Pana i ja prosić
O protekcję do Hrabiny Harrys
Dla onego to właśnie jedynaka —
(Co jest teraz w Japonii, z okrętem,
Skąd i sam list idzie dwa miesiące!) —
A Hrabina że zna Admirałów
I niemało Ministrów...
Spostrzegając się:
— lecz, ja to
Mówię Panu jedno14 jako matka
I więcej nic, tylko jako matka...
Ocierającąc oczy:
Żeby coś o synu mówić swoim!
MAK-YKS
Ta rzecz druga, którą mi mówicie,
Dobra pani Salome!... ta druga
Rzecz jest pierwszą dla mojego serca:
Tak bym rad być usłużnym i wdzięcznym.
Ale pierwsza... to jest: zapytanie,
Czemu tu mnie spotykasz? nie indziej?
Oświecić winna by z licznych względów...
Dobitnie:
Hrabina jest Aniołem... a jednak
Podejrzewa w ludziach złe języki
I, młodą będąc wdową, chce w domu
Nie mieszkać nikogo mego wieku.
— Zaś pokrewieństwo nasze, to jej wzgląd
Na oddalonego bardzo członka,
To dobroć Jej — ja jestem jej niczem.
Męża jej powinowatym... Wreszcie:
W interesie własnym mam ją widzieć —
I, cokolwiek sama byś pragnęła,
Zrobię...
Podnosząc ramię Salome:
— tylko mnie nie dziękuj, matko,
Nie zrobiłem jeszcze nic a nic!
Poufnie:
— Hrabina ma nadto rzecz szczególną!...
Tyle pełni usług miłosiernych,
Obejma15 tak wiele i tak szybko,
Że się jej wydarza zapominać...
Ja to mówię tylko k’temu16... tylko,
Żeby błahej nie dać ci nadziei...
Dobitnie:
Nie mówię, że kogo zapomniała — —
Donośnie:
Nie! bynajmniej... lecz, że się to zdarza
Osobom, pełniącym wiele dobra!
Po chwili:
— Podobno, że i Cherubin, zbyt szybko
Lecący z pociechą do cierpliwych17,
Traci nieraz pióro, które spada
Wyrzucone z anielskiego skrzydła...
Cny jest pośpiech, lecz powoduje stratę! —
SALOME
— Ludzie nauczeni lub duchowni
Wiedzą wszystko, nie pytając o nic;
Dlategoż ja pana przeprosiłam
Za me proste słowa starej-matki.
Lat niemało służę w tym tu domu
(A panu służyłabym i życie!),
Lecz właściciel nasz, Sędzia Durejko,
Zmienić pono chce cały porządek,
Dla kogoś z przyjezdnych oddać wszystko —
Dla pana jakiegoś, z którym chodzi...
Mając się ku oknu:
Oto właśnie oni — — niech Pan wyjrzy:
Obrócili się ku schodom — idą...
Wyminąć ich ledwo że pośpieszę.
Wychodzi.
Scena trzecia
MAK-YKS
Z szczerem westchnieniem za odchodzącą Salome:
Gdyby ta kobieta to wiedziała,
Co odlatujący teraz ptaszek
Zna i co innym ptaszkom zwiastuje...
Że — rzuciłem im ostatni chleba pył!
Obłędnie:
I — gdyby wiedziała to... ach!... ONA,
Właśnie może pełniąca jałmużny,
Jako która ze świętych na szybach
Gotyckiego kościoła — — perłowa,
Z ametystowemi szat fałdami
I ze złotą limbą18 wkoło skroni...
— Zacna Pani!
Głęboko:
— — coś jest szczególnego
W tym powszednim-chlebie — w rozłamaniu
Ziarnka ostatniego... istnieje coś:
Jakby się jakiegoś tam: OGÓŁU
Dotykało zabłąkanym palcem...
— Coś (mówię), co albo milczeć każe,
Lub przynajmniej starannie zabrania
Głosić o wypełnieniu niedoli — —
— Jakby niedostatek jaki mniejszy
Wyznać było łacniej, bez zranienia
Bliskich, a fortunniej postawionych19.
Tajemniczo:
Stąd — prawdziwie, iż tam coś z-istniewa20,
Dotycząc moralnie i tej swojej
Miłości-własnej i wszech-Człowieczej!
Po chwili:
— Czemuż? głosić tego nierada jest
Uczoność...
— czemu i prostota
Mniej wstydzi się opowiadać boleść,
Niźli prawdę przez boleść zyskaną!?
Oglądając naokoło mieszkanie swoje:
Pociechy mam ja mnogie!... ot... ten kąt...
Ku oknu:
— Tam! Marii cień dostrzegalny z dala...
Ku wnętrzu:
— Ciszę umarłych serc w księgach moich,
Co nie samem obcują czytaniem. —
Tajemniczo:
— Bywa, iż zewnętrzność tych tu pism,
Rozesłanych tam i sam, przypadkiem
Ożywiona rzutem światła naraz,
Jako grupy mumii w piramidzie,
Szerokiemi wargi21 coś powiada,
A mury zejmują to w powietrze,
Które całe należy tu do mnie! —
Z politowaniem:
Mało-czynnym niech mnie kto nazywa —
(Jeszcze nie obliczyliśmy pracy!
Dzień zaświta jaśniejszy ku temu —)