Darmowe ebooki » Tragedia » Pierścień Wielkiej Damy - Cyprian Kamil Norwid (gdzie czytać książki online .TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Pierścień Wielkiej Damy - Cyprian Kamil Norwid (gdzie czytać książki online .TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Cyprian Kamil Norwid



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
Idź do strony:
się artyście dramatycznemu wyrazów i zwrotów mowy. Tu następnie idzie wzmiankowanie i tego, że wygłaszanie mowy, dla niejakiego braku życia społecznego, jest nieumiejętnem. Z wyjątkiem, przyzwoitością określonym, rzec można, iż nie umieją czytać głośno. Zaradzić tak żmudnemu brakowi nie jest trudno. Wystarczy dać parę głównych i stanowczych zaleceń: jako to — —

Wygłaszanie rymu zależy od umiejętności czytania krementów8. Kto krementu czytać nie umie, nie wygłasza piękności wiersza. Wiersz bez-rymowy wymaga poprawniejszego czytania dlatego, że i w pisaniu musi być od wiązanego poprawniejszym. A to z tej przyczyny, iż można by powiedzieć: że bez-rymowy wiersz rytmuje się na całą swą długość, nie zaś w końcowem jednem zebrzmieniu wyrazów!

Do szeregu tych to trudności technicznych policzyć godzi się, że jakoby zupełnie o tem przepomniano9, iż w dnie stanowczej próby wszyscy Dramaturgowie znamienici, przytomnymi bywając onemu, że tak się wyrażę: przymierzeniu nowo uzupełnionej sukni, nie pozostawiali przechodzących dzieł na scenę bez tych a owych, niewielkich, ostatecznych zlepszeń — i że częstotliwie coś o mało zdłużyć lub niewiele uskąpić, coś wypadało domocnić lub ulżyć. Ostatecznej tej, dla autora, a dla aktorów pierwszej, pracy świadomi są wszędzie, gdzie, że tak znowu wyrażę się: nie chodziło się arcydługo w szatach pierwej dla kogo innego utrafionych!...

Trudnościom powyżej nadmienionym jeden utwór i jedne10 nie poradzi pióro, ale utwór jeden i pióro pojedyncze otworzyć, i wskazać, i uprzykładnić kierunek nie tylko że mogą, lecz powinny. Aliści i to jeszcze łatwiej się sprawuje we społecznościach, w których, do ważenia i używania prawdy nawyknąwszy, rozeznawać na pierwszy oka rzut umieją kapitalną różnicę, jaka trwa pomiędzy naśladownictwem a zbudowaniem. Drugie, będąc obowiązującem i w ład-postępu wchodzącem, jest przeto początkującemu pożądanem i pomocnem, gdy pierwsze, to jest, naśladownictwo, przeciwnem będąc samej nawet ducha-naturze, przeciąża zarazem naśladowanego i naśladującego w konieczny wprowadza obłęd. Zaś dostrzegać daje się, że im mniej jakie społeczeństwo jest żywe, tem niejaśniejsze ma ono pojęcie o różnicy pomiędzy zbudowaniem się i naśladowaniem! A uszczerbek z tego wielki bywa... Bowiem, skoro nie umieją się budować, tedy muszą co niejaki period fenomenalnej pożądać indywidualności i, od onej jeszcze wszystkiego i wszelakiego początkowania wymagając, a z żadnego statecznej korzyści nie odnosząc... aż nareszcie i same one11 źródło niweczą. —

Piękną na koniec, dla Dramaturga, trudnością u nas Polaków jest to, co zarazem przedstawuje się jako głębokie dla psychologii społecznej pytanie — — to jest, że artyzm polski nie potrafił dotąd uznać kobiet!... Profile owe duże, i jakoby stadia idealne, które (że pominę starożytnych) przedstawują w niewiastach: Dante, Kalderon, Shakespeare, Byron... z wyjątkiem (dla przyzwoitości zastrzeżonym), nie istnieją wcale w pięknej literaturze polskiej. Nie ma tam, mówię, kobiet istotnych i całych: Wanda, co «nie-chciała Niemca», nie wiemy, czego chciała?? — jest ona o jednej, acz pięknej, nodze. Telimena (może najzupełniejsza jako utwór artystyczny!) nie jest dość transcedentalną... Zosia dopiero panną z pensji, a prześliczna Maria Malczewskiego rozwinąć się w zupełną postać nie miała czasu, będąc wrychle poduszkami zaduszoną czyli w trzęsawisku pogrążoną.

Smętnych takich trudności nieco, we wstępie do mojej Białej-Tragedii, skreślić za słuszne uważałem, dla tej przyczyny, iż, jakkolwiekbądź szeroko zasiadłą być może kompetencja, nie należy jej pogardzać temi po szczególe uwagami, które się spotyka, gdy się robi. —

1872 r.

Sługa rzetelny

C. N.

OSOBY: Hrabina Maria Harrys (wdowa) Mak-Yks, daleki krewny jej męża Magdalena Tomir, poufna Hrabiny Graf Szeliga Sędzia Klemens Durejko Klementyna, żona sędziego [Sędzina] Salome, odźwierna Majster ogni-sztucznych [Sztukmistrz] Komisarz-policji [Urzędnik] straż stary-sługa nowy-sługa służąca panienki z pensji goście
Rzecz dzieje się w dziewiętnastym wieku w Willi-Harrys i jej pobliżu.
Podoba Ci się to, co robimy? Wesprzyj Wolne Lektury drobną wpłatą: wolnelektury.pl/towarzystwo/
AKT I
POD-DASZE — wnętrze, założone księgami — okna dają na12 zieloność, ale nieco są przysłonięte — ranek. Scena pierwsza MAK-YKS
przerywając czytanie:
Oto pierwszy promień, z tych, co rażą... 
 
Posuwa zasłonę w oknie.
Jakby jedne były nam znajome, 
Drugie obce — i te szły w szyby, 
Jak ktoś obcy lub obcych zwiastujący... 
 
Zatrzymując się u okna, porzuca nieco chleba.
Ci — swoi — z owąd... powietrzni bracia, 
Którym ostatnia chleba starczy kruszyna, 
I jeszcze są za nią szczebiotliwi... 
Wracający i nadlatujący... 
— nie wzięli mnie nigdy więcej czasu, 
Ani życia więcej, niż ile dałem! 
 
Wracając do czytania:
— Ptaszek taki odlata13 z kruszyną chleba 
I nie pozostawia chwili bólu — 
Godziny wstrętu — dnia cierpienia 
Roku niewiary w społeczeństwo! 
— Przybył i odszedł w lazur oka 
Niebieskiego — — jak mimowiedna łza 
Ludzi dobrych... 
— podobnie płaczącą 
Raz, dostrzegłem JĄ... PRZYCZYNY NIE WIEM. 
  Scena druga SALOME
oględnie wchodząc:
— O godzinie niezwykłej, tak rano 
Wchodzę, ażeby Pana uprzedzić, 
Że właściciel, Sędzia Durejko, 
Cały dziś dom osobiście zwiedza. 
Stąd dawno jesteśmy już na nogach, 
Nieco się lękając o nas samych, 
W jakimkolwiek wszystko jest porządku. 
 
Starannie i czule:
— Wiem, że Pan z nim teraz ma rachunek 
nieco opóźniony... ale... cóż stąd! 
Hrabina HARRYS, pokrewna pańska 
(Istny anioł!), czyliż nie jest główną 
Całego tu placu właścicielką? 
 
Oględnie:
— Pan nawet mnie daruje tę wątpliwość, 
Iż w rozumie gminnym moim nie wiem, 
Dlaczego Pan tu mieszka?... nie owdzie, 
W pawilonie, obok krewnej swojej? 
— Nie byłożby to Panu przyjemnie 
Anioła takiego mieć przy sobie — — 
 
Spostrzegając wrażenie na twarzy Mak-Yksa:
To, co mówię, niechże Pan wybaczy 
Starej kobiecie i starej matce, 
Która, o synu myśląc rodzonym 
(A lat tyle zwłaszcza go nie widząc!...), 
W każdym młodym człowieku spomina 
Macierzyńskie swoje obowiązki. 
 
Po chwili:
— Myślałam też Pana i ja prosić 
O protekcję do Hrabiny Harrys 
Dla onego to właśnie jedynaka — 
(Co jest teraz w Japonii, z okrętem, 
Skąd i sam list idzie dwa miesiące!) — 
A Hrabina że zna Admirałów 
I niemało Ministrów... 
 
Spostrzegając się:
— lecz, ja to 
Mówię Panu jedno14 jako matka 
I więcej nic, tylko jako matka... 
 
 
Ocierającąc oczy:
Żeby coś o synu mówić swoim! 
  MAK-YKS
Ta rzecz druga, którą mi mówicie, 
Dobra pani Salome!... ta druga 
Rzecz jest pierwszą dla mojego serca: 
Tak bym rad być usłużnym i wdzięcznym. 
Ale pierwsza... to jest: zapytanie, 
Czemu tu mnie spotykasz? nie indziej? 
Oświecić winna by z licznych względów... 
 
Dobitnie:
Hrabina jest Aniołem... a jednak 
Podejrzewa w ludziach złe języki 
I, młodą będąc wdową, chce w domu 
Nie mieszkać nikogo mego wieku. 
— Zaś pokrewieństwo nasze, to jej wzgląd 
Na oddalonego bardzo członka, 
To dobroć Jej — ja jestem jej niczem. 
Męża jej powinowatym... Wreszcie: 
W interesie własnym mam ją widzieć — 
I, cokolwiek sama byś pragnęła, 
Zrobię... 
 
Podnosząc ramię Salome:
— tylko mnie nie dziękuj, matko, 
Nie zrobiłem jeszcze nic a nic! 
 
Poufnie:
— Hrabina ma nadto rzecz szczególną!... 
Tyle pełni usług miłosiernych, 
Obejma15 tak wiele i tak szybko, 
Że się jej wydarza zapominać... 
Ja to mówię tylko k’temu16... tylko, 
Żeby błahej nie dać ci nadziei... 
 
Dobitnie:
Nie mówię, że kogo zapomniała — — 
 
Donośnie:
Nie! bynajmniej... lecz, że się to zdarza 
Osobom, pełniącym wiele dobra! 
 
Po chwili:
— Podobno, że i Cherubin, zbyt szybko 
Lecący z pociechą do cierpliwych17, 
Traci nieraz pióro, które spada 
Wyrzucone z anielskiego skrzydła... 
Cny jest pośpiech, lecz powoduje stratę! — 
  SALOME
— Ludzie nauczeni lub duchowni 
Wiedzą wszystko, nie pytając o nic; 
Dlategoż ja pana przeprosiłam 
Za me proste słowa starej-matki. 
Lat niemało służę w tym tu domu 
(A panu służyłabym i życie!), 
Lecz właściciel nasz, Sędzia Durejko, 
Zmienić pono chce cały porządek, 
Dla kogoś z przyjezdnych oddać wszystko — 
Dla pana jakiegoś, z którym chodzi... 
 
Mając się ku oknu:
Oto właśnie oni — — niech Pan wyjrzy: 
Obrócili się ku schodom — idą... 
Wyminąć ich ledwo że pośpieszę. 
 
Wychodzi. Scena trzecia MAK-YKS
Z szczerem westchnieniem za odchodzącą Salome:
Gdyby ta kobieta to wiedziała, 
Co odlatujący teraz ptaszek 
Zna i co innym ptaszkom zwiastuje... 
 

 

Że — rzuciłem im ostatni chleba pył! 
 
Obłędnie:
I — gdyby wiedziała to... ach!... ONA, 
Właśnie może pełniąca jałmużny, 
Jako która ze świętych na szybach 
Gotyckiego kościoła — — perłowa, 
Z ametystowemi szat fałdami 
I ze złotą limbą18 wkoło skroni... 
— Zacna Pani! 
 
Głęboko:
— — coś jest szczególnego 
W tym powszednim-chlebie — w rozłamaniu 
Ziarnka ostatniego... istnieje coś: 
Jakby się jakiegoś tam: OGÓŁU 
Dotykało zabłąkanym palcem... 
— Coś (mówię), co albo milczeć każe, 
Lub przynajmniej starannie zabrania 
Głosić o wypełnieniu niedoli — — 
— Jakby niedostatek jaki mniejszy 
Wyznać było łacniej, bez zranienia 
Bliskich, a fortunniej postawionych19. 
 
Tajemniczo:
Stąd — prawdziwie, iż tam coś z-istniewa20, 
Dotycząc moralnie i tej swojej 
Miłości-własnej i wszech-Człowieczej! 
 
Po chwili:
— Czemuż? głosić tego nierada jest 
Uczoność... 
 
— czemu i prostota 
Mniej wstydzi się opowiadać boleść, 
Niźli prawdę przez boleść zyskaną!? 
 
Oglądając naokoło mieszkanie swoje:
Pociechy mam ja mnogie!... ot... ten kąt... 
 
Ku oknu:
— Tam! Marii cień dostrzegalny z dala... 
 
Ku wnętrzu:
— Ciszę umarłych serc w księgach moich, 
Co nie samem obcują czytaniem. — 
 
Tajemniczo:
— Bywa, iż zewnętrzność tych tu pism, 
Rozesłanych tam i sam, przypadkiem 
Ożywiona rzutem światła naraz, 
Jako grupy mumii w piramidzie, 
Szerokiemi wargi21 coś powiada, 
A mury zejmują to w powietrze, 
Które całe należy tu do mnie! — 
 
Z politowaniem:
Mało-czynnym niech mnie kto nazywa — 
(Jeszcze nie obliczyliśmy pracy! 
Dzień zaświta jaśniejszy ku temu —) 
 
Solennie:
— W Babilonie, za Ezechiela dni22, 
Najmniej czynnym, zaiste, ten bywał, 
Kto z załamanemi nie stał dłońmi, 
Patrząc smętnie i kiwając głową, 
I nie robiąc nic więcej — — więcej nic! 
  Scena czwarta SĘDZIA
wchodząc z Szeligą:
Jakem Klemens Durejko! dotrzymam 
Choćby nawet sekretu — co więcej, 
Że to żaden sekret, to dyskrecja... 
 
Głośno:
— Co komu do tego, czy lokator — 
 
Dwu-stronnie:
(— Mówi się tu, lokator godziwy, 
Przyzwoity człowiek, akuratny, 
Nie zawalidroga albo próżniak, 
Nie lada kto z ulicy — włóczęga...) — 
 
(Mak-Yks, bez powitania, zostaje u swego zatrudnienia.)
Jeśli, mówię, czyni to lub owo?... 
 
Doktrynalnie:
— Sekret a dyskrecja — są dwie rzeczy. 
Rozróżnienie zaś sensu z literą 
Należy do prostej prawa wiedzy, 
Którego się pierwej Sędzia uczy, 
Niż sędzią jest... a Durejko bywał 
I jest... (choć na teraz polubownym). 
 
do Szeligi:
Astronomię pan zna — ja Prawo znam. 
Niemieckiego mieliśmy Doktora 
W Akademii Dorpackiej23 — ten uczył, 
Bywało, z an-zacem24 szczególniejszym! 
  SZELIGA
— Astronomia nie jest tajemnicą, 
Ni jedynem mojem zatrudnieniem. 
Szło mnie tylko, bym się wytłumaczył, 
Dlaczego okna te, ta wysokość, 
Stosowniejsze są dla mnie, niż owe... 
 
Poglądając uważnie w okno:
— Co to jest ów roz-stęp między mury25, 
Dający na drogę czy ulicę26? 
  SĘDZIA
— Nie ulica to, lecz zajazd27 owdzie 
Do pałacu, na lewo w tym parku 
Okno jego boczne przełyskuje 
Przez gałęzie klonów i akacji — 
— Do Hrabiny HARRYS on należy, 
Która tu rozszerza swoje włości 
I opiekę swą nad sierotami 
Płci obojej, a zwłaszcza niewieściej. 
Lecz Durejki dom, jak stał, tak stoi, 
Durejkowej-pensja pełna panien! 
  SZELIGA
do siebie, w oknie:
— Któryż kiedy Astronom trafniej 
Perturbacje-gwiazdy mógł uważać — 
 

 

(— Każdy powóz zajeżdża tą stroną, 
Tamtędy powraca — a te28 okno 
Salonowej oknem jest cieplarni...) 
 

 

Lat dwa! śladu stóp JEJ nie widziałem. 
  SĘDZIA
prowadząc spór z Mak-Yksem, stanowczo daje się niekiedy słyszeć:
— Nie słów tu potrzeba, ale czynów... 
W całym domu odmienia się wszystko! 
  MAK-YKS
(— Umowy wszelako pozostają —) 
  SZELIGA
do siebie:
(— Powóz Jej... i nawet kraniec szaty!...) 
  SĘDZIA
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
Idź do strony:

Darmowe książki «Pierścień Wielkiej Damy - Cyprian Kamil Norwid (gdzie czytać książki online .TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz